Wpisy otagowane jako kamienice

Wystawa

18 lipca 2015

Brudną pościel można oglądać codziennie rano na balkonie kamienicy przy ul. Halickiej l. 20. Właścicielom tych „betów” zdaje się. widocznie, że mieszkają w Kulikowie. Wystawy podobne powinne być surowo wzbronione. Zwyczaj wywieszania bielizny w oknach i na balkonach, panuje także na ulicy Kaźmierzowskiej.

„Dziennik Polski” z 23 października 1886

Nie kitujcie okien

26 marca 2015

Nie kitujcie!

Od jednego z lekarzy otrzymujemy następujące sezonowe refleksye: Z nastaniem mrozów gospodynie nasze rozpoczynają na seryo myśleć o zimie, przy czem wielki zazwyczaj nacisk kładzie się na stosowne „zaopatrzenie” pomieszkania. Polega ona głównie na tem, że zamyka się powietrzu wszelki przystęp do pomieszkania. W pierwszym więc rzędzie zakitowuje się szpary w oknach, lub też zakłada się je wełnianymi wałkami. Kto ma choć odrobinę pojęcia o hygienie, pojmie , jak nieroztropny ów dawny – co prawda – zwyczaj. Wiadomo przecie, że bodaj najważniejszym warunkiem zdrowia jest powietrze, ile możności, czyste. Ponieważ w zimie przebywamy w pomieszkaniu nierównie więcej, niźli sub Jove, należałoby więc tem troskliwiej starać się o odświeżenie atmosfery naszych pokojów. Zamiast tego jednak, jak widzimy, robi się wszystko, co możliwe, aby zamknąć konieczną w tym celu komunikacyę powietrza pokojowego z zewnątrz.

Wprawdzie wobec nizkiej temperatury atmosferycznej wymiana ta energiczniej niż w lecie, odbywa się już za pośrednictwem ścian, o ile są suche, praktyka jednak pouczyła dotąd każdego, iż ów przewiew nie wystarcza. Dajcież panie więc spokój kitowaniem okien; nie narzekajcie na niedokładną robotę stolarską i nie próbujcie jej naprawiać; pamiętajcie, że szczelinami wpływa z chłodnym prądem powietrza w przebytki mieszkalne zdrowie dla nas i naszych rodzin, dla dzieci przedewszystkiem, które w zatęchłej atmosferze nieodwietrzanych pokojów muszą marnieć i nabierać skłonności do zabójczych chorób.

„Słowo Polskie” z 14 listopada 1896

W sprawie tanich mieszkań

19 listopada 2014

W sprawie tanich mieszkań.

Są sprawy omawiane bezustannie, a jednak wciąż dokuczliwe. Do takich należy u nas sprawa tanich a wygodnych mieszkań. Kto wie, czy nie jest ona najważniejszą ze wszystkich, jakie bliżej dotykają Warszawę.

Niewielu jest szczęśliwców, którzyby nie odczuwali ciężaru panującej u nas drożyzny mieszkaniowej. Biedak gnieździ się w suterenie, a jak się gnieździ, wykazał to spis ludności ostatnio dokonany. W dzielnicach uboższych spotykano mieszkania, złożone z jednego pokoju a zajmowane przez 20, 30 a czasem i więcej osób. Jak takie „mieszkanie” wygląda, łatwo wyobrazić sobie można. Zresztą każdy, ktoby chciał ujrzeć je naocznie, z łatwością może zadosyć uczynić swej chęci. W pierwszym lepszym domu na Powiślu, w dzielnicy wolskiej i w innych znajdzie wzór takiego lokalu – wzór, niestety, mający liczne naśladownictwa.

Ale nietylko dla biedaków ciężkim jest brak i drożyzna mieszkań. Weźmy człowieka, mającego 50 – 60 rs. pensyi miesięcznej, lub zarabiającego w jakikolwiek sposób sumę podobną. Ludzi takich w mieście naszem jest bardzo wielu. Każdy z nich ma jakieś obowiązki: ten ma żonę i dzieci, tamten utrzymuje matkę staruszkę i siostrę, a czasem sióstr kilka. Gnieżdżą się ci ludzie, jak mogą, zazwyczaj w dwóch pokoikach, na które poświęcają trzecią część, niekiedy i więcej zarobku. Boć każdy wie, że za 15 rs. miesięcznie trudno w Warszawie znaleźć lokal złożony z dwóch pokojów. A przecież człowiek ten ma inne jeszcze wydatki, musi ubrać się „odpowiednio,” bo nieraz jest to warunkiem jego zajęcia; ma zresztą wszelkie prawo do rozrywki godziwej po pracy. Czy zarobek starczy mu na to wszystko?..  Czytaj dalej…

Lwów czysty i pełen zieleni

4 sierpnia 2013

Lwów czysty i pełen zieleni.

Na murach miasta rozlepiono odezwę prez. dr. Stanisława Ostrowskiego z apelem do mieszkańców, aby w porze, gdy do grodu naszego zawitają przyjezdni nietylko z kraju, ale i z zagranicy, mieszkańcy Lwowa przestrzegali czystości w mieście. Prezydent przypomina właścicielom domów o konieczności odnowienia fasad frontowych, podwórzowych i sieni, odnowienia klatek schodowych, usunięcia istniejących jeszcze zewnętrznych portali, oczyszczenia i uporządkowania śmietników wzgl. ustawienia potrzebnej ilości puszek blaszanych. Pan prezydent przypomina mieszkańcom domów, że nie wolno wystawiać w bramach, sieniach, korytarzach i na gankach kubłów ze śmieciem oraz rozmaitych części urządzenia domowego. Nie wolno również wieszać pościeli na frontowych oknach i balkonach. Zarząd Miejski przestrzega przed zaśmiecaniem ulic, chodników. Wreszcie Zarząd Miejski zwraca uwagę mieszkańcom na upiększenie miasta przez obsadzanie domów pnączami i kwiatami, ozdabianie okien i balkonów kwiatami.

Zarząd Miejski wzywając mieszkańców Lwowa do współpracy w dziedzinie upiększania miasta i przestrzegania czystości, rzuca hasto „Lwów czysty i pełen zieleni”, licząc na poparcie całej kulturalnej ludności.


„Gazeta Lwowska” z 15 maja 1937

Wypróbowany środek przeciw zanieczyszczeniu

9 lutego 2012

Wypróbowany środek przeciw zanieczyszczeniu ulic, zaułków itp.

Obok niezliczonej ilości zwyczajów patrjarchalnych, które razem wziąwszy, robią z stolicy 5-miljon. kraju nieznośny partykularz, utrzymuje się dotąd we Lwowie brzydki zwyczaj zanieczyszczania ulic, zaułków, kątów itp. przez przechodniów. Dla zaradzenia złemu „wpadły” odnośne władze „na myśl”, że „nieczytelna” tabliczka umieszczona nad miejscem mającem szczególniejszy pociąg dla przechodniów… zapobiegnie zbytecznemu użyźnianiu bruku miejskiego. Poprzybijano tedy na kamienicach, parkanach, w ogóle na przedmiotach zbyt często atakowanych przez przechodniów, tabliczki np. z takiemi napisami z węgierska po niemiecku : „Von Amtswegen ist verbothen, diesen Ort zu verunreinigen” – albo z niemiecka po polsku: „Zakazuje się z urzędu pod karą to miejsce nie zanieczyszczać.” Skutki tych ex offo zakazów i czuć i oglądać można co dziesięć kroków na każdej niepierwszorzędnej ulicy m. Lwowa. Idzie wieśniak lub baba z targu i widzi na rogu kamienicy jakiś napis, którego oczywiście odczytać nie umie; domyśla się więc, że w okolicach tego napisu musi być… szynk, nie znalazłszy ani drzwi, ani okna, którędyby wejść można do poszukiwanego przybytku Bachusa, zaspokaja „przy okazji” swe pragnienia w odwrotnym kierunku. Idzie „sztucer” z szkiełkiem w oku; przybliża się do tabliczki, respective muru, i udaje, że mocno jest zajęty odczytaniem niewyraźnego napisu… „Uhu!” Desinfekcja!

Nie wspominamy tu już o Krakowskiem, Żółkiewskiem i Zarwanicy. Tam panuje zupełna swoboda, jeszcze większa jak na placu „Castrum.” Zaradzić temu mogłyby tylko t. z. pisoary. Cóż! kiedy pieniędzy nie mamy!

Pewien obywatel posiada realność przy jednej z uliczek ciasnych, ciemnych, niezbyt uczęszczanych. Ta realność ma tę dla przechodniów dogodność, że ściany jej tworzą trójkąt. Ów obywatel zastawił ten trójkąt deskami, nabił w nie „ćwieków”, opisał kredą o co mu chodzi, zastawił się oficjalną tabliczką: że „to miejsce” pod karą 5 guld. „jest nie do zanieczyszczenia…” wszystko na nic: Najwięcej konewek masy Süwerna musiano wylewać w to miejsce. Gdy nie skutkowały ani pisemne, ani ustne – z poza parkanu – suplikacje, ów obywatel obmyślił następujący plan strategiczny: Jednego nieletniego chłopca uzbroił w starą pukawkę nabitą ślepym nabojem a drugiemu dał do rąk pewne narządzie używane w pewnych nieprawidłowościach żołądka – nabite krwią bydlęcą. Tak uzbrojonych malców ustawił w szyku bojowym w niezbyt wielkiem oddaleniu od pola „operowanego” przez przechodniów. Nie upłynęło kilka minut, gdy na „polu operowanem” pojawił się nieprzyjaciel w osobie jakiegoś niezbyt eleganckiego obywatela wyznania mojżeszowego i w sposób niedwuznaczny dał do poznania, że zamyśla rozpocząć kroki nieprzyjacielskie. W tym stanowczym momencie rozległ się huk… (nb. z pukawki malca), popłynęła krew (rozumie się z narzędzia drugiego chłopca) po twarzy przestraszonego nieprzyjaciela i dał się słyszeć okrzyk boleści: „Ach waj! Ych bin tojdt!” W okamgnieniu zgromadziło się kilkuset Samarytanów, sprowadzono nosze, policję, komisję sądowo-lekarską itd. i zaniesiono skrwawionego do szpitalu. Tu z zachowaniem wszelkich ostrożności obmyto mu twarz krwią zbroczoną i rozpoczęły się naukowe poszukiwania za raną śmiertelną…

Od owego zdarzenia daleko mniej masy desinfekcyjnej wylewają na to miejsce, gdzie się odbyła ta krwawa kampanja.

„Dziennik Polski” z 5 sierpnia 1873

Lwowskie podwórko

23 września 2011

Na lwowskiem podwórku.

O ile się niemylę – pisze współpracownik Kurjera Lwowskiego - to na zamkniętej niedawno wystawie przyrodniczo-lekarskiej nie było ani jednego modelu lwowskiego podwórka, które przecież zwracałoby uwagę, szczególnie gości zamiejskich. Bo my, Lwowiacy, tak przyzwyczailiśmy się do naszego podwórka, niekiedy szumnie dziedzińcem nazywanego, że choćbyśmy dziennie kilka razy koło takiego klejnotu przeszli, to nigdy niedoceniamy wartości tego, co posiadamy.

Lwowskie podwórko to dość regularna figura geometryczna kilkumetrowej powierzchni, wybrukowana zazwyczaj dużemi bryłami kamienia wystającego, tak, aby przechodząc, można sobie zupełnie swobodnie połamać nogi. W środku znajduje się otwór kanałowy, zamknięty kratami żelaznemi. Kraty te są na to, aby uchronić lokatorów od bezpłatnej kąpieli, od wstrętnych wyziewów kanałowych. Dokoła tych krat walają się szczątki niedojedzonych flaków, kości, kapusty, fasoli, przepalone leguminy, bawią się dzieci stróża z dziećmi „pani gospodyni”, ciskając na siebie kawałkami rozmoczonego w pomyjach chleba. Opodal tych krat lokuje się zazwyczaj kataryniarz, którego słucha cała kamienica, a nikt nic mu nie daje.   Czytaj dalej…

Świntuch baba

6 lipca 2011

Świntuch baba.

Przy ul. Hausnera 14, zaszedł dziś w nocy taki typowy lwowski wypadek: właścicielka kamienicy, chcąc wyprzątnąć kloakę, poleciła stróżowi, aby kał kloaczny wylewał w muszlę wodociągową i w ten sposób odprowadzał go na ulicę. Stróż zabrał się do tej roboty w nocy, i łatwo pojąć, co się niebawem działo w całym domu i na całej ulicy, po której kał się rozpłynął. Ludzie poczęli się dusić nawet w zamkniętych mieszkaniach, bo straszny odór zapowietrzył całą okolicę i wdzierał się do wszystkich domów. Ostatecznie zaalarmowano policyę i ta położyła kres tej strasznej manipulacyi. Policya powinna właścicielkę kamienicy surowo ukarać za ten szelmowski pomysł zamieniania wodociągu na – kanał kloaczny! Oj! ta ulica Hausnera!

„Goniec Polski” z 18 września 1907

Nawet za niechlujstwo wysyłają do Berezy

26 lipca 2009

Nawet za niechlujstwo wysyłają do Berezy

Właściciel nieruchomości przy ul. Brzeskiej 5 w Warszawie, Szorek Judkowski ukarany został 3-miesięcznym aresztem i karą 1000 zł grzywny za straszliwe niechlujstwo, które utrzymywał w swoim domu, zamieszkałym przez przeszło 100 rodzin lokatorskich. Judkowskiemu grozi wysłanie do Berezy, ponieważ nieporządek jakim grzeszy jest u niego chroniczny.

Wszystkie klatki schodowe jego nieruchomości są b. brudne, tynki odpadają niemal z całego domu, śmietniki i ustępy są zniszczone, dach w wielu miejscach dziurawy i a tego powodu od dłuższego czasu ulegają zalewowi mieszkania na górnych piętrach itp.

„Dziennik Ostrowski” z 7 kwietnia 1938

Wskazówki dla lokatorów

25 lipca 2009

Wskazówki dla lokatorów.

Piszą do nas z miasta:

Nie ma domu zamieszkanego choćby tylko przez kilka rodzin, aby od czasu do czasu sąsiad na sąsiada nie miał się uskarżać. Brak estetycznego zrozumienia, nieraz zła wola, lekceważenie drugich, pretensya: w mieszkaniu mojem mogę robić, co mi się tylko podoba itp. ambitne rozumowania, są często niesnasków przyczyną. „Co tobie nie miło, tego drugiemu nie czyń!” Dla tych więc, których to dotyczy i dla tych, którym się zdaje, że ich to nie dotyczy, przytacza pewna gazeta następujące uwagi.

1) Chcesz uchodzić jako lokator za człowieka o lepszem wychowaniu, nie trzaskaj drzwiami i czemkolwiekbądź w mieszkaniu twojem. Uchwyć drzwi, zamykając je, za klamkę, a nie rzucaj ich po barbarzyńsku, że dom cały się trzęsie. Aby się drzwi lekko i bez zgiełku zamykały, nasmaruj zamki dość często, nie raz w rok lub może nigdy. Nie rzucaj na podłogę przedmiotów, nie przesuwaj z łoskotem krzeseł, stołów, lecz unieś je i czyń to spokojnie. Bądź przekonany, że gdy przeciwnie czynisz, sąsiad ci złorzeczy.

2) Nie rąb drzewa lub węgli w kuchni. W żadnym domu nikt tego nie powinien robić, bo i mieszkanie się rujnuje. Jeśli zaś lokator niżej mieszkający uwagę ci zwróci na postępowanie takie, zaprzestań, a nie rób mu na przekór, bo wtenczas wystawiasz sobie świadectwo człowieka brutalnego, o niskim poziomie wychowania.   Czytaj dalej…