Strona główna » Prawo, Z życia codziennego » Prześladowanie szopek i kolędników

Prześladowanie szopek i kolędników

Kronika policyjna i protokół stacji ratunkowej z dwu dni świąt, wyglądają bardzo ubogo. Złodzieje nie kradli prawie zupełnie, ludziska nie rozbijali sobie głów i nie kłuli się nożami w szynkowniach, jednem słowem, idealne na tym punkcie były w czasie świąt we Lwowie stosunki. Zanotowano na stacji ratunkowej tylko dwa złamania nogi wskutek ślizgawicy, na policji kilka nadużyć widocznie świątecznie usposobionych dorożkarzy i dwa ognie kominowe, z tych jeden w koszarach kawalerji obrony krajowej za łyczakowską rogatką. Więcej nic.

Przy tej sposobności nie godzi się nam pominąć milczeniem i faktu otwartej wojny policji z „tradycją”, uosobioną w kolędnikach, krążących po mieście z szopką i kolędami. Każdą napotkaną partję kolędników aresztowała policja i odstawiała na inspekcję, gdzie odbierano im szopkę, a kolędników puszczano wolno. W kącie biura inspekcyjnego, namnożyło się skonfiskowanych szopek mnóstwo. Na przedmieściach tylko, a specjalnie na Łyczakowie, ręka policji nie wiele zrobić zdołała i kolędnicy antiąuo more chodzili i kolędowali, na widok zaś „stróżów bezpieczeństwa”, gasili świeczkę w szopce, milkli i uciekali przez parkany.

Tak to giną tradycje w nowożytnem mieście. Policja tłómaczy się, że dlatego gnębi kolędników, iż ci, rekrutując się nieraz ze sfer szczególną przez policję otaczanych opieką, dopuszczają się różnych nadużyć, kradną w domach co im pod rękę wpadnie, uzbierawszy nieco monety, robią awantury po szynkowniach. Oto świąteczna proza!…

„Dziennik Polski” z 28 grudnia 1902

Prawo, Z życia codziennego , , , , , , , Czytano 1 058 razy

Brak komentarzy do wpisu “Prześladowanie szopek i kolędników”

Zostaw odpowiedź

(wymagane)

(wymagany)


*