Wpisy otagowane jako 1884

Atak szaleńca w kościele

4 października 2014

Obłąkany w kościele.

Z Mławskiego donoszą do „Gazety Polskiej”, w Warszawie o strasznym wypadku, jaki się zdarzył w zeszłą niedzielę w kościele parafialnym w osadzie Szreńsk.

Na sumę przybył razem z innymi włościanin ze wsi Krzywki, Maciej Kodera, od roku już obłąkany. Obłąkanie Kodery było w ostatnich czasach spokojne i nikt się nie spodziewał katastrofy, która nastąpiła w kościele. Podczas sumy Kodera wyjął ukryty pod sukmaną tasak i w jednej chwili rozciął na dwoje głowę stojącej przed nim Anny Dzierzgówny, młodej włościanki, która w dniu tym ślub brać miała. Widząc to pan młody, Józef Wyderski, rzucił się na waryata, lecz nim zdążył pochwycić go za ręce, został ugodzony w twarz i padł na ziemię ze zdruzgotaną szczęką. Przerażony lud począł uciekać z kościoła, tłocząc się straszliwie we drzwiach, a tymczasem odważniejsi walczyli z obłąkanym, do którego przystęp był trudny, bo oparłszy się plecami o ścianę, groził, że każdego zabije, kto się zbliży. Dopiero Wincenty Sadłek ze wsi Zawady, chwyciwszy chorągiew kościelną, silnem uderzeniem ogłuszył szaleńca. Anna Dzierzgówna wyzionęła ducha, a narzeczony jej, jakkolwiek ciężko ranny, zachowany będzie przy życiu, dzięki energicznemu ratunkowi, udzielonemu przez miejscowego aptekarza. Macieja Koderę związanego odwieziono do szpitala do Mławy. W zamieszania ucieczki wiele osób poniesły przy tłoczeniu we drzwiach mniejsze lub większe obrażenia. Opowiadają, że Maciej Kodera przed kilku miesiącami usiłował utopić dwoje własnych dzieci, czemu zaledwie zapobiedz zdołano. Kościół w Szreńsku, jako sprofanowany, został zamknięty i dopiero po dopełnieniu rekoncyliacyi, t. j. powtórnego poświęcenia, świątynia będzie otwartą.

„Przyjaciel Domowy” z 13 września 1884

Okradzenie policji

13 stycznia 2014

Nie do uwierzenia, a jednak prawdziwe. W Czerniowcach w nocy z czwartku na piątek okradziono lokal policji! Złodzieje dobrali się do biurka komisarza policyjnego i zabrali 80 zł. gotówką. Policjanta widocznie nie było na straży, i niech Bogu dziękuje: ocalał…

„Gazeta Narodowa” z 4 listopada 1884

Środek na wściekliznę

9 lutego 2012

„Korespondent Płocki” z dnia 12. Lutego b. r. donosi:

Jakkolwiek ogłoszenia tego rodzaju są po większej części zwodnicze, jednakowoż z powodu, że dotyczy choroby, na którą w medycynie nie ma dotąd stanowczych środków, a przeto zostawia szerokie pole doświadczeń, nie od rzeczy będzie dociec prawdziwości środka, o którym donosi dziennik „Agriculture” z bież. roku.

Pewien młody wieśniak, pokąsany przez psa wściekłego, a następnie zamknięty w izbie, zjadł wszystkie wiązki czosnku, zawieszone tam do suszenia. Nieszczęśliwy szarpany niewysłowionymi bólami gryzł, co mu pod oko podpadło, ilość też zjedzonego czosnku była bardzo znaczna, ale to go uleczyło zupełnie. Dr. Porto zastosował tę metodę do innych chorych i każdego wybawił od śmierci. Naprzód dobrze ranę wymywa odwarem czosnkowym, następnie wciera w nią jeszcze czosnek utarty, przez ośm dni chory pije tylko napar czosnkowy i zjada naczczo kilkanaście główek czosnku. Czosnek jest bardzo silnym narkotykiem, łatwym do nabycia, warto więc w danym razie zastosować go nietylko dla ludzi, ale i dla zwierząt. Jest to rzeczą pożądaną, aby ten, kto go jako lekarstwo zastosuje czy to u ludzi, czy zwierząt, zagrożonych wścieklizną, raczył szczegółowo o skutkach osiągniętych zawiadomić.

„Łowiec” z 1 czerwca 1884

Zawołanie telefoniczne

9 lutego 2012

Hop! hop! Hasło to, rozpoczynające u nas każdą rozmowę telefoniczną dwóch osób w dwóch różnych stacjach, połączonych z sobą za pośrednictwem biura centralnego, zostało wprowadzone na podstawie zwyczaju w Polsce i na Rusi nawoływania się osób, przedzielonych sobą odległością miejsca a usiłujących za pomocą tego „hop! hop!” poznać się po głosie i zbliżyć ku sobie. Za granicą takiem telefonicznem hasłem jest wykrzyknik „haloh!” Wspominamy o o tem; zdarzyć się bowiem może, że cudzoziemcy, przybywający do miasta naszego, a posługujący się telefonem czy to z hotelu, czy z innej jakiej stacji, będą prawdopodobnie używać tego franko-anglo-niemieckiego hasła.

„Dziennik Polski” z 19 września 1884

Jak przed wiekami karano spory u przekupek

11 sierpnia 2009

Sprawy o obrazę honoru przed laty wcale nie były znane i sądowo tak jak dzisiaj dochodzone nie były. Gdy się pokłóciły n. p. dwie przekupki i obrzuciły całym potokiem komplementów, wtedy urząd gminny dobywał ze schowania tak zwaną deskę przekupek i nią skutecznie gasił ferwor obopólny. Deska ta dosyć długa miała u obu swych końców otwór zaopatrzony w klamry żelazne. W otwory te wstawiano głowy kłócących się przekupek, zamykano klamry i delikwentki wypuszczano na rynek. Baczono przytem, aby zaperzone damy były obrócone twarzą do siebie. Z razu irytacya najwyższa na widok znienawidzonej twarzy, następnie refleksya pod wpływem bólu, dalej żal i skrucha a w końcu wzajemna sympatya w niedoli. I nie było prawie przykładu, aby po zdjęciu jarzma, zawzięte przedtem przeciwniczki nie rzuciły się sobie w objęcia jako serdeczne na zawsze przyjaciółki. Czy stary ten zabytek „barbarzyńskiej przeszłości” nie byłby i dziś o wiele praktyczniejszy dla ludzi, którzy o honorze nie mając najmniejszego pojęcia, przecie się oń co trochę wodzą po sądach?

„Pogoń” z 13 kwietnia 1884

Ocet domowy

10 sierpnia 2009

Ocet owocowy na użytek domowy.

Wiadomo powszechnie, jak trudno obecnie o dobry niefałszowany szkodliwymi domieszkami ocet, otóż można go sobie w małej ilości przygotowywać w sposób następujący i to nic nie kosztujący: Większy garnek kamienny lub nie wielką beczułkę wypełnia się częściowo obrzynkami i wykrawanymi środkami owoców i nalewa wrzącą wodą tak, aby pokrywała wrzucone owoce, – postępując tak, ile razy następnie dosypuje się świeżo uzbierane odpadki owoców. Ostatnią część dorzuca się na piecu i po upływie 6 – 8 tygodni otrzymuje się wyborny i zdrowy ocet.

„Pogoń” z 17 lutego 1884 



Ocet różany.

Na świeże liście róż oczyszczonych jak najtroskliwiej, nalewa się dobrego octu w upodobanej ilości, co pozostawiwszy przez kilka dni, przefiltruje do czystych butelek i przechowa w chłodnem miejscu. Tak samo można brać i inne kwiaty pachnące i tym sposobem nadać octowi zapach aromatyczny.

„Gwiazda. Czasopismo dla płci niewieściej” z 1 czerwca 1870



Jak zrobić ocet w dwóch godzinach.

Utłucz ćwikłę to jest burak, wrzuć w wino, a za dwie godziny dobry ocet mieć będziesz.

„Zwiastun Górnoszlązki” z 11 października 1870

Honorowy bandyta

22 września 2008

Zabawny rabuś.

Z Weng pod Salzburgiem donoszą: Wyrobnik Mindl, wracając w tych dniach o zmroku przez las Schacherwald do Weng, napadnięty został przez człowieka, który nagle wyskoczył z krzaków i chwycił go za gardło wołając: „Masz ty pieniądze, łotrze ?” „Mam trzy szóstki” – odparł żywo przestraszony wyrobnik. – „To za mało dla mnie”, rzekł rabuś i znikł napowrót w gęstwinie.

„Unia” 14 grudnia 1884