Strona główna » Wojna 1918-1920 » Dwa sprostowania 1919

Dwa sprostowania 1919

KRONIKA

Komendantem posterunku Straży ziemskiej w Lackiej Woli jest były austryacki żandarm Krebs, Czech z pochodzenia. Podczas ataku bandy ukraińskiej na Mościska 26. grudnia dostał on kurczów żołądkowych. Podobnie gdy 30. stycznia Ukraińcy napadli na polską wieś Trzcieniec, a ludność chwyciła za broń i żądała od niego, aby stanął na czele, oświadczył, że swej krwi nie będzie przelewał, i zniknął jak kamfora. Nasz informator, robotnik, tak kończy swą notatkę: „Dobrze to świadczy o polskim skarbcu, że takim draniom Niemcom czy też Czechom zadarmo może płacić. Czyby tego miejsca nie mógł zająć Polak, a taki pan dostać posady w obozie internowanych?”

„Ziemia Przemyska” z 6 lutego 1919


Notatka o p. Krebsie naczelniku Straży ziemskiej w Lackiej Woli polegała jak się pokazuje na fałszywej informacyi, gdyż otrzymaliśmy stamtąd pismo z podpisami poważnych obywateli, stwierdzające, że p. Krebs mimo niemieckiego nazwiska jest Polakiem, że za czasów austryackich postępowanie jego było pełne taktu i patryotyzmu, a obecnie zasługuje również na szacunek i zaufanie ludności. W Trzcieńcu jest osobna straż ziemska i osobny komendant, a podczas ataku bandy ukraińskiej na Mościska p. Krebs pełnił służbę wywiadowczą w samem miasteczku, i nie mógł wedle swych instrukcyi oddalić się stamtąd.

„Ziemia Przemyska” z 13 lutego 1919   

 


P. Rosshändler a dezerter w.[iadomość] m.[iejscowa]

W niedzielę popołudniu wysyłano kilkunastu młodych Żydów pod eskortą wojskową w stronę Lwowa. Jak nas objaśniono, byli to popisowi, przeznaczeni do robót na froncie. Kiedy już byli w wagonie jeden z nich, dawnym zwyczajem z czasów nieboszczki Austryi, skorzystał z nieuwagi eskorty i począł uciekać w stronę dworca. Żołnierze spostrzegłszy uciekającego żydka, poczęli wołać „stój”, a gdy to nie pomogło, strzelono dwa razy. Strzały chybiły i odważny neutralista zdołałby umknąć, gdyby nie żołnierze poznańczycy, którzy przejeżdżając pociągiem transportowym, gdy ujrzeli uciekającego, wyskoczyli z pociągu, zastąpili drogę, ujęli i trochę poturbowali. Scenę tę widział obecny na stacyi p. Rosshändler, który widząc swego współwyznawcę w opałach, ujął się w szorstki sposób za uciekinierem, a kiedy jeden z żołnierzy oświadczył, żeby nie pchał nosa do… tak to p. Rosshändlera rozgniewało, iż pod adresem żołnierzy polskich posłał takie epitety: „Rozbójniki, rabusie, złodzieje”.

Z powodu tych słów odprowadzono rozgniewanego pana urzędnika poczty do komendy dworca, gdzie spisano protokół. Sprawa oprze się o sąd.

„Ziemia Przemyska” z 18 lutego 1919


 

W sprawie notatki „P. Rosshändler a dezerter w. m.”

P. Rosshändler prosi nas o stwierdzenie, że żołnierzem, za którym się ujął, był jego własny syn, że więc słowa jego odnosiły się nie do armii polskiej, lecz do kilku ludzi, którzy bili jego syna. P. R. jest urzędnikiem polskim, uważa się za Polaka, więc nie obrażałby w żadnym razie wojska, w którem syn służy. Ten nie miał zamiaru uciekać, tylko wyprawiony niespodziewanie z kompanią na front, pragnął wstąpić do domu, pożegnać się i zaopatrzyć w pieniądze. Przy tej sposobności dowiadujemy się, że Poznańczycy, którzy z p. Rosshändlerem młodszym tak nielitościwie się obeszli, prawdopodobnie jednak ocalili mu życie, gdyż żołnierz z eskorty dał był już raz do niego ognia i byłby dalej strzelał, gdyby nie byli zatrzymali uciekającego.

„Ziemia Przemyska” z 21 lutego 1919

Wojna 1918-1920 , , Czytano 995 razy

Brak komentarzy do wpisu “Dwa sprostowania 1919”

Zostaw odpowiedź

(wymagane)

(wymagany)


*