Przygoda burmistrza, który nie lubi czytać
10 sierpnia 2009
Na Śląsku niemieckim istnieje gmina Jarischau. Gmina, jak gmina, nie odznacza się niczem szczególnem z wyjątkiem burmistrza, który nie lubi czytać. „Kawałków” nie czyta lecz podpisuje, jak to się mówi na ślepo. I szłoby wszystko dobrze, gdyby nie złośliwy inspektor gospodarczy okręgu, który przedłożył pewnego dnia burmistrzowi do podpisu akt następującej treści:
„Jestem największym osłem w całem Jarischau, co niniejszem potwierdzam urzędowo”. Pan burmistrz podpisał i przyłożył nawet dla tem większej powagi pieczęć gminną, a gdy się wreszcie dowidział, o co idzie, ku ogólnej wesołości mieszkańców gminy, zaskarżył figlarza do Sądu.
Sędziowie, też ludzie – uśmiali się niezgorzej, niemniej jednak skazali dowcipnisia na 100 marek grzywny.
„Gazeta Pleszewska” z 21 września 1930
Śmieszne Czytano 648 razy
Brak komentarzy do wpisu “Przygoda burmistrza, który nie lubi czytać”