Wpisy otagowane jako 1879

Zamrażanie

23 grudnia 2016

Przerywanie życia.

Przed laty trzydziestu czytaliśmy – ponoś w „Rozmaitościach” Gaz. Lw. – że jakiś doktor szwedzki wynalazł sposób zamrażania i odmrażania ludzi, tak, iż możnaby np. zamrozić kogoś w XIX stuleciu, a odmrozić go, zupełnie zakonserwowanego i zdrowego, po dwu wiekach. Obecnie donoszą dzienniki angielskie – które, o ile uważamy, nie pamiętają przytoczonej przez nas anegdoty, że w Australji jakiś dr Rotura odkrył na serjo coś podobnego, i że wykonał już zadziwiające eksperymenta na psach, jagniętach itd. Sekret polega na wstrzykiwaniach podskórnych, i służyć ma do transportu bydła z Australji do Anglji. Wynalazca żąda, ażeby mu pozwolono zrobić doświadczenie na człowieku, skazanym na śmierć; zamrozi on go, czyli raczej otrętwi, i ręczy, że po upływie dowolnego czasu przywoła go do życia. Daily Telegraph, powtarzając to wszystko ze słusznem niedowierzaniem, nadmienia jednakowoż, że fenomen „przerwy życia” pojawia się w naturze u zwierząt, zapadających w sen zimowy, i że dla tego sztuczne wywołanie podobnego objawu nie należy do absolutnych niepodobieństw. Jakiemby to było dobrodziejstwem, gdyby człowiek mógł dać „zamrozć się” w obecnych czasach golizny, panowania moskiewskiego itd., a obudzić się dopiero, gdy wiek złoty znowu zawita na ziemi!

„Dziennik Polski” z 5 czerwca 1879

Niebezpieczne lody

26 lipca 2016

Niebezpieczne lody.

Czas
dodonosi:

W tych dniach zdarzyło się w Krakowie ośm wypadków nagłego zachorowania po zjedzeniu lodów wanilowych, a to wśród wszelkich symptomatów zatrucia arszenikowegn. Lody te rozbierane chemicznie nie wykazały żadnego śladu metalicznego, a tem mniej arszeniku. Ponieważ podobne wypadki zdarzały się były już dawniej, przeto nasuwa się domysł, że strączki wanili ulegają jakiemuś przeistoczeniu a nadewszystko, że pasożytne grzybki osiadające na strączkach wanilii, wywołują przymieszane do potraw, symptomata podobne otruciu arszenikiem.

„Gazeta Lwowska” z 16 lipca 1879

Patologiczna rodzina 1879

26 lipca 2016

Orzeczenia c. k. Trybunału kasacyjnego.
214.
Jeżeli sprawca pewnéj zbrodni w chwili jéj popełnienia zostawał w błędzie, skutkiem którego czyn ten jako mniej ciężką zbrodnię uważał wówczas tylko za tą ostatnią zbrodnię zasądzonym być może. (Orzeczenie z 22 grudnia 1879 l. 10.684).

D. i córka jego Katarzyna byli obwinieni o kazirodztwo. Znawcy przesłuchani w śledztwie wstępnem, uznali Katarzynę D. jako hermafrodytę płci przeważnie żeńskiéj i orzekli, że zbliżone do spółkowania obcowanie cielesne kilkakrotnie z nią powtarzaném było. Prokuratorya wniosła oskarżenie na podstawie § 131 u. k. Lekarze przesłuchani przy rozprawie głównéj orzekli, że Katarzyna D. należy do hermafrodytów płci męzkiéj. Trybunał przyjąwszy płeć męzka Katarzyny D. jako udowodnioną, uznał oskarżonych winnymi gwałtu przeciw naturze w myśl § 129 u. k. Przeciw temu wyrokowi wnieśli oskarżeni zażalenie nieważności na zasadzie § 281 l. 5 i 9 lit. a), wytykając głównie, że jako podmioty występku jedynie między osobami téj saméj płci możliwego uważano mężczyznę i hermafrodytę.

Trybunał kasacyjny zniósł wyrok I instancyi i orzekł, że oskarżeni dopuścili się zbrodni kazirodztwa (§ 131 u. k).

W motywach podniósł Trybunał, że oskarżonym karogodniejszę zbrodnię z § 129 u. k., jakkolwiek przedmiotowo popełniona, jako taka poczytaną być nie może, gdyż dopiéro badanie przy rozprawie głównéj zarządzone wykazało, że Katarzyna D. jakkolwiek hermafrodyta, należy do rodzaju męzkiego, podczas gdy przedtém w swéj rodzinie i gminie za osobę płci żeńskiéj uważaną i przez lekarzy w śledztwie wstępném przesłuchanych za taką uznaną była, a z drugiéj strony żadna okoliczność do wniosku nie upoważnia, że oskarżonym przeważnie męzka płeć Katarzyny D. była znaną i że będąc świadomymi téj okoliczności, dopuścili się aktu obcowania cielesnego, podpadającego pod przepis § 129 ust. kar.

W obec takiego stanu rzeczy i w obec przepisu § l ust. kar., wymagającego złego zamiaru jako koniecznego warunku poczytania zbrodni, nie można oskarżonych uznać winnymi zbrodni gwałtu przeciw naturze (§ 129 u. k.), który wcale nie zamierzyli.

Natomiast dopuścili się oskarżeni zbrodni kazirodztwa (§ 130 u. k.), gdyż nie ulega wątpliwości, że istniejący między nimi stósunek pokrewieństwa w chwili obcowania cielesnego był im znanym.

„Przegląd Sądowy i Administracyjny” z 10 listopada 1880

Zabawki i gry towarzyskie 1879

21 grudnia 2014

(inserat)

Zabawki i gry towarzyskie
postarano się dla każdego dziecka, czy małego, czy bogatego, czy ubogiego, w Wiedniu nie znajdzie drugiego handlu, gdzieby tak różnorodny wybór był, i po tak niskich cenach był sprzedawany Różnorodne interesujące gry umiejętne dla młodzieży szkolnej, jakoteż niesłychany wybór nowych gier towarzyskich dla młodzieży każdego wieku.

Wyciąg ze zabawek

• Wspaniale ubrane lalki 1 sztuka ct. 30, 50, 80, zł. 1, 2, 3, 4, 5, 6,50, 8 i 10.

• Lalki bez ubrania 1 sztuka po 10, 20, 30, 40, 50, 80 ct. i 1, 2 złr.

• Mechaniczne lalki biegające z głosem, poruszają głową, rękami i nogami 1 sztuka 70, 90 ct. 1 złr. 20 ct.

Czytaj dalej…

Mysia rodzina za 500 rubli

6 listopada 2012

Mysia rodzina za… 500 rubli.

Pewien chłop z pod Grójca miał zwyczaj przechowywać swe oszczędności w szklannym gąsiorku.

Oszczędności te doszły aż do 500 rubli.

Złożywszy tak ostatnie kilka rubli do improwizowanej ale nie ogniotrwałej kasy, włościanin zapomniał ją zakorkować

Cóż się jednak stało?

Oto gdy po pewnym czasie wieśniak zajrzał do swego skarbu, przekonał się z przerażeniem, że w gąsiorze założyły sobie gniazdo… myszy.

Zamiast papierowych pieniędzy, 5 wyhodowanych tam myszek pozostawiło tylko kupę potarganych strzępków.

W ten sposób odchowanie każdej z pociech mysiego rodu kosztowało włościanina okrągłą cyfrę po rs. [rubli srebrnych] sto.

Biedak przybył do Warszawy, ażeby się poradzić w swem nieszczęściu…
„Dziennik Polski” z 19 lutego 1879

Reguła szybkiego liczenia nową monetą

5 lipca 2012

Reguła szybkiego liczenia nową monetą.

Ile marek kosztuje sto sztuk, tyle fenygów jedna sztuka,
ile marek kosztuje metr, tyle fenygów centymetr,
ile marek kosztuje centnar, tyle fenygów funt,
ile marek kosztuje hektoliter, tyle fenygów liter,
ile marek kosztuje kilo, tyle fenygów 10 gramów.
ile marek kosztuje balot papieru, tyle 10 fenygówek ryza,
i odwrotnio
ile fenygów sztuka, tyle marek sto sztuk itd.

„Nowy kalendarz poznański polski katolicki na rok 1879″

Żartowniś 1879

5 lipca 2012

Mistyfikacja, której ofiarą padli niedawno dwaj mieszczanie lwowscy, zagrożeni śmiercią itd., jest niczem w porównania z procesem, jaki się toczy obecnie przed sądem wojennym marynarki angielskiej w Devenport. Porucznik okrętowy Coyte, mając szyfrę telegramów rządowych, zabawiał się dłuższy czas wysyłaniem rozkazów do rozmaitych stacyj morskich, ażeby chwytano urojonych korsarzy fenijskich, transporty torpedów itp. na Oceanie Atlantyckim. Admirałowie i dowódcy statków dali się wziąć na lep temu figlarzowi, i cała eskadra przez dłuższy czas uganiała po morzu bez najmniejszej przyczyny, ale z niemałym kosztem dla skarbu, póki telegrafista w Kingstown na wyspie Jamajce nie odkrył fałszerstwa. Żarcik ten drogo kosztować będzie swego sprawcę, bo „sąd wojenny nie żartuje”.

„Dziennik Polski” z 6 maja 1879

Ulepszenie w fotografii

5 lipca 2012

Ulepszenie w fotografii.

Extrablatt wiedeński podaje wiadomość o następnem, niezmiernie ważnem, jeżeli tylko prawdziwem, odkryciu w fotografji, dokonanem przez mieszkającego w Limie chemika niemieckiego Karola Steinbacha. Uczony ten miał wynaleźć pewną mieszaninę chemiczną, która się łączy z rtęcią i służy do wyrabiania sztucznych tafli zwierciadlanych. Przygotowane w ten sposób zwierciadło pokrywa się cienką warstwą pewnego rodzaju farby olejnej bardzo lotnej i umieszcza się przed twarzą osoby, pragnącej być odfotografowaną. Stopniowo farba z powierzchni zwierciadła ulatnia się i znika, a natomiast ukazują się rysy osoby, z początku niewyraźnie, następnie coraz jaśniej i wyraźniej, aż nareszcie zjawia się na szkle dokładny portret w naturalnych kolorach twarzy i ubioru, a przytem w taki sposób odtworzony, jak gdyby osoba sportretowana znajdowała się ciągle przed zwierciadłem w dowolnem od niego oddaleniu, a więc niby w głębi. Następnie portret zanurza się na kilka minut w pewnym płynie chemicznym, wystawia przez kwadrans na działanie słońca i cała robota skończona. Steinbach nazwał swój wynalazek „fotografją zwierciadlaną” i sprzedał go już jakoby za 400,000 dolarów. – Cena portretów zwierciadlanych ma być jeszcze dość wysoką, wynosi bowiem od 10-40 dolarów.

„Dziennik Polski” z 24 maja 1879

Telefon polski 1879

9 lutego 2012

Telefony p. Machalskiego były pokazywany wczoraj w Towarzystwie przyrodników, i zostały tam z najwiekszem uznaniem przyjęte. Nowe te a proste przyrządy dają rzeczywiście zadziwiające rezultaty. Wiadomo, że większość dotychczasowych telefonów przenosiła wprawdzie dokładnie mowę na znaczną odległość, lecz zawsze tak cicho, że trzeba było przykładać ucho do przyrządu, a co najwięcej trzymać w para stopach odległości. Do przenoszenia śpiewa i muzyki posiadano dość dobre aparaty, lecz do mowy, tak dobrze funkcjonującego telefonu jak ten, który wczoraj słyszeliśmy, nie było. Mały telefon, zaopatrzony w tubę papierową, powtarzał to co się mówiło na stacji wysyłającej, umieszczonej w jednej z sal wykładowych uniwersytetu, z taką siłą, że wszyscy obecni, w różnych zakątkach słyszeć ją mogli. Z początku była pewna trudność w zrozumieniu, bo, jak wiadomo trzeba się wsłuchać w głos telefonowy, żeby się nauczyć go rozumieć. Później każde słowo wychodziło wyraźnie i dobitnie. Śpiew barytonowy a później tenorowy przenosił się ze wszelkiemi odcieniami i robiło to wrażenie, jak gdyby telefon obdarzony był całym aparatem głosowym, a tymczasem była to mała, prosta, żelazna blaszka, która ten śpiew powtarzała. Ze wszystkich znanych dotychczas telefonów, ten, który był wczoraj pokazywany, jest bez wątpienia najlepszym i najdokładniej, najgłośniej powtarzającym mowę.

Miło nam skonstatować ten fakt, chociażby tylko ze względu na to, że twórca tego nowego telefonu jest naszym rodakiem, mieszka u nas, i że miasto nasze coraz więcej daje objawów zajęcia się pracami naukowemi. Na wczorajszem posiedzeniu telefony i p. Machalski przyjęci byli kilkakrotnemi, żywemi oklaskami.

„Dziennik Polski” z 1 maja 1879

Łysych już nie będzie

9 lutego 2012

Łysych już nie będzie.

Czasopismo medyczne Berliner Klinische Wochenschrift umieszcza wiadomość, że pewien lekarz niemiecki, nazwiskiem Schmieltz, używając w swej praktyce często przy chorobach ócz, podskórnego wstrzykiwania pilokarpinu (pylocarpinum muriaticum), zauważył bardzo oryginalne działanie uboczne tego alkoidu. Jeden z jego pacjentów, starzec 60-letni, był zapełnię łysy, tak, że z tyłu głowy tylko pozostało mu nieco siwych włosów. Ale po trzykrotnem wstrzykiwaniu (w ciągu dwóch tygodni) cała głowa zaczęła porastać naprzód gęstym puszkiem, następnie zaś puszek ten zmienił się we włosy siwe, z przymieszką ciemnych i te już pozostały stale. U innego zaś mężczyzny, 34-letniego, mającego w środku głowy łysinę wielkości dłoni, puszek zaczął porastać na pozbawionej włosów skórze bardzo prędko, bo już w kilka dni po użyciu rzeczonego środka, a w parę tygodni łysina zapełnię się pokryła włosami gęstemi, cokolwiek tylko jaśniejszej barwy. – „Jeżeli dalsze próby stwierdzą spostrzeżenia dr. Schmieltza – powiada wspomnione czasopismo medyczne – to pilokarpina odegra niezmiernie ważną rolę w przemyśle i lekarze znajdą się w dość dziwnem położenia: ubiegania się o lepsze z perukarzami i mimowolnego im szkodzenia.

„Dziennik Polski” z 30 marca 1879

Pomiędzy dzikimi

23 września 2011

Pomiędzy dzikimi.

Zelman Geiringer z Arwy na Węgrzech opuścił przed 16 laty jako dwudziestoletni młodzieniec swoją ojczyznę i po rozmaitych przygodach wałęsając się po całej Europie przyjął służbę na statku pewnego żeglarza angielskiego, który wziął go z sobą udając się na połów pereł do wybrzeży najskrajniejszych wysp oceanu południowego. Geiringer dostał się szczęśliwie na wyspę Tahiti, osiedlił się tam i od roku 1871 żyje pomiędzy dzikimi krajowcami, a że życie to jego nie jest wcale robinsonowem, dowodzi następujący list, który niedawno odebrali krewni Geiringera:

„Wyspa Tahiti, 6 maja 1879. Ciągle jeszcze, jak już o tem donosiłem w dawniejszych listach, jestem gościem kacyka Czo-pula. Jest to bardzo dzielny, na wskroś szczery dziki, który codziennie obficie zaopatruje mnie w żywność i napoje, a nadto pamięta także należycie o bezpieczeństwie mojej osoby. Mieszkam pod jednym dachem z nim i sześcioma jego żonami, a tylko obiad jadamy każdy z osobna. Jest tu zwyczajem, że każdy nosi zawsze z sobą kosz z żywnością, i ilekroć poczuje głód zasiada do jedzenia. Dziwicie się pewnie, że mogę znieść taki tryb życia; wierzajcie mi jednak, że n. p. co do pokarmów ryby morskie należycie przyrządzone przez tutejszych dzikich są przysmakiem wcale nie do pogardzenia, a potrawa ze skorupiaków morskich zwłaszcza w dni skwarne i pod szałasem bambusowym, smakuje wybornie, rozumie się tylko wtedy, jeżeli jest przyrządzona podług sekretu krajowców. Odzieży w ciągu dnia całego nie nosi się tu wcale z powodu duszącego skwaru. Dla kacyka jeszcze w roku 1871 przywiozłem był sam kapelusz cylindrowy i pled w pasy; otóż ilekroć teraz mój dziki zwierzchnik i protektor przewodniczy rokom sądowym, albo w dni piątkowe, zawsze występuje z cylindrem na głowie i zdaje się być dumnym z tego stroju. Natomiast pled noszą jego żony, i to po kolei każda, a noszą w sposób nader oryginalny. Szal jest końcami spojony i złożony tak, że tylko mały otwór w środku służy do zarzucenia go przez głowę. Tutejsze plemiona zresztą bardzo lubią czystość, kąpią i myją się niestannie prawie, jakoż posiadają zdrowie prawdziwie niespożyte. Dużo teraz myślę nad tem, jakby zabrać się do wyrobu użytecznych tkanin z włókien tutejszego drzewa figowego i takzwanego „papiratu”, które to drzewa Anglicy ciągle ztąd wywożą, gdyż już od pewnego czasu umieją wyrabiać zeń bardzo piękne i trwałe plecionki, odznaczające się zwłaszcza nadzwyczajną elastycznością i trwałością. I tutejsi krajowcy umieją z nich wyrabiać wcale ładne tkaniny, jakkolwiek wyrób idzie nie sporo dla braku odpowiednich narzędzi. Zapytujecie, jak długo jeszcze myślę tu zabawić ? Tego nie wiem doprawdy. Co kilka miesięcy miewam zamiar wrócić do domu, a zwłaszcza od roku 1875, gdyż cztery razy do roku zawijają tu od tego czasu okręty, a nawet jak słyszałem, jest projekt założenia tu kolonii połowców pereł, gdyż znajdują się na Tahiti prześliczne muszle i różne drogie kamienie, tylko kruszców brak zupełny. Złota i żelaza nie znają tu wcale, chyba z przywożonych przedmiotów. Język krajowców znam już dokładnie. Namawiam teraz kacyka, ażeby odbył ze mną podróż do Europy, ale boi się takiej podróży”.

„Gazeta Lwowska” z 8 sierpnia 1879

Jak odstraszyć ptaki od owoców

6 lipca 2011

SPOSÓB ODSTRASZENIA PTAKÓW OD OWOCÓW.

Pozawieszaj na drzewach za pomocą nici, kawałki szkła, w których promienie słoneczne odbijając się, blaskiem swoim ptaki odstraszą. Drzewa w ten sposób raz zabespieczone, zostaną wolne każdego lata od napadów wróbli, szkiełek do tego nie potrzeba wiele; a skutek pewny i nieomylny przyniosą.

„Kalendarz Wolnego Miasta Krakowa na rok 1843″


Aby wróble od wisien odstraszyć, trzeba wewnątrz korony drzewa zawiesić na szpagacie przerżniętą główkę czosnku i od czasu do czasu czosnek zmieniać. Wróble nie mogą znieść zapachu czosnku i unikają drzewa.

„Nowy kalendarz poznański polski katolicki na rok 1879″

Jak przechowywać mleko

12 maja 2011

Sposób zachowania mleka żeby nie kwaśniało.

W piśmie peryodyczném francuzkiém (Bulletin technologique) znayduie się umieszczony nader łatwy sposób ochronienia mleka od kwaśnienia i warzenia się w lecie, który na tém zależy, iż do dzieży świeżém mlekiem napełnionéy, kładzie się łyżkę dzikiego chrzanu. Tym sposobem może bydź mleko przez dni kilka świeżo zachowane, i nie ulegnie zepsuciu choćby na powietrze było wystawioném, lub w komorze trzymaném, gdy tym czasem inne, latem w kilka godzin, a w czasie grzmotów ieszcze prędzéy kwaśnieie.

„Nowy Kalendarz Domowy na rok zwyczajny 1830″ 


 

Jak mleko od zawczesnego zsiadania powstrzymać.

W południowej Rossyi, gdzie upały letnie w przecięciu 25o C. dochodzą, wstrzymują wieśniacy zsiadanie mleka przez wpuszczenie w mleko kilku kropli soku chrzanowego.

„Nowy kalendarz poznański polski katolicki na rok 1879″

Jak zwalczać pluskwy

12 maja 2011

Pluskwy nie cierpią

zapachu tataraku, kwiecia lawendy, szałwi, bzu czarnego. Te rośliny pod materacem lub spodkiem umieszczone, wypędzają pluskwy. Dobrze ma być włożyć przed położeniem się cokolwiek liścia od białego grochu do łóżka. Pluskwy zchodzą się pod takowe, nie gryzą i są tak upojone, iż je na drugi dzień łatwo schwycić. Cokolwiek cytrynowego olejku na prześcieradle albo na koszuli upuszczonego odpędza podobno pluskwy od ciała.

„Nowy kalendarz poznański polski katolicki na rok 1879″

Oswojony myszołów

6 września 2010

W tym roku na wiosnę znalazł pewien leśniczy w okolicy Naunhof w parowie leśnym massę żywą, którą stanowiły dwa myszołowy tak z sobą pazurami spojone, iż się rozdzielić nie mogły. Przyniesiono mi żywcem owe dwa w jedność połączone myszołowy, z których jednego chloroformem zabiłem i wypchałem. Jaki mógł być powód tak zażartej walki nie wiadomo. Drugiego, pięknie brunatnemi i różowemi barwami naznaczonego, z siwemi oczami, pozostawiłem żywego i posiadam go dotąd. Przez lato trzymałem go na łańcuszku silnym w ogrodzie, i karmiłem mięsem ptaków drapieżnych. Dla obcych był on niedostępny i złośliwy, zrywał często łańcuch, a wtedy nie mało miałem kłopotu z łowieniem go. Drażniony przez inne ptaki lub głodny, wrzeszczał przeraźliwie. W Październiku zdjąłem mu więzy i wróciłem zupełną wolność, lecz jakież było moje zdziwienie, gdy syn swobody nie uleciał, lecz dobrowolnie pozostał w niewoli. Odtąd chodzi po ogrodzie i dziedzińcu, biega lub lata, gdzie mu się podoba, kłóci się z dwoma moimi jamnikami o mięso i żer, widząc kąpiące się gołębie, lub psy wodę pijące, czyni to samo, ugania za psami i kąsa je w ogon. Wieczorem idzie do szopy, i dziobem kuje w beczki i t. d. Na zawołanie „Karol” przybiega natychmiast. Zaprawdę rzecz nie do pojęcia, iż ptak drapieżny i tak płochliwy może się do tego stopnia ułaskawić!

Sport-Zeitung.

„Łowiec” z 1 maja 1879

Następna strona »