Wpisy otagowane jako ersatz

Piwo z kukurudzy

26 lipca 2016

Piwo z kukurudzy.

Od pewnego czasu prowadzą się w browarach dolno austryackich próby wyrobu piwa z kukurudzy, wobec braku jęczmienia. W połowie stycznia ma zacząć się warzenie takiego piwa w browarze szwechackim.

„Kuryer Polski” z 27 stycznia 1916

Fabrykacja herbaty

6 lutego 2014

FABRYKACYA HERBATY.

Sądzicie szanowni czytelnicy, że tylko Chiny są ojczyzną herbaty, że tylko tam roślina ta, której kwiat zgotowany służy nam jako zdrowy, przyjemny i miłą wonią pokrzepiający napój, że artykuł ten w handlu bardzo ważną odgrywający rolę jest wyłączną własnością państwa Niebieskiego i jego długowarkoczych mieszkańców. – Gdzie tam! – I w naszym grodzie produkują herbatę, wprawdzie cokolwiek gorszą, odznaczającą się zupełnie odmienną wonią, barwą i smakiem, ale za to też tańszą, boć przecież nie każdy może kupić dobrą herbatę u Czaczkesów, lub u p. Landaua.

Fabrykacya sztucznej herbaty odbywa się w następujący sposób:

Po jedno – często dwurazowem przegotowaniu lepszej sorty herbaty, używanej w domach zamożniejszych i bogatszych składają sługi lub kucharki mokre liście na miseczce lub blaszce (nie zawsze wzorowej czystości) i suszą takowe w piecu (pełnym kurzu i starych brudnych łachów). Nazbierawszy cały worek tej herbaty, sprzedają ją handełesom za kilka lub lub kilkanaście centów, a ci znowu z małym zyskiem odsprzedają całymi worami fabrykantom.   Czytaj dalej…

Banknot jako etykieta

13 stycznia 2014

Korona jako etykieta.

Korespondent jednego z pism wiedeńskich donosi:

Znany browar niemieckiej Szwajcaryi w Olten (pod Zurychem) wyrabia głośne „piwo koronowe” (Kronenbier). Flaszki znaczone były dotąd koroną. Obecnie jednak zamiast tego znaku nalepia się na nich, jako etykietę, autentyczną koronę austryacką. Przedsiębiorstwo wychodzi na tem bardzo dobrze, gdyż dawna złota etykieta kosztuje dziś z powodu ogólnej drożyzny 10 centimów, gdy autentycznych koron można w Szwajcaryi dostać, ile się zechce, po 7 i pół centyma za sztukę.

„Gazeta Poranna” z 8 października 1919

Kawa i herbata zamiast tytoniu

6 listopada 2012

Ludzie słabej woli, przyzwyczajeni do palenia, przechodzili nieopisane męki, skoro lekarz z jakichkolwiek powodów palić im zabronił. Obecnie zło to już jest usunięte. Niejaki p. Jakób Barrat poleca takim właśnie – we francuskim czasopiśmie „La Naturę” – cygara i papierosy z liści kawowych. Mają one odznaczać się czystym dymem i wybornym smakiem, a są przytem zupełnie dla zdrowia nieszkodliwe. O ile się więc pomysł p. Barrata rozpowszechni, tytoniowi grozi wcale poważna konkurencja.

„Głos Rzeszowski” z 5 stycznia 1902



Herbaciane sygara.

W Petersburgu wynaleziono sygara z zielonej herbaty i już je nawet fabrykują i rozsełają. Do Wiednia nadeszły już nawet te nowowynalezione herbaciane sygara. Mają być one daleko zdrowsze i przyjemniejsze niż tytoniowe; a woń ich prześciga najwytworniejsze dymy hawańskie.

„Gazeta Narodowa” z 25 października 1864

Przeciwko wszom i pchłom

24 czerwca 2010

Przeciwko wszom i pchłom.

Prof. dr. Netolitzky poruszył w artykule umieszczonym w czasopiśmie „Pharmazeutische Post” z dnia 29 lipca br. sprawę walki z wszami i pchłami, która ze względu na rozszerzanie się rozlicznych chorób epidemicznych stała się kwestyą dużego znaczenia. Autor przeprowadził szereg badań doświadczalnych i zaleca moczyć bieliznę i pończochy – po zwyczajnem wypraniu – w 10 prc. odwarze drewna gorzcieli (Lignum Quassie); po wykręceniu i wysuszeniu oddaje się bieliznę do użytku. Odwarem tym należy często skrapiać ubrania za pomocą jekiegokolwiek rozpylacza. W braku drewna gorzcieli zastosować można także z doskonałym skutkiem ziele piołunu (Herba Absynthi), które wszakże zabarwia po pewnym czasie bieliznę na żółto. W mieszkaniach mających białą, miękką podłogę usuwa się doskonale plagę pcheł przez dodanie odwaru piołunu do wody służącej do szorowania. Odwar piołunu dodawać należy także do spluwaczek, zwłaszcza napełnionych trocinami. Ziele piołunu dodane do słomy w posłaniach chroni przed wszelkiem robactwem. Piołun jest rośliną bardzo pospolitą, rosnącą na polach, rumowiskach, przy drogach i płotach, sądzimy zatem, że wskazówki prof. Netolitzky’ego dadzą się łatwo zastosować i mogą oddać dobre usługi.

„Głos Rzeszowski” z 8 sierpnia 1916

Czym zastąpić brakującą tartą bułkę w kuchni?

14 listopada 2009

Czem zastąpić brakującą teraz tartą bułkę w kuchni?

Ziemniaki ugotowane, ale nie rozgotowane i odcedzone, gdy nieco ostygną, ugniata się mątewką, albo kraje w cienkie talarki, rozciąga na czystym, niedrukowanym papierze (nie na samej blasze), układa z papierem na blachę i suszy na kuchni, albo w rurze lub w piecu, albo na kaloryferach przy centralnem ogrzewania. Gdy wyschną do twardości kamyka, tłucze się je w moździerzu lub miele w odpowiednim młynku, tak jak suchą bułkę. Uzyskane w ten sposób okruchy, można najzupełniej tak użyć, jak tartą bułkę, a więc do wyrobienia sznycli, kotletów i do obsypywania pieczeni zamiast mąki itp.

„Głos Rzeszowski” z 4 marca 1917

Młoda koniczyna jako pokarm dla ludzi

14 listopada 2009

Młoda koniczyna jako pokarm dla ludzi.

Ze względu na obecny brak środków żywności, jest dla kwestyi wyżywienia ludności, rzeczą niezmiernie ważną, aż do czasu przyszłych zbiorów możliwie wyzyskać wszystkie środki żywności, które nam podaje świat roślinny.

Pod tym względem przypomina się, że młoda koniczyna w stanie kultywowanym przez nasze gospodarstwa rolne, stanowi znakomitą i bardzo pożywną jarzynę w rodzaju szpinaku, której spożycie absolutnie nie szkodzi zdrowiu i nie pociąga za sobą żadnych przykrych następstw. Koniczynę, która ma służyć na pokarm dla ludzi, należy zbierać w czasie pierwszego okresu wegetacyi około 10 do 15 cm. wysoką, możliwie świeżą i niezwiędłą. Na jarzynę przyrządza sieją podobnie jak szpinak. Nadają się do tego wszystkie rodzaje koniczyny, jednak wskazanem jest t. zw. lucernę parokrotnie przegotować i zmieniać wodę tak, aby utraciła smak pewnej goryczy.

„Głos Rzeszowski” z 10 czerwca 1917

Monopol sacharyny

14 listopada 2009

Monopol sacharyny.

Rozporządzenie ministerstwa skarbu, które się ukazało, ustanawia ceny sacharyny monopolowej. Ceny te wchodzą natychmiast w życie, powszechna zaś sprzedaż sacharyny rozpocznie się od 26 marca. Drobiazgową sprzedażą sacharyny będą się trudniły przeważnie apteki. Na razie dostarczone będą dla sprzedaży tylko szczupłe ilości nowego artykułu; służyć one będą przede wszystkiem potrzebom przemysłów przetwórczych, a w drugim rzędzie dopiero prywatnym gospodarstwom. Idzie tu głównie o przemysły, wyrabiające: 1) sztuczne soki owocowe, limonady i bez alkoholowe napoje orzeźwiające; 2) poncze i inne tego rodzaju esencye; 3) likiery i słodkie wódki; 4) artykuły kosmetyczne. Tym przemysłom ma być cukier zupełnie odebrany. Również restauracyom, kawiarniom, cukierniom, barom itp. ma być zakazane używanie cukru do słodzenia mleka, herbaty, kawy, kakao, czekolady i innych napojów. Wszystkim tym przemysłom i przedsiębiorstwom wolno będzie natomiast stosować sacharynę, którą będą nabywały u hurtowników.

W Austryi istnieje tylko jedna fabryka sacharyny, w Boguminie; tę się teraz właśnie rozszerza, aby mogła pokryć przyszłe wielkie zapotrzebowanie, ale to rozszerzenie potrwa podobno kilka miesięcy. Dotychczas surowiec, t. zw. „tolnol” sprowadza się z Niemiec; dopiero po stosownych adaptacyach wyrabiany będzie w Austryi.

Taryfa cen drobiazgowych, ustanowiona rozporządzeniem, jest następująca:

Rurka szklana z 25 tabletkami (siła słodząca sto razy większa od cukru), waga netto 1.75 grama 25 groszy.

Flaszeczka szklana z 300 tabletkami (100 krotna siła), waga netto 21 gramów, 2,20 kor.

Flaszeczka szklana, pudełko lub torebka z sacharyną krystaliczną (410-krotna siła), waga.netto 10 gramów, 4,50 kor.

Flaszeczka, pudełko lub torebka z sacharyną proszkowaną (550 krotna siła), waga netto 10 gramów, 6 kor.; to samo w ilości 25 gramów 15 kor.

„Głos Rzeszowski” z 1 kwietnia 1917

Kawa i jej surogaty

12 sierpnia 2009

Kawa i jej surogaty.

Kwestya kawy, stanowiącej i u nas tak ulubiony napój, interesuje niewątpliwie cały ogół, dla tego streszczamy fachowy artykuł, ogłoszony w sprawie kawy przez znaną autorkę J. Albinowską w „Kuryerze Lwowskim”:

Podobny brak kawy jak obecnie, przeżywała Europa z początkiem 19 wieku, w czasie „zamknięcia kontynentalnego”. I wtedy bowiem Anglia w zaciętej walce z Napoleonem I odcięła Europę od dowozu kolonialnych towarów, do których, tak jak dziś, należała rozpowszechniona kawa. Jak wiadomo, brak cukru trzcinowego, z zamorskich krajów sprowadzanego, zastąpił wynaleziony wówczas cukier buraczany, a brak kawy starano się zastąpić innymi materyałami roślinnymi. Do tego przyczyniła się nie tylko nader wysoka cena kawy, ale rosnące przekonanie o jej szkodliwości. Dziś, gdy zdobycie z kartą w ręku poboru kawy wymaga straty znacznego czasu i formalnego wyścigu, zaciekawi nasze gospodynie, jak sobie od dawna już radzono, aby zastąpić kawę innym środkiem (surogatem) i jak można tańszym sposobem, a teraz wprost niezbędnym, zaoszczędzić drogi środek zamorski. Ponieważ w najbliższej przyszłości nie będzie nam z kawą lepiej, radzę zawczasu zapoznać się z wypróbowanymi, innymi artykułami zastępczymi.

Trudno jest jednak zastąpić skład chemiczny kawy; to też wszystkie jej surogaty różnią się od składu właściwej kawy. Najpierw zwrócono już u schyłku 18 wieku uwagę na cykoryę. Tę dawno już uważano za środek leczniczy, a dostarczała ona płynu bardzo zbliżonego, zwłaszcza kolorem, do kawy. Suszono liście cykoryi albo upalono, a nawet przepalano jej korzenie. Użycie cykoryi do kawy z powodu jej apetyt pobudzającego zabarwienia i przysmaku przyjemnego jest obok kawy bardzo rozpowszechnione, tak, że powstały bardzo liczne fabryki do tej zaprawy i obrót pieniężny tychże dochodzi do bardzo wysokich sum. Jest też ona dziś najważniejszym i najzwyklejszym surogatem kawy. Jednak zwykle miesza się ją z kawą, tem więc bardzo oszczędza się obecnie tak już cenny artykuł spożycia codziennego.

Drugim najważniejszym surogatem kawy jest marchew. Jej uprawa i rozpowszechnienie u nas są znane, zaś zastosowanie i postępowanie to samo, co u cykoryi. Daleko lepszym i szlachetniejszym surogatem kawy są figi. Te kraje się w cienkie paski, a te w kosteczki, pali się kawę w piecyku i po upaleniu tłucze się w moździeżu. Kawę figową dodaje się w połowie do zwykłej kawy. Znajduję, że lepszą jest kawa, gdy na 2 dekagramy jej daje się 1 dekagram figowego surogatu. Używając kawy figowej, należy zawsze najpierw na sitku maszynki nasypać prawdziwej kawy (2 dekagramy na 3 osoby), a na wierzch dopiero figową, bo proszek figowy zanadto zatyka drobne dziurki sitka maszynki. Do surogatów, które bez użycia kawy właściwej mogą ją w napoju zastąpić, należy jęczmień.

Kawa żołędziowa. Dojrzałe żołędzie po wyłuszczeniu przepoławia się, zwolna pali w piecyku, miele w młynku albo tłucze w moździerzu i stosownie, jak kto lubi, mocniejszą czy słabszą, dale 1-2-3 łyżeczki do ćwierć litra kipiącej wody i gotuje, poczem delikatnie zcedza, by osadu nie zmącić.

Jeszcze kilka luźnych uwag o sporządzaniu kawy. Używając zwykłej kawy tylko, da się wiele tego dziś tak cennego, a trudnego do nabycia artykułu zaoszczędzić, nie ujmując w niczem jej dobroci. Przedewszystkiem więc trzeba należycie upaloną kawę odpowiednio zemleć, a więc bardzo miałko na dobrym młynku. Młynek powinien być od czasu do czasu wymytym, i to wrzącą wodą, gdyż tłuszcz zawarty w kawie osadza się na kółkach młynka, a starzejąc się, psuje dobroć i smak kawy. Dobrze upalona kawa powinna mieć jasno-bronzowy kolor. Parzyć kawę należy tylko zupełnie kipiącą wodą, więc o + 100 C., każda inna temperatura marnuje wiele materyału. Dla tego dobre są maszynki t. zw. „non plus ultra”, na której tylko wrzątek przejść przez sitko może. Kto nie ma dobrej maszynki, niech lepiej ją gotuje po turecku, to jest w następujący sposób: 2 dekagramy zmielonej kawy i pół do 1 dekagrama cykoryi wsypuje się do 1 i pół szklanki wrzącej wody. Gdy raz kawa zakipi, zakrapia się ją jedną łyżką zimnej wody i na bok odstawia, by się ustała, szczelnie nakrytą, poczem zlewa się ją ostrożnie, by osadu nie zmącić.

„Dziennik Poznański” z 12 września 1916

Wojenna kaszanka

11 sierpnia 2009

Kiszki „wojenne”.

Na posiedzeniu rady miejskiej w Gdańsku przedstawił nadburmistrz kiszkę „wojenną”, jaką magistrat każe obecnie wyrabiać. Kiszka ta składa się w głównej części z krwi, dodatków tłuszczu i z dodatków mniej wartościowych części mięsa. Zamiast skóry posiada powłokę pergaminową. Funt „kiszki wojennej” kosztuje tylko 40 fenygów. Nadburmistrz zaznaczył, że w wielkiej ilości kiszki tej wyrabiać nie można; ma ona najpierw być wystawioną na sprzedaż w halach miejskich.

„Dziennik Poznański” z 16 maja 1916

Zakaz dawania cukru

11 sierpnia 2009

Zakaz dawania cukru.

Magistrat w Frankfurcie n. Menem zakazał dawania cukru do kawy we wszystkich kawiarniach, oberżach, pensyonatach, kantynach i tym podobnych przedsiębiorstwach. W miejsce cukru dawać można inne artykuły słodkie n. p. sacharynę. Za przekroczenie zakazu tego przewidzianą jest grzywna do 1500 marek lub więzienie do pół roku.

„Dziennik Poznański” z 14 czerwca 1916

Drzewo i żołędzie jako pokarmy dla ludzi

28 lipca 2009

Drzewo pokarmem dla ludzi.

Pisma niemieckie rozpisują się o nowym wynalazku. Czytamy tam: Każdy botanik wie o tem, że drzewo zawiera także składniki pokarmowe. Temi składnikami są: mączka, cukier, oleje. Składniki te można zużytkować na pokarm dla ludzi. Chodzi tu przedewszystkiem o drzewa takie, jak brzozy, lipy, jesiony, wiązy, topole. Składniki pokarmowe z drzew najlepiej dobywać można zimą i w jesieni. Lipa i brzoza zawierają przedewszystkiem tłuszcze; natomiast dęby, buki, jesiony itd. zaliczają się do drzew mieszczących w sobie mączką. Tak więc drzewa liściaste posiadają cenne zasoby żywnościowe. Zasoby te dobywać z drzew nie jest rzeczą trudną. Przez mielenie można sporządzić „mąkę drzewną”, która ludziom i zwierzętom służyć może jako pokarm. Uczeni niemieccy twierdzą, że ludzki żołądek mąkę drzewną łatwo trawi.

„Dziennik Poznański” z 8 kwietnia 1916


Obłożenie aresztem żołędzi i kasztanów nastąpiło na mocy rozporządzenia rady związkowej, celem zużycia ich w rolnictwie. Kasztanów nie należy zrywać przed 1 października; za zupełnie dojrzałe płacić będzie po 4,50 mk. za cetnar firma G. Frühling w Poznaniu.

„Dziennik Poznański” z 20 września 1916


Żołądź jako środek spożywczy.

Agitacya rozwinięta w Niemczech południowych za zużytkowaniem żołędzi w gospodarstwie domowem doprowadziła podobno do wynalezienia sposobu, za pomocą którego można je pozbawić niemiłego smaku, poczem są przydatne na pokarm dla ludzi, zwłaszcza, że posiadają prawie te same składniki pożywne, co rośliny strączkowe, a smakiem przypominają kasztany jadalne. Przepis jest następujący: świeżo zebrane lub przechowywane żołędzie moczy się w wodzie celem odłączenia pustych lub zepsutych, pływających na powierzchni. Zdrowe moczy się 12 godzin w wodzie słonej, następnie gotuje półtorej godziny, obiera zaraz z łupinek, płucze i kraje na 4 do 5 plasterków. Tak przygotowane żołędzie służą do przyrządzania kawy, zupy, kotletów, ciast, itp.

„Dziennik Poznański” z 29 sierpnia 1917

Ziemniaki jako środek do czyszczenia

25 lipca 2009

Ziemniaki jako środek do czyszczenia.

Dzisiaj, kiedy mydło stało się skutkiem swej ceny nieledwie przedmiotem zbytku, nie od rzeczy będzie przypomnieć, że doskonale można je zastąpić ziemniakami w najrozmaitszej formie. I tak oskrobiny ziemniaka, pokrajane w drobne kawałki i zmieszane z niezbyt wielką ilością wody, bardzo dobrze nadają się do mycia szklanek, karafek, słojów i t. p., niszcząc bez śladu nawet zastarzałe plamy na szkle. Utarty surowy ziemniak, przedtem tylko dobrze obmyty, jest doskonałym środkiem do czyszczenia kolorowych materyi wełnianych i tapet, które po dwukrotnem umyciu spłukać jeszcze tylko słabym rozczynem octu. Ziemniaków można także używać w zastępstwie zwykłego mydła do prania bielizny. W tym celu gotuje się ziemniaki, tak jednakże tylko, aby były jeszcze nieco twarde i nie rozsypywały się w ręce, gdy się niemi naciera brudną bieliznę, zupełnie tak samo jak mydłem. Ziemniaki czyszczą bieliznę lepiej aniżeli mydło. Podobnie można ziemniakami prać kolorowe chusty, kamizelki i t. d., ponieważ nie tracą one skutkiem tego ani na kolorze ani na swej wartości.

„Dziennik Poznański” z 12 stycznia 1916

Jedzenie wron

29 sierpnia 2008

inserat:

Młode wrony
kupuję codziennie każdą ilość ze wszystkich stacyi.
Kosze do wysyłki dostarczam.
Płacę 60 fen. za sztukę.
Hermann Matthes
Król. dostawca nadworny
Poznań
Nr. telefonu 3424

„Dziennik Poznański” 20 maja 1917


E. hr. B. zauważa w sprawie projektowanego masowego odstrzału wron dla celów spożywczych, że zjadł około 50 wron, bądź w formie zup, ragout lub jako pieczyste i uznaje je za całkiem smaczne. Zdaniem jego, – a trudno mu odmówić słuszności – projekt ma jedną wadę: w zimie bardzo łatwo ubijać wrony, są jednak tak chude, że nie przedstawiają żadnej wartości, w lecie zaś są wprawdzie tłuste, ale możnaby raczej „zdechnąć z głodu”, zanimby się udało upolować dostateczną do jego zaspokojenia liczbę wron…

„Łowiec” czerwiec 1917

Wrony pieczone lub gotowane

29 sierpnia 2008

Wrony pieczone lub gotowane.

Z powodu braku mięsa pojawiają się najróżniejsze pomysły. I tak naprzykład orzekli znawcy, że wrony, zwłaszcza młode, są dla ludzi odpowiedniem pożywieniem. Twierdzą oni, że należy zerwać z przesądem, jakoby wron jeść nie można. W niektórych miastach zajmują się już sprzedażą tych ptaków. Ukazały się także w Poznaniu. W składzie delikatesów przy placu Wilhelmowskim można je nabywać po 75 fen. Wronę piecze się lub gotuje. Znawcy twierdzą, że gotowane są smaczniejsze.

Z miarodawczej strony donoszą: Minister rolnictwa wydał rozporządzenie, dotyczące strzelania wron, których mięso służyć ma ludności jako pożywienie. Obecne położenie rynku mięsnego zmusza do zwrócenia uwagi na mało używane zazwyczaj środki spożywcze, do których należą też bardzo smaczne młode wrony. Na ogół są wrony pożyteczne, lecz w okolicach, gdzie ukazują się bardzo licznie, niemało też wyrządzają szkód. Według prawa o ochronie ptaków z roku 1908 wolno chwytać ptaki należące do rodziny kruków i wron. W tym roku jednakże zaleca się wrony zużyć na pożywienie dla ludności. Właściciele parków, lasów i t. d., w których znajdują się wronie kolonie, mają albo na własny rachunek postarać się o przetrzebienie wron, albo zezwolić innym osobom strzelać do nich na swoim terenie. Tam, gdzie brak strzelców, można też młode wrony spędzać z gniazd. Landraci i zarządy policyjne w miastach mają handlarzom dziczyzną wskazać na możliwość zakupywania wron i publikować w gazetach oferty kupna.

Z różnych stron zalecano też zużyć na pożywienie kosy. Projekt ten jednakże minister rolnictwa odrzucił, gdyż korzyść, jaką osiągniętoby z mięsa kosów, ani w części nie dorównywałaby korzyści, jaką ma z ptaków tych rolnictwo.

„Dziennik Poznański” 18 maja 1916

Następna strona »