Wpisy otagowane jako 1868

Ślub pod bagnetami

7 marca 2015

Ślub pod bagnetami.

W miasteczku St. ksiądz gr. kat. odmówił był ślubu pewnej wdowie i włościaninowi, pochodzącemu z krajów Zabranych, ale od wielu lat mieszkającemu w Galicji. Odmowę motywował ksiądz prychodnyk tem, że moskiewskiemu poddanemu nie wolno tu w Austrji brać ślubu – właściwie zaś kryła się w tem intryga wychowanka owej wdowy, który spodziewał się wziąć po niej spadek i potrafił uprosić czy pozyskać dla niej księdza, by przeszkadzał ślubowi. Po kilku nakazach ze strony władzy politycznej i z konsystorza musiał jednak ksiądz rad nie rad przystąpić do kopulacji. Przed spełnieniem ceremonii religijnej wpadł atoli do cerkwi ów wychowanek z całą zgrają swoich stronników, obił narzeczoną, zwymyślał księdza, że wziąwszy od niego pieniądze, mimo to ślub daje, i ostatecznie przeszkodził ślubowi. Udano się do sądu powiatowego, bo wychowanek narzeczonej groził, że każdą razą przeszkodzi ślubowi. Sąd polecił żandarmerji, by państwu młodym dała asystencję, i tak nakoniec małżeństwo przyszło do skutku w przytomności dwu stróżów bezpieczeństwa publicznego, stojących z najeżonemi bagnetami po obu stronach ołtarza. Dotychczas nie wytoczono śledztwa z powodu gwałtu, dokonanego w cerkwi.

„Gazeta Narodowa” z 6 maja 1868

Kauczukowe szczęki

29 września 2013

(inserat)

Dla cierpiących na zęby. 
Nowo poprawne szczęki kauczukowe posiadają tę własność, że nie tak łatwo łamaniu się podlegają, jak dotąd wyrabiane.

Że używanie kauczuku do szczęk do najlepszych wynalazków w umiejętności leczenia zębów należy, nie da się zaprzeczyć, albowiem takowe do noszenia daleko przyjemniejsze są od metalowych, niemi lepiej żuć można, i wszelkie kwasy w ustach na nich żadnego szkodliwego wpływu nie wywierają, przez co się do zdrowia przyczyniają, które to doskonałe własności od wszystkich, którzy już metalowe szczeki nosili i takowe potem w kauczukowe zmienili, stwierdzone zostaną.

Przytem była ta nieprzyjemność, że dotąd za ich trwałość ręczyć nie można było, gdyż zdarzały się wypadki, że z dwóch w jednym czasie, z jednakowego materjału i z jednakową starannością wyrobionych sztuk, jedna już przez 7 lat bez najmniejszej skazy nosi się, druga zaś po krótkiem używaniu się złamała.

Staraniem podpisanego zatem było, takowe na przyszłość zupełnie trwałemi zrobić, co też mu przez nowo poprawny sposób dokładnie się udało.

Nakoniec ośmiela się podpisany, ogół uważnym zrobić na swoją nowa poprawną metodę plombowania zębów w złocie, w platynie, w amalgamie, cymencie, w dr. Lipolda masie, nakoniec w makenci z Nowego Jorku, i to podług stosownych okoliczności.

Wszelkie przez podpisanego uskutecznione operacje odbywają się bez najmniejszego bólu.

Ujheli,
dentysta na placu Halickim pod Nr. 1.
naprzeciw kawiarni J. Müllera.

„Gazeta Narodowa” z 23 kwietnia 1868

Wykopaliska (1)

9 lutego 2012

Uzbrojenie z XIII lub XIV wieku.

We wrześniu w 1894 roku, w okolicy Tahańczy miasteczka w gub. Kijowskiej, pewien włościanin, kopiąc w swym ogrodzie, natrafił na dębową trumnę, po otworzeniu której znaleziono kościec jakiegoś rycerza w bogatym i kompletnym rynsztunku wojennym, sięgającym wieku XIII. Cały ten rynsztunek (według wiadomości podanych przez gazety miejscowe) składał się z 1) hełmu żelaznego ze złoconą miejscami srebrną blachą; 2) żelaznej kolczugi nadzwyczaj misternej roboty; 3) resztek tarczy i kołczanu; 4) cokolwiek uszkodzonego miecza w srebrnej pochwie; 5) złamanego na połowę drewnianego srebrną blachą obłożonego berła; 6) ryngrafu srebrnego pozłacanego z wizerunkiem Chrystusa i alfą i omegą; 7) srebrnego ze śladami pozłoty puhara z ładnemi ornamentacyami; 8) blach złotych i srebrnych od niewiadomych przedmiotów (pancerza?); 9) blach srebrnych z ozdobami na piersiach; 10) sprzączki srebrnej i 11) drutu srebrnego pozłacanego spiralnie zwiniętego. Całe to wykopalisko nabył znany amator archeolog i właściciel bogatego muzeum w Kijowie, pan Chojnowski.

Bardzo pożądanemi byłyby bliższe szczegóły tyczące się tego wykopaliska.

M. E. B.

„Wiadomości numizmatyczno-archeologiczne” 1895 nr 1


Pod Warną w Turcyi, gdzie w r. 1444 zginął w bitwie z Bisurmanami król polski Władysław Warneńczyk, znalazł w ziemi dr. Gutowski, zmarły w r. 1849, zbroją w dobrym stanie, 2 hełmy, 2 miecze i 2 młoty. Zbroja jest cennym okazem uzbrojenia rycerza polskiego z 15-go wieku. Jest ona w posiadaniu ks. Łukasza Wronowskiego w Adryanopolu i można ją od niego nabyć.

„Dziennik Kujawski” z 18 maja 1895


Wykopalisko.

W Podolicach w powiecie średzkim wykopano w pobliżu zabudowań dominialnych pięć dobrze utrzymanych czaszek ludzkich; szczęki wykazywały jeszcze wszystkie zęby. Po zatem mieściły się w tym samym grobie inne jeszcze kości, szczęka konia, kawał drzewa w formie pala i resztki pierścienia, na którym widoczny był znak w postaci krzyża. Czaszki i kości ludzkie zebrano i pochowano na cmentarzu w Opatówku. Przed mniej więcej 20 laty w tem samem miejscu znaleziono około 15 szkieletów ludzkich.

„Dziennik Poznański” z 31 sierpnia 1915


Z Chorzowa. Wykopano tu kości ludzkie na polu siodłaka Dudka; z pieniędzy które się w worku przy nim znajdowały, dochodzić można, że ten człowiek już prawie 150 lat tam leży, bo jeszcze stare polskie pieniądze od króla Jana Kaźmierza z liczbą roku 1661 – 1664 – 1665 rozpoznano. Czy człowiek ten zabity został, albo innym sposobem nagle umarł i tam pochowany – kto wie? Dawniéj na tym miejscu był las.

„Zwiastun Górnoszlązki” z 26 czerwca 1868

Skarb z Rzymu

14 listopada 2009

Z Rzymu. Znalezienie wielkiego skarbu.

Dla Ojca św. niesie ofiarę cały świat, lecz nie tylko ludzie niesą ofiarę, lecz i ziemia. Przed niedawnem czasem znaleziono przy kopaniu dołu na fundamenta mostu mnóstwo marmuru i wyrobów marmurowych jako to: framug, posągów i t. d., które od kilku wieków w ziemi spoczywały, i dopiero teraz wychodzą na jawo, kiedy Ojciec św. w największéj znajduje się potrzebie. Kopią co raz dalej i co raz więcéj dostawają skarbów starożytnych. Lecz i same stare mury zamków papiezkich otwierają się dla Ojca św. Oto gdy odnawiano podłogę w warownym zamku, zwanym Engelsburg, odkryto ogromny skarb złota i srébra, o którym nikt nie wiedział. Domniewają się, że to sławny skarb Sykstusa V, o którym między ludem krążyły aż dotąd różne powieści. Niewierni powiedzą, że to przypadek, lecz wierni poznawają w tem palec Opatrzności Boskiéj.

„Zwiastun Górnoszlązki” z 5 czerwca 1868

Jak czyścić zardzewiałe żelazo lub stal

12 sierpnia 2009

RADY GOSPODARSKIE.

Chcąc oczyścić zardzewiałe żelazo lub stal, należy na to posypać popiołu z tytoniu i nacierać razem z roślina, nazwaną, skrzyp (equisetum.) Środek ten nietylko niszczy rdzę, ale nadaje nawet żelazu i stali piękny połysk.

„Zwiastun Górnoszlązki” z 26 czerwca 1868

Maszyna do produkcji pończoch

11 sierpnia 2009

Maszyna do działania pończoch.

Z Ameryki przywieziono do nas maszynę, która codziennie 36 par pończoch działa. Za minutę zrobi 6 tysięcy pętlin czyli oczek, można nią przybrać lub ubrać oczek, gęściej lub rzadziéj nią robić; a cała maszyna jest tak subtelna, że ją można do każdego stołu przyszrubować. Tą samą maszyną można także wyrabiać spodnie, kamizelki, kołdry, trzewiki i ubiory dla dzieci. Co też jeszcze dowcip ludzki wymyśli?

„Zwiastun Górnoszlązki” z 21 sierpnia 1868

Na ukąszenia węży

11 sierpnia 2009

GOSPODARSTWO I LEKARSTWO.
Przeciw ukąszeniu żmii.

Po ukąszeniu od żmii, jak tylko można najśpieszniéj, bierze się młodego gołąbka, nie umiejącego latać i tylnią częścią, czyli kanałem odchodowym, przykłada się na ranę. Po kilku minutach zaczyna pisklę nabrzmiewać i puchnie do tego stopnia, że aż pęka, wydając huk podobny do wysadzonego korka z butelki piwa. Gdy to nastąpi, zaniedługo znika zaognienie około rany i ukąszony zostaje wyleczony.

„Zwiastun Górnoszlązki” z 1 maja 1868


RADY GOSPODARSKIE.

„Gazeta Toruńska” zamieszcza. Ukąszenie jadowitych wężów, według najnowszego odkrycia professora Haltorda w Melbourne, da się teraz łatwo wyleczyć, a to przez natriskiwanie rany płynem amoniakowym. W tym celu rozcieńcza się amoniak dwoma lub trzema częściami wody: 30 kropli tego rozczynu wystarcza na całą kuracyą. Środek ten okazał się skutecznym, wtedy nawet, kiedy wyczerpano wszystkie inne środki.

„Zwiastun Górnoszlązki” z 20 maja 1869


W Tereszewie pod Lubawą uratowała się kobieta, ukąszona przez jadowitą żmiję, od śmierci w ten sposób, że się porządnie upiła gorzałką. Bok, który już cały napuchł, otęchł w skutek pijaństwa zupełnie. – Lepszem jeszcze antidotum na truciznę i jad ma być koniak.

„Dziennik Kujawski” z 19 maja 1895

Czuwajcie, bo nie wiecie śmierci godziny!

11 sierpnia 2009

Z Paryża.

„Czuwajcie, bo nie wiecie śmierci godziny!” Prawdę owych słów przypomina nam nagła śmierć księcia Beauveau-Craon. (czytaj Bowo-Kraon) Książe występując z wozu swego, upuścił na ziemię pistolet nabity, który sam wypalił i tak nieszczęśliwie trafił księcia, że za parę minut skonał.

Gazety od Renu opowiadają, nam dwa zdarzenia, gdzie muchy były przyczyną nagłéj śmierci. W Dirschuoen umarła 28. Czerwca niewiasta, która po ukąszeniu muchy spuchła i tego samego dnia życie skończyła. Trzy tygodnie przed tém umarła w Oberwichterich z téj saméj przyczyny młoda żona wyrobnika. I cóż to za muchy? Tu zachodzi insza przyczyna, bo nie masz much tak jadowitych. W ciałach zdechłych kretów, szczurów, raków i innych zwierząt, kiedy się zacznie zgnilizna, utworzy się bardzo ostra trucizna. Muchom nie szkodzi ten jad, ale gdy się go mucha napije, a potem człowieka ukąsi, dostaje się coś z owéj trucizny w krew człowieka i człowiek takim sposobem bywa przez muchę zatruty. Więc bądźcie ostrożni a gdzie ujrzycie ścierw zwierzęcia, zakopujcie go do ziemi, aby was nie spotkało nieszczęście przez jadowite ukąszenie muchy.

„Zwiastun Górnoszlązki” z 24 lipca 1868

Przechowywanie mięsa

10 sierpnia 2009

Jak mięso w lecie przechować.

Mięsa świeżego, aby muchy w lecie nie zepsuły, trzeba cebulę świeżą na misce położyć a tak muchy od téj woni opodal ustępować będą musiały.

„Zwiastun Górnoszlązki” z 8 listopada 1870


Sposób, żeby mięso było w lecie świeże.

Odebrawszy mięso od rzeźnika, pokraje się go na tyle kawałków, na ile razy ma wystarczyć. Kawałki te potem się umieści do garnka, który nie tak szeroki jak wysoki ma być, potem nalewa się go mlekiem na dwa cale ponad mięso. Gdy mięsa potrzeba, wyjmuje się kawałek i wypłucze się go w świeżej wodzie. Przez ten tak prosty sposób nietylko zachowuje się mięso w świeżości podczas najgorętszego lata przez ośm i więcéj dni, ale jeszcze mu nadaje wyborny smak.

„Zwiastun Górnoszlązki” z 31 lipca 1868

Łatwy sposób solenia masła

10 sierpnia 2009

Łatwy sposób solenia masła.

Bierze się dwie części soli kuchennéj, jednę część cukru i jednę część saletry; proszkuje i miesza się to wszystko dobrze i do każdego funta masła dodaje się po dwa łuty téj mieszaniny, i po dokładném wymięszaniu z masłem, takowe ściśle układa się w naczyniu i pozostawia w pokoju przez 3-4 tygodni, poczém już staje się dobrém do użycia. Zapewniają, że masło urządzone w ten sposób, po upływie nawet trzech lat jest tak dobrem, jak w pierwszych dniach po jego osoleniu.

„Zwiastun Górnoszlązki” z 1 maja 1868

Sposób kiszenia ogórków

10 sierpnia 2009

Sposób kiszenia ogórków.

Zebrawszy ogórki, trzeba je czysto opłukać, wybrać z wody do innego naczynia i póki mokre osolić drobną solą i wymięszać. Tym sposobem wszystkie się osolą, innym zaś sposobem od spodu są słone a od wierzchu nie, gdyż sól do spodu opada. Za 6 godzin zmiękną po takiém soleniu, o czém się przez ściśnienie palcami można przekonać i układają się w baryłkę (faskę.) Woda, niż się na ogórki wleje téż musi być solona, ale nie nazbyt, aby ogórek solą nie przebrać, boby od niéj gniły. Końców ogórek obrzynać nie należy a i na to trzeba uważać, aby nie były obtłuczone, boby zawcześnie zagniły. Dla przyjemnego smaku dodaje się kopru, bobkowego liścia lub kminku, liście zaś wiśniowe i winne jedynie dla obkładania baryłki służyć mogą. Tak zachowane ogórki mogą być przechowywane od roku do roku.

„Zwiastun Górnoszlązki” z 28 sierpnia 1868

Pruskie statystyki 1867

28 lipca 2009

W państwie pruskiem wedle obliczenia z 7 grudnia 1867 r. było: osłów 9060, wołów 7,996,818, owiec 22,262,087, kóz 1,343,615, trzody chlewnej 4,875,114, psów 1,622,738, kószek pszczół 1,306,137. Najmniej jest mułów, bo tylko 747, koni zaś 2,313,817.

„Zwiastun Górnoszlązki” z 26 listopada 1868

Handel ludźmi

26 lipca 2009

Z Lublińca.

Już od kilku lat kręcą się moskiewscy zwodziciele między ludem Górno-Szlązkim, namawiając go do opuszczenia ojczystej ziemi i do przeniesienia się do Rossyi. Miłość i przywiązanie do ojczystéj ziemi jest to osobliwą cnotą Polaka i także Górno-Szlązaka, lecz bylić i tacy lekkomyślni, którzy puścili wróbla z ręki, a myśli swe obrócili za drozdami, które im pokazywał agent na dachu moskiewskim.

Wiedząc Moskale, żeby im nikt nie uwierzył, najęli sobie szalbierzów, na Szlązku mieszkających, którym za każdego Szlazaka uwiedzionego i wychodzącego do Rossyi, płacą parę rubli. Takim sposobem założyli Moskale handel z ludźmi w naszéj ojczyźnie, a bieda przebieda, znaleźli dość cygańskich bezbożników, którzy uwodząc głupich wieśniaków, sprzedają ich Moskalom. Zwodziciele nie szczędzą największych obietnic. Obiecują wyrobnikom, że w Rossyi zarobią codziennie półtora rubla, że im rząd moskiewski daruje wielkie posiadłości, które za najniższą cenę a dwadzieścialetnią opłatę zaraz objąć mogą.

Tu u nas dało się przed dwiema laty zbałamucić blisko 60 ludzi, którym obiecywano dobréj roli w Rossyi mórg po 2 ruble. Zabrali niektórzy z sobą po parę set talarów, aby sobie zakupić wielkie grunta, lecz za parę miesięcy powrócili o żebraczym kiju, a to jeszcze ledwie potajemnie uciekli z szponów rossyjskich. Agenci moskiewscy odprowadzili zaprzedanych Szlązaków na pierwsze cło moskiewskie a odebrawszy za każdą głowę po 6 rubli, oddali wychodźców Moskalom, którzy nieszczęśliwych zawieźli kilka set mil daleko, w głąb Rossyi i tu się z niemi obchodzili po moskiewsku. Obdarto ich z pieniędzy i majątku, zniewalano ich do najcięższych prac, a sprzeciwiających się okładali tak długo batami, aż się na wszystko zgodzili. Daremne były ich skargi u zwierzchności moskiewskiej, zamiast pomocy i obrony, wtrącano ich do więzienia; okładano batami i odgrażano, że za buntownictwo pójdą w Sybir. Udało się kilku chłopom pomimo ostrej ztraży(*), uciec z niewoli. W dzień kryli się po lasach, a nocami pędzili dalej, aż po kilku tygodniowej podróży i po różnych niebezpieczeństwach dostali się do ojczyzny.

Na ich zaskarżenie pisała nasza rejencya do Rossyi, żądając wydania naszych ziomków, lecz dopiéro po różnych pismach dostała odpowiedź, że wychodźcy wielkie długi porobili za żywienie i t. d. a iż dopiéro po zapłaceniu tych długów, które na parę set rubli obliczyli, mogą powrócić do Szlązka. Zbierano wszędzie składki, posłano z pieniądzmi do Rossyi urzędników naszych, którzy jednak nie wszystkich wykupili, gdyż Moskale się wymawiali skłamaną śmiercią wychodźców. Z 60 powróciło 27 dusz zgłodniałych i na siłach zniszczonych, którzy w największém ubóstwie opłakują łatwowierność swoją. Z tej przyczyny Lublinski pan Landrath, Książe Hohenlohe ostrzega w Kreisblacie Górno-Szlązaków przed nieszczęściem, które za granicą czeka na wychodźców, udających się do Rossyi. Rozkazuje przytem policyi, aby miała baczne oko na zwodzicieli i na ajentów moskiewskich.

„Zwiastun Górnoszlązki” z 14 sierpnia 1868

(*) tak w oryginale

Krowa na licytacji

10 lipca 2009

Krowa na licytacji.

Pewien kolonista nie mógł oddać na czas długu swemu wierzycielowi, odjechał do swych przyjaciół po pieniądze, a tymczasem zjechał komornik i zajęte jego ruchomości sprzedawał przez licytacyą. Na licytacyi zapisuje się każdą rzecz sprzedaną, pisze się, kto ją kupił i wiele za nią postąpił; taki spis nazywa się protokułem(*) licytacyjnym. Licytacya odbywała się na podwórzu, gdy już połowę rzeczy sprzedano, komornik oddalił się wraz z innymi od stołu dla obejrzenia karmnego wieprza, a w tem krowa przyszedłszy zjadła protokuł(*). Powstał spór: jedni chcieli, aby na nowo licytowano, drudzy na to nie przystawali; aż wreszcie przybył kolonista z pieniędzmi, dług zapłacił i tak licytacya nie przyszła do skutku. A tak krowa go zbawiła.

„Zwiastun Górnoszlązki” 4 września 1868

(*) tak w oryginale

Groźni szaleńcy (1)

22 września 2008

Z Studzionki pod Pszczyną.

Wioska nasza jest przerażona wielkiem nieszczęściem. Oto zdrowy dotąd gospodarz Cimała napadł niespodzianie dziewczynę, odwiedzającą jego pomieszkanie, i uderzył jéj głowę kilka razy kamieniem bez wszelkiéj przyczyny. Potem uciekł z domu a w sąsiedniéj wiosce zwanéj Niemiecką Wisłą zranił zębami swemi chłopczyka, pokąsiwszy rękę i palce jego. Obił także starą babę a na reszcie chciał się utopić w kałuży dość głębokiéj, lecz skoro mu oddechu chybiało pod wodą, pokazał znowu głowę swoją na powietrze. Litościwi wieśniacy myśląc, że wpadł do dołu i wydobyć się nie może, podawali mu grabie, które szalony uchwyciwszy porzucił na ziemię a po nich deptając trzy kołki (zęby) grabi wbił sobie głęboko do nogi. Powiązali szalonego i oddali lekarzowi, który wyrzekł, że to nie wścieklizna lecz tylko pomieszanie zmysłów. (że oszalał.)

„Zwiastun Górnoszlązki” 26 czerwca 1868