Wpisy otagowane jako historia

Zwyczaje i obyczaje ludowe w rzeszowskiem

14 listopada 2009

WAWRZYNIEC WILK.

Zwyczaje i obyczaje ludowe w rzeszowskiem.

IV.

Nadzwyczaj żywa jest wśród naszego ludu wiara w cuda i w cudowne objawienia, w duchy dobre i złe.

Często rozchodzi się nagle wieść, że tam a tam objawiła się Matka Boska – na drzewie, na roli, w studni – zaraz ciągną na to miejsce tłumy pobożnych i powstają najrozmaitsze opowiadania na temat „Cudownego Objawienia”; każdy opowiada, jak widział, co widział i gdzie widział, a każdy widział inaczej, ale widział na-pewne. Trwa to nieraz dość długo, dopóki nie uda się duchowieństwu przekonać ludzi, że to złudzenie, że tam nic nie widać i nic niema. Zdarzyło się to dość dawno pod Rzeszowem u źródła Mikośki i przed siedmiu laty w Krzątce, a w Rzeszowie jeszcze dziś widzą niektórzy na zewnętrznej ścianie presbiteryum dawnego kościoła Reformatów obraz Matki Boskiej, który się nie daje zamalować.

Trudno dalej wytłumaczyć tym, którzy byli n. p. na Kalwaryi, że Chrystusa nie ukrzyżowano pod Przemyślem, bo: „przeciez tam jest Cedron, Góra oliwna, przecie idzie procesya od Annasza do Kaifásza i Piłáta, przecież tam kładą Chrystusa do grobu” i t. d.

Niektórzy znowu widzieli, jak się niebo otwierało, a było to tak: „Spał w polu w nocy przy koniach, budzi się, słuchá, a tu coś skrzyp! Patrzy do góry, a tu łuna okrutná, a jasność taká, że się patrzyć ni możno. Słychać ci było takie granie i takie śpiéwanie, że ci się dusza pchała do gardła i zęby trza było zaciskać, żeby nie uciekła. Trwało to ze śtyry sekundy, a potem – klap, jak to wieko u skrzyni ci klapło i znów pomroka okrutná”.

Każdy ma swojego dyabła i swojego anioła, nabożeństwo do Anioła Stróża jest tak wielkie, jak nienawiść dyabła. Dyabły przesiadują na granicach, na moczarach, na bagnach i w zaroślach nadrzecznych. Często gonią po polu, jako „światełko” – błędny ognik! – „Są to dwie świécki na stolicku, co som leci, a jakby ci go chto złapie, to wali go w pysk, jaz sie przewráá i leci dali” – opowiadają. Niejednego już dyabeł wodził przez kilka godzin po wertepach, zwłaszcza gdy wracał skądś tamtędy „o punocku” i do tego trochę „zawrózony”.   Czytaj dalej…

Ile kosztował Nowy Jork

14 listopada 2009

Niegdyś a teraz.

Półwysep, na którym stoi obecnie miasto Nowy Jork, w r. 1668 Indyanie sprzedali Europejczykom za 10 koszul, 30 par pończoch, 10 karabinów, 80 kul, 30 funtów prochu, 30 toporów, 30 kotłów i za jedną miedzianą brytwannę. Obie strony sądziły wówczas, że zrobiły bardzo dobry interes. Ileż koszul, pończoch, karabinów itd kupiłby obecnie za wartość Nowego Jorku?

„Światło” z 1 lutego 1889

Ilu przodków ma człowiek?

14 listopada 2009

Ilu przodków ma człowiek?

Pytanie to było już niejednokrotnie przedmiotem badań i obliczeń, które doprowadziły do najnieprawdopodobniejszych rezultatów. Jeżeli za punkt wyjścia obliczeń weźmie się ilość pokoleń, to szereg tych pokoleń staje się nieskończenie długi.

Każdy człowiek ma dwoje rodziców, dwie babki, dwóch dziadków, cztery prababki, czterech pradziadków i t. d. w nieskończoność. W dziesiątem pokoleniu wstecz każdy człowiek ma już 1000 przodków, w 16 już 65.000 a w dwudziestem ilość przodków dochodzi do miliarda.

Przodkowie obecnie żyjących ludzi przedstawiali około r. 800 armię 8 mil. Naturalnie tylko teoretycznie. Praktycznie biorąc, wielka ilość przodków odpada wskutek pokrewieństwa i tak n. p, rodzeństwo ma tych samych rodziców, cioteczne lub stryjeczne rodzeństwo tych samych dziadków i t. d. Przez każde, nawet najdalsze pokrewieństwo wypada pewna część z górnych szeregów przodków i miliardy teoretycznie obliczone znacznie topnieją, tak że w końcu nie można się już tak bardzo dziwić, że ludzkość na ziemi doszła obecnie zaledwie do liczby l i pół miliarda.

„Głos Rzeszowski” z 27 kwietnia 1913

Jak przed wiekami karano spory u przekupek

11 sierpnia 2009

Sprawy o obrazę honoru przed laty wcale nie były znane i sądowo tak jak dzisiaj dochodzone nie były. Gdy się pokłóciły n. p. dwie przekupki i obrzuciły całym potokiem komplementów, wtedy urząd gminny dobywał ze schowania tak zwaną deskę przekupek i nią skutecznie gasił ferwor obopólny. Deska ta dosyć długa miała u obu swych końców otwór zaopatrzony w klamry żelazne. W otwory te wstawiano głowy kłócących się przekupek, zamykano klamry i delikwentki wypuszczano na rynek. Baczono przytem, aby zaperzone damy były obrócone twarzą do siebie. Z razu irytacya najwyższa na widok znienawidzonej twarzy, następnie refleksya pod wpływem bólu, dalej żal i skrucha a w końcu wzajemna sympatya w niedoli. I nie było prawie przykładu, aby po zdjęciu jarzma, zawzięte przedtem przeciwniczki nie rzuciły się sobie w objęcia jako serdeczne na zawsze przyjaciółki. Czy stary ten zabytek „barbarzyńskiej przeszłości” nie byłby i dziś o wiele praktyczniejszy dla ludzi, którzy o honorze nie mając najmniejszego pojęcia, przecie się oń co trochę wodzą po sądach?

„Pogoń” z 13 kwietnia 1884

Historia kaszanki

10 sierpnia 2009

Kiszka należała kiedyś do pokarmów zakazanych przez samego cesarza. Jedno z pism wiedeńskich, podając historyę kiszki, przypomina z tego powoda zabawny rozkaz cesarza bizantyńskiego Leona IV, panującego od roku 886 do 911. Monarcha ów wydał następujący reskrypt:

„Dowiedzieliśmy się, że ludzie wściekli się do tego stopnia, iż wlewają krew do flaków i wytwarzają w ten sposób nowy rodzaj potrawy. Ponieważ nie możemy się na to zgodzić, aby żarłoczność zohydzała honor naszego państwa, przeto rozkazujemy: ktokolwiekby żywił się taką obrzydliwością ma być obity i ogolony aż do skóry jak człowiek bez czci. Władze zaś, któreby pozwoliły na taką nikczemność, zapłacą za niedbalstwo swoje dziesięć funtów w złocie.

„Pogoń” z 4 lipca 1886

Historia lalki

28 lipca 2009

Z różnych stron.

Historya lalki jest bardzo dawna. W dziewczynkach już zawsze odzywał się rys prawdziwie kobiecy, uczucie macierzyńskie, które to uwzględniając dawało się dziecku lalkę. We wszystkich częściach świata znajdujemy tę zabawkę; mała Japonka nosi swoją lalkę na plecach w kimonie, jak to u matki widziała, Murzynka bawi się ze swoją drewnianą lalką a Indyanka swoją kołysze, wreszcie mieszkanka Europy patrzy z dumą na swoje „baby”.

Przy wykopaliskach dawnych siedzib znajdowano lalki w najprymitywniejszej formie z prastarych czasów. W muzeach przechowywano je, między innemi pochodzące z Egiptu. Starzy Grecy dawali dzieciom swoim lalki z gliny. Przechowywano więc jako zabawki greckie lalki o modelowanych kędziorach i ząbkowatej sukience z gliny i o ruchomych członkach. Nogi i ręce przymocowano do korpusu za pomocą patyczka, tak, iż można je w ten i ów sposób poruszać. Zdaje się, że dziewczynka w czasach starożytnych bawiła się bardzo długo lalką, istniał bowiem zwyczaj, iż narzeczona prócz pukla włosów i paska, które w sposób symboliczny poświęcano bogini przed ołtarzem, także lakę swoją, najulubieńszą zabawkę, ofiarowywała. W Rzymie starożytnym dzieci bawiły się również najchętniej lalką.

W średniowieczu każda dziewczynka posiadała lalkę; istniały już prócz prostych drewnianych i lalek z gałganków kosztowne, ubrane w jedwabne i aksamitne suknie, pełne sztywnej godności.

W owym czasie nie znano jeszcze osobnych ubrań dziecięcych, ubierano raczej dzieci podług mody dorosłych – przystrajano wiec i dzieci w długie, sztywne suknie, które nam się osobliwe, nie dziecięce wydają. Lecz coraz bardziej lalki się przeobrażały. Technika, przynosząca na wszystkich polach tyle nowości zajęła się także lalkami. Dała im delikatne główki porcelanowe, lub wymodelowała je z wosku.

Tak powstały urocze, różane twarzyczki, będące rozkoszą maleńkich mateczek. Lecz biada, jeśli kunsztowne dziecko woskowe przybliżono do ognia. Stopiło się bez ratunku. W naszych czasach zniknęły już lalki woskowe, rzadko zdarza się woskowa głowa lalki. Za to posiadamy inny rodzaj, który również przed bliskością ognia strzedz należy, są to lalki z celuloidu. Między modnemi lalkami mamy wiele urozmaicenia. Oczy zamykające się, długie rzęsy, ząbki, najpiękniejsze peruczki z kędziorów produkuje się obecnie, naturalizm posunął się tak dalece, iż lalki krzyczą „mamo”, jeśli się je naciśnie; niektóre nawet posiadają przyrząd, za pomocą którego mogą się poruszać, czyli raczej kiwać naprzód.

Nad sposobem tym wykonania przesadnego i zbytkownego oraz w technice wyrafinowanego należy ubolewać z punktu widzenia pedagogicznego. Zabija on wyobraźnię dziecka. Nie wie ono sobie z lalką rady, chce lakę do zabawy, taką, z której sama może coś zrobić. Jeśli lalka ma chodzić, chwyta ją i ciągnie za sobą; przez to lalka dla dziecka biegnie w rzeczywistości, tak samo dziecko mówi za lalkę. Jakże nienaturalne, paraliżujące wyobraźnię jest nakręcanie lalki za każdym razem/ Prosta, ładna, na sposób dziecięcy przystrojona lalka, bez wyrafinowanych sukien jest o wiele ładniejsza i odpowiedniejsza dla dziecka niż cudowne stworzenia sztuczne. Dowodem istotnej bezpretensyonalności dziecka są lalki przez nie stworzone, powstające w chwili zapotrzebowania z kawałka papieru, drzewa lub kilku gałganków. Na tem polu istnieje kontakt dziecka teraźniejszości z dzieckiem dawno ubiegłych czasów. Obydwa umieją sobie zaradzić podobnymi środkami w podobny prosty sposób, i obydwom wystarcza zupełnie tak powstała zabawka. Osobną klasę tworzą tak zwane lalki zbytkowe, skonstruowane jako małe arcydzieła dla wystaw sklepowych. Nie są one przeznaczone dla dzieci, służą raczej jako artystyczne przedmioty dla ozdoby witryn. Lalki takie posiadają, często bardzo piękne, modelowane główki i ramiona z porcelany lub wosku oraz ślicznie dobrane sukienki. Nie naśladują one dzieci lecz dorosłych; przystraja je się dla tego nieraz obok modnych sukien w kostyumy stylowe rokoko, biedermejer itp.

„Dziennik Poznański” z 7 sierpnia 1917

Kości walczących o wolność Polski

28 lipca 2009

Kości walczących o wolność Polski.

Dzienniki warszawskie donoszą, iż podczas kopania ziemi na fundamenta pod budowę domu na rogu ulic Hortensyi i Szpitalnéj, natrafiono na mnóstwo kości ludzkich. Kości te na dziesięciu wozach szpitalnych wywieziono na cmentarz brudzieński. W miejscu, gdzie kości te znaleziono, były one pogrzebane w czterech wielkich dołach, a w jednym z nich, najszerszym i najgłębszym, położonym w blizkości ulicy Szpitalnéj, ciała zmarłych były ułożone w cztery warstwy, jedna na drugiéj, a każda przesypywana była ziemią, bez trumien i jakichkolwiek śladów odzieży.

Natrafiono na jednego tylko nieboszczyka w trumnie, która w połowie przegniła.

Lekarze oświadczyli, iż są to czaszki młodych mężczyzn, liczących od lat 18-30 i przed blizko stu laty w tem miejscu zmarłych. Dziennikom warszawskim opiekuńcza cenzura nie pozwoliła o wypadku tym zamieszczać żadnych komentarzy; należy więc zaznaczyć, iż znalezione kości były ostatniemi szczątkami Polaków, walczących w 1794 r. podczas powstania Kilińskiego. Młodzież polska, należąca do pułków Działyńskich, walczyła podówczas z wojskami rosyjskiemi pod dowództwem Gagarina na placu Trzech krzyży, w pobliżu kościoła świętego Krzyża, oraz na Końskim targu, istniejącym podówczas na Nowym świecie. Liczba zabitych przenosiła 400. Pogrzebano ich we wspólnéj mogile na ówczesnym cmentarzu przy szpitalu Dzieciątka Jezus i teraz dopiéro kości ich poruszone zostały.

„Kurjer Poznański” z 2 lipca 1892

Mogiły dekabrystów

28 lipca 2009

Z Rosyi.
Mogiły dekabrystów.

W Piotrogrodzie na wyspie Gołodaj wykryte zostały domniemane mogiły dekabrystów, straconych w twierdzy Petropawłowskiej dn. 13 lipca 1826 r. Sprawą odszukania tych mogił interesuje się bardzo „Towarzystwo ku czci dekabrystów”. Odnaleziono 5 trumien bardzo zniszczonych. Resztki uniformów w 3 trumnach świadczą, że pochodzą one z czasów Aleksandra I. Autentyczność mogił potwierdza okoliczność, że w trumnach znaleziono znaczną ilość resztek rzemieni, według zaś tradycyi dekabrystów w przededniu stracenia rozkuto i związano im nogi rzemieniami. W trzech trumnach pogrzebani byli wojskowi – prawdopodobnie: Bestużew – Riumin, Pestel i Murawiew – Apostoł, w dwóch pozostałych – cywilni: Ryljew i Kachowskij. Do jednej z trumien, która zachowała się najlepiej złożono resztki pozostałych i ich zawartość. Trumna ta będzie odesłana do Akademii Nauk, a potem pogrzebana uroczyście.

„Dziennik Kijowski” z 7 (20) czerwca 1917

Najstarszy krzak róży w świecie

28 lipca 2009

Najstarszy krzak róży w świecie.

Przy starożytnym kościele w Hildesheim w Niemczech jest kwiat dzikiéj róży, mający przeszło tysiąc lat, a zasadzony tam, według podania, przez samego Karlomana. Krzak ten wyrasta z suteryny przy kościele, pniem swoim, grubym jak człowiek, przechodzi ukośnie przez mur suteryny i na kilka centymetrów nad poziomem ziemi rozdziela się na pięć nierównych gałęzi, osłaniających mur kościoła jak szpaler na 7 metrów wysoki a 8 długi. Już w trzynastym wieku krzak ten uważany był za największą osobliwość w całéj okolicy.

„Dziennik Poznański” z 16 listopada 1889

Otwarcie trumny Karola XII

28 lipca 2009

Otwarcie trumny Karola XII.

W środę ubiegłego tygodnia nastąpiło w Sztokholmie otwarcie trumny Karola XII, głównie celem zbadania przyczyny śmierci wielkiego wodza szwedzkiego. Zginął on od kuli, niewiadomo jednak, czy od nieprzyjacielskiej, czy też od szwedzkiej.

Po zdjęciu wierzchu sarkofagu trumnę przeniesiono do kaplicy Gustawa Wazy w kościele Ridderholmskim. Wieko trumny otwarto w obecności księcia Karola szwedzkiego, jako przewodniczącego związku Karolinów. Dalej uczestniczyli przy tej ceremonii laureat Nobla Werner von Heidenstamm, który przez dzieło swe „Karolingowie” stworzył nieśmiertelny pomnik dla Karola XII, słynny podróżnik Sven Hedin, jako archiwaryusz państwowy, wybitny antropolog szwedzki profesor Fürst z Lund, historyk profesor Hjärne i profesor Heldenforff oraz szereg lekarzy i mężów nauki.

Gdy wieko trumny otwarto, przekonano się, że zwłoki królewskie tak samo, jak podczas otwarcia trumny w roku 1859, pokryte były na głowie i piersiach proszkiem, zawierającym konserwujące substancye. Po usunięciu proszku przystąpiono do dalszego badania i dokonano szereg zdjęć fotograficznych.

Choć wszyscy uczestnicy ceremonii zobowiązali się dochować jak najgłębszej tajemnicy do chwili ukończenia badań, doszło jednak do publicznej wiadomości, że głowa króla zachowała się nadzwyczaj dobrze. Kształt i rysy twarzy rozpoznać można jeszcze dokładnie, kolor skóry był woskowo-żółty z kilku silnie występującemi plamami koloru czarno-szarego, a nad przestrzeloną prawą skronią leżał kawałek białego płótnia. Ręce tkwiły w wielkich, żółtych rękawicach. Okrycie zwłok królewskich było jak najprostsze. Znaleziono tylko cokolwiek płótna, zakrywającego ciało aż po twarz, a zachowanego bardzo dobrze. Wierzyć sie wprost nie chciało, że to wszystko spoczywało w trumnie około 200 lat.   Czytaj dalej…

« Poprzednia strona