Wpisy otagowane jako 1911

Okadzanie

31 marca 2014

Fatalny przesąd.

Pisma warszawskie donoszą: Jednemu gospodarzowi we wsi Blinowie pod Kraśnikiem w gubernii lubelskiej chorowały gąsięta. Powiedziano mu, że trzeba je mocno okadzić, to wyzdrowieją. Kupił więc ów gospodarz funt prochu, wziął na denko żaru i zawoławszy żonę i córkę do pomocy, zabrał się do okadzania gąsiąt. Żonie dał do trzymania denko z węglami, a córce kazał potrzymać gęsiaka. Sam zaś wziął butelkę z prochem i zaczął go z wysoka sypać. Ale póty tylko było tego kadzenia, póki proch nie doleciał do węgli, bo gdy tylko kilka ziarnek ogniem się zajęło, jednocześnie też wybuchł wszystek proch w butelce. Od straszliwego huku aż okna powylatywały, ludzie popadali zemdleni na ziemię. Matka i córka szczęśliwie uniknęły kalectwa, gorzej było z ojcem, bo mu siła wybuchu oderwała wielki palec u ręki.

„Nowa Reforma” z 13 lipca 1911

Kurhan w Kowarach

23 września 2011

Kurhan w Kowarach

W niepowrotnych dniach młodości, ilekroć jechałem z Lelowic do Proszowic, tylekroć okiem dziecka spoglądałem na wielką, porosłą trawą mogiłę, rysującą się na tle nieba na polach wsi Kowary.

* * *

Niedobrą mają opinię u ludu tamecznego pola kowarskie. Wielkie, puste obszary, nigdzie drzew ni wioski (wsie Kowary i Szczytniki utopione w parowach są niewidoczne). Nocami pola te puste nabierają grozy – nieraz widziano na nich „omętrę” błądzącego, nieraz „spoleniec” (1) je przebiegał. Niejeden, powracając z Proszowic, gdy go w tych miejscach zmrok zachwycił, doznawał „mrowia”, biegającego po grzbiecie. Widywano „czarne psy”, kołujące we zmroku po tych polach. Nareszcie mieszkańcy Kowar i Szczytnik na skrzyżowaniu się dróg dźwignęli „figurę”.

Wielki murowany czworogranny słup z nyżami na „świątki”. Około słupa posadzili cztery „drzewiny”, i raźniej się stało temu, kto zapóźniony pola te przebywał. Ustały też pospolite na krzyżowych drogach tany czarownic z dyabłami, podnoszących wysoko pył drożny.

Mogiła na wyniosłości stała i stała – urągając ulewom, burzom i wichrom. Oborywali ją ludzie – podkopywali motykami, spasali bydłem, słowem, czynili wszystko, by niepożądanego intruza śród pól nadanych przez „Ukaz” zatracić. Ale intruz rozsiadł się wygodnie i urągał mocy ludzi i żywiołów.

Co kryje ta góra ziemi, ten nasyp sztuczny na przegięciu pola? Rozmaici, stosownie do „poziomu” duchowego, rozmaicie twierdzili. Byli tacy, co nasyp odnosili do najść tatarów, byli, co imputowali go wojnom, byli co zaledwie odnosili go do Kościuszkowskich epok lub do 1830, a nawet 1863 r. Ale mogiła stała ponura, wyniosła, milcząca i tajemnicza. Ona sama nic nie wymówiła. Może dumała nad brakiem pamięci ludzkiej, a może czekała na rękę, co się wedrze do jej wnętrza i powie światu, co tam znalazła.   Czytaj dalej…

Gorszące sceny po egzekucji, rok 1911

5 lipca 2011

Wykonanie wyroku śmierci.

Wczoraj powieszono w Szegedynie mordercę Stefana Szalmę.

Po wykonaniu wyroku przyszło do ogromnie hałaśliwych wybryków. Przy egzekucyi było obecnych 200 oficerów, wielu dziennikarzy i mnóstwo publiczności obojej płci.

Kiedy egzekucyę wykonano i zwłoki złożono na ziemi, obecni poczęli napierać na kata, aby dał im kawałek sznura z wisielca. Kat uczynił zadość i w ten sposób zarobił kilkadziesiąt koron. Ale natłok robił się coraz większy tak, że wreszcie przewodniczący sadu kazał tłumy siłą usunąć z dziedzińca. Hałasy i awantury trwały jeszcze przed budynkiem sadowym.

Na ulicy znajdowało się wiele eleganckich pań, które również domagały się od kata po kawałku sznura, ale kat już cały sznur przedtem wysprzedał.

„Gazeta Lwowska” z 13 sierpnia 1911

Wystawa zabawek

5 lipca 2011

Wystawa zabawek.

„Muzeum Narodopisne” w Pradze czeskiej zamierza urządzić w miesiącu grudniu 1911 r. i w styczniu 1912 r. wystawę zabawek wszystkich słowiańskich narodów. Odniosło się ono do Muzeum etnograficznego w Krakowie z prośbą o urządzenie na tej wystawie polskiego działu zabawek. Przedmiotami wystawy będą: 1. zabawki ludowe (sporządzane z drzewa, z gliny, z papieru i t. p. i używane przez dzieci w różnych okolicach kraju); 2. zabawki wyrabiane przez lud, jako drobny przemysł domowy; 3. zabawki artystyczne, o ile opierają się na motywach ludowych lub wogóle polskich. Ażeby skompletować zbiór polskich zabawek i wziąć udział w wystawie praskiej, uprasza Muzeum etnograficzne wszystkich zajmujących się tym ciekawym i bogatym działem etnograficznym i przemysłowym o nadsyłanie do Muzeum etnograficznego w Krakowie (ul. Studencka l. 9) zabawek używanych lub wyrabianych w danej okolicy lub miejscowości. Przedmioty wystawowe muszą być nadesłane do Krakowa najpóźniej do dnia 31 października b. r.

Wszystkie pisma polskie uprasza się o powtórzenie tej odezwy.

„Gazeta Lwowska” z 15 października 1911

Skarb dukatów holenderskich

14 listopada 2009

Skarb dukatów holenderskich.

W lipcu 1910 dokonano odkrycia wielkiego skarbu złotych monet holenderskich we wsi Steniatynie w pow. Sokolskim. Rzecz miała się następująco: Majątek Steniatyn z dworkiem właścicieli przechodził rozmaite koleje i w ostatnich latach dostał się w ręce parcelanta żydowskiego. Ten rozsprzedał cała posiadłość, a dworek z częścią gruntów odsprzedał niedawno pewnemu włościaninowi. Nowy ten właściciel M. Radzimiński, postanowił zburzyć starożytny dworek i zbudować na tem miejscu nowy dom mieszkalny. Przy rozbieraniu dworku natrafił robotnik na kilka monet złotych, które zaniósł do Radzimińskiego. Ten odprawił go, a sam wziął się do skrupulatnych poszukiwań w fundamentach, w których dokopał się też skarbu, złożonego z monet złotych wagi 70 kg. Za poradą pewnych ludzi Radzimiński zawiózł wykopalisko całe do Wiednia i tam sprzedał je za dwadzieścia kilka tysięcy koron, nie zostawiając niczego w kraju. Niewiadome czy między monetami nie znajdowały się jakieś polskie lub inne, ponieważ nikt z powołanych nie miał sposobności przeglądnięcia wykopaliska. Po sprzedaniu zaś jego zgłosili rozmaici interesowani swoje pretensye do podziału kwoty uzyskanej z sprzedaży i udali się nawet na drogę sadową.

Na ziemi naszej, styczeń 1911.

„Wiadomości numizmatyczno-archeologiczne” kwiecień 1911

Kakao owsiane z 1911 roku

11 sierpnia 2009

(inserat)

Nauczycielki, Telefonistki, Kantorzystki, Telegrafistki, Sklepowe, 
które wskutek umysłowego, fizycznego i nerwowego naprężenia cierpią na osłabienie, nie znajdą lepszego napoju do śniadania i kolacyi nad Hauseńskie Kasselskie Kakao Owsiane, które ulepsza skład krwi i wzmacnia system nerwowy. Specyalnie zaleca się przy anemii i niedostatecznym odżywianiu się. Na skutek tego przeszło 1000 lekarzy ustawicznie zaleca Hauseńskie Kasselskie Kakao Owsiane. Oryginalne w niebieskich pudełkach o 27 kostkach (na 40-50 filiżanek).

„Tygodnik Illustrowany” z 18 listopada 1911