Wpisy otagowane jako dowcipnisie

Przygoda burmistrza, który nie lubi czytać

10 sierpnia 2009

Przygoda burmistrza, który nie lubi czytać.

Na Śląsku niemieckim istnieje gmina Jarischau. Gmina, jak gmina, nie odznacza się niczem szczególnem z wyjątkiem burmistrza, który nie lubi czytać. „Kawałków” nie czyta lecz podpisuje, jak to się mówi na ślepo. I szłoby wszystko dobrze, gdyby nie złośliwy inspektor gospodarczy okręgu, który przedłożył pewnego dnia burmistrzowi do podpisu akt następującej treści:

„Jestem największym osłem w całem Jarischau, co niniejszem potwierdzam urzędowo”. Pan burmistrz podpisał i przyłożył nawet dla tem większej powagi pieczęć gminną, a gdy się wreszcie dowidział, o co idzie, ku ogólnej wesołości mieszkańców gminy, zaskarżył figlarza do Sądu.

Sędziowie, też ludzie – uśmiali się niezgorzej, niemniej jednak skazali dowcipnisia na 100 marek grzywny.

„Gazeta Pleszewska” z 21 września 1930

Przygoda właściciela gazety

10 sierpnia 2009

Niemiła rzecz zdarzyła się niejakiemu Emilowi Thieme w Kaiserslautern, właścicielowi gazety niemieckiej, kłaniającej się Bismarckowi aż do nóg. Przed urodzinami Bismarcka nadesłał mu ktoś wiersz na cześć byłego kanclerza z prośbą, aby go w swej gazecie ogłosił. Wiersz nie był wiele wart, lecz Thieme go przyjął i ogłosił. W tem przybiega do niego pewien znajomy i woła: „Coś uczynił ? Przeczytaj tylko pierwsze litery wiersza, z góry na dół!” P. Thieme czyta i co przeczytał? Oto pierwsze litery każdego wiersza, czytane z góry na dół, składały takie zdanie: „Emil Thieme jest największym osłem w Kaiserslautern.” Figiel się, udał, a p. Thieme rwał sobie włosy z brody z gniewu, ze tak ze siebie zakpić pozwolił.

„Dziennik Kujawski” z 11 kwietnia 1895

Złośliwe figle anonimowego kawalarza

10 sierpnia 2009

Złośliwe figle anonimowego kawalarza.

Jak donosi nasz korespondent warszawski, jednemu z kupców stołecznych p. Miecznikowi (Marszałkowska 44) urządził jakiś anonimowy dowcipniś serję przykrych kawałów. Pewnego dnia w pismach ukazało się ogłoszenie, że p. Miecznik poszukuje do nowoutworzonego przedsiębiorstwa buchalterów, stenotypistek, kopistów, korespondentów i t. p. W rezultacie do p. Miecznika zgłosiło się kilkaset osób, którym przerażony kupiec musiał tłumaczyć, że padł ofiarą żartu. Następnego dnia pojawił się anons, wzywający szoferów do zgłaszania się u p. Miecznika na dobrą posadę, później, że p. M. ma zamiar oddać używalność kuchni wzamian za obsługę, a wreszcie, że poszukuje młodej i przystojnej damy do towarzystwa. Na każde z tych ogłoszeń zjawiały się u p. Miecznika legjony poszukujących pracy, tak, że ostatecznie zdenerwowany kupiec oddał sprawę w ręce wydziału śledczego.

(Z.)

„Dziennik Poznański” z 14 sierpnia 1930

Zabawy z dzwonkiem

10 sierpnia 2009

(W Baltimore) do mieszkania jednéj Pani prowadził dzwonek za pociągnięciem którego, gdy ją kto chciał odwiedzić, otwierały się drzwi. Chłopcy uliczniki naprzykrzali jéj się ustawicznie dzwonieniem, po którém uciekali i zawsze napróźno drzwi otwierano. To Pani chcąc temu zaradzić kazała urządzić w ten sposób ten dzwonek że za pociągnięciem tegoż wylewał się kubeł wody na głowę pociągającego. Gdy to urządzenie uskuteczniono – pierwszym był Pastor, który chciał ją odwiedzić, i chrzest taki niespodzianie odebrał.

„Zwiastun Górnoszlązki” z 11 lipca 1872

« Poprzednia strona