Wpisy otagowane jako cmentarze

Okręt umarłych

20 maja 2016

Okręt umarłych.

Z Seattle, ze stanu Waszyngton, wyruszył niedawno w drogę do Azji wschodniej parowiec angielski, wiozący na pokładzie 8000 zwłok zmarłych w Ameryce Chińczyków, którzy za życia postarali się o to, by ich wedle narodowego zwyczaju pochowano na ziemi przodków. Transport taki wyrusza do Chin co kilka lat, gdyż inaczej byłaby to rzecz za kosztowna; w terminie oznaczonym dokonywa się ekshumacji zmarłych w tym czasie Chińczyków, pogrzebanych na cmentarzach amerykańskich i przewozi się ich do ojczyzny.

„Przyjaciel Ludu” z 21 kwietnia 1912

Żywy nieboszczyk

7 czerwca 2014

Żywy nieboszczyk.

Z Petersburga donoszą do pism berlińskich: We wsi Jegorówka, w gub. tulskiej, pochowano chłopa, jako nieżywego. W dwa dni potem z mogiły zaczęły się dobywać jęki. Chłopi utrzymywali, że nieboszczyk pokutuje za grzech i nie chcieli go odkopywać. Dopiero po upływie dalszych dwóch dni, przy pomocy żandarmeryi odkopano chłopa, który jeszcze żył, ale znajdował się w stanie ostatecznego wycieńczenia. Osiwiał on w tych dniach zupełnie.

„Gazeta Lwowska” z 19 stycznia 1907

Prowizoryczny pogrzeb

15 marca 2014

„Prowizoryczny” pogrzeb.

Z Burakówki (powiat Zaleszczyki) donoszą, że dnia 10. tm, zmarł tam Grzegorz Walków. Na ciele jego oglądacz zwłok znalazł dziurę w czasce, dwie takie same na krtani i zdarcie gwałtowne skóry na ręce. Dano znać urzędownie od zwierzchności gminnej do sądu powiatowego w Tłustem. Sąd polecił dopiero 13. bm. ciało pochować prowizorycznie, zanim zjedzie komisja sądowa i wypadek zbada. Oto już tydzień upływa od pochowania, a półtora od śmierci, a komisji nie widać. Zwłoki złożone na cmentarzu blisko wioski, przykryto w grobie tylko kukurydzianką, łatwo mogą być w złym zamiarze naruszone, bo straży nie ma koło niego żadnej. Psy odgrzebały już nawet ziemię z „prowizorycznego” grobu, a komisji jak nie widać tak nie widać.

„Kurjer Lwowski” z 24 października 1889

Mogiła powstańców styczniowych

31 sierpnia 2013

Co znaleziono w mogile powstańców w Wąsoczy?
(S)

We wsi Wąsocz, jak wiadomo, buduje się obecnie wspaniałe mauzoleum z kopcem i obeliskiem na terenie mogiły 34 powstańców 1863 r.

Obecnie podczas prac wykopaliskowych znaleziono kości powstańców, a obok srebrny dość duży wizerunek Chrystusa Ukrzyżowanego, odpadły z drzewa, które najwidoczniej zgniło, guziki i starą kulę rosyjską typu z r. 1863.

Ponadto w nogach powstańców zostali najwidoczniej pochowani padli w bitwie moskale; obok bowiem pamiątek po powstańcach, leżały kości żołnierza rosyjskiego, resztki zielonej czapki rosyjskiej, guziki z doskonale zachowanemi emblematami 36 pp. oraz srebrny medal z wyraźnym napisem w języku rosyjskim „za uśmierzenie powstania w Dagestanie 1858 i 1859 r.”

Te dowody bitwy pod Wąsoczem zostały starannie złożone przez ks. proboszcza Spirrę i będą złożone w budującem się mauzoleum.

„Ilustrowany Kuryer Codzienny” z 24 lipca 1938

Horror na cmentarzu

6 listopada 2012

Z Magdeburga donoszą o następującym wypadku:

W ostatnich dniach wyszła pewnego popołudnia 7-letnia dziewczynka na cmentarz i błąkając się rwała kwiaty z grobów. Grabarz postrzegłszy to, pochwycił dziecinę i chcąc ją surowo ukarać, zamknął do kostnicy, w której właśnie leżało na marach czterech nieboszczyków. Wieczór zapadał, wreszcie nastąpiła noc i rodzice z trwogą rozpytywali się o dziecko, które ciągle jeszcze nie wracało. Nazajutrz gdy grabarz wrócił do swej pracy, przypomniał sobie, że dziecko zamknął wczoraj w kostnicy i poszedł je uwolnić. Lecz jakiż widok przedstawił się jego oczom? Dziewczynka siedziała skulona w kącie z zacisniętemi kurczowo rękami, z pogryzionemi, krwią zbroczonemi wargami i z szeroko w słup otwartemi oczyma. Była już martwą. Przestrach zabił nieszczęśliwe dziecko. Grabarza ujęła natychmiast policya, która z trudnością powstrzymać zdołała wściekłość ludu, chcącego go na miejscu śmiercią ukarać.

„Czas” z 1 czerwca 1880

Zabobon

6 listopada 2012

Zabobon.

Z Łodzi donoszą: 

W miasteczku w Bełchatowie d. 11 b. m. pod parkanem cmentarza żydowskiego znaleziono głowę zmarłej córki dozorcy cmentarza. Jak wykazało śledztwo, profanacyi dopuściło się czterech młodych ludzi, którzy wykopali z grobu ciało zmarłej w celu oberznięcia ucha, posiadanie którego miało jakoby własność obdarzania pięknym głosem tego, który ucho to przechowuje. Jednego ze złoczyńców ujęto i osadzono w więzieniu.

„Gazeta Lwowska” z 16 stycznia 1908

Ciemnota wśród ludu

9 lutego 2012

Jak potworna fantazmagorja - pisze urzędowa Gazeta Lwowska - wyda się czytelnikom opis zdarzenia, które poniżej podajemy. Sceny to prawdziwie, jakby wyjęte z fantastycznych powieści Hoffmanna lub ze straszliwych kompozycyj Callota i Breughela. A przecież działo się to wszystko między nami, w Galicji, wśród naszego ludu, który niestety na dnie swej duszy gdzieś w głębi ciemnej swej imaginacji kryje przesądną wiarę w najpotworniejsze cuda i czary…

Donieśliśmy już dawniej pokrótce o odkopaniu w Tuchli i Sławsku, w starostwie Stryjskiem, trupów na cmentarzu. Żandarmi dowiedzieli się o tem i dali znać starostwu. Zarządzono zaraz dochodzenie i oto jak się miała rzecz cała: W Tuchli i Sławsku pojawiła się cholera, a występując ze straszliwą gwałtownością, porwała wiele ofiar. Zamiast korzystać z pomocy lekarskiej, która im ile możności przez władze zapewniona została, wieśniacy używali najrozmaitszych środków domowych, które oczywiście jeśli nie szkodziły, nic nie pomagały. Uradzono w końcu, że cholera grasuje z powoda ludzi chodzących po śmierci, czyli upiorów i wilkolaków. Oleksa Ilków z Libuchowy i Stefan Burak z Jelenkowatego zapewniali lud, że tak jest a nie inaczej, i że mają sposób na poskromienie tak okrutnych upiorów. Obaj udali się o północy z d. 10. na 11. lipca br. na cmentarz i odgrzebali grób zmarłego niedawno przedtem wójta, Mikołaja Macewki, który uchodził po swej śmierci za wilkołaka, który spoczynek swój nocami opuszcza, po wsi się błąka, chaty nawiedza i straszliwą zapowiedź moru między lud boży roznosi…

Z siekierami i z zapasem klinów osikowych, tego walnego środka na upiory, wybrali się sprawcy na tę okropną wyprawę. Oleksa poćwiertował trupa w trumnie i poprzebijał członki osikowemi kołkami. Potem wydusił krew gęstą i skrzepłą ze zwłok porąbanych do naczynia. Ta krew, to miało być lekarstwo niezawodne na cholerę… Jeden z towarzyszy, Jakim Bereżyniec, wziął krew z sobą, aby ją ludziom rozdawać. Michał Macewka dał ją spożyć zaraz swej chorej na cholerę żonie. Jakim zaś innej chorej włościance.

Podczas gdy się to w Tuchli działo, w Sławsku po swojemu odbyto wyprawę na upiory. Tu egzorcystą był Stefan Burak. Miał swój osobny ceremoniał i swoje formułki czarodziejskie. Opatrzył się on w cudowne ziele, a przyszedłszy na cmentarz z drugim „znachorem”, Mikołajem Puszkarem, okadzał groby, łowił wiatr i wonią kadzidła dochodził, czy w którym grobie nie zaczaił się jaki upiór… Tym sposobem znalazł trzech wilkołaków. Nie kazał ich wszakże rozkopywać, mówiąc, iż zna tak potężne zaklęcie, że skoro je użyje, upiór nie odwali wieka swej trumny i nie przekroczy granic poświęconej ziemi cmentarnej. Ale Puszkar nie zgodził się na to, a tak i tu odkopano na rozkaz wójta Geringa wskazane groby, poćwiertowano trupów i robiono z nimi to samo co w Sławsku. Gdy już zagrzebano trupów, Puszkar zawołał, że w tej chwili jeszcze jednego odkrył upiora, który nie ludzi ale bydło zabija. „Oto patrzcie! – zawołał – przerzucił się w psa czerwonego!” I wskazał w ciemności, a potem dawszy ognia ze strzelby, zapewnił, że go ubił na miejscu…

W kilka dni potem umarło sześciu włościan. Byli to sami uczestnicy owych scen okropnych. Główni przywódcy pozostali przy życiu i znajdują się w ręku sprawiedliwości.

„Dziennik Polski” z 17 sierpnia 1873

Niegodziwy grabarz

9 lutego 2012

Z Brzeżańskiego.

W Świrzu umarł dnia 12. bm. pisarz gminny, który sprawami w trzech gminach: Świrza, Hanaczowa i Hanaczówki, jak najsamowolniej się trudnił; nazwisko jego do rzeczy nie należy. Mimo swego samowładztwa umarł pożałowania godny pisarz, starzec, w nędzy; ksiądz pochował go poczciwie, bez wszelkiej pretensji i już cała sprawa z nim skończoną być się zdawała, a tylko panowie wójci i radni gminni może sobie suszyli głowy jak to dalej prowadzić przerwane a korzystne zapewne i dla nich rządy i administrowanie, które pod tak dzielnem przewodnictwem najzupełniej się udawały przez lat kilka. Pogrzebano go, noc zapadła; z młyna powracał pewien gospodarz świrski do domu i skierował swe kroki krótszą drogą przez cmentarz. Idąc tak, usłyszał ludzki głos i stąpanie, zwrócił się i natrafił na rozkopany grób wzmiankowanego pisarza, a w grobie ujrzał i poznał grabarza przy otwartej i o ścianę grobu opartej trumnie, obdzierającego trupa z ubrania. Przerażony tym widokiem krzyknął na grabarza: „Niegodziwy człowieku, i ty nie boisz się rabować grobu?! Porzuć tę robotę i wychodź zaraz!” Grabarz mu na to: „A co ci do tego? Obdzierał on za życia chłopów, wolno mi teraz jego po śmierci obedrzeć.” I wyskoczył z grobu, a mając przy sobie siekierę, wśród przekleństw rzucił się na poczciwego człowieka z groźbą, że go porąbie w kawałki. Odbyła się scena okropna i walka rozpaczliwa, w której przechodzień, człowiek silny, wyrwał grabarzowi z rąk siekierę, i takową daleko odrzucił. Oba nad grobem chwycili się za barki, grabarz chcąc przechodnia wciągnąć do otwartego grobu, przechodzień chcąc grabarza przemocą zaciągnąć do miasteczka; w tej strasznej walce zaczął wołać o pomoc. Kto wie jakby się walka była zakończyła, gdyby szczęśliwym trafem nie był wówczas przechodził jakiś izraelita, który usłyszawszy wołanie przybiegł, gospodarzowi pomógł zwalczyć łotra i przyprowadzić do miasteczka, gdzie go też zaraz przełożony gminy w kajdany okuł, księdza o całym wypadku uwiadomił i śledztwo sądowe wdrożył.

„Dziennik Polski” z 25 lutego 1877

Potęga ciemnoty

5 lipca 2011

Potęga ciemnoty.

We wsi Kamionka w gubernii Lubelskiej powstała w zeszłym tygodniu kłótnia pomiędzy dwoma chrześcijanami, skutkiem której jeden z nich udał się do policyi ze skargą na drugiego, że przed rokiem odkopał grób na cmentarzu żydowskim, gdzie uciął głowę trupa, którą przechowuje u siebie na strychu. Uczynić to miał dla przesądu, że głowa taka przyczynia się do skutecznego rozmnażania się owiec, których hoduje znaczną ilość. Policya dokonała rewizyi i znalazła rzeczywiście głowę trupa. Przechowujący ją został uwięziony.

„Goniec Polski” z 25 sierpnia 1907

I po śmierci nie miała spokoju

24 czerwca 2010

I po śmierci nie miała spokoju.

Ciężkiem było życie Katarzyny Piętakowej przedmieszczanki z Lipowicy, bez żalu też pożegnała życie. W poniedziałek d. 8. bm. wyniesiono ją na cmentarz. Po odprawieniu modłów kościelnych, gdy trumnę spuszczano do grobu, ludzie dozorcy cmentarza widocznie podchmielini tak się wzięli do tego nieglaźnie, że trumna wysunęła się ze sznurów, ciężar ciała zmarłej wytłoczył wieko i do grobu wpadło naprzód wieko od trumny, na nie zwłoki, na zwłoki zaś dopiero trumna. Ksiądz i orszak pogrzebowy pierzchli przerażeni a pachołcy cmentarni spuścili się do mogiły, aby wydobyć zwłoki i włożyć je do trumny.

„Gazeta Przemyska” z 11 grudnia 1890

Kości walczących o wolność Polski

28 lipca 2009

Kości walczących o wolność Polski.

Dzienniki warszawskie donoszą, iż podczas kopania ziemi na fundamenta pod budowę domu na rogu ulic Hortensyi i Szpitalnéj, natrafiono na mnóstwo kości ludzkich. Kości te na dziesięciu wozach szpitalnych wywieziono na cmentarz brudzieński. W miejscu, gdzie kości te znaleziono, były one pogrzebane w czterech wielkich dołach, a w jednym z nich, najszerszym i najgłębszym, położonym w blizkości ulicy Szpitalnéj, ciała zmarłych były ułożone w cztery warstwy, jedna na drugiéj, a każda przesypywana była ziemią, bez trumien i jakichkolwiek śladów odzieży.

Natrafiono na jednego tylko nieboszczyka w trumnie, która w połowie przegniła.

Lekarze oświadczyli, iż są to czaszki młodych mężczyzn, liczących od lat 18-30 i przed blizko stu laty w tem miejscu zmarłych. Dziennikom warszawskim opiekuńcza cenzura nie pozwoliła o wypadku tym zamieszczać żadnych komentarzy; należy więc zaznaczyć, iż znalezione kości były ostatniemi szczątkami Polaków, walczących w 1794 r. podczas powstania Kilińskiego. Młodzież polska, należąca do pułków Działyńskich, walczyła podówczas z wojskami rosyjskiemi pod dowództwem Gagarina na placu Trzech krzyży, w pobliżu kościoła świętego Krzyża, oraz na Końskim targu, istniejącym podówczas na Nowym świecie. Liczba zabitych przenosiła 400. Pogrzebano ich we wspólnéj mogile na ówczesnym cmentarzu przy szpitalu Dzieciątka Jezus i teraz dopiéro kości ich poruszone zostały.

„Kurjer Poznański” z 2 lipca 1892

Otwarcie trumny Karola XII

28 lipca 2009

Otwarcie trumny Karola XII.

W środę ubiegłego tygodnia nastąpiło w Sztokholmie otwarcie trumny Karola XII, głównie celem zbadania przyczyny śmierci wielkiego wodza szwedzkiego. Zginął on od kuli, niewiadomo jednak, czy od nieprzyjacielskiej, czy też od szwedzkiej.

Po zdjęciu wierzchu sarkofagu trumnę przeniesiono do kaplicy Gustawa Wazy w kościele Ridderholmskim. Wieko trumny otwarto w obecności księcia Karola szwedzkiego, jako przewodniczącego związku Karolinów. Dalej uczestniczyli przy tej ceremonii laureat Nobla Werner von Heidenstamm, który przez dzieło swe „Karolingowie” stworzył nieśmiertelny pomnik dla Karola XII, słynny podróżnik Sven Hedin, jako archiwaryusz państwowy, wybitny antropolog szwedzki profesor Fürst z Lund, historyk profesor Hjärne i profesor Heldenforff oraz szereg lekarzy i mężów nauki.

Gdy wieko trumny otwarto, przekonano się, że zwłoki królewskie tak samo, jak podczas otwarcia trumny w roku 1859, pokryte były na głowie i piersiach proszkiem, zawierającym konserwujące substancye. Po usunięciu proszku przystąpiono do dalszego badania i dokonano szereg zdjęć fotograficznych.

Choć wszyscy uczestnicy ceremonii zobowiązali się dochować jak najgłębszej tajemnicy do chwili ukończenia badań, doszło jednak do publicznej wiadomości, że głowa króla zachowała się nadzwyczaj dobrze. Kształt i rysy twarzy rozpoznać można jeszcze dokładnie, kolor skóry był woskowo-żółty z kilku silnie występującemi plamami koloru czarno-szarego, a nad przestrzeloną prawą skronią leżał kawałek białego płótnia. Ręce tkwiły w wielkich, żółtych rękawicach. Okrycie zwłok królewskich było jak najprostsze. Znaleziono tylko cokolwiek płótna, zakrywającego ciało aż po twarz, a zachowanego bardzo dobrze. Wierzyć sie wprost nie chciało, że to wszystko spoczywało w trumnie około 200 lat.   Czytaj dalej…

Straszne chwile w otoczeniu 60 trupów

28 lipca 2009

Straszne chwile w otoczeniu 60 trupów
Studentka zamknięta w prosektorium

Przed paru dniami wydarzył się w jednym z uniwersyteckich miast polskich straszny wypadek. Mianowicie studentka wydziału medycyny p. S. odbywała w małej sali ćwiczenia prosektoryjne, obok hali, w której znajdowało się 60 trupów. Według przyjętych i wszystkim studentom znanych przepisów, o godzinie 18-ej daje się długie sygnały dzwonkowe na znak, że praca w prosektoriom jest skończona i że studenci muszą prosektorium opuścić, ponieważ za kwadrans będzie zamknięte. Do przepisu tego nie zastosowała się panna S., która koniecznie chciała ukończyć ćwiczenia prosektoryjne, by uzyskać od profesora potwierdzenie ukończenia pracy. W pewnej chwili, zajęta pracą studentka zorientowała się że już wszyscy koledzy opuścili salę. W chwilę później zgasło światło. Studentka została w sali sama. Chcąc wyjść, szła wzdłuż ściany i doszła do niewłaściwych drzwi które prowadziły do hali, w której było 60 trupów. Nie orientując się gdzie jest, szukała wyjścia i co chwilę dotykała rękami ciała nieboszczyków. Zaczęła wówczas strasznie krzyczeć jednak głosu jej nikt nie słyszał. Gdy po dwóch godzinach przeprowadzono według przepisu kontrolę prosektorium – zauważono, że przy ścianie stoi z kurczowo zaciśniętymi rękami studentka, obłędnie się śmiejąca. Lekarze stwierdzili u niej obłęd.

(E.)

„Dziennik Ostrowski” z 3 czerwca 1938

Polegli podczas tej wojny

25 lipca 2009

Polegli podczas tej wojny.

Pod powyższym tytułem jedno z pism angielskich pisze co następuje:

Nie pozostaje dużo czasu dla umarłych…

Gdyby więcej było czasu, chowano by poległych staranniej, zważając na stopień i zasługi, a każda mogiła posiadałaby jaką oznakę, krzyż czy inny symbol, zupełnie jak w czasie pokojowym. Lecz zaledwie połowę umarłych podczas tej wojny pochowano w taki sposób. Druga połowa spoczywa w rozrzuconych mogiłach, na miejscach, gdzie padli, w „kraju niczyim”, na ziemi między liniami lub poza miejscem opatrunku. Na wszystkich pobojowiskach w tej wojnie wędrowiec napotyka na takie groby. Jest to najbardziej wzruszający obraz wojny. Można bez wzruszenia patrzeć na stosy trupów; lecz widok tych mogił porusza każdego do głębi.

Mogiły różnych narodów mają różne oznaki. Francuskie mogiły zdobią bez wyjątku krzyże z plecionego drutu, pomalowanego barwą purpurową lub szarą, zdobią je też kwiaty lub liście. Na mogiłach angielskich znajdują się białe drewniane krzyże z czarnemi napisami; na niemieckich czarne krzyże z białemi literami. Krzyż francuski jest ze wszystkich oznak najtrwalszy; znosi ostrzeliwania i zmiany powietrza lepiej niż jego towarzysze. Na pobojowiskach pod Verdunem krzyże z drutu stoją na miejscu, a ciała pomarłych siła pocisków wydobywa nieraz z grobu, rozrzucając na wszystkie strony. Na cmentarzu przy Verdunie znajduje się prawie tysiąc takich krzyży, po za cmentarzem miejscowym, przy którym na kolumnie położono następujący napis „C’est ainsi que Dieu a aimé le monde”.

Prócz wyglądu zewnętrznego mogiły odróżniają się jeszcze napisami, pozwalającemi rozeznać natychmiast naród, do którego należą. Napisy na grobach francuskich obwieszczają, iż poległy zmarł za Francyę, lub został zabity przez nieprzyjaciela, albo też padł na polu chwały, tak że każdy żołnierz posiada swój tytuł honorowy; nieraz zauważy się, że usiłowano nadać piękny wygląd grobowi.   Czytaj dalej…