Strona główna » Z życia codziennego » Przeciw łobuzom

Przeciw łobuzom

Przeciw łobuzom.

Dzienniki lwowskie umieszczają następujący odezwę:

„Od kilka lat Lwów jest świadkiem bardzo gorszących i zasmucających objawów. Młode panienki zakładów naukowych bywają najbezczelniej napastowane przez całe zgraje młokosów lub rozbestwionych paniczów. Książka szkolna, która w ręku dziewczęcia winna być tarczą ochronną dla każdego uczciwego i sumiennego człowieka, dla tej zgangrenowanej przedwcześnie młodzieży staje się tylko podniecającym środkiem. Na jak szeroką zaś skalę odbywają się te napaści, dość zatrzymać się chwilkę w okolicy któregoniebądż zakładu żeńskiego, w czasie zbierania się lub rozchodzenia uczenie ze szkoły. Wszystkie drogi i zaułki sąsiednich ulic i placów literalnie są obsadzone, a panienki, które dla uniknięcia napaści schodzą na środek ulicy, ścigane są drwinkami lub przezwiskami. I wszystko to dzieje się w biały dzień, wobec tysiąca spokojnie przechodzących ojców rodzin i władz bezpieczeństwa. Zaiste, ojciec lub brat na widok napastowanej własnej córki lub siostry zawrzałby z oburzenia i nie obliczał się może ze środkami obrony. Bezkarność wszakże napaści ośmiela napastników. Co dziś cudze, jutro moje spotka dziecko. Komukolwiek więc dobro i honor własnych dzieci leży na sercu, obojętnym tu być nie może. Napastnicy, widząc, że wszyscy zacni i uczciwi ludzie stoją solidarnie w obronie swych dzieci, zaprzestaną swego nikczemnego rzemiosła. W moralnych i ucywilizowanych społeczeństwach każdy staje w obronie zwierzęcia, nad którem ciemnota znęcać się pozwala. A my mamyż być ślepi na moralne deptanie własnych sióstr i córek przez ludzi, pozbawionych czci i wiary?  Czyż one mniej zasługują na to, byśmy się związali, acz bez statutów, w jedno solidarne koło „ochrony dzieci naszych”? Jeszcze jedno do naszych władz. Jak zabójstwo cielesne mniejsze jest od moralnego, tak ochrona bezpieczeństwa moralnego jest ważniejszą od obrony pod względem materyalnym. Cóż się wszakże n nas dzieje? Czy stróże bezpieczeństwa publicznego są należycie czynni i baczni wobec gorszących napaści na nasze niewiasty w ogóle, a w szczególności na młode panienki – uczenice ? Nie zarzucamy nikomu złej woli lub obojętności; zaprzeczyć nam wszakże trudno, że zwrócenie szczególniejszej uwagi naszych władz w kierunku dopiero zaznaczonym jest koniecznym i niecierpiącem zwłoki. Jakie środki władze nasze przedsiębrać powinny, przesądzać nie chcemy; nie wątpimy, że znajdą odpowiednie i skuteczne paragrafy lub nowe rozporządzenia. Jedno tylko na razie pozwalamy sobie podnieść, iż byłoby niezbędnem prawie, ażeby przynajmniej w godzinach rozpoczynającej się i kończącej nauki szkolnej, przy głównych naszych publicznych zakładach żeńskich, znajdował się zawsze stróż bezpieczeństwa. Jak wiemy, w ostatnich czasach nawet w Warszawie wydano surowe rozporządzenia przeciw napastującym kobiety. Mieliżbyśmy dać się wyprzedzić moskiewskim władzom w obronie publicznej moralności i bezpieczeństwa? Bok szkolny się rozpoczął, podłe rzemiosło napastników coraz śmielej wyłaniać się już zaczyna. Ukróćmy złe zawczasu. Pamiętajmy, że i najgorliwsze usiłowania samych gron nauczycielskich muszą być bezsilnymi. Wszyscy tu zresztą działać i baczyć winniśmy. Nie wątpimy też, że ojcowie rodzin i władze bezpieczeństwa głosu naszego wysłuchają i wzajem wspierać się będą, w wytępieniu zła, które każdemu społeczeństwu tylko hańbę przynosić może”.

Wdzięczni jesteśmy dziennikom tym za podniesienie głosu w tej sprawie. Wiele jest takich stosunków, co do których myśl, w naszem czasopiśmie rzucona, przebrzmi w ciasnym obrębie murów szkolnych, jeśli jej nie rozniosą, głośniejszem echem organa codzienne opinii publicznej. Wezwanie w duchu powyższej odezwy było przedmiotem jednej z naszych pogadanek pedagogicznych. Brak uszanowania dla skromności niewieściej jest plamą,, która przynosi nowoczesnemu społeczeństwu największą hańbę. Niechaj przynajmniej nie cięży nigdy i nigdzie na szkole zarzut, że wobec tego bezprawia milczała. Nikczemnych rozpustników, którzy go się dopuszczają, należy piętnować publiczną hańbą, a w danym razie wzywać bezwzględnie interwencyi organów bezpieczeństwa publicznego.

Możemy dodać, że lwowska Rada szkolna okręgowa, ponawiając kroki, czynione dawniej w tym kierunku, wystosowała do Dyrekcji policyi szczegółową odezwę w tej sprawie, w której wyszczególniła dokładnie wszystkie miejsca, potrzebujące szczególniejszego nadzoru.

„Szkoła. Tygodnik Pedagogiczny” z 9 września 1882


Przeciw łobuzom.

Doświadczenia lat ostatnich wykazały, że i we Lwowie uczenice starsze, uczęszczające do szkół publicznych, są często narażane na niestosowne a nawet nieprzyzwoite i gorszące zaczepki ze strony ludzi lekkomyślnych lub nieokrzesanych, mianowicie w drodze do szkoły i przy wychodzeniu ze szkoły. Rada szkolna okręgowa miejska udała się przeto do dyrekcyi policyi z prośbą, aby poddała ruch uliczny podczas przechodu młodzieży szkół żeńskich jak najściślejszemu nadzorowi i aby względem wykraczających w tej mierze zastósowywano w całej surowości rygor obowiązujących przepisów. W skutek tego Dyrekcya policyi wezwała komendanta wojskowej straży policyjnej, aby rozkazał żołnierzom policyjnym, stójkową służbę w ulicach pełniącym, zwracać baczną uwagę na ruch uliczny podczas pochodu młodzieży szkół żeńskich, celem zapobieżenia niestosownym i nieprzyzwoitym zaczepkom uczenic, celem donoszenia, a względnie odprowadzenia pólicyi do ukarania osób, dopuszczających się takich zaczepek na ulicach. Nadto ustanowiono osobnego nadzorcę ruchu ulicznego w osobie pewnego strażnika cywilnego policyjnego i włożono na niego obowiązek, aby w oznaczonych godzinach nadzorował ruch uliczny po kolei obok każdego zakładu naukowego.

Powtarzamy jednakże, że żadne zarządzenia władz nie usuną złego, jak długo społeczeństwo samo nie przejmie się obowiązkiem opiekowania się słabymi, jak długo nie dojdzie do tej świadomości, że w tej mierze interes wszystkich uczciwych ludzi i obywateli jest solidarny. Czyż tutaj nie powinien sobie każdy powiedzieć: „hodie tibi, cras mihiu? Co dzisiaj spotkało twoje córkę, to jutro moje dziecko spotkać może. Przeczytajmy we wspomnieniach podróży Karola Sienkiewicza (Litwosa), jaką opieką na ulicy jest otoczona kobieta w krajach angielskiej mowy w Europie i w Ameryce. Czyż wolno nam być obojętnymi widzami wobec szerzącego się zgorszenia? W Sparcie każdy obywatel miał prawo, młodego człowieka zapytać, po co idzie, dokąd dąży, skąd przychodzi? My patrzymy się obojętnie, jak nieletnie żaki, z cygaretem w ustach łobuzują po ulicach. Przypominamy jednakże, cośmy napisali w nrze 36. „Szkoły” (str. 287.): czyż ta egoistyczna obojętność nie odbija się w swych zgubnych następstwach o nas samych?

„Szkoła. Tygodnik Pedagogiczny” z 28 października 1882

Z życia codziennego , , , , , Czytano 890 razy

Brak komentarzy do wpisu “Przeciw łobuzom”

Zostaw odpowiedź

(wymagane)

(wymagany)


*