Strona główna » Prawo » Tortury w usługach policyi

Tortury w usługach policyi

Tortury w usługach policyi.

Wczorajsze pisma popołudniowe przynoszą wiadomości o torturach aresztantów, jakich widownią była od dłuższego czasu ekspozytura policyjna na Grodeckiem. Oto kierownik tej ekspozytury, ajent policyi Baziuk, znęcał się w nieludzki sposób nad aresztowanymi pod zarzutem kradzieży, chcąc wydobyć przyznanie się do winy. Aresztantów trzymał po kilka godzin na ekspozyturze w pozie klęczącej, skutych tak, że łańcuszki wpijały się im w ręce, bił żelazną sztabą w okolicę nosa, bił laską, pięściami w piersi tak, że aresztanci padali na ziemię, a nawet wieszał na haku na łańcuszkach, którymi mieli skute ręce. – Torturowanych w ten sposób było mnóstwo aresztantów, przeważnie młodzi chłopcy, zdarzało się zupełnie niewinni.

Wątpić nie należy, że dotyczące władze przeprowadzą ścisłe dochodzenia – i w ewentualnym wypadku, winnego ajenta pociągną do surowej odpowiedzialności. Tego rodzaju znęcanie się nad ludźmi jest hańbą niesłychaną, i dziwić się tylko wypada, że inni ajenci policyjni, którzy chyba wiedzieli o szelmostwie Baziuka, niepoczynili odpowiednich przeciw temu kroków.

„Goniec Polski” z 6 grudnia 1907   


A za parę dni redakcji przyszło te rewelacje odszczekać – i krzywo się tłumaczyć, zwalając winę na konkurencję.

Sprawa Baziuka

Niema prawie numeru Głosu, aby nie było w nim ataków przeciw policyi. Do tych napadów na lwowską policyę tak przyzwyczailiśmy się, że biorąc do ręki z musu numer Głosu, nie dziwimy się wcale jeśli przeczytamy, że ten lub ów funkcyonaryusz policyi kogoś pobił lub… zabił. To jest zwykła taktyka Głosu. Przeczytawszy więc przed paru dniami opis tortur Baziuka byliśmy o tem przekonani, że cały opis jest od a do z zełgany, tymczasem tego samego dnia przeczytaliśmy o rzekomych torturach w Kuryerze Lwowskim i Wieku Nowym. Podaliśmy więc notatkę p. t. „Tortury na usługach policyi”, zaznaczywszy wyraźnie, że tak donoszą pisma popołudniowe, tembardziej, że Słowo Polskie uczyniło to już przed nami w wydaniu porannem.

Widocznie wszystkie te pisma polowały na niezdrową sensacyę, bo gdyby były zadały sobie nieco trudu zbadania tej sprawy, to byłyby się przekonały z łatwością, że cała ta potworna wiadomość powstała w następujący sposób:

Do Bachlajowej, znanej doskonale na Grodeckiem „blatniczki”, zamieszkałej przy ul. Błonnej l.[iczba] 10, która przytrzymuje u siebie różne indywidua z pod ciemnej gwiazdy, przyszło trzech agitatorów socyalistycznych, zaprosili obecnych tam złodziei do szynku Nelkena na rogu ul. Błonnej i Gródeckiej, i tam przy piwie kazali im opowiadać, czy ich kto na policyi bije? Oczywiście przy „halbinie” rozwiązały się języki złodziejom, i pletli różne androny, a na drugi dzień protokóły ściągnięte ze złodziei, znalazły się na łamach owych trzech pism.

A teraz kto jest p. Baziuk? Jest on kierownikiem gródeckiej ekspozytury policyi, która obejmuje dzielnicę Gródecką, Nowy Świat i sięga poza rogatki aż pod Sygniówkę i Sichów, czyli obejmuje trzecią część Lwowa. P. Baziuk jest postrachem gródeckich złodziei, nie dlatego, żeby ich katował, ale ponieważ dzielnicę gródecką z nich oczyścił. Dawniej niemożna było tamtędy wieczorem przejść, obecnie już niema takiej obawy i dlatego złodzieje tak się boją Baziuka, że śpiewają nawet o nim kuplety: „Z łaski Baziuka, poszedłem prosto pod „kruka”…”

Surowe śledztwo przeprowadzone przez policyę wykazało, że p. Baziuk jest zupełnie niewinnym, skrępował raz wprawdzie złodzieja drutem od dzwonków elektrycznych, ale zupełnie nie szkodliwie, bo nic miał u siebie sznurka, a bał się, by złodziej mu po drodze nie uciekł. Trzeba bowiem wiedzieć, że gródeccy złodzieje przeskakują za jednym susem ogromne parkany, jak koty, a jacy są butni i czelni, trzeba ich było widzieć podczas śledztwa, przeprowadzonego przez radcę Kreinera.

O rzekomych torturach podaliśmy tylko ogólnikową notatkę i nie naszą jest rzeczą zbijać zarzuty Głosu, podniesione pojedynczo o każdym złodzieju, jakoby był bity i maltretowany. W interesie prawdy jednak możemy zapewnić naszych czytelników, że cała sprawa zwyczajem Głosu, jest bezczelnie zełganą. Charakterystycznem jest, że na parę dni przedtem napisał Głos, że p. Baziuk był agitatorem wszechpolskim i agitował za dr. Buzkiem Jude irae. Stąd ta cała nienawiść.

„Goniec Polski” z 10 grudnia 1907

Prawo , , , , , Czytano 945 razy

Brak komentarzy do wpisu “Tortury w usługach policyi”

Zostaw odpowiedź

(wymagane)

(wymagany)


*