Wódka w Rosji

Wódka w Rosyi.

Znany rosyjski publicysta, Aleksander Jakowlew, pisze w moskiewskim dzienniku „Utro Rossii”.

Armia rosyjska jest absolutnie trzeźwa. Wódkę przypomina się często, ale obecnie myśli się o niej więcej lirycznie: „Ach, gdybyśmy tak mieli teraz flaszeczkę wódki!” Jest to rzeczą zrozumiałą, ponieważ armia w alkoholu chce szukać zapomnienia swoich trosk. Mimo to armia jest trzeźwa. Zupełnie inaczej dzieje się w głębi kraju.

Z frontu wyjechałem do Moskwy, skąd udałem się na Kaukaz, potem aż nad Wołgę, byłem we wsiach gubernii samarskiej i saratowskiej i… wszędzie widziałem mnóstwo pijaków. Poznałem tam napoje: „braszkę”, „gorłuczkę”, „gorzką”, „denaturat”, „odekolon”, „kałgankę”, „chanszę”, „miód”, „arak”, „samodelkę”, „śliwowicę” i t. d.

Od dwu lat istnieje zakaz picia wódki, a jednak ileż to istnieje gatunków napoi, by tylko zaspokoić pragnących.  

- Jakżeż można obecnie żyć – pytał mnie ironicznie pewien znajomy wieśniak. Niemożliwą teraz jest rzeczą wytrzymać w Rosyi. Człowiek męczy się przez całe życie, nie ma spokoju, ani święta. W chałupie brud, dzieci płaczą, żona chora, brudna, zła. Bieda niszczy chłopa rosyjskiego. Przedtem człowiek mógł się upić i zapomnieć o troskach. A co teraz robić?

Poważne pytanie, co dać istotnie ludowi rosyjskiemu, by nie myślał o swojej nędzy?

Jest rzeczą niezaprzeczoną, że zakaz używania alkoholu w państwie rosyjskiem jest punktem zwrotnym w rozwoju kulturalnym państwa cara, daleko jednak jeszcze jesteśmy od trzeźwości.

Od Kałkazu do Ałtaja
Dniem i nocą pije zgraja,
Pije pilnie, pije gładko,
Luba curuś z panią matką,
Topią znoje swe i smutki
Ojciec z synem w czarce wódki.
Wszyscy w wódce zakochani,
Niosą życie za nią dla niej.

Tę miłą piosenkę, prawdziwie rosyjską piosenkę narodową, słyszałem w gubernii woroneżskiej jeszcze przed wybuchem wojny. Piękna piosenka. Śpiewał ją cały chór, grała harmonijka, a wszyscy śpiewacy byli pijani. A teraz nagle – nie ma wódki…

W rok po tem, już w czasie wojny, podczas ścisłego zakazu używania alkoholu, przejeżdżałem przez tę samą gubernię. Uderzyło mnie, że na wszystkich dworcach kolejowych spotykałem ludzi, ubranych jak chłopi rosyjscy, wszyscy byli jednak gładko wygoleni. Chłop rosyjski jest – jak wiadomo – dumny ze swej brody, której nigdy nie golił. Myślałem, że to uchodźcy, sąsiad mój jednak, pewien kupiec z Woroneża, oświadczył mi:

- To nie uchodźcy, to są nasi chłopi.

- Dla czegoż golą brody i wąsy?

- Aby lepiej mogli pić!

- Co?

- Obecnie piją u nas chłopi politurę stolarską, a ta schnie zaraz na powietrzu. Jeśli krople padną na wąsy, zlepiają się one z brodą, że nie można ich oderwać. Jeśli przeto chłop nasz wypije dwie czarki tego laku, usta jego są prawie zapieczętowane i dla tego goli on wąsy i brodę.

Przykład rzeczywiście pouczający! Ofiarowuje się nawet brody, by zapomnieć o swych „bólach”.

Tak jak w Woroneżu dzieje się w całej Rosyi. Piją politurę, naftę, wodę kolońską itd. Im dalej na południe, tem większe pijaństwo. W Rostowie nad Donem przed wojną co krok był szynk. Prawie co trzeci dom mieścił knajpę. Gdy zakazano sprzedaży alkoholu, gubernator rozkazał usunąć z tych szynków szyldy… ale pijaństwu nie położyło to kresu.

Ceny win spadły. Po kilku już jednak miesiącach poszły w górę dwudziestokrotnie. Wino stało się tem bardziej pożądane, że – było zakazane. Pito je przy każdej sposobności. Na Boże Narodzenie w 1914 roku pozwolił zarząd miasta Nowoczerkawska na sprzedaż wina. W ciągu trzech dni całe miasto było pijane. Nawet pełniący służbę urzędnicy i kupcy w sklepach byli zupełnie pijani. Był to istotnie ciekawy wypadek, że całe miasto publicznie utonęło w opilstwie. Zarząd miejski cofnął pospiesznie pozwolenie sprzedaży wina.

W nielicznych tylko wsiach widać skutki zakazu sprzedaży alkoholu. Zauważyłem w powiecie nowousieńskim w gubernii samarskiej, że zarząd ziemstwa w każdej wiosce założył ludowe biblioteki; urządzano odczyty dla ludu, przedstawienia – pijaństwo było mniejsze niż w innych miejscowościach.

W północnym Kaukazie piją tak, jak przed wojną. W Ekaterynie, Noworossijsku, Armawirze na każdym kroku widać opoja. Liczba huliganów wzrasta; upijają się oni i biją z policyantami. Okolica ta obfituje w wino – jakżeż więc nie pić tego wina?

Charakterystyczną jest jednak rzeczą, że nigdzie tak nie fałszują trunków, jak właśnie tam. Wino pędzą tam przeważnie z liści tytoniowych. Zarząd akcyzy toleruje to; funkcyonaryusze dbają tylko o to, by na każdej butelce była banderola – a zawartość butelki, to rzecz obojętna. W butelkach tych jest wszystko, tylko nie – wino!

Wywóz wina z tego regionu jest ostro wzbroniony. Na stacyi Tichoreckaja kolei władywostockiej, przeszukują żandarmi pilnie pakunki podróżnych. Tu jest coś w rodzaju kwarantanny winowej. Kto jednak „wino” to chce przewieźć, przewiezie.

Wino z liści tytoniowych jest rozpowszechnione w całej Rosyi. Popyt na nie jest olbrzymi.

„Dziennik Poznański” 25 sierpnia 1916



ZAKAZ SPRZEDAŻY DENATURATU.

Komitet wykonawczy wydał rozporządzenie o zakazie sprzedaży denaturatu we wszystkich częściach miasta w ciągu kilku dni, jak długo trwają w mieście manifestacye uliczne.

„Dziennik Kijowski” 7 (20) marca 1917



Zakaz sprzedaży wody kolońskiej.

Wczoraj ogłoszone zostały przepisu obowiązujące o zakazie sprzedaży wody kolońskiej t. zw. podwójnej i potrójnej.

„Dziennik Kijowski” 3 (16) czerwca 1917

Folklor Wielkiej Wojny , , , , , , , , , Czytano 1 150 razy

Brak komentarzy do wpisu “Wódka w Rosji”

Zostaw odpowiedź

(wymagane)

(wymagany)


*