Archiwum miesięcy: Listopad 2011

Skarb w powiecie dziśnieńskim

17 listopada 2011

Skarb w postaci monet srebrnych wykopano w pow. dziśnieńskim

Jak już donosiliśmy, na terenie powiatu dziśnieńskiego dwukrotnie zostały wykopane z ziemi monety srebrne w większej ilości (razem przeszło 600 monet) z wieku 16-go i początku wieku 17-go. Jak obecnie zostało ustalone przez oddział sztuki przy urzędzie wojewódzkim w Wilnie, monety te są następującego pochodzenia: 157 monet z czasów Zygmunta 3-go z a. 1596-1629, 325 monet rosyjskich, z czasów Iwana 4-go Bazylewicza, Dymitra Iwanowicza, Fedora Iwanowicza, Borysa Godunowa. Dymitra Iwanowicza, Władysława 4-go, jako cara moskiewskiego, Fedora Godunowa, Bazylego Iwanowicza Szujskiego i Michała Fedorowicza. 2 monety śląskie (1614-1620), 17 monet pomorskich (1613-1620), 2 monety czeskie z czasów Macieja 2-go, 2 monety prus lennych (1621-1622), 8 monet prus brandenburskich (1613-1619), 10 monet saksońskich (1615-1618), 4 monety bawarskie (1609-1618), 72 monety cesarstwa niemieckiego (1594-1622) oraz jedna moneta szwajcarska z 1608 r.

Spośród wspomnianych monet nader rzadkie okazy stanowi 16 monet Dymitra Iwanowicza (Samozwańca) oraz 5 monet Władysława 4-go jako cara moskiewskiego. Monety te zostały zdeponowane w muzeum „Ziemi dziśnieńskiej” przy T-wie Krajoznawczym w Głębokiem.

„Dziennik Ostrowski” z 6 sierpnia 1939

Brutalny napad

17 listopada 2011

Brutalny napad.

Trzej dorożkarze nr. 176, 178 i trzeci łotr, który zdołał zbiedz, napadli wczoraj około 4-tej godziny rano w ul. Krzyżowej na dziewczynę z Rzęsny Polskiej Rozalię Laszkowską, idącą do miasta w celu zgłoszenia się do służby i zaciągnąwszy ją na trawnik, chcieli ją zhańbić. Rozpaczliwe wołania o pomoc biednej dziewczyny usłyszał policyant i pobiegł w stronę, skąd głos dochodził. Wtedy łotry, puściwszy swą ofiarę, pogasili latarki u dorożek i chcieli uciekać, policyant jednak zabiegł im drogę, schwycił konie za cugle i wynotował numery dorożek, jeden z nich jednak zdołał zbiedz. Dziewczę wzięto do policyi, gdzie przeczekała do godziny 8 rano i odeszła do swych nowych służbodawców.

„Goniec Polski” z 4 grudnia 1907

Fabrykantka aniołków

17 listopada 2011

Fabrykantka aniołków.

Policyi tutejszej doniesiono, że zamieszkała w realności przy ul. Kordeckiego l. 49 Parania Pinakowa zawodowo trudni się „fabrykacją aniołków”. Bierze mianowicie na wychowanie niemowlęta, a następnie je głodzi. Przed dwoma dniami zmarł u niej trzymiesięczny chłopczyk, dwoje zaś innych niemowląt, które Pinakowa ma jeszcze na wychowaniu, są tak wynędzniałe, iż w razie dalszego złego odżywiania czeka ich również śmierć. Policya wdrożyła w tej sprawie dochodzenia.

„Gazeta Lwowska” z 8 kwietnia 1910

Filatelista

17 listopada 2011

„Filatelista” czystych znaczków kradł po raz 24 listy ze skrzynki

Kroniki policyjne dobrze znają „filatelistę” 37-letniego Władysława Ciepielewskiego (Libelta 7), który był już 23 razy notowany za wyciąganie listów ze skrzynek pocztowych. Z listów tych Ciepielewski odkleja znaczki, które sprzedaje następnie.

W czwartek rano Ciepielewskiego pochwycono po raz 24 na kradzieży listów. Mianowicie, wsadził on sztywny karton do skrzynki przy 48-ym urzędzie pocztowym przy ul. Próżnej 4, po czym wyciągał drucikiem listy, zatrzymujące się na tym kartonie.

Podczas rewizji przy złodzieju znaleziono 43 listy z nieostęplowanymi znaczkami oraz 24 odklejone już znaczki.

Ciepielewski tłumaczy się, jak zwykle, że jest filatelistą i znaczki potrzebne mu są do kolekcji. Odstawiono go do sądu 14-go oddziału przy ul. Marszałkowskiej.

„Czas” z 16 grudnia 1938

Okrucieństwa w Jaworowie

17 listopada 2011

Wieści z Jaworowa i okolicy.

Ujrzano też wnet jeńców polskich obdartych z butów i płaszczów, jedynie w drewnianych sandałach, trzęsących się od zimna, pędzonych przez ukr. żołnierzy. Ukazały się wozy z rannymi, również obdartymi z ubrania i obuwia, a zabitych w liczbie 28 zupełnie nagich złożono w trupiarni ruskiej.

Grozą przejmujący widok przedstawiali owi polegli. Najpierw obdarci nawet z bielizny, głowy, twarze, piersi, brzuchy porozbijane siekierami, widłami od gnoju i innemi narzędziami, mózg, oczy i wnętrzności powychodziły na wierzch, zęby powybijane. Dzieła takiego dokonali chłopi z Nakonecznego i innych przedmieść, którzy na czele z parochem ruskim Krajczykiem pośpieszywszy na pomoc wojsku ukraińskiemu, znęcali się nad rannymi Polakami i dobijali ich siekierami, widłami, kosami itp.

Nawet w niewolę wziętych zdrowych zabijano i trupy obdzierano. To nie ludzie, ale szakale – aż włosy stają na głowie na myśl, że człowiek może się zdobyć na coś podobnego. Tak wychowano ich, tak kierowali nimi ich przewodnicy duchowni. Ów ks. Krajczyk, jak również paroch nieznanego nazwiska na Nakonecznem, ks. Czajkowski, wikary z Jaworowa, ks. Zalitacz i ks. Lewicki zamiast głosić słowo Boże, zachęcali z ambony do mordu, mówiąc: „Bery sokiru, piłu ryskal, kosu, szczo majesz, a nawit wodu horjaczu i idy boronyty twoju zemlu pered tymi batiarami. To twoja zemla, Lachy ne majut’ tu żadnoho prawa” i t. d.   Czytaj dalej…

Naukowe… karmelki

17 listopada 2011

Naukowe… karmelki.

W oryginalny sposób zapragnął zostać krzewicielem wiedzy jeden z cukierników wiedeńskich. Zauważywszy, że najliczniejszą konsumentką słodyczy jest młodzież szkolna, wypuścił ze swej fabryki „krzewiciel oświaty” karmelki, owinięte w papierki, na których zamiast wierszyków i obrazków pomieszczone były zadania matematyczne, czytania z katechizmu, aforyzmy, wiadomości z historyi powszechnej, historyi naturalnej i t. d. W tych dniach jednak wszystkie cukierki zostały przez władzę… skonfiskowane, a pomysłowy fabrykant pociągnięty do odpowiedzialności sądowej za naruszenie prawa o druku, które orzeka, że „drukowanie prac naukowych dla użytku młodzieży szkolnej” podlega cenzurze prewencyjnej.

„Gazeta Lwowska” z 12 września 1894

Dziecko bez mózgu

17 listopada 2011

Dziecko bez mózgu.

Przy obdukcyi pewnego nagle zmarłego dziecka-noworodka w Londynie skonstatował lekarz, że dziecko urodziło się bez mózgu. Oczywiście, że żyć nie mogło z taką wadą.

Tak orzekli lekarze i opinia taka może być trafną na londyńskim bruku. U nas, w Galicyi, właśnie bezmózgowcy najlepiej żyją i najlepiej się im dzieje.

„Goniec Polski” z 24 marca 1907

Romantyczna hrabianka i parobek od koni

17 listopada 2011

Romantyczna hrabianka i parobek od koni.

Przed niedawnym czasem piękna hrabianka Henrietta Pongracs, córka jednego z magnatów węgierskich, uciekła z ojcowskiego zamku; rzuciwszy nazwisko, majątek, świetne życie w przyszłości, poszła za parobkiem dworskim, który Się mieni Jovan Andrassik. Ten wybrany hrabianki spełniał w zamku jej ojca najniższe posługi domowe, co nie przeszkodziło, ażeby się hrabianka na śmierć zadurzyła w rosłym i smukłym Jovanie. Oboje udali się do zagrody rodziców Jovana, gdzie hrabianka żyje ubogo, całkiem po chłopsku, ale utrzymuje, że z losu swego, przy boku miłego, jest najzupełniej zadowoloną i czuje się szczęśliwą. Rodzina jej czyni rozpaczliwe wysiłki, aby marnotrawną córę, która ma obecnie lat 16, nakłonić do powrotu w domowe progi, ale hrabianka jest na to wszystko głucha i oświadcza, że skoro dojdzie do pełnoletności, zawrze ze swoim ukochanym po wszelkiej formie ślub cywilny i kościelny.

„Goniec Polski” z 6 września 1907

Kat w Tarnopolu

17 listopada 2011

Do Tarnopola zjechał kat, który jutro, tj. we czwartek rano ma wykonać wyrok śmierci na Salewiczach, którzy otruli własnych rodziców. Pojawienie się kata wywołuje w całym Tarnopolu potężną sensacyę i wrażenie.

„Goniec Polski” z 7 marca 1907


 

Pogłoska o przyjeździe kata.

Z Tarnopola piszą: 

Przed paru dniami doniosły lwowskie dzienniki, że zjeżdża do Tarnopola kat, w celu wykonania egzekucyi na osobach małżonków Salewiczów, którzy dopuścili się morderstwa własnych rodziców. Wiadomość ta poruszyła mieszkańców, bo przyszła równocześnie z wieścią z Wiednia, że trybunał kasacyjny odrzucił zażalenie nieważności, wniesione przez obrońcę Salewiczów. Nadarmo wyglądano kata, publiczność chodziła po ulicach i szukała go poprostu. Z tego powodu nie brakło komicznych epizodów. Pewnego ajenta handlowego, który przybył do Tarnopola, wzięto za kata i poczęto go obserwować i chodzić za nim całemi gromadami. Biedak, nie mogąc sobie dać rady, opuścił zaraz Tarnopol. Przypuszczają, że Salewiczowie nie będą straceni, bo polecono ich łasce monarszej. W więzieniu tutejszem znajduje się obecnie cztery osoby, oczekujące szubienicy. Prócz Salewiczów, mają być straceni (jak donosiliśmy wczoraj rano, przyp. Red.) Michał Jankowicz i Antoni Podgórny, którzy dopuścili się rabunkowego morderstwa w dniu 19. października 1906 roku w Mysłowej, na karczmarzu Rosenbaumie i jego żonie.

„Goniec Polski” z 12 marca 1907

Stare wozy tramwajowe

17 listopada 2011

Stare wozy tramwayowe.

Miastowa kolej elektryczna wyrugowała w Londynie całkowicie tamtejszą kolej konną, która przez długi czas na bardzo rozgałęzionej sieci tworzyła nader ożywiony środek komunikacyjny stolicy Wielkiej Brytanii. W ostatnich czasach sprzedała Rada hrabstwa w drodze licytacyi ostatnie 100 wozów tramwayu konnego, które dotrwały w służbie do ostatniej chwili. Wozy e kupowano po cenie od 4 do 6 funtów za sztukę. Zdjęte z osi i odpowiednio przerobione rozmaitych doczekały się losów te wozy weterany. Niektóre stanęły w ogrodach jako kioski i altany, otoczone obszernymi ławkami, które niegdyś piętrzyły się na dachach wozów tramwayowych, inne znalazły się obok tamtych jako letnie mieszkania ogrodników i stróżów sadów i ogrodów; pudła innych osadzono na czółnach i uwijają jako oryginalne gondole po mętnych wodach Tamizy, inne znów użyto na austerye, „salony” i kawiarnie, na domki obok placów tenisowych, krokietowych i futbalowych, a nawet jako sypialnie dla chorych leczących się powietrznemi kąpielami. Trzydzieści sztuk pozostałych nabył jakiś dzierżawca jako szałasy dla robotników rolnych swej farmy. Może ta notatka i u nas we Lwowie będzie na czasie!

„Gazeta Lwowska” z 24 lipca 1904

Tunel pod kanałem La Manche

17 listopada 2011

Roboty około tunelu pod kanałem La Manche.

W przeszłym roku dokonano kilka tysięcy świdrowych otworów na dnie kanału La Manche, w celu odkrycia gruntu najodpowiedniejszego do przeprowadzenia tunelu. Tunel, którego długość wynosić ma 36 kilometrów, przechodzić będzie przez pokłady szarego, stężonego miału. Pociąg wychodzący z Paryża przejdzie w Saint-Got około Calais, gdzie wejdzie w tunel. Dostawszy się doń, spuszczać się będzie stopniowo, poczem wznosząc się łagodnie, zbliży się do wybrzeży angielskich i wyjedzie z tunelu w zatoce św. Małgorzaty, o 9 kilometrów od Duwru.

P.

„Szkoła. Tygodnik Pedagogiczny” z 13 marca 1880

Ukazanie się nieboszczyka

17 listopada 2011

Ukazanie się nieboszczyka.

Z Mińska donoszą o niezwykłym fakcie, który przytrafił się niedawno w majątku Kutyłowo. Właściciel tych dóbr, p. Wiktor Drociański, miał brata chorego już od lat kilku na suchoty. Przed kilku dniami p. D., otrzymuje list od bratowej, wzywający go do siebie ze względu na pogorszony stan zdrowia chorego. List ten przychodzi w chwili, gdy w Kutyłowie zebranych jest kilka osób z sąsiedztwa. Pan D. zaniepokojony, postanawia jechać nazajutrz i wychodzi do przedpokoju w celu wydania odpowiednich rozporządzeń. Tu, z wielkiem zdumieniem spostrzega brata swego, zdejmującego palto. Działo się to o godzinie 11 wieczorem.

Cóż to za mistyfikacya? woła pan D. i wbiega do sąsiedniego pokoju, aby oznajmić swej rodzinie o przybyciu brata i pokazać temu ostatniemu list, który przed chwilą otrzymał.

W minutę niespełna wraca tam, lecz już brata nie zastaje w przedpokoju; nie ma go też i w innych pokojach; znikł gdzieś bez śladu!… Pan D. nie może wyjść z podziwienia. Wypytuje służbę i sąsiadów; ci ostatni, widzieli go wyraźnie w przedpokoju, lecz gdzie się następnie podział, pojąć również nie mogą.

Nazajutrz rano pan D. otrzymał telegram donoszący, iż właśnie o godzinie 11 wieczór brat jego ducha wyzionął.

Wypadek ten wywarł ogromne wrażenie na otaczających pana D. Fakt ukazania się brata w chwili śmierci nie ulega wątpliwości, gdyż przez kilka osób stwierdzony został.

„Gazeta Lwowska” z 1 czerwca 1897

Miłosierny złodziej

17 listopada 2011

Miłosierny złodziej.

Kilkakrotnie karany nałogowy złodziej Jerzy Gunning opuszczając w tych dniach więzienie nowojorskie po odbyciu kary za wielką kradzież kosztowności, w przystępie dobrego humoru wyspowiadał się przed dyrektorem więzienia z motywów, które skłoniły go do popełnienia w ostatnich pięciu latach licznych kradzieży. Gunning opowiadał, że opuściwszy w r. 1909 więzienie w Dortmoor, w Anglii, bez żadnych środków do życia, udał się głodny do jednego z parków londyńskich. Tu spotkał dwoje dziewcząt, sieroty z londyńskiego zakładu podrzutków, które niosły z sobą śniadanie. Gdy dziewczęta spostrzegły go zmizerowanego, wręczyły mu swoje chleby z masłem, i kilka biszkoptów; „od tej chwili” twierdził Gunning „postanowiłem pomagać obu sierotom. Jeszcze tej samej nocy włamałem się do pewnej willi położonej w pobliżu Londynu. Za pieniądze uzyskane ze sprzedaży łupu, kupiłem sobie eleganckie ubranie i poszedłem do zakładu podrzutków, w którym przebywały dziewczęta. Podałem fałszywe nazwisko i udało mi się obie dziewczęta zaadoptować. Posyłałem je do szkoły, ubierałem elegancko, a nawet w czasie feryj wakacyjnych wysyłałem je dla przyjemności w podróże do Francyi i Belgii. Dziewczęta mniemają, że jestem Australczykiem. Jeżeli jestem na wolności, posyłam im pieniądze za pośrednictwem mego przyjaciela, mieszkającego w Londynie. Lecz także zabezpieczyłem się co do ich utrzymania, gdy się znajdę w wiezieniu. Odebrano odemnie tylko bardzo małą, część tego, co ukradłem. Łup, który dostał mi się w ręce oceniam na 40.000 funtów sztelingów (milion koron). Dziewczęta, jedna w 13, druga w 14 roku życia, używają owoców tego majątku.

„Gazeta Lwowska” z 25 lutego 1914

Osobliwi pasażerowie

17 listopada 2011

Osobliwych pasażerów przewoziła niedawno barka brytyjska „Margareth” z zachodniego wybrzeża Afryki do Bostonu. Ładunek barki składał się z 12 więźniów, 400 papug, orangutana, goryla, kilku innych małp oraz dwóch krokodyli. Szczury zjadły cały zapas ziarna, przeznaczony dla ptaków, tak, że wszystkie papugi wymarły. Podczas burzy węże i krokodyle wydostały się ze swoich skrzynek na pokładzie i wtargnęły na posłania majtków, których skutkiem tego musiano umieścić w kajutach. Gady toczyły nieustanną walkę ze szczurami i między sobą, dopóki ostatni krokodyl nie pożarł ostatniego węża, który wszakże został pomszczony, gdyż skrzynia spadła na krokodyla i zabiła go na miejscu. Podczas walki gadów, małpy powłaziły na liny okrętowe i żadną miarą zejść nie chciały, aż w końcu uniosły je fale z pokładu, gdzie pozostały tylko cztery. Najgorszym pasażerem jednak był goryl, mający pięć stóp wysokości. Pomimo, iż drewniana skrzynia jego była bardzo mocna, strzaskał wieko, wydostał się, i ku przerażeniu załogi chwycił drąg żelazny, którym zaczął wywijać na wszystkie strony, tak, iż pokład w jednej chwili został pusty. Pewnego dnia oskalpował na wpół kucharza, murzyna, i puścił nieboraka dopiero wówczas, gdy padł pod ciosami siekiery. Pazury goryla wszystkim dały się we znaki, a załoga barki przez całą drogę ani na chwilą nie była pewną życia.

„Łowiec” z 1 maja 1890

Okradzenie pomnika carowej

17 listopada 2011

Okradzenie pomnika carowej.

Niedawno zbliżyło się kilku ludzi, ubranych jako robotnicy bronzownicy, do pomnika Katarzyny carycy w Petersburgu i przy pomocy strażnika odkręcili wspaniałe kandelabry z zamiarem przewiezienia tychże do fabryki w celu oczyszczenia. Po tygodniu strażnik zwrócił się z zapytaniem do zarządu miejskiego, kiedy oczyszczone kandelabry będą na nowo poprzykręcane. Tam oczywiście o niczem nie wiedziano. Śledztwo nie wykryło śmiałych złodziei. Sprawienie nowych kandelabrów kosztować będzie miasto parę tysięcy rubli.

„Przyjaciel Ludu” z 21 sierpnia 1904

« Poprzednia stronaNastępna strona »