Wpisy otagowane jako alkohol

Ostrożnie z szampanówkami

23 września 2011

Ostrożnie z szampanówkami.

W berlińskiej Trib. czytamy : Niesłychanie smutny wypadek zdarzył się drugiego dnia świąt Wielkanocnych w domu pewnego wyższego oficera pruskiego. Oprócz rodziny siedziało przy stole kilka osób proszonych i bawiono się w najlepsze, gdy gospodarz przed zamknięciem uczty, kazał podać szampana. Otóż przy otwieraniu butelek, korek z jednej szampanówki zamiast pod powałę strzelił w bok i ugodził w same oko jedne z młodych pań siedzących przy stole. Na nieszczęście tkwił w tym korku drucik, który ostrym końcem wbił się w źrenicę tak, że ugodzona dama omdlała, a chociaż natychmiast udzielono jej pomocy lekarskiej, straciła oko na zawsze.

„Gazeta Lwowska” z 8 kwietnia 1875

Sztuczki z piwem

6 lipca 2011

Z butelki dobrze zakorkowanej, wypić szklankę piwa, bez naruszenia korka i butelki.

Sztuka ta wydaje się bardzo trudną, a jest istotnie bardzo łatwą. Bierze się butelkę, która ma wydrążenie na dole, a wiadomo, że takie wydrążenie znajduje się u wszystkich flaszek do wina i piwa, przewraca się szyjką na dół i wlewa się w owo wydrążenie napój, zatem wypija się rzeczywiście z butelki piwo a nie narusza się korka i butelki. Można te sztukę więcej interesująca uczynić, jeżeli się weźmie więcej butelek, wybiera się, próbuje, szemrze się rozmaite słowa itd.

(*) XIX-wieczne butelki od piwa miały wklęsłe denka, jak obecne butelki od szampana


 

Piwo i wodę pić z jednej szklanki.

Nalej piwa do kufla, do połowy, nakryj go płótnem, a na to piwo nalej (jakby przez sito) wody. Z powodu gęstości piwa, woda się z niem nie zmiesza, lecz zostanie u góry. Można więc naprzód wypić wodę, a potem dopiero, osobno piwo, albo piórkiem lub słomką, naprzód piwo, a potem wodę.
oba wycinki z: „Ananas. Kalendarz galicyjski humorystyczny, ilustrowany i informacyjny na rok 1896″

Kradzież brody

5 lipca 2011

Kradzież…. brody.

Niejakiego G., czeladnika krawieckiego w Berlinie, obdarzyła natura niezwykle piękną, jedwabistą, wielką brodą. W tych dniach w jednej z restauracyj na Oranienbürgerstrasse, czeladnik ten zawarł znajomość z dwoma bardzo wesołymi towarzyszami kieliszka, którzy stawiali rozmaitego rodzaju napoje, dopóki krawczyk nie zasnął twardo, upojony alkoholem. Niezwykle smutne było obudzenie się G., który ocknął się pod wpływem chłodu, dokuczającego mu w podbródek. Jedno spojrzenie w lustro objaśniło go, iż miał do czynienia z rzezimieszkami, którzy obcięli i przywłaszczyli sobie jego piękną, jedwabistą brodę, bądź co bądź przedstawiającą wartość kilku marek.

„Gazeta Lwowska” z 8 czerwca 1897

Piwo w cegiełkach

12 maja 2011

Piwo w cegiełkach.

Duński inżynier Meardt, po wieloletnich doświadczeniach i próbach, uskutecznił doniosły wynalazek, polegający na koncentrowaniu piwa w formie trwałych cegiełek, które, rozpuszczone w wodzie, dają wyborny napój Półtora kilograma zawiera 18 litrów płynnego piwa, które zachowuje dobroć swoją w całej pełni około pół roku. Meardt wyrabia w ten sposób z wielkiem powodzeniem rozmaite rodzaje piwa, lekkie i ciężkie. Pisma niemieckie i anielskie wyrażają się o wynalazku z największemi pochwałami. Cena butelki (w dzisiejszej formie) zniży się bardzo znacznie, bo nawet najlepsze piwo kosztować ma zaledwie 5 centów.

„Goniec Polski” z 24 lutego 1907

Z jakiego naczynia pijać piwo?

6 września 2010

Z jakiego naczynia pijać piwo?

Nad tą rzeczą zastanawia się od kilku lat profesor dr. Schultze w Liesing pod Wiedniem. Przyszedł on do tego przekonania, że szklanek do piwa używać nie należy, tylko zwyczajnych kamiennych dzbanuszków polewanych płynem z soli kuchennej. Piwo w szklankach już po pięciu minutach pogarsza się, traci smak i zapach. Do tego doszedł profesor Schultz, robiąc próby przy pomocy przeszło stu ludzi uczonych. Piwo ma tę własność, że rozczynia szkło, wyciągając z niego części ołowianki, która bardzo szkodzi zdrowiu. Szklanka, która przez dłuższy czas leżała w piwie, straciła na wadze, bo pozbyła się właśnie tych szkodliwych zdrowiu człowieka składników. A zatem pijmy piwo z dzbanuszków i naczyń kamiennych, polewanych glazurą z soli kuchennej.

„Światło” z 1 maja 1890

Wypadek przy otwieraniu piwa

12 sierpnia 2009

(Inowrocław)

Znowu wypadek nieszczęśliwy wskutek nieostrożnego odkorkowywania flaszki. Wczoraj w nocy, zajęty w cukrowni „Szymborze” chemik p. Schneidewind, przy wyciąganiu korka z butelki piwa, został wskutek ułamania się szyjki, tak ciężko skaleczony w rękę, że poprzecinał sobie żyły i nabawił się długiego kalectwa, które może ubezwładnienie ręki za sobą pociągnie.

„Dziennik Kujawski” 12 października 1893

Wódka w Rosji

12 sierpnia 2009

Wódka w Rosyi.

Znany rosyjski publicysta, Aleksander Jakowlew, pisze w moskiewskim dzienniku „Utro Rossii”.

Armia rosyjska jest absolutnie trzeźwa. Wódkę przypomina się często, ale obecnie myśli się o niej więcej lirycznie: „Ach, gdybyśmy tak mieli teraz flaszeczkę wódki!” Jest to rzeczą zrozumiałą, ponieważ armia w alkoholu chce szukać zapomnienia swoich trosk. Mimo to armia jest trzeźwa. Zupełnie inaczej dzieje się w głębi kraju.

Z frontu wyjechałem do Moskwy, skąd udałem się na Kaukaz, potem aż nad Wołgę, byłem we wsiach gubernii samarskiej i saratowskiej i… wszędzie widziałem mnóstwo pijaków. Poznałem tam napoje: „braszkę”, „gorłuczkę”, „gorzką”, „denaturat”, „odekolon”, „kałgankę”, „chanszę”, „miód”, „arak”, „samodelkę”, „śliwowicę” i t. d.

Od dwu lat istnieje zakaz picia wódki, a jednak ileż to istnieje gatunków napoi, by tylko zaspokoić pragnących.   Czytaj dalej…

Zakład

11 sierpnia 2009

W Prusach zachodnich parobek S. założył się ze swoim przyjacielem, że wypije od razu pół litra wódki. Rzeczywiście wypił tyle i wygrał zakład, lecz w drodze do domu umarł. „Przyjaciela” zmarłego postawiono przed sąd rzeszy za rozmyślne zrobienie zakładu, który śmierć parobka S. spowodował.

„Dziennik Kujawski” z 11 stycznia 1894

Nie będzie piwa w północnych Niemczech

11 sierpnia 2009

Nie będzie piwa w północnych Niemczech.

Z dobrze poinformowanej strony nadchodzi dla piwoszów smutna wiadomość, a mianowicie, że obecnie znacznie zmniejszony wyrób piwa, ustanie w najbliższym czasie w północnych Niemczech całkowicie. Browary nie otrzymały od 15 lutego jęczmienia, a zapasy nie starczą w żadnym razie na dłużej niż 2 miesiące. Na wniosek browarów o nową dostawę jęczmienia, odpowiedział wojenny urząd zbożowy, że jęczmień przedewszystkiem winien być użyty do chleba i na kawę dla ludności i dla tego browary już go nie otrzymają.

„Dziennik Poznański” z 9 marca 1917

Lekarstwo przeciw pijaństwu

10 sierpnia 2009

Lekarstwo przeciw pijaństwu.

Pewien amerykański doktor radzi aby do kwarty wódki dolać kwintel kwasu siarczanego z apteki, i dawać pijakowi po kieliszku parę razy na dzień, a w przeciągu trzech dni, obrzydzi sobie wódkę.

„Zwiastun Górnoszlązki” z 18 października 1870

Szampan domowy

10 sierpnia 2009

Szampan domowy.

Sok wyciśnięty przez serwetę z pożeczek dojrzałych, gotuje się w naczyniu nowem na wolnym ogniu tak długo, aż zgęstnieje do ciągłości miodu patoki; poczem ten syrop zlewa się do butelki i zatyka korkiem jak najszczelniej. Chcąc mieć szampan na prędce, bierze się 3 kwart wina bałego najlepiej francuzkiego, do którego dodawszy kilka łyżek tego syropu, nalewa się butelki i wstrząsa jak najmocniej. Dodatek syropu sprawi burzenie się wina jakby szampańskiego, smak też od prawdziwego ciężko będzie rozpoznać.

„Kalendarz historyczny 1871″

Przygoda pijaczki

10 sierpnia 2009

Przygoda pijaczki.

Jakaś kumoszka z okolicy tak sobie niedawno podochociła, napiwszy się słodkiego żydowskiego likierku, iż całkiem odurzona usiadła na progu przed szynkownią, by zaczerpnąć świeżego powietrza i przyjść znów do siebie. Uchwyciwszy głowę w obie dłonie, mruczała niezrozumiałe wyrazy, wykręcając usta na wszystkie strony. Przy tem zaszło coś takiego, o czem trudno pisać, gdyż niegodziwa wódeczka pragnęła sama tylko w żołądku zamieszkać. Okropnie też pijaczka wyglądała. Przypatrywał jej się leżący obok wielki pies i nie wiem, czy z litości, czy też zapachem przynęcony, dość, iż bez ceremonii zbliżył się z boku do kumoszki i… zaczął ją lizać. Odurzonej kumoszce zdawało się, iż ją znajomy kumotr całuje, dla tego bełkotała: „Oj! oj! kumotrze nie całujcie mnie tak, bo jak mój stary zobaczy, to się rozgniewa. Przypatrywało się temu z przeciwka kilku młodych ludzi i dziwić im się nie można, iż za boki się chwytali od śmiechu. Pies po chwili położył się napowrót pod ścianę, a kumoszka, wysapawszy się jeszcze chwileczkę, poszła szukać niegrzecznego kumotra. Jest to prawdziwe zdarzenie, które niedawno zaszło w Inowrocławiu. Księża upominają na kazaniach, Dzień. Kujawski rznie pijakom słowa prawdy, a pijacy… niestety ! także pijaczki uczęszczają do żydowskich szynków, tracąc majątek i zdrowie. Wódka to nasz wróg największy.

„Dziennik Kujawski” z 29 czerwca 1894 (Inowrocław)

Abstynencja wśród szczurów

28 lipca 2009

Najwstrzemięźliwszemi zwierzętami są myszy i szczury. Szczur, który raz tylko w jakim domu skosztował jedzenie umoczone w spirytusie, wnet wyniesie się za dziesiątą górę. Jeden z dzienników węgierskich utrzymuje, że cała tajemnica wyprowadzania się szczurów polega na ich awersyi do spirytuozów. Należy tylko porozrzucać w lokalu owoce moczone w spirytusie, a wnet szczury wyniosą się całemi gromadami.

„Pogoń” z 25 października 1885

Pijaństwo w Bydgoszczy

26 lipca 2009

Bydgoszcz.

Pijaństwo w naszem mieście raczej się pomnaża, aniżeli powiększa. Mianowicie podczas Świąt Bożego Narodzenia i w wieczór Sylwestra wszędzie było można spotykać pijane osoby, a nawet kobiety. Dnia 6 bm. leżał na śniegu chłop tak opiły, że ledwie mógł się poruszać. Dwóch policyantów chciało go zaprowadzić do aresztu, ale pijak zaczął się opierać i miotać straszne przekleństwa. Trzeba go było związać, położyć na taczki i zawieźć do więzienia.

W naszej okolicy kilku pijaków zmarzło. Podobne przykłady nie wywierają prawie żadnego wpływu.

„Dziennik Kujawski” z 9 stycznia 1895

„Telefony”

25 lipca 2009

„Telefony”.

Jako przykład pomysłowości warszawskiej, stosowanej do okoliczności czasu wojennego, „Warszawskij Dniewnik” podaje obrazek następujący:

„Do restauracyi wchodzi gość i prosi o obiad. Zanim podano mu zupę, gość po cichu konferuje z kelnerem o dostanie kieliszka wódki, lecz ten nieubłagalnie odpowiada: „nie można, sprzedaż jest wzbroniona”. Gość zrezygnowany zabiera się do zupy, gdy oto kelner podchodzi i mówi:

- Proszę pana do telefonu!

Gość jest zdumiony. Tylko co przyjechał, nikt nie zna jego nazwiska i tu naraz do telefonu. Lecz kelner twierdzi z całą stanowczością, że jego, a nie kogo innego wzywają. Gość poddaje się i idzie do budki. Wkrótce wychodzi stamtąd, ociera wąsy i pyta kelnera:

- Czyby nie można jeszcze raz do telefonu?

W rachunku figuruje następnie: „Za dwa telefony rb. 1, za dwie przekąski 20 kop.”.

„Dziennik Poznański” z 9 czerwca 1915

« Poprzednia stronaNastępna strona »