Strona główna » Ciekawostki » Kobieta w Chinach

Kobieta w Chinach


Kobieta w Chinach.

Osłabienie i wyczerpanie organizmu społecznego w Chinach wynikło w znacznej mierze ze stanowiska, jakie w niebieskiem państwie zajmuje kobieta. Los chinki od urodzenia aż do śmierci jest bardzo ciężkim. Gdy się rodzinie chińskiej urodzi syn, witany jest bardzo radośnie. Schodzą się ze wszystkich stron krewni i przyjaciele z cennemi i symbolicznemi podarkami.

Zupełnie inaczej witają córkę, zwłaszcza taką, która nie ma jeszcze braci. W rodzinie panuje nastrój pogrzebowy, krewni i przyjaciele przychodzą z wyrazami współczucia. Zdawało by się, że dziewczyny mają tylko wartość przez to, że mogą dać życie synom, których modlitwy i ofiary zapewniają szczęście ojca na tamtym świecie.

Dzieciobójstwo, stanowiące w Chinach zwyczaj uświęcony przez opinię publiczną i w niektórych prowincyach zabierające po 30% noworodków, stosowane bywa przeważnie do dziewczyn.

W Foo-Chow matki opowiadają z zupełnym spokojem, że zabiły po cztery lub pięć dziewczynek przez uduszenie lub utopienie. Niemal wszędzie w cesarstwie chińskiem widoczną jest przewaga liczbowa mężczyzn. Śmierć natychmiastowa lepszą jest jednak dla niewiniątek, niż śmierć powolna, niż męczarnia w chińskich domach podrzutków. 

Skoro dziewczynka zostaje przy życiu, miewa najpierwsze dziecięstwo (zwłaszcza w domach zamożnych) bardzo znośne. Pieszczona, traktowana niekiedy jak bożyszcze, bawi się w specyalnych dziecinnych ogródkach, posiada tysiące najprzeróżniejszych zabawek. To rozbawione życie kończy się jednak bardzo wcześnie, bo już w szóstym roku. Próżność rodziców, ich stanowisko, pogarda, dla „kobiety o dużych nogach”, skazuje dziecko na katusze trwające przez całe lata. Prawdziwa dama musi mieć nogę maleńką, aby o niej nie powiedziano, że „chodzi na dwóch okrętach”.

Obwijają tedy w różnych kierunkach nóżkę dziecka długiemi na kilka metrów bandażami, których końce zaszywają. Z początku dziecko nie może chodzić wcale, więc porusza się, klęcząc na maleńkich stołeczkach. Zmiana bandaży odbywać się musi bardzo szybko, gdyż regularny dopływ krwi sprawia dziecku nadzwyczajne cierpienia. Niekiedy podczas tego dobrowolnego kalectwa, traci dziecko jeden lub dwa palce, ale to nic nie szkodzi, bo noga będzie jeszcze mniejszą.. Męczarnia trwa nieustannie przez rok lub dwa.

Latem kiedy dziecko jest w gorączce, kładą je na chłodnych matach; w zimie, nie okrywają go niczem, aby nie powiększać bólu. Gdy się wreszcie kalectwu stanie zadość, dziewczynę napełnia próżność, bo już nie boi się odpowiedzi, gdy ją przy ślubie zapytają o długość nogi. Wie już, że nazwą ją „podobną do gibkiej wierzby”, chociaż dla europejczyków wydaje się kulawą kaczką.

Zaleta małej nogi wpływa ogromnie na rodzaj życia Chinki; jest głównym powodem jej fizycznego zwyrodnienia. Nieraz po kilka lat upływa zanim wyjdzie ze swego mieszkania. Przysłowie chińskie mówi: „że dziewczyna podobną jest do młodego i pięknego bambusa, który rośnie poza płotem ogrodu”. Młode chinki zaręczają się bardzo często w piątym lub szóstym roku życia. Aż do zamążpójścia nie widzą swych narzeczonych, ani też są przez nich widziane. W dniu ślubu zanoszą w pięknym palankinie narzeczoną na obiad do narzeczonego, przy którym nic nie je, Potem dopiero mąż zdejmuje zasłonę z twarzy swej żony i po raz pierwszy rysy jej ogląda wraz z zaproszonemi na uroczystość przyjaciółmi.

Teściowa w Chinach, jak w Indyach, rozpościera nad narzeczoną, żoną, lub wdową swego syna władzę tak absolutną i bardzo często tak okrutną, że biedna ofiara woli samobójstwo, zwykle za pomocą opium.

Kobieta w Chinach zwłaszcza w północnych nie umie czytać ani pisać. Nadzwyczajna trudność pisma chińskiego utrwala tę ciemnotę. Chcąc przeczytać biblię po chińsku, potrzeba znać około czterech tysięcy znaków.

Chociaż nie widuje nikogo po za rodziną, lubi chinka nadzwyczajnie stroje, a zwłaszcza klejnoty, jak wogóle zresztą narody wschodnie.

Istnieje w Chinach niewolnictwo służących oraz handel dziewczynkami. W wypadkach nadzwyczajnej nędzy sprzedają córkę za 25 franków, zwykła jednak cena dochodzi 500 fr. zależnie od zdrowia siły, wieku i piękności „towaru”.

Kiedy żona porodziła same córki, spotkać ją może smutny los: mąż weźmie sobie „żonę drugorzędną”, zwykle z kobiet „o dużych nogach”. Kobiety „comme il faut” nie pokazują się nigdy na ulicach. Czas spędzają przed lustrem na zabawie z dziećmi, na grze w karty i w domino na haftowaniu i dziwnej grze na instrumentach, grze w której europejczycy nie mogą odnaleźć ani rytmu ani dźwięku. Chinki są inteligentne, gościnne i uprzejme.

Tak jest w klasach zamożniejszych. Życie dziewczyn z ludu jest opłakane. Pracują bez wytchnienia, traktowane zawsze jak bydło robocze, żywione nędznie, zadowalniające się płacą zupełnie śmieszną dla europejczyka.

„Głos Rzeszowski” z 26 marca 1905

Ciekawostki , , , Czytano 1 296 razy

Brak komentarzy do wpisu “Kobieta w Chinach”

Zostaw odpowiedź

(wymagane)

(wymagany)


*