Wpisy otagowane jako 1906

Cyrk Buffalo Billa w Rzeszowie

14 listopada 2009

Buffalo Bill’s Wild West.

Jeszcze nigdy nie widziano takiej malowniczej i zdumiewającej trupy, jak beduini ze szczepu „Riffians” należących do armii sułtana i „Congress of Rough Riders” (najodważniejsi jeźdźcy na świecie), obecnie produkujący się w arenie Buffalo Bill’a.

Na swych rączych cudownej piękności rumakach beduini znajdują się rzeczywiście w swoim żywiole, jest to fantastyczny widok, gdy Beduini galopują z szybkością wiatru w swoich białych powiewających na wszystkie strony burnusach, machając strzelbami i wywijając szablami z taką szybkością, że widz spostrzega tylko jakby błyszczące koło. W swoich akrobatycznych i atletycznych ćwiczeniach okazują oni zdumiewającą zręczność i biegłość.

Niema nic bardziej przygnębiającego w świecie, jak widzieć zanik rasy ludzkiej, posiadającej najszlachetniejsze rysy charakteru. Indyanie Północnej Ameryki byli niegdyś szczęśliwym i kwitnącym narodem. Prowadzili oni życie pełne wygód i zbytków, o jakich tylko marzyć mogli. Liczba ludności wynosiła około 6,000.000, lecz powoli stopniowo zmniejszała się, tak że dziś wynosi zaledwie 200 000 ludzi. Przybycie białych zachwiało podwaliny i byt tego narodu. Pochodzenie ich jest jeszcze ciągle dla nas zagadką, otoczoną nimbem tajemniczości.    Czytaj dalej…

Chochlik telegraficzny

14 listopada 2009

Chochlik telegraficzny jest jeszcze złośliwszy, aniżeli djablik drukarski i staje się niejednokrotnie powodem przeróżnych zawikłań i nieporozumień. Najczęściej płata figle w cyfrach, niejednokrotnie bywa atoli przyczyną pomyłek przestawienie liter, o które bardzo nietrudno przy aparatach drukujących depesze systemu Hughesa. Pewien mieszczanin z małego miasta telegrafuje do syna: „Przyjadę 6 wieczór, czekaj mnie z bundą.” Złośliwy chochlik przemienia w słowie bundę „u” na „a”, wskutek czego syn dostaje telegram: „Przyjadę 6 wieczór, czekaj mnie z bandą.” Jakkolwiek życzenie ojca wydawało się synowi trochę dziwnem, to jednak przyzwyczajony do posłuszeństwa, zamówił na 6 wieczór kapelę żydowską i przybywającego pociągiem ojca przywitał dźwiękami polki „Ojra”, zamiast zziębłemu przywieść ciepłą bundę.

Najkomiczniejsze kwiatki stylowe wynikają z chęci zwięzłego streszczenia telegramu i zaoszczędzenia kilkunastu halerzy. Handlarz wołów telegrafuje: „Jutro przybywa dwadzieścia wołów ja także”, albo: „Jeżeli pan owiec potrzebować będziesz pamiętaj o mnie.” O przeszkodzie w transportach świń zawiadamia następujący telegram: „Kolej nie przyjmuje więcej świń, dlatego przyjadę jutro.”

Na zapytanie telegraficzne, czy w dniu pewnego wypadku kolejowego teściowa szczęśliwie na miejsce przybyła, odpowiada zapytany następującą depeszą: „Teściowa w dobrem zdrowiu przyjechała, zresztą żadnego nieszczęścia kolejowego nie było.” Krótko i węzłowato brzmi telegram następujący: „Przyjeżdżam 11 wieczór, kiełbasa, piwo, palić piecu, uściski Kuba”.

„Głos Rzeszowski” z 17 czerwca 1906

« Poprzednia strona