Wpisy otagowane jako awantury

Ślub pod bagnetami

7 marca 2015

Ślub pod bagnetami.

W miasteczku St. ksiądz gr. kat. odmówił był ślubu pewnej wdowie i włościaninowi, pochodzącemu z krajów Zabranych, ale od wielu lat mieszkającemu w Galicji. Odmowę motywował ksiądz prychodnyk tem, że moskiewskiemu poddanemu nie wolno tu w Austrji brać ślubu – właściwie zaś kryła się w tem intryga wychowanka owej wdowy, który spodziewał się wziąć po niej spadek i potrafił uprosić czy pozyskać dla niej księdza, by przeszkadzał ślubowi. Po kilku nakazach ze strony władzy politycznej i z konsystorza musiał jednak ksiądz rad nie rad przystąpić do kopulacji. Przed spełnieniem ceremonii religijnej wpadł atoli do cerkwi ów wychowanek z całą zgrają swoich stronników, obił narzeczoną, zwymyślał księdza, że wziąwszy od niego pieniądze, mimo to ślub daje, i ostatecznie przeszkodził ślubowi. Udano się do sądu powiatowego, bo wychowanek narzeczonej groził, że każdą razą przeszkodzi ślubowi. Sąd polecił żandarmerji, by państwu młodym dała asystencję, i tak nakoniec małżeństwo przyszło do skutku w przytomności dwu stróżów bezpieczeństwa publicznego, stojących z najeżonemi bagnetami po obu stronach ołtarza. Dotychczas nie wytoczono śledztwa z powodu gwałtu, dokonanego w cerkwi.

„Gazeta Narodowa” z 6 maja 1868

253 lecie „wojny” dwóch rodzin

4 sierpnia 2013

253 lecie „wojny” dwóch rodzin osiadłych w Powsinie pod Warszawą.

Nasz warszawski korespondent (Pm) donosi:

We wsi Powsin pod Warszawą trwa od kilku wieków „wojna” między dwoma rodami: Królaków i Porębskich.

Wojna ta trwa od 253 lat, to jest od czasów króla Jana III, który w Powsinie zamieszkałym wówczas przez ród Porębsklch osiedlił niewolników tureckich, nazwanych Królakaml.

Przez cały ten długi okres między potomkami Porębskich trwa „wojna z Królakami”, których Porębscy nazywają „tureckiemi przybłędami”. Dość często do szpitali warszawskich sprowadza się z Powsina… rannych raz Królaków, to znów Porębskich.

W ub. niedzielę podczas takiej walki został ciężko poturbowany Stanisław Królak, którego pobił Franciszek Porebski. Królaka w stanie nie bardzo groźnym przewieziono do Instytutu chirurgji urazowej.


„Ilustrowany Kuryer Codzienny” z 8 grudnia 1936

Walka kobiet

17 lipca 2013

Walka kobiet.

Stójkowy z ulicy Batorego sprowadził wczoraj około 9 godziny wieczorem do biura inspekcyjnego panią A. S. prywatną nauczycielkę pod l. 23 przy ulicy Skarbkowskiej zamieszkałą, jej siostrę pannę S. K. uczennicę i panią, E. L. kupcowę przy ulicy Batorego za bójki i wzajemne drapanie się po twarzy na ulicy. Sprowadzona R. L. zeznała, że p. A. S. podejrzywając ją o to, że się kocha w jej mężu i wyłudza od niego pieniądze, wpadła do jej sklepu w towarzystwie swej siostry S. K., znieważyła ją czynnie, przyczem obie szarpiąc się z nią, porozrzucały jej towary na ziemię i podeptały, wyrządzając jej szkodę na 50 zł. Pani A. S. zaś tłómaczyła się, że weszła w towarzystwie siostry do sklepu E. L. w celu zrobienia jej przedstawienia, aby jej męża nie uwodziła, a E. L. rzuciła się na nie, podrapała je po twarzy i podarła na nich suknie wartości 20 zł., w skutek czego walka ta przeniosła się ze sklepu na ulicę, gdzie je stójkowy rozbroił. Ponieważ nie zachodziła potrzeba wzywania pogotowia stacyi ratunkowej, polecono walecznym niewiastom, które odniosły podrapania od paznokci na twarzy poddać się oględzinom lekarza sądowego i uwolniono zapaśnice, gdy już ze zapału wojennego ochłonęły, a sprawę oddano sądowi karnemu.

„Gazeta Lwowska” z 7 maja 1898

Karawaniarz

5 lipca 2012

Wiadomości policyjne.

Od kilku dni niepokoił spokojnych mieszkańców Lwowa karawaniarz J. K. dziwnemi wybrykami. W niedzielę późną nocą wniósł olbrzymią trumnę do kawiarni pana Sylwestra Turskiego i złożył ją na bilard oświadczając, że chce wziąć miarę na trumnę dla młodej kawiarki. Roztropnej interwencji gospodarza udało się zapobiedz większej burdzie i wydalić szczególnego gościa z kawiarni. – Przedwczoraj wpadł znowu K. do pewnego domu na Chorążczyznę, gdzie zmarły leżał na katafalku, a połamawszy świece palące się koło katafalka, porwał z sobą cztery lichtarze. Wczoraj nareszcie po południu począł dla osobliwszej rozrywki rzucać dużemi kamieniami przez otwarte okno do pomieszkania swojego sąsiada przy ulicy Zielonej. Na szczęście nie było wtedy nikogo w pomieszkania. Po tym wypadku aresztowano awanturnika, obawiając się dalszych jego wybryków.

„Gazeta Narodowa” z 28 marca 1877

Kawiarnia nocna 1885

5 lipca 2012

Kawiarnia nocna przy ulicy Grodzickiej, o której już tyle razy pisaliśmy, a na którą zwracano uwagę Magistratu i Dyrekcji policji na posiedzeniu Rady miejskiej, domagając się stanowczo zamknięcia tejże, ciągle jest jeszcze utrapieniem mieszkańców okolicznych domów. Krzyki i hałasy trwają do późnej nocy, pijane indywidua urządzają ciągłe awantury i bójki, przestraszeni mieszkańcy, co chwila budzą się, biegnąc do okna, aby się przekonać, co się na ulicy stało. Nie koniec na tem. Służba żeńska kawiarni zakłóca nadto spokój w samej kamienicy, a o hecach i wybrykach jakich się dopuszcza, wolimy raczej zamilczeć. Wszystko to jednak uchodzi bezkarnie. Kawiarnia bywa zamykaną pozornie o godz. 1. w nocy, do samego jednak rana dolatują z wewnątrz krzyki, które wskazują, że w środku bawią się doskonale rozmaite indywidua. Zwracamy się jeszcze raz do Dyrekcji policji i prosimy w imieniu niepokojonych mieszkańców ul. Grodzickiej, od których otrzymujemy codziennie kilka błagalnych listów, o zniesienie tej istnej nory, szerzącej tylko demoralizację i niepokój.

„Dziennik Polski” z 12 lipca 1885

Pojedynek kobiet na widły

17 listopada 2011

POJEDYNEK KOBIET NA WIDŁY 

miał miejsce w Henrykowie pod Lesznem o względy pewnego parobka. Sprzeczka zamieniła się w bójkę na widły. Groblewska ma pękniętą czaszkę i jest beznadziejna.

„Przyjaciel Ludu” z 28 września 1914

Dziki człowiek

6 lipca 2011

Jakiś „dziki człowiek”, pokazywany w budzie jarmarcznej w Grudziądzu, stał się przedmiotem rozmaitych szykan i dokuczliwości z strony gawiedzi ulicznej, która zwykła się gromadzić w koło bud i dziurami przyglądać się dziwom w nich pokazywanym. Gdy mu dokuczono zbytecznie, kłując ostro zarzniętemi kijami, wypadł z pałką w ręku i niebezpiecznie jednego z swych napastników pobił. Uwięziono go i wykazało się przed sądem, że pochodzi z wyspy św. Maurycego w pobliżu Madagaskaru, że jako majtek przybył do Hamburga i tam się wynajął do pokazywania się za pieniądze. Kara zapewne spotka go łagodna ze względu na dokuczliwe drażnienie go i właściwą ludziom jego narodowości gwałtowność.

(G. T.)

„Orędownik” z 24 listopada 1877

Mściciel swego honoru

5 lipca 2011

Mściciel swego honoru.

Dmytro Dubyk, stangret p. Brandowskiej z Jałowca, czekając z wózkiem na Wałowej ulicy, poczuł niespodzianie uderzenie w kark kamieniem. Dubyk, jako pochodzi z Rozdołu i niezna reguł wielkomiejskich, zeskoczył z kozła i dopadłszy batiara, który w ten sposób igrał z jego karkiem, zamalował go we facyatę, ale tak siarczyście, że batiar nakrył się nogami i nie mógł ich przez parę minut zdjąć ze siebie. Powstało wskutek tego wielkie zbiegowisko, podczas którego zeszedł na horyzoncie ulicznym półksiężyc i zawiódł Dubyka i batiara blaskiem swej światłości na inspekcyę policyjną, gdzie po spisaniu protokółu wypuszczono obu z zapowiedzią, że sprawa pójdzie przed trybunał sprawiedliwości, gdzie ów kamienujący i ów w gębę bijący srogiej ulegną karze.

„Goniec Polski” z 20 października 1907

Pojedynek męża z niewiastą

12 maja 2011

Pojedynek męża z niewiastą.

Panna Emilia Zyberkówna posiada nietylko piękne historyczne nazwisko, ale i niezgorszą rękę, której tężyznę uczuł wczoraj p. Szczepan Zawada za to, iż ośmielił się twierdzić, że panna Emilia ma gębę od ucha do ucha. Obrażona dziewica porwała najpierw za garnek blaszany, napełniony jarzącymi się węglami, i rzuciła go na łeb obrazicielowi, a gdy ten pocisk chybił, wyruszyła do boju z pogrzebaczem i nim tak pana Szczepana podziubała, że ten wygląda jak gdyby brodzką ospę przechodził.

„Goniec Polski” z 11 sierpnia 1907

Niewierny mąż

6 września 2010

Niewierny mąż.

Na stacyę Pogotowia ratunkowego przybyła wczoraj trójka: mąż z żoną i …. przyjaciółka męża, wszyscy pokaleczeni. Rany odnieśli oni w bijatyce, wywołanej przez żonę Annę Porębską, która zszedłszy swego męża na schadzce z kochanką, wszczęła awanturę. Najgorzej jednak na tem sama wyszła, gdyż mąż i jego przyjaciółka niemiłosiernie ją pokaleczyli. Po opatrzeniu krwawych ran wszyscy troje, w towarzystwie stójkowego, powędrowali pod telegraf.

„Czas” z 16 kwietnia 1901

Teściowa odrąbała zięciowi głowę

12 sierpnia 2009

Teściowa odrąbała zięciowi głowę

Z Pińska donoszą: W małej wsi Zakcze między jej mieszkańcami 32-letnim Aleksym Jakimcem i jego teściową, 53-letnia Eudoksją Lebiedź istniały stałe spory. Teściowa mianowicie zarzucała zięciowi nieudolne prowadzenie gospodarstwa, które pod jego ręką miało niszczeć. Zawzięta kobieta w straszliwy sposób pozbyła się więc „niezaradnego gospodarza”. Gdy Jakimiec po pracy położył się aby odpocząć Lebiedź przypilnowała aż zaśnie, następnie wzięła siekierę i kilkoma uderzeniami ostrzem siekiery odrąbała mu głowę.

Morderczynię osadzono w więzieniu.

„Dziennik Ostrowski” z 24 grudnia 1938

Sprawiedliwość w Rosji

11 sierpnia 2009

Gwałty nad sędzią.

Sędzia pokoju specyalnie rozpatrujący sprawy między dorożkarzami i pasażerami stał się ofiarą oburzającego gwałtu. Podczas rozpatrywania jednej z takich spraw między dorożkarzem Domańskim i pasażerem, urzędnikiem związku ziemskiego, p. Rewenskim, dorożkarz, widząc, iż szala sprawiedliwości nie przechyla się na jego stronę, zaczął sędziego obrzucać obelgami, następnie podarł własnoręcznie protokół i wyrok i, postępując… konsekwentnie zaczął laską przekonywać sędziego, iż wydał wyrok niesłuszny. Niedość na tem. Po pewnym czasie, dorożkarz powrócił do sądu w towarzystwie żony i swoich stronników, aby raz jeszcze wypowiedzieć sędziemu, co o nim myśli. Wypowiedziawszy zaś, schwycił sędziego i zaczął go wlec przemocą pod sąd rady delegatów. Milicyanci obecni w sądzie nie uważali za stosowne wtrącać się do zatargu między „obywatelem dorożkarzem” i „obywatelem sędzią” i gdyby nie obrona osób postronnych, którzy wyrwali sędziego z rąk rozjuszonego dorożkarza, pytanie jeszcze, czy sędzia czy też jego dusza stanęłaby przed trybunałem rady delegatów.

„Dziennik Kijowski” z 23 czerwca (6 lipca) 1917



Sądy doraźne.

Wczoraj na dworcu kolejowym schwytano na gorącym uczynku złodzieja, usiłującego skraść portmonetkę inwalidzie, pozbawionemu rąk. Gdy schwytanego złodzieja pod konwojem odprowadzono do komisaryatu milicyi, tłum rzucił się na niego i zaczął bić. Bito laskami, kamieniami i wkrótce na bruku pozostał do tego stopnia zeszpecony trup, iż tylko na podstawie ekspertyzy daktyloskopijnej oddział śledczy stwierdził, że zabity został znany złodziej Burak.

Onegdaj wieczorem również na stacyi kolejowej, w pobliżu komory celnej tłum żołnierzy rozprawił się z nieznanym złodziejem, schwytanym na kradzieży.

„Dziennik Kijowski” z 24 czerwca (7 lipca) 1917

Krótka sprawa rozwodowa

10 lipca 2009

Krótka sprawa.

W Frankfurcie odbył się proces rozwodowy z następującą wstępną historyą. W trzy dni po ślubie mąż wybił żonę, ósmego dnia pobili się nawzajem tak, że aż policya się w to wdała, czternastego dnia mąż się obwiesił, a odcięty przez żonę wybił ją i podał o rozwód. Sąd łatwo uwierzył, że ta para nie może nadal mieszkać pod jednym dachem.

„Unia” 28 czerwca 1885

Groźni szaleńcy (1)

22 września 2008

Z Studzionki pod Pszczyną.

Wioska nasza jest przerażona wielkiem nieszczęściem. Oto zdrowy dotąd gospodarz Cimała napadł niespodzianie dziewczynę, odwiedzającą jego pomieszkanie, i uderzył jéj głowę kilka razy kamieniem bez wszelkiéj przyczyny. Potem uciekł z domu a w sąsiedniéj wiosce zwanéj Niemiecką Wisłą zranił zębami swemi chłopczyka, pokąsiwszy rękę i palce jego. Obił także starą babę a na reszcie chciał się utopić w kałuży dość głębokiéj, lecz skoro mu oddechu chybiało pod wodą, pokazał znowu głowę swoją na powietrze. Litościwi wieśniacy myśląc, że wpadł do dołu i wydobyć się nie może, podawali mu grabie, które szalony uchwyciwszy porzucił na ziemię a po nich deptając trzy kołki (zęby) grabi wbił sobie głęboko do nogi. Powiązali szalonego i oddali lekarzowi, który wyrzekł, że to nie wścieklizna lecz tylko pomieszanie zmysłów. (że oszalał.)

„Zwiastun Górnoszlązki” 26 czerwca 1868