Wpisy otagowane jako bójki i pobicia

Ślub pod bagnetami

7 marca 2015

Ślub pod bagnetami.

W miasteczku St. ksiądz gr. kat. odmówił był ślubu pewnej wdowie i włościaninowi, pochodzącemu z krajów Zabranych, ale od wielu lat mieszkającemu w Galicji. Odmowę motywował ksiądz prychodnyk tem, że moskiewskiemu poddanemu nie wolno tu w Austrji brać ślubu – właściwie zaś kryła się w tem intryga wychowanka owej wdowy, który spodziewał się wziąć po niej spadek i potrafił uprosić czy pozyskać dla niej księdza, by przeszkadzał ślubowi. Po kilku nakazach ze strony władzy politycznej i z konsystorza musiał jednak ksiądz rad nie rad przystąpić do kopulacji. Przed spełnieniem ceremonii religijnej wpadł atoli do cerkwi ów wychowanek z całą zgrają swoich stronników, obił narzeczoną, zwymyślał księdza, że wziąwszy od niego pieniądze, mimo to ślub daje, i ostatecznie przeszkodził ślubowi. Udano się do sądu powiatowego, bo wychowanek narzeczonej groził, że każdą razą przeszkodzi ślubowi. Sąd polecił żandarmerji, by państwu młodym dała asystencję, i tak nakoniec małżeństwo przyszło do skutku w przytomności dwu stróżów bezpieczeństwa publicznego, stojących z najeżonemi bagnetami po obu stronach ołtarza. Dotychczas nie wytoczono śledztwa z powodu gwałtu, dokonanego w cerkwi.

„Gazeta Narodowa” z 6 maja 1868

Przemoc domowa

24 października 2014

Śmierć przez pobicie.

We Lwowie dnia 3go b. m. Katarzyna P., wyrobnica zamieszkała pod Nr. 390 2/4 posprzeczała się z mężem swoim z powodu, iż tenże przyniósł do domu tylko cześć tygodniowego zarobku, i człowiek ten pobity przez żonę umarł nagle dnia 5go b. m.

„Gazeta Lwowska” z 13 lipca 1864

Gwałt publiczny

6 lutego 2014

Gwałt publiczny.

Niemiłej rumacji doznał leśniczy w Śniatynce pow. drohobyckiego nazwiskiem Loret, który zastrzelił psa dworskiego w lesie, mając instrukcję, że każdego psa, napotkanego w lesie, bez różnicy, chociażby był i dworskim, ma zastrzelić. Nieszczęście chciało, że tym razem zastrzelił psa, będącego własnością pana zarządcy a faworyta pani, za co też natychmiast otrzymał dymisję. Gdy p. L. jednak mając kontrakt z p. hrabią na lat trzy i zasianą oziminę w polu, wzbraniał się bez wynagrodzenia z leśniczówki wyprowadzić, nastąpiła doraźna egzekucja, mianowicie 18. bm. otoczyło czterdziestu chłopów pod dowództwem dwóch gajowych leśniczówkę, związali pana leśniczego, a na żonie tegoż, która męża bronić chciała, suknie podarli, poczem zburzyli leśniczówkę, zerwawszy dach i rozebrawszy ściany. W czasie tej operacji nadjechał drogą jakiś pan, podobno sędzia powiatowy z Łąki, który widząc takie bezprawie, przedstawiał chłopom, że w taki sposób postępować nie wolno, na co ci odpowiedzieli, że polecenie p. hrabiego wykonują. Loret wniósł skargę do ck. prokuratorji państwa. Tym czasem jednak drohobyckie starostwo w trzy dni później, to jest po wyrzuceniu leśniczego i zburzeniu leśniczówki, nakazało temuż ażeby się natychmiast z leśniczówki wyprowadził, albowiem budynek ten grozi zawaleniem.

„Kurjer Lwowski” z 26 października 1889

Karygodne wybryki w Złoczowie

12 października 2013

Karygodne wybryki młodzieży gimnazjalnej w Złoczowie.
(Telegram własny „Il. Kuryera Codziennego”)

Lwów, 20 lutego (C).

W związku z wynikiem klasyfikacji w gimnazjum w ZŁoczowie dopuścili się uczniowie gimnazjum szeregu karygodnych wybryków.

Oprócz wybicia szyb w gimnazjum, w mieszkaniu jednego z profesorów, znieważono czynnie nauczycielkę. Policja prowadzi dochodzenia celem ujęcia sprawców.

„Ilustrowany Kuryer Codzienny” z 22 lutego 1929

253 lecie „wojny” dwóch rodzin

4 sierpnia 2013

253 lecie „wojny” dwóch rodzin osiadłych w Powsinie pod Warszawą.

Nasz warszawski korespondent (Pm) donosi:

We wsi Powsin pod Warszawą trwa od kilku wieków „wojna” między dwoma rodami: Królaków i Porębskich.

Wojna ta trwa od 253 lat, to jest od czasów króla Jana III, który w Powsinie zamieszkałym wówczas przez ród Porębsklch osiedlił niewolników tureckich, nazwanych Królakaml.

Przez cały ten długi okres między potomkami Porębskich trwa „wojna z Królakami”, których Porębscy nazywają „tureckiemi przybłędami”. Dość często do szpitali warszawskich sprowadza się z Powsina… rannych raz Królaków, to znów Porębskich.

W ub. niedzielę podczas takiej walki został ciężko poturbowany Stanisław Królak, którego pobił Franciszek Porebski. Królaka w stanie nie bardzo groźnym przewieziono do Instytutu chirurgji urazowej.


„Ilustrowany Kuryer Codzienny” z 8 grudnia 1936

Walka kobiet

17 lipca 2013

Walka kobiet.

Stójkowy z ulicy Batorego sprowadził wczoraj około 9 godziny wieczorem do biura inspekcyjnego panią A. S. prywatną nauczycielkę pod l. 23 przy ulicy Skarbkowskiej zamieszkałą, jej siostrę pannę S. K. uczennicę i panią, E. L. kupcowę przy ulicy Batorego za bójki i wzajemne drapanie się po twarzy na ulicy. Sprowadzona R. L. zeznała, że p. A. S. podejrzywając ją o to, że się kocha w jej mężu i wyłudza od niego pieniądze, wpadła do jej sklepu w towarzystwie swej siostry S. K., znieważyła ją czynnie, przyczem obie szarpiąc się z nią, porozrzucały jej towary na ziemię i podeptały, wyrządzając jej szkodę na 50 zł. Pani A. S. zaś tłómaczyła się, że weszła w towarzystwie siostry do sklepu E. L. w celu zrobienia jej przedstawienia, aby jej męża nie uwodziła, a E. L. rzuciła się na nie, podrapała je po twarzy i podarła na nich suknie wartości 20 zł., w skutek czego walka ta przeniosła się ze sklepu na ulicę, gdzie je stójkowy rozbroił. Ponieważ nie zachodziła potrzeba wzywania pogotowia stacyi ratunkowej, polecono walecznym niewiastom, które odniosły podrapania od paznokci na twarzy poddać się oględzinom lekarza sądowego i uwolniono zapaśnice, gdy już ze zapału wojennego ochłonęły, a sprawę oddano sądowi karnemu.

„Gazeta Lwowska” z 7 maja 1898

Ekscesy wojskowe

5 lipca 2012

W Moguncji przyszło podczas obchodu urodzin cesarza do wielkich ekscesów wojskowych. W jednej części miasta toczyła się walka od 11 do 2 godziny. Kilka kompanii hesskiej piechoty wynajęli sobie obszerną salę, aby obchodzić wspólnie uroczystość urodzin cesarskich. Pruscy artylerzyści i huzary chcieli wejść także do sali, ale zostali wyrzuceni. Prusacy poszli po pomoc i wkrótce w znacznej liczbie powtórny przypuścili atak. Heska piechota broniła się jednak zajadle bombardując napastników kamieniami i szklankami, a w zapale walki w końcu jakiegoś oficera wyrzucono z okna głową na dół. W końcu przyszła patrol i przywróciła pokój. Hessi w ściśnionej kolumnie szli do swej kawiarni, ale w drodze zostali napadnięci znowu przez Prusaków i na Schlossplatz przyszło do walki na pięście, w której wzięło udział około 66 osób. Ponieważ krótkie pałasze piechoty nie mogły sprostać długim szablom huzarów, Hessi cofnęli się do kasarni, gdzie jeszcze prześladowali ich Prusacy. Piechota uderzyła wtedy na nich bagnetami, kilku Prusaków przebito, resztę odparto i bramę zamknięto. Do lazaretu przywieziono 15 rannych, jeden z huzarów już umarł, liczba uwięzionych jest tak znaczna, że część musiano pozamykać w cytadeli.

„Gazeta Narodowa” z 4 kwietnia 1877

Przewodniczący Rady szkolnej katuje nauczycielkę

5 lipca 2012

Przewodniczący Rady szkolnej katuje nauczycielkę
Prokuratorja zawiesiła wójta w urzędowaniu.

Donoszą z Limanowej:

Niebywały fakt bestjalstwa miał miejsce w Górze św. Jana ad Limanowa, w której to miejscowości tamtejszy wójt, a zarazem przewodniczący R.[ady] S.[zkolnej] Jan Kapera, wpadłszy do tamtejszej szkoły, skatował nauczycielkę, bijąc ją kułakiem i ciągnąc za włosy po ziemi.

Powodem napaści było ukaranie przez nauczycielkę krnąbrnej córki pana wójta.

Ofiara „kulturalnego zwierzchnika” dostała szoku nerwowego.

Prokuratoria poleciła zawiesić natychmiast wójta w urzędowaniu.

Tego samego dnia w nocy wybito kamieniami i drągami 18 szyb w budynku szkolnym. Śledztwo w toku.

Miarodajne władze powinny bezwzględnie ukrócić tego rodzaju meksykańskie stosunki, panujące w Górze św. Jana.

(ak)

„Ilustrowany Kuryer Codzienny” z 7 stycznia 1928

Ukarana zabobonność

9 lutego 2012

Ukarana zabobonność.

Temi dniami stawał przed sądem w Brodnicy, w Prusiech Zachodnich, pewien mularz, który na publicznej drodze pobił pewną kobietę do krwi, aby właśnie tej krwi jej użyć jako lekarstwa. Twierdził on bowiem, że owa kobieta oczarowała go dotknięciem ręki, i że zły duch, który skutkiem oczarowania weń wszedł, pobudził go do wykonania owego czynu. Sąd skazał złego ducha na 4-miesięczne więzienie, które przecież odsiedzi ten, kto złego ducha w sobie nosi. – Podobna kara spotkała również w Brodnicy kobietę zabobonną, która miała pewną dziewczynę w podejrzeniu, iż córce jej „zadała” kołtuna. Zwabiwszy dziewczynę do swojego pomieszkania, pobiła ją do krwi, aby nią nasmarować kołtuniatą córkę.

„Dziennik Polski” z 22 kwietnia 1874

Niegodziwy grabarz

9 lutego 2012

Z Brzeżańskiego.

W Świrzu umarł dnia 12. bm. pisarz gminny, który sprawami w trzech gminach: Świrza, Hanaczowa i Hanaczówki, jak najsamowolniej się trudnił; nazwisko jego do rzeczy nie należy. Mimo swego samowładztwa umarł pożałowania godny pisarz, starzec, w nędzy; ksiądz pochował go poczciwie, bez wszelkiej pretensji i już cała sprawa z nim skończoną być się zdawała, a tylko panowie wójci i radni gminni może sobie suszyli głowy jak to dalej prowadzić przerwane a korzystne zapewne i dla nich rządy i administrowanie, które pod tak dzielnem przewodnictwem najzupełniej się udawały przez lat kilka. Pogrzebano go, noc zapadła; z młyna powracał pewien gospodarz świrski do domu i skierował swe kroki krótszą drogą przez cmentarz. Idąc tak, usłyszał ludzki głos i stąpanie, zwrócił się i natrafił na rozkopany grób wzmiankowanego pisarza, a w grobie ujrzał i poznał grabarza przy otwartej i o ścianę grobu opartej trumnie, obdzierającego trupa z ubrania. Przerażony tym widokiem krzyknął na grabarza: „Niegodziwy człowieku, i ty nie boisz się rabować grobu?! Porzuć tę robotę i wychodź zaraz!” Grabarz mu na to: „A co ci do tego? Obdzierał on za życia chłopów, wolno mi teraz jego po śmierci obedrzeć.” I wyskoczył z grobu, a mając przy sobie siekierę, wśród przekleństw rzucił się na poczciwego człowieka z groźbą, że go porąbie w kawałki. Odbyła się scena okropna i walka rozpaczliwa, w której przechodzień, człowiek silny, wyrwał grabarzowi z rąk siekierę, i takową daleko odrzucił. Oba nad grobem chwycili się za barki, grabarz chcąc przechodnia wciągnąć do otwartego grobu, przechodzień chcąc grabarza przemocą zaciągnąć do miasteczka; w tej strasznej walce zaczął wołać o pomoc. Kto wie jakby się walka była zakończyła, gdyby szczęśliwym trafem nie był wówczas przechodził jakiś izraelita, który usłyszawszy wołanie przybiegł, gospodarzowi pomógł zwalczyć łotra i przyprowadzić do miasteczka, gdzie go też zaraz przełożony gminy w kajdany okuł, księdza o całym wypadku uwiadomił i śledztwo sądowe wdrożył.

„Dziennik Polski” z 25 lutego 1877

Pojedynek kobiet na widły

17 listopada 2011

POJEDYNEK KOBIET NA WIDŁY 

miał miejsce w Henrykowie pod Lesznem o względy pewnego parobka. Sprzeczka zamieniła się w bójkę na widły. Groblewska ma pękniętą czaszkę i jest beznadziejna.

„Przyjaciel Ludu” z 28 września 1914

Dziki człowiek

6 lipca 2011

Jakiś „dziki człowiek”, pokazywany w budzie jarmarcznej w Grudziądzu, stał się przedmiotem rozmaitych szykan i dokuczliwości z strony gawiedzi ulicznej, która zwykła się gromadzić w koło bud i dziurami przyglądać się dziwom w nich pokazywanym. Gdy mu dokuczono zbytecznie, kłując ostro zarzniętemi kijami, wypadł z pałką w ręku i niebezpiecznie jednego z swych napastników pobił. Uwięziono go i wykazało się przed sądem, że pochodzi z wyspy św. Maurycego w pobliżu Madagaskaru, że jako majtek przybył do Hamburga i tam się wynajął do pokazywania się za pieniądze. Kara zapewne spotka go łagodna ze względu na dokuczliwe drażnienie go i właściwą ludziom jego narodowości gwałtowność.

(G. T.)

„Orędownik” z 24 listopada 1877

Mściciel swego honoru

5 lipca 2011

Mściciel swego honoru.

Dmytro Dubyk, stangret p. Brandowskiej z Jałowca, czekając z wózkiem na Wałowej ulicy, poczuł niespodzianie uderzenie w kark kamieniem. Dubyk, jako pochodzi z Rozdołu i niezna reguł wielkomiejskich, zeskoczył z kozła i dopadłszy batiara, który w ten sposób igrał z jego karkiem, zamalował go we facyatę, ale tak siarczyście, że batiar nakrył się nogami i nie mógł ich przez parę minut zdjąć ze siebie. Powstało wskutek tego wielkie zbiegowisko, podczas którego zeszedł na horyzoncie ulicznym półksiężyc i zawiódł Dubyka i batiara blaskiem swej światłości na inspekcyę policyjną, gdzie po spisaniu protokółu wypuszczono obu z zapowiedzią, że sprawa pójdzie przed trybunał sprawiedliwości, gdzie ów kamienujący i ów w gębę bijący srogiej ulegną karze.

„Goniec Polski” z 20 października 1907

Pojedynek męża z niewiastą

12 maja 2011

Pojedynek męża z niewiastą.

Panna Emilia Zyberkówna posiada nietylko piękne historyczne nazwisko, ale i niezgorszą rękę, której tężyznę uczuł wczoraj p. Szczepan Zawada za to, iż ośmielił się twierdzić, że panna Emilia ma gębę od ucha do ucha. Obrażona dziewica porwała najpierw za garnek blaszany, napełniony jarzącymi się węglami, i rzuciła go na łeb obrazicielowi, a gdy ten pocisk chybił, wyruszyła do boju z pogrzebaczem i nim tak pana Szczepana podziubała, że ten wygląda jak gdyby brodzką ospę przechodził.

„Goniec Polski” z 11 sierpnia 1907

Niewierny mąż

6 września 2010

Niewierny mąż.

Na stacyę Pogotowia ratunkowego przybyła wczoraj trójka: mąż z żoną i …. przyjaciółka męża, wszyscy pokaleczeni. Rany odnieśli oni w bijatyce, wywołanej przez żonę Annę Porębską, która zszedłszy swego męża na schadzce z kochanką, wszczęła awanturę. Najgorzej jednak na tem sama wyszła, gdyż mąż i jego przyjaciółka niemiłosiernie ją pokaleczyli. Po opatrzeniu krwawych ran wszyscy troje, w towarzystwie stójkowego, powędrowali pod telegraf.

„Czas” z 16 kwietnia 1901

Następna strona »