Wpisy otagowane jako Cyganie

Najazd niedźwiedzi

31 grudnia 2015

Najazd niedźwiedzi.

Od kilku dni pojawiło się we Lwowie kilku cyganów wołoskich z niedźwiedziami. Włóczą się oni z niemi po ulicach i ogrodach , i zmuszają te nędzne zwierzęta produkować się swym tańcem, w takt jakiegoś stłumionego niby śpiewu i uderzeń w tamborino. Tłumy chłopaków i ulicznej gawiedzi snuje się po ulicach za niemi; rzemieślnicy nie mogą utrzymać chłopaków przy warsztatach, uczniowie uczą się historji naturalnej na tych żywych egzemplarzach, przypominających dawny komeniusz, a lud upatruje w nich przepowiednie o bliskiem nadejściu Moskali.

„Gazeta Narodowa” z 20 czerwca 1866

Cygańska Kassandra

17 lipca 2013

Cygańska Kassandra.

Po przedmieściach lwowskich włóczy się od dni kilku jakaś stara cyganka, zapewne należąca do liczniejszej bandy, która koczuje gdzieś blizko Lwowa. Cyganka ta zwidza chaty przedmiejskie i mimo wzbraniania się ich mieszkańców, wróży im przyszłość. Groźna a odrażająca zarazem postać starej cyganki, jej wróżby, pełne najdziwaczniejszych banialuków, gróźb i przestróg – tak wielki wywierają wpływ na zabobonne umysły niektórych przedmieszczan, że owładnięci grozą, przed niepożądanym gościem nie śmieją w dziwnie zabobonnem przerażeniu stanąć w obronie swej własności, którą wśród wróżb przywłaszcza sobie cyganka, zmiatając śmiało wobec mieszkańców bieliznę, suknie i t. d. do ogromnego kosza. Ofiarą takiej śmiesznej zabobonności padają osobliwie rodziny krupiarskie. Przebiegła cyganka korzysta wybornie z tego i wybrawszy się z próżnym koszem na proroczą wróżkę, wraca z pełnym do bandy. Z niektórych domów wypchnięto wprawdzie oszustkę; dziwimy się wszakże, że nie znalazł się dotąd nikt, coby pomógł tej makbetowskiej megerze do samotnych dumań nad przyszłością pod kluczem.

„Gazeta Narodowa” z 30 października 1864

Cyganie

6 listopada 2012

Cyganie.

Arcyksiążę Józef jest wielkim przyjacielem Cyganów i rok rocznie ogłasza rezultaty swoich badań etnograficznych nad tym ludem poetycznym a niezwykłym, dla którego cywilizacya zatrzymała się w jednym punkcie, jak słońce dla Jozuego. Od wieków cyganie nie cofnęli się ani na krok, ale też i nie postąpili naprzód ani o krok. Dziś, jak przed wiekami, żebrzą o chleb powszedni, jako plemię bez przeszłości, bez stałego zajęcia, jako lud koczowniczy i włóczęgoski wśród osiadłych, stałej oddanych pracy obywateli państw europejskich. Dla Europy pozostaje wciąż tajemnicą, co się dzieje w głębi tego plemienia.

Cyganie, noszący z sobą skarby fantazyi i niewyczerpane źródła poezyi, rzadko bywają, przedmiotem studyów specjalnych. Dopiero w ostatnich czasach „lud Faraonów”, jak ich nazywają na Węgrzech, znalazł uczonych, którzy mu poświęcają długie lata badań. Między innymi arcyksiążę Józef rok rocznie ogłasza drukiem rezultaty swoich badań. I obecnie w tomie VI. czasopisma specyalnego Am Urquell znajdujemy notatki arcyksięcia, dotyczące cyganów.

We Francyi nazywają ich bohémiens w przypuszczeniu, iż Czechy były ich kolebką; Hiszpania zowie cyganów gitanos, Anglia gypsies, Włochy zingari, Turcya tchingenes. Wszystkie te nazwy oznaczają „cygana pospolitego”, którego kolebką są prawdopodobnie Indye Wschodnie, sądząc z ich języka, który odznacza się uderzającem podobieństwem do niektórych narzeczy hinduskich. Deklinacya ma tu 8 przypadków, w tem podwójny przypadek 4 i 6. Przypadek 2 kończy się jak u hindusów na o lub i, język cygański nie zna trybu bezokolicznego ani czasu przyszłego. Jest to słowem narzecze hinduskie, pomieszane ze słowami najrozmaitszych krajów, w których przebywają. Oto próbka piosenki w języku cygańskim.  Czytaj dalej…

Porwana przez cyganów

12 maja 2011

Porwana przez cyganów.

Dzienniki warszawskie donoszą: W dniu 21 lipca z przybyłej do wsi Młodozowy pod Radomskiem bandy cyganów zbiegła dziewczynka 7 lub 8-letnia, mówiąca dobrze po polsku. Opowiada, że cyganie ukradli ją ze wsi Góry w okolicach Krakowa (Górka Kościelnicka?), że imię jej Mańka, ojca Jan, matki Teofila, brata Władysław, siostry Kasia. Dziewczyna znajduje się dotychczas pod opieką naczelnika straży ziemskiej w Noworadomsku.

„Gazeta Lwowska” z 13 sierpnia 1897