Wpisy otagowane jako 1917

Monopol sacharyny

14 listopada 2009

Monopol sacharyny.

Rozporządzenie ministerstwa skarbu, które się ukazało, ustanawia ceny sacharyny monopolowej. Ceny te wchodzą natychmiast w życie, powszechna zaś sprzedaż sacharyny rozpocznie się od 26 marca. Drobiazgową sprzedażą sacharyny będą się trudniły przeważnie apteki. Na razie dostarczone będą dla sprzedaży tylko szczupłe ilości nowego artykułu; służyć one będą przede wszystkiem potrzebom przemysłów przetwórczych, a w drugim rzędzie dopiero prywatnym gospodarstwom. Idzie tu głównie o przemysły, wyrabiające: 1) sztuczne soki owocowe, limonady i bez alkoholowe napoje orzeźwiające; 2) poncze i inne tego rodzaju esencye; 3) likiery i słodkie wódki; 4) artykuły kosmetyczne. Tym przemysłom ma być cukier zupełnie odebrany. Również restauracyom, kawiarniom, cukierniom, barom itp. ma być zakazane używanie cukru do słodzenia mleka, herbaty, kawy, kakao, czekolady i innych napojów. Wszystkim tym przemysłom i przedsiębiorstwom wolno będzie natomiast stosować sacharynę, którą będą nabywały u hurtowników.

W Austryi istnieje tylko jedna fabryka sacharyny, w Boguminie; tę się teraz właśnie rozszerza, aby mogła pokryć przyszłe wielkie zapotrzebowanie, ale to rozszerzenie potrwa podobno kilka miesięcy. Dotychczas surowiec, t. zw. „tolnol” sprowadza się z Niemiec; dopiero po stosownych adaptacyach wyrabiany będzie w Austryi.

Taryfa cen drobiazgowych, ustanowiona rozporządzeniem, jest następująca:

Rurka szklana z 25 tabletkami (siła słodząca sto razy większa od cukru), waga netto 1.75 grama 25 groszy.

Flaszeczka szklana z 300 tabletkami (100 krotna siła), waga netto 21 gramów, 2,20 kor.

Flaszeczka szklana, pudełko lub torebka z sacharyną krystaliczną (410-krotna siła), waga.netto 10 gramów, 4,50 kor.

Flaszeczka, pudełko lub torebka z sacharyną proszkowaną (550 krotna siła), waga netto 10 gramów, 6 kor.; to samo w ilości 25 gramów 15 kor.

„Głos Rzeszowski” z 1 kwietnia 1917

Ograniczenie korespondencji z jeńcami

14 listopada 2009

Ograniczenie korespondencyi z jeńcami.

Centralne Biuro wywiad. dla jeńców komunikuje nam:

Korespondeneya z jeńcami przybiera tak olbrzymie rozmiary, że oddział cenzury Biura wywiadowczego dla jeńców, jakkolwiek obecnie zatrudnia już około 1500 osób, nie może nadążyć ciągłemu jej wzrostowi, a niemożliwość ta z pewnością wyniknie także w biurach cenzury w krajach nieprzyjacielskich. To powiększenie pracy wypływa stąd, że bardzo wiele osób, mimo kilkakrotnych próśb i wzywań oddziału cenzury, stale korzysta w nadmierny sposób z możności korespondowania z jeńcami, ba, nawet pisuje codziennie; powtóre zaś, co szczególnie daje się we znaki, pisze się coraz więcej listów zamiast kartek, niekiedy obejmujących wiele stronic bitego pisma, których cenzurowanie zabiera wiele czasu i jest połączone z trudem.

Wynika stąd dla nas przykra konieczność podania do wiadomości publicznej, że nie chcąc mieć olbrzymich zaległości, w ciągu października wysyłać będziemy listy tylko wówczas, gdy będzie oczywistą rzeczą, że ten sposób korespondencyi był nie unikniony, np. przy interesach prawnych, przesyłce dokumentów, fotografii itp. Wszelkie inne listy w tym czasie będą odsyłane nadawcom, o ile adres ich będzie znany, w przeciwnym razie będą niszczone.

Żal nam, że zmuszeni jesteśmy do tego zarządzenia, ale spodziewamy się, że publiczność pojmie, że w tej sprawie, tak jak w wielu innych, nieuniknione jest ograniczanie się, jeżeli zbytni nawał pracy w oddziale cenzury niema uniemożliwić regularnej korespondencyi z jeńcami, nadzwyczaj doniosłej dla tych nieszczęśliwców.

„Głos Rzeszowski” z 30 września 1917

Polskie Archiwum Wojenne

14 listopada 2009

„Polskie Archiwum Wojenne” zwraca się do ogółu społeczeństwa, a w szczególności do P. T. właścicieli dóbr ziemskich, proboszczów, inżynierów zajętych przy odbudowie kraju, burmistrzów miast i miasteczek, wójtów i innych życzliwych osób z gorącą prośba o nadsyłanie do zbiorów Polskiego Archiwum Wojennego fotografii zniszczonych wojną okolic (w szczególności kościołów, dworów, pałaców; widoków zniszczonych miast, wsi, ulic, placów, większych i ważniejszych budynków etc.).

Do każdej fotografii należy dołączyć szczegóły objaśniające przedmiot fotografii, oraz podać czas zniszczenia.   Czytaj dalej…

Środek przeciw biegunce

14 listopada 2009

Środek przeciw biegunce.

„Kur. Poznański” podaje następujący środek przeciw biegunce:

Skutecznym środkiem przeciw biegunce są zielone orzechy włoskie. Dawniej moczyło się pokrajane orzechy zielone w okowicie, o którą obecnie trudno. Skutkują one tak samo bez alkoholu, jeśli z nich zrobi się herbatę. Trzeba w tym celu orzechy drobno pokrajać i suszyć powoli (nie na słońcu i nie nad ogniem). Parzy się potem jak zwykłą herbatę. Łyżeczka esencyi wystarczy na szklankę od herbaty. Jeśli jedna szklanka nie poskutkuje należy po 3 godzinach wypić drugą. – Orzechy wkrótce poczną dojrzewać, dlatego trzeba się spieszyć z zerwaniem ich na lekarstwo, póki jeszcze zielone.

„Głos Rzeszowski” z 30 września 1917

Przesądy w rowach strzeleckich

12 sierpnia 2009

Z różnych stron.
Przesądy w rowach strzeleckich.

Osobliwy zabobon wojenny zdaje się panować ogólnie w rowach strzeleckich koalicyi, jeśli można wierzyć sprawozdaniom prasy amerykańskiej. Zabobon ten istnieje tak u Anglików jak u Francuzów. Czasami są to przesądy z czasów pokojowych, dostosowane do warunków wojennych. Między innemi istnieje mniemanie żołnierzy, że nie należy jedną zapałką zapalać trzech cygar jednocześnie. Już w czasach pokojowych zapalającemu trzecie cygaro jedną zapałką, czynność ta przynosiła nieszczęście – a podczas wojny na froncie sprowadza śmierć niechybną i to nie bohaterską na polu bitwy tylko niepotrzebną przez przypadek.

Jak to należy rozumieć, widzimy z przykładu przytoczonego przez Nowo-Yorski „Sun”. Trzej oficerowie siedzieli razem przy stole; rozmawiali o tym właśnie przesądzie i jeden z nich Francuz uważał go za głupstwo. Przez przypadek zapalono jego cygaro jedną i tą samą zapałką jako trzecie. Następnego dnia poległ. Dziesięć kilometrów po za frontem został zabity przypadkowo zbłąkanym niemieckim granatem.

Ogólnie znanym jest też zabobon o „towarzyszu w bieli”, który po każdej bitwie tajemniczo błądzi po pobojowisku, ratując rannych. Kto go spostrzeże, niechaj będzie na bliski przygotowany koniec, bo ów „towarzysz w bieli” jest równocześnie zwiastunem zgonu dla nie rannych na pobojowisku, którzy go widzą przy dziele miłosierdzia. U niektórych pułków przesąd ten jest głęboko zakorzeniony, na co przytaczamy przykład podług pisma „Cincinnati Times”: Dwóch żołnierzy na froncie miało przenocować podczas zimowej nocy w rozstrzelonym budynku stajennym, posiadającym rodzaj piętra. Gdy noc zapadła, zapytał jeden drugiego, gdzie woli się umieścić u góry czy na dole. Zapytywany oczywiście zdziwił się nie mało, gdyż sądził, że obaj razem w jednem spać będą miejscu. Lecz zrozumiał propozycyę przyjaciela, dowiedziawszy się, że ów widział „towarzysza w bieli”. W istocie więc jeden z nich przepędził noc na górze, drugi zaś spał na dole, a przeczucie śmierci spełniło się: o północy przelatujący granat zabił śpiącego na górze. Lecz tylko przypadkiem drugi żołnierz uszedł śmierci, gdyby bowiem granat był eksplodował zabiłby niechybnie obu.

Inny przypadek opowiada nam o przeczuciu śmierci pewnego oficera lotników, dzielnego, niestrudzonego żołnierza. Pewnego dnia zwierzył się swemu przyjacielowi, iż napisał ostatnie pożegnalne listy i prosi go o wysłanie ich w razie wiadomości o jego śmierci. Wszyscy towarzysze śmiali się z niego, gdyż owego wieczora było zupełnie spokojnie na froncie, a samolotów nie puszczano już od kilku dni. Mimo to ów oficer zmarł jeszcze tego samego dnia: niespodziewanie generał przybył do obozu, chcąc się przypatrzyć nowemu statkowi powietrznemu; dzielny oficer lotników, który widział „towarzysza w bieli”, prowadził maszynę; na znacznej wysokości popsuło sie coś u samolotu, a lotnik spadł na ziemię i zabił się na miejscu.

Wreszcie należy jeszcze wspomnieć o śnie o autobusie, uchodzącym za pewny znak śmierci; komu się śni o autobusie, polegnie napewno. Oczywiście czasem uda się los oszukać. Pewien francuski podoficer dowiedział się od jednego ze swych żołnierzy, że ten miał ów sen śmiertelny; żołnierz był nieco wystraszony, podoficer kazał sobie sen dokładnie opowiedzieć i wreszcie rzekł: „Nie był pan przecież nigdy w Paryżu! Nie widziałeś więc nigdy autobusu, a to co widziałeś we śnie może jest jaką nową maszyną wojenną, której obecnie Anglicy używają, ale nigdy w życiu autobus”.

Opis jednakże autobusu zgadzał się na włos, lecz żołnierz uspokoił się, dzięki perswazyom podoficera i został przy życiu.

„Dziennik Poznański” z 24 lipca 1917

Rekordowa pogróżka

12 sierpnia 2009

Rekordowa pogróżka.

Z Kazania donoszą do „Now. Wrem.”, że urzędnicy kazańskiej okręgowej lecznicy psychiatrycznej oświadczyli, iż o ile, zgodnie z ich życzeniem nie nastąpi dymisya dyrektora i lekarzy, uzbroją wszystkich waryatów i znajdujących się tu, jako poddanych próbie przestępców (ogółem kilkaset osób ) i cały ten tłum wypuszczą na miasto…

„Dziennik Kijowski” z 24 maja (6 czerwca) 1917

Wódka w Rosji

12 sierpnia 2009

Wódka w Rosyi.

Znany rosyjski publicysta, Aleksander Jakowlew, pisze w moskiewskim dzienniku „Utro Rossii”.

Armia rosyjska jest absolutnie trzeźwa. Wódkę przypomina się często, ale obecnie myśli się o niej więcej lirycznie: „Ach, gdybyśmy tak mieli teraz flaszeczkę wódki!” Jest to rzeczą zrozumiałą, ponieważ armia w alkoholu chce szukać zapomnienia swoich trosk. Mimo to armia jest trzeźwa. Zupełnie inaczej dzieje się w głębi kraju.

Z frontu wyjechałem do Moskwy, skąd udałem się na Kaukaz, potem aż nad Wołgę, byłem we wsiach gubernii samarskiej i saratowskiej i… wszędzie widziałem mnóstwo pijaków. Poznałem tam napoje: „braszkę”, „gorłuczkę”, „gorzką”, „denaturat”, „odekolon”, „kałgankę”, „chanszę”, „miód”, „arak”, „samodelkę”, „śliwowicę” i t. d.

Od dwu lat istnieje zakaz picia wódki, a jednak ileż to istnieje gatunków napoi, by tylko zaspokoić pragnących.   Czytaj dalej…

Bukiet pokrzyw dla śpiewaczki

11 sierpnia 2009

Bukiet pokrzyw dla śpiewaczki.

Z Pragi donoszą: Śpiewaczka praska M. Kavanówna, występująca stale jako gość w czeskim teatrze, nie cieszy się wśród publiczności czeskiej szczególną sympatyą, ponieważ nie chce śpiewać po czesku, chociaż już dawno mieszka w Pradze i sama twierdzi, że umie po czesku. A przynajmniej tak oświadczyła w znanym procesie, który miała ze swą współzawodniczką panią Olivierową. Gdy panna Marya Kavanówna skończyła ostatni śpiew swój na końcu aktu, spadł na scenę spowity białym papierem bukiet kwiatów, zauważony przez jednego z grających, który go wręczył artystce. Ona przycisnęła bukiet z uśmiechem do piersi i chciała się ukłonić, gdy w tej chwili zakrzykła. W papierze były bowiem pokrzywy, które artystkę poparzyły ciężko po rękach i po piersi. Policya śledzi sprawcę.

„Dziennik Poznański” z 6 lipca 1917

Sprawiedliwość w Rosji

11 sierpnia 2009

Gwałty nad sędzią.

Sędzia pokoju specyalnie rozpatrujący sprawy między dorożkarzami i pasażerami stał się ofiarą oburzającego gwałtu. Podczas rozpatrywania jednej z takich spraw między dorożkarzem Domańskim i pasażerem, urzędnikiem związku ziemskiego, p. Rewenskim, dorożkarz, widząc, iż szala sprawiedliwości nie przechyla się na jego stronę, zaczął sędziego obrzucać obelgami, następnie podarł własnoręcznie protokół i wyrok i, postępując… konsekwentnie zaczął laską przekonywać sędziego, iż wydał wyrok niesłuszny. Niedość na tem. Po pewnym czasie, dorożkarz powrócił do sądu w towarzystwie żony i swoich stronników, aby raz jeszcze wypowiedzieć sędziemu, co o nim myśli. Wypowiedziawszy zaś, schwycił sędziego i zaczął go wlec przemocą pod sąd rady delegatów. Milicyanci obecni w sądzie nie uważali za stosowne wtrącać się do zatargu między „obywatelem dorożkarzem” i „obywatelem sędzią” i gdyby nie obrona osób postronnych, którzy wyrwali sędziego z rąk rozjuszonego dorożkarza, pytanie jeszcze, czy sędzia czy też jego dusza stanęłaby przed trybunałem rady delegatów.

„Dziennik Kijowski” z 23 czerwca (6 lipca) 1917



Sądy doraźne.

Wczoraj na dworcu kolejowym schwytano na gorącym uczynku złodzieja, usiłującego skraść portmonetkę inwalidzie, pozbawionemu rąk. Gdy schwytanego złodzieja pod konwojem odprowadzono do komisaryatu milicyi, tłum rzucił się na niego i zaczął bić. Bito laskami, kamieniami i wkrótce na bruku pozostał do tego stopnia zeszpecony trup, iż tylko na podstawie ekspertyzy daktyloskopijnej oddział śledczy stwierdził, że zabity został znany złodziej Burak.

Onegdaj wieczorem również na stacyi kolejowej, w pobliżu komory celnej tłum żołnierzy rozprawił się z nieznanym złodziejem, schwytanym na kradzieży.

„Dziennik Kijowski” z 24 czerwca (7 lipca) 1917

Nie będzie piwa w północnych Niemczech

11 sierpnia 2009

Nie będzie piwa w północnych Niemczech.

Z dobrze poinformowanej strony nadchodzi dla piwoszów smutna wiadomość, a mianowicie, że obecnie znacznie zmniejszony wyrób piwa, ustanie w najbliższym czasie w północnych Niemczech całkowicie. Browary nie otrzymały od 15 lutego jęczmienia, a zapasy nie starczą w żadnym razie na dłużej niż 2 miesiące. Na wniosek browarów o nową dostawę jęczmienia, odpowiedział wojenny urząd zbożowy, że jęczmień przedewszystkiem winien być użyty do chleba i na kawę dla ludności i dla tego browary już go nie otrzymają.

„Dziennik Poznański” z 9 marca 1917

Historia lalki

28 lipca 2009

Z różnych stron.

Historya lalki jest bardzo dawna. W dziewczynkach już zawsze odzywał się rys prawdziwie kobiecy, uczucie macierzyńskie, które to uwzględniając dawało się dziecku lalkę. We wszystkich częściach świata znajdujemy tę zabawkę; mała Japonka nosi swoją lalkę na plecach w kimonie, jak to u matki widziała, Murzynka bawi się ze swoją drewnianą lalką a Indyanka swoją kołysze, wreszcie mieszkanka Europy patrzy z dumą na swoje „baby”.

Przy wykopaliskach dawnych siedzib znajdowano lalki w najprymitywniejszej formie z prastarych czasów. W muzeach przechowywano je, między innemi pochodzące z Egiptu. Starzy Grecy dawali dzieciom swoim lalki z gliny. Przechowywano więc jako zabawki greckie lalki o modelowanych kędziorach i ząbkowatej sukience z gliny i o ruchomych członkach. Nogi i ręce przymocowano do korpusu za pomocą patyczka, tak, iż można je w ten i ów sposób poruszać. Zdaje się, że dziewczynka w czasach starożytnych bawiła się bardzo długo lalką, istniał bowiem zwyczaj, iż narzeczona prócz pukla włosów i paska, które w sposób symboliczny poświęcano bogini przed ołtarzem, także lakę swoją, najulubieńszą zabawkę, ofiarowywała. W Rzymie starożytnym dzieci bawiły się również najchętniej lalką.

W średniowieczu każda dziewczynka posiadała lalkę; istniały już prócz prostych drewnianych i lalek z gałganków kosztowne, ubrane w jedwabne i aksamitne suknie, pełne sztywnej godności.

W owym czasie nie znano jeszcze osobnych ubrań dziecięcych, ubierano raczej dzieci podług mody dorosłych – przystrajano wiec i dzieci w długie, sztywne suknie, które nam się osobliwe, nie dziecięce wydają. Lecz coraz bardziej lalki się przeobrażały. Technika, przynosząca na wszystkich polach tyle nowości zajęła się także lalkami. Dała im delikatne główki porcelanowe, lub wymodelowała je z wosku.

Tak powstały urocze, różane twarzyczki, będące rozkoszą maleńkich mateczek. Lecz biada, jeśli kunsztowne dziecko woskowe przybliżono do ognia. Stopiło się bez ratunku. W naszych czasach zniknęły już lalki woskowe, rzadko zdarza się woskowa głowa lalki. Za to posiadamy inny rodzaj, który również przed bliskością ognia strzedz należy, są to lalki z celuloidu. Między modnemi lalkami mamy wiele urozmaicenia. Oczy zamykające się, długie rzęsy, ząbki, najpiękniejsze peruczki z kędziorów produkuje się obecnie, naturalizm posunął się tak dalece, iż lalki krzyczą „mamo”, jeśli się je naciśnie; niektóre nawet posiadają przyrząd, za pomocą którego mogą się poruszać, czyli raczej kiwać naprzód.

Nad sposobem tym wykonania przesadnego i zbytkownego oraz w technice wyrafinowanego należy ubolewać z punktu widzenia pedagogicznego. Zabija on wyobraźnię dziecka. Nie wie ono sobie z lalką rady, chce lakę do zabawy, taką, z której sama może coś zrobić. Jeśli lalka ma chodzić, chwyta ją i ciągnie za sobą; przez to lalka dla dziecka biegnie w rzeczywistości, tak samo dziecko mówi za lalkę. Jakże nienaturalne, paraliżujące wyobraźnię jest nakręcanie lalki za każdym razem/ Prosta, ładna, na sposób dziecięcy przystrojona lalka, bez wyrafinowanych sukien jest o wiele ładniejsza i odpowiedniejsza dla dziecka niż cudowne stworzenia sztuczne. Dowodem istotnej bezpretensyonalności dziecka są lalki przez nie stworzone, powstające w chwili zapotrzebowania z kawałka papieru, drzewa lub kilku gałganków. Na tem polu istnieje kontakt dziecka teraźniejszości z dzieckiem dawno ubiegłych czasów. Obydwa umieją sobie zaradzić podobnymi środkami w podobny prosty sposób, i obydwom wystarcza zupełnie tak powstała zabawka. Osobną klasę tworzą tak zwane lalki zbytkowe, skonstruowane jako małe arcydzieła dla wystaw sklepowych. Nie są one przeznaczone dla dzieci, służą raczej jako artystyczne przedmioty dla ozdoby witryn. Lalki takie posiadają, często bardzo piękne, modelowane główki i ramiona z porcelany lub wosku oraz ślicznie dobrane sukienki. Nie naśladują one dzieci lecz dorosłych; przystraja je się dla tego nieraz obok modnych sukien w kostyumy stylowe rokoko, biedermejer itp.

„Dziennik Poznański” z 7 sierpnia 1917

Mogiły dekabrystów

28 lipca 2009

Z Rosyi.
Mogiły dekabrystów.

W Piotrogrodzie na wyspie Gołodaj wykryte zostały domniemane mogiły dekabrystów, straconych w twierdzy Petropawłowskiej dn. 13 lipca 1826 r. Sprawą odszukania tych mogił interesuje się bardzo „Towarzystwo ku czci dekabrystów”. Odnaleziono 5 trumien bardzo zniszczonych. Resztki uniformów w 3 trumnach świadczą, że pochodzą one z czasów Aleksandra I. Autentyczność mogił potwierdza okoliczność, że w trumnach znaleziono znaczną ilość resztek rzemieni, według zaś tradycyi dekabrystów w przededniu stracenia rozkuto i związano im nogi rzemieniami. W trzech trumnach pogrzebani byli wojskowi – prawdopodobnie: Bestużew – Riumin, Pestel i Murawiew – Apostoł, w dwóch pozostałych – cywilni: Ryljew i Kachowskij. Do jednej z trumien, która zachowała się najlepiej złożono resztki pozostałych i ich zawartość. Trumna ta będzie odesłana do Akademii Nauk, a potem pogrzebana uroczyście.

„Dziennik Kijowski” z 7 (20) czerwca 1917

Otwarcie trumny Karola XII

28 lipca 2009

Otwarcie trumny Karola XII.

W środę ubiegłego tygodnia nastąpiło w Sztokholmie otwarcie trumny Karola XII, głównie celem zbadania przyczyny śmierci wielkiego wodza szwedzkiego. Zginął on od kuli, niewiadomo jednak, czy od nieprzyjacielskiej, czy też od szwedzkiej.

Po zdjęciu wierzchu sarkofagu trumnę przeniesiono do kaplicy Gustawa Wazy w kościele Ridderholmskim. Wieko trumny otwarto w obecności księcia Karola szwedzkiego, jako przewodniczącego związku Karolinów. Dalej uczestniczyli przy tej ceremonii laureat Nobla Werner von Heidenstamm, który przez dzieło swe „Karolingowie” stworzył nieśmiertelny pomnik dla Karola XII, słynny podróżnik Sven Hedin, jako archiwaryusz państwowy, wybitny antropolog szwedzki profesor Fürst z Lund, historyk profesor Hjärne i profesor Heldenforff oraz szereg lekarzy i mężów nauki.

Gdy wieko trumny otwarto, przekonano się, że zwłoki królewskie tak samo, jak podczas otwarcia trumny w roku 1859, pokryte były na głowie i piersiach proszkiem, zawierającym konserwujące substancye. Po usunięciu proszku przystąpiono do dalszego badania i dokonano szereg zdjęć fotograficznych.

Choć wszyscy uczestnicy ceremonii zobowiązali się dochować jak najgłębszej tajemnicy do chwili ukończenia badań, doszło jednak do publicznej wiadomości, że głowa króla zachowała się nadzwyczaj dobrze. Kształt i rysy twarzy rozpoznać można jeszcze dokładnie, kolor skóry był woskowo-żółty z kilku silnie występującemi plamami koloru czarno-szarego, a nad przestrzeloną prawą skronią leżał kawałek białego płótnia. Ręce tkwiły w wielkich, żółtych rękawicach. Okrycie zwłok królewskich było jak najprostsze. Znaleziono tylko cokolwiek płótna, zakrywającego ciało aż po twarz, a zachowanego bardzo dobrze. Wierzyć sie wprost nie chciało, że to wszystko spoczywało w trumnie około 200 lat.   Czytaj dalej…

Drzewo i żołędzie jako pokarmy dla ludzi

28 lipca 2009

Drzewo pokarmem dla ludzi.

Pisma niemieckie rozpisują się o nowym wynalazku. Czytamy tam: Każdy botanik wie o tem, że drzewo zawiera także składniki pokarmowe. Temi składnikami są: mączka, cukier, oleje. Składniki te można zużytkować na pokarm dla ludzi. Chodzi tu przedewszystkiem o drzewa takie, jak brzozy, lipy, jesiony, wiązy, topole. Składniki pokarmowe z drzew najlepiej dobywać można zimą i w jesieni. Lipa i brzoza zawierają przedewszystkiem tłuszcze; natomiast dęby, buki, jesiony itd. zaliczają się do drzew mieszczących w sobie mączką. Tak więc drzewa liściaste posiadają cenne zasoby żywnościowe. Zasoby te dobywać z drzew nie jest rzeczą trudną. Przez mielenie można sporządzić „mąkę drzewną”, która ludziom i zwierzętom służyć może jako pokarm. Uczeni niemieccy twierdzą, że ludzki żołądek mąkę drzewną łatwo trawi.

„Dziennik Poznański” z 8 kwietnia 1916


Obłożenie aresztem żołędzi i kasztanów nastąpiło na mocy rozporządzenia rady związkowej, celem zużycia ich w rolnictwie. Kasztanów nie należy zrywać przed 1 października; za zupełnie dojrzałe płacić będzie po 4,50 mk. za cetnar firma G. Frühling w Poznaniu.

„Dziennik Poznański” z 20 września 1916


Żołądź jako środek spożywczy.

Agitacya rozwinięta w Niemczech południowych za zużytkowaniem żołędzi w gospodarstwie domowem doprowadziła podobno do wynalezienia sposobu, za pomocą którego można je pozbawić niemiłego smaku, poczem są przydatne na pokarm dla ludzi, zwłaszcza, że posiadają prawie te same składniki pożywne, co rośliny strączkowe, a smakiem przypominają kasztany jadalne. Przepis jest następujący: świeżo zebrane lub przechowywane żołędzie moczy się w wodzie celem odłączenia pustych lub zepsutych, pływających na powierzchni. Zdrowe moczy się 12 godzin w wodzie słonej, następnie gotuje półtorej godziny, obiera zaraz z łupinek, płucze i kraje na 4 do 5 plasterków. Tak przygotowane żołędzie służą do przyrządzania kawy, zupy, kotletów, ciast, itp.

„Dziennik Poznański” z 29 sierpnia 1917

Konfiskata metali kolorowych

28 lipca 2009

W sprawie konfiskaty kruszców.

Ponieważ z różnych stron otrzymujemy zapytania o konfiskacie miedzi, mosiądzu i czystego niklu, przeto podajemy raz jeszcze przepisy o podlegających zgłoszeniu, dobrowolnie nie oddanych, przedmiotów używanych i nieużywanych. Zgłaszać należy aż do 16 listopada na przeznaczonych do tego formularzach:

1. Przedmioty z miedzi i mosiądzu:

a) naczynia i przedmioty gospodarcze wszelkiego rodzaju, używane do gotowania i pieczenia a mianowicie: kotły do gotowania i z wkładkami, kotły do marmelady i lodów, garnki, naczynia do gotowania owoców, patelnie, formy do pieczenia, rondle, chłodniki, miski, naczynia do gotowania ryb, tace, łyżki wazowe, moździerze, formy go galaretki, nakrywki wszelkiego rodzaju, puszki, węborki, herbatniki, dzbanki, miary, naczynia do gotowania mleka, tarki, przetaki, szufelki, lejki itd.;

b ) kotły do prania, drzwiczki przy piecach kaflanych i maszynki do gotowania;

c) wanny do kąpania;    Czytaj dalej…

« Poprzednia stronaNastępna strona »