Wpisy otagowane jako kolej

Hamulec bezpieczeństwa

6 września 2010

Nieprzyjemnego uczucia na widok znikającego budynku stacyjnego w Rzeszowie, gdzie zamierzał wysiąść doznał Michał Iwaniszyn. Ale jako szybko oryentujący się pasażer, przestudyował szybko przepis o użyciu hamulca i zastosował natychmiast ten wynalazek. Pociąg stanął w polu, Iwaniszyn wysiadł zadowolony, ale niezadowolona władza kolejowa pociągnęła go do odpowiedzialności.

„Głos Rzeszowski” z 3 marca 1912

Zamach na pociąg ciężarowy

6 września 2010

Zamach na pociąg ciężarowy.

Z Tyrolu donoszą: Gdy 14go b. m. około godziny 10ej w nocy pociąg ciężarowy mijał Hopfgarten uderzyła lokomotywa na przeszkodę. Pociąg został natychmiast wstrzymany i po usunięciu przeszkody, którą był kamień ważący 40 kilo, ruszył dalej. Lecz zaledwo pociąg ujechał 100 kroków, uderzyła lokomotywa o większy jeszcze kamień, przez co została znacznie uszkodzoną, pociąg jednak wyszedł cało. Zwróciło to uwagę i nie ruszając z miejsca zrewidowano kolej, na której w odstępach 70 kroków od siebie znajdowały się jeszcze dwa wielkie kamienie na szynach. Że pociąg się nie wykoleił, zawdzięcza tylko temu, że z powodu silnego łuku, jaki tor w tem miejscu zakreśla, jechał bardzo powoli. Żandarmeryi udało się pochwycić sprawcę. Jest nim 19 letni Alojzy Zach, który zapytany: dlaczego to uczynił, odpowiedział, że chciał widzieć przewracający się pociąg.

„Czas” z 1 maja 1889

Okradzenie pociągu

24 czerwca 2010

Okradzenie pociągu.

Z Warszawy donoszą:

Bardzo śmiałą kradzież popełniono wczoraj w nocy na kolei nadwiślańskiej w pociągu idącym z Warszawy do Kowla. Kradzież spostrzeżono dopiero po przybyciu pociągu do Celestynowa. W jednym z wagonów skonstatowano wybitą ścianę, przez którą złodziej wyrzucił na plant cztery paki różnych towarów. Widocznie rabuś czuł się zupełnie bezpiecznym, gdyż gospodarował bez obawy. Otwierał paki jednę po drugiej i wybrał towar cenniejszy, a mianowicie: 1 skrzynię czapek barankowych, pakę z jedwabiem i dwie paki z towarem wełnianym. Złodziej, jak wskazują pewne ślady, „załadowany” został do wagonu jako towar w koszu, gdyż w wagonie tym znaleziono kosz próżny z wyrzniętem od wnętrza wiekiem. Ustawieni na linii wspólnicy zabrali zaraz wyrzucone paki, pogoń bowiem, wysłana z Celestynowa i Otwocka, towaru nie znalazła, a tylko ślady rabusiów wskazują, iż złodziej wyskoczył o dwie wiorsty od Celestynowa. W celu wykrycia śmiałych złodziei rozwinięto energiczne śledztwo.

„Czas” z 26 listopada 1898

Jazda na gapę

14 listopada 2009

Jazda na gapę.

Pokazuje się, że nie tylko w Królestwie polskiem uprawianą jest na wielką skalę jazda „na gapę” tj. bez biletu, praktykuje się to także od dawna u nas w Galicyi i to masowo. Widocznie ponoszą tu winę nietylko jacyś oszuści nieuczciwi konduktorzy, którzy za złożeniem pewnej opłaty tolerują bezpłatnych pasażerów – lecz ponoszą winę niewątpliwie także i władze kontrolne, które nie spełniają należycie swych obowiązków. Wobec zniżonej w taki sposób ceny jazdy, korzystało z komunikacyi kolejowej naturalnie więcej osób, aniżeliby się to było działo w warunkach normalnych i pociągi bywały przepełnione – na czem wychodzili najgorzej ci, którzy nie korzystali z żadnych zniżek ani też prawdziwych, czy też fałszywych legitymacyi.

Jazda „na gapę”, jak donoszą z Krakowa, praktykowaną była na wielką skalę przy pociągach lwowskich i trudno rzeczywiście zrozumieć, jak to mogło się dziać przez długie czasy, zupełnie bez przeszkody. Taki konduktor, zajęty pasażerami nie mającymi wcale biletów, opłacającymi jemu tylko haracz – lekceważył naturalnie tych pasażerów, którzy płacili za bilety przy kasie — i dlatego tyle skarg ciągłych z powodu lekceważenia, szczególnie pasażerów III. klasy,

Wiele to razy pisano i żalono się na niegrzeczność wielu konduktorów III. klasy, nic nie pomagało. Odczuwać się zawsze dawał brak przedziałów dla niepalących i dla kobiet – w dodatku konduktorzy tolerowali to, że nawet w wagonach dla niepalących palono, a żądana interwencya konduktora nie odnosiła często skutku.

O wyłapaniu w ostatnich dniach w jednym tylko pociągu 76 pasażerów bez biletu lub z biletem podrobionym, donoszą z Krakowa:

„Onegdaj rano przeprowadzono ścisłą kontrolę przy dwóch pociągach: Nr. 20 ze Lwowa i Nr. 120 z Tarnowa. Pierwszy przychodzi o godzinie 4’50 rano i przywozi przeważnie emigrantów i robotników ze wschodniej Galicyi, drugi przychodzi i o godzinie 5’40 nad ranem i przywozi robotników i wyrobników z Bierzanowa, Kłaja, Bochni, Suchej, Raby, Woli Batorskiej i t d. Robotnicy ci pracują przy regulacyi Wisły, budowie kolektorów, wystawie architektonicznej i t. d. W jednym z tych pociągów w marcu wykryto 120 spreparowanych biletów zeszłorocznych; była to wskazówka, że te pociągi przedewszystkiem trzeba poddać dokładnej rewizyi. Rewizyę podjęła dyrekcya kolei państwowych w Krakowie przy pomocy dyrekcyi policyi. Dyrekcya kolei desygnowała kilku urzędników i rewizorów, a dyrekcya policyi naczelnika ekspozytury na dworcu, st. komisarza dra Jasińskiego, urzędnika p. Kantora, 7 ajentów i 20 żołnierzy policyjnych. Obsadzono wszystkie wyjścia z peronu; publiczność inteligentną, mającą bilety, odrazu wypuszczano; zatrzymywano tylko tych podróżnych, którzy nie mieli biletów lub mieli fałszywe. Wynik kontroli świadczy o stosowaniu nadużyć na wielką skalę. Siedmdziesiąt sześć osób miało fałszywe lub nieważne legitymacye, uprawniające do zniżonej ceny jazdy, dalej bilety prasowane. Dziesięć osób aresztowano; podały one fałszywe nazwiska, nie miały biletów, legitymacyi, ani pieniędzy. Aresztowani odstawieni zostali do powiatowego sądu karnego; reszta podróżnych, z którymi spisano protokół, będzie odpowiadała z wolnej stopy.

Śledztwo ustaliło, że pewnym kategoryom podróżnych dostarcza biletów jakaś dobrze zorganizowana spółka. Przeważnie są to bilety zeszłoroczne lub już użyte, ponownie przygotowane do użytku. Jak wiadomo, kasa kolejowa przy sprzedaży biletu wybija stempel na odwrotnej stronie z datą bieżącą, a nadto konduktor w pociągu przebija bilet. Tymczasem tak markowane bilety krążą później w obiegu, spreparowane umiejętnie, pozbawione stempla kasowego i przedziurkowania konduktorskiego. Bilety takie moczone są w wodzie; bibuła i karton pęcznieją, a później ulegają prasowaniu żelazkiem: przedziurkowanie biletu wypełniane jest zręcznie odpowiednią masą. Niepodobne przypuścić, aby robotnicy, każdy na własną rękę, przeprowadzili umiejętnie prasowanie i uzupełnianie zużytych kart kolejowych; czynności takie może spełniać tylko zarobkująca na większą skalę spółka. Władze stwierdziły nie tylko masowe po prostu posługiwanie się fałszywymi biletami, ale nadto nadużywanie legitymacyi, uprawniających do zniżonej ceny jazdy. Władze kolejowe postanowiły zaprowadzić teraz zaostrzoną kontrolę biletów na peronach i w pociągach, aby raz na zawsze uniemożliwić podobne oszustwa, które skarbowi kolejowemu przynoszą olbrzymie szkody.

„Głos Rzeszowski” z 9 czerwca 1912

Automaty z wodą w wagonach

14 listopada 2009

Automaty z wodą w wagonach.

Od kilku dni funkcyonuje w jednym z wagonów III. kl. w pociągu lokalnym Rzeszów-Lwów automat z wodą do picia. Za wrzuceniem 2 hal. dostarcza on 1/5 litra czystej, zimnej wody do picia. Podróżny, który nie ma szklanki, otrzymać może za wrzuceniem 1 hal. papierowy kubek na wodę. Automat ten wynalazł O. Parnes, a wprowadzenie jego byłoby bardzo pożądane w interesie podróżujących trzecią klasą, którzy zwłaszcza w porze letniej nie znajdują kropli wody do ugaszenia pragnienia. Wprawdzie na niektórych stacyach podają wodę, lecz wodę tę donoszą systematycznie, a w porze nocnej brak jej zupełnie. Automat więc z wodą, szczególnie dla chorych i dla dzieci, stanowić może prawdziwe dobrodziejstwo.

„Głos Rzeszowski” z 24 sierpnia 1902

Automaty oświetlające

14 listopada 2009

Automaty oświetlające.

W wagonach podziemnej kolei w Londynie światło nie jest tak silne, aby przy niem czytać można. Utworzyło się więc towarzystwo, które w tych wagonach umieści automaty oświetlające. Za wrzuceniem do specyalnie urządzonej skrzynki jednego „penny” ukazuje się lampka elektryczna, która świeci jasno przez pół godziny. Lampki są tak urządzone, iż oświetlają tylko miejsce pasażera, płacącego penny do puszki, Ani jeden promień nie oświetla miejsc obok, lub naprzeciwko położonych.

„Dziennik Kujawski” z 30 stycznia 1894

Skandaliczne stosunki na dworcu kolejowym

14 listopada 2009

Skandaliczne stosunki na dworcu kolejowym.

Przed dwoma miesiącami oddano nam do dyspozycyi odnowiony i odświeżony dworzec kolejowy. Na chwilę tę czekaliśmy z niecierpliwością, ufni w nadzieję, że wraz ze spróchniałymi i zapleśniałymi ubikacyami, zmienią się też i przestarzałe praktyki oraz zwyczaje. Że jednak tak się nie stało, świadczą najlepiej fakty, które już dawno powinny zniknąć z widowni rejonu kolejowego; mimo ustawicznych protestów ze strony publiczności zarząd nic sobie z tego nie robi i pomija je lekceważąco milczeniem.

Kto bowiem był świadkiem nagonek, jakie od czasu do czasu urządzają portyerzy na publiczność, domagając się w sposób brutalny wprost gwałtowny kart peronowych, temu musiało się choć przez chwilę zdawać, że nie jest w Europie, lecz co najmniej w Azyi. Szarpanie, potrącanie, wleczenie do urzędnika ruchu, rubaszne epitety – oto sposób, w jaki traktuje się u nas ludzi, znoszących cierpliwie te szykany. A najciekawsze, że od osoby, nieposiadającej biletu wstępu na dworzec, ściąga się grzywnę w kwocie l korony – najciekawsze i najbanalniejsze zarazem, gdyż można domagać się złożenia grzywny, jak to głosi regulamin, ale nie wśród podobnych stosunków,

Gdzieindziej istnieją europejskie urządzenia, które dają każdemu możność kupienia podobnej karty, bez wszelkich trudności, bez tłoczenia się, popychań. Gdzieindziej są otwarte dwie lub trzy kasy, prócz tego zaś specyalnie dla kart peronowych, sprawują funkcyę kas automaty. Tam też ma racyę bytu podobny przepis regulaminu, kiedy zarząd postarał się o wszystko, by publiczności udogodnić i ułatwić zaopatrzenie się w bilet wstępu. Ale u nas kto chce go posiąść, musi przejść wprzód przez całe piekiełko. Dlatego też. nie trzeba się dziwić publiczności, która woli raczej „przeszwarcować się” na peron, aniżeli cisnąć i tłoczyć się do kasy.

Automatu też niema (jest wprawdzie jeden, ale z …. czekoladkami, bo podobno zarząd bardzo lubi!) o co chyba już dawno było można się postarać.

Apelujemy więc do świetnego zarządu, by w pierwszej linii pouczył służbę o sposobie obchodzenia się z ludźmi, a potem by zechciał użyć swej powagi w dyrekcyi, w celu zaopatrzenia rzeszowski dworzec w automat.

„Głos Rzeszowski” z 27 lutego 1910

Wyścig koni z pociągiem

11 sierpnia 2009

Kartuzy. Oberżysta H. z okolicy założył się o 500 marek z nieznajomym podróżnym, iż jadąc końmi kłusem prześcignie pociąg do Żukowa i zakład wygrał, bo przybył do Żukowa 3 minuty prędzej, aniżeli pociąg.

„Dziennik Kujawski” z 4 sierpnia 1895

Węże w wagonie pocztowym

26 lipca 2009

Węże w wagonie pocztowym.

Z Raab donoszą: W wagonie pocztowym wiedeńskiego pociągu osobowego powstała w nocy z piątku na sobotę wielka panika. Urzędnicy i służący spostrzegli nagle wielkiego węża, usiłującego wypełznąć na stół. Węża zabito i wyrzucono z wagonu koło Wieselburga. W Raab wyładowano wiele posyłek. Zaledwie umieszczono je w urzędzie pocztowym na dworcu kolejowym, gdy z jednej z paczek wydostał się wąż niezwykle wielki. Listonosz Zygmunt Nemeth chciał go uderzyć kijem, wąż jednak okręcił mu się około kolana i ścisnął swem ciałem tak silnie, że Nemeth zemdlał. Personel kolejowy uwolnił w końcu Nemetha z niebezpiecznej sytuacyi, zabijając węża. Na drugi dzień wyszło na jaw, skąd wydostały się węże. Oto w jednej z przesyłek berlińskich znaleziono pięć małych węży. Przeciwko nadawcy tej niebezpiecznej przesyłki wdrożono dochodzenie, gdyż na dowodzie frachtowym nie było wcale podane, co przesyłka zawiera.

„Dziennik Poznański” z 25 lipca 1914

Zbrodniczy zamach na lux-torpedę

25 lipca 2009

Zbrodniczy zamach na lux-torpedę

W dniu wczorajszym zdarzyła się na trasie Kraków – Zakopane katastrofa lux-torpedy, która o mały włos nie przybrała straszliwych rozmiarów. Mianowicie koło wsi Skawa przed Chabówką, czyjeś zbrodnicze ręce ułożyły na torze wał z kamieni, na który musiał wpaść pociąg błyskawiczny t. zw. lux-torpeda, kursująca na trasie Kraków – Zakopane.

Pociąg ten przejeżdżał zagrożony odcinek z szybkością 75 km na godzinę. W ostatniej chwili kierowca lux-torpedy zauważył kamienie i począł z całych sił hamować pociąg. Wskutek gwałtownego hamowania pociąg wstrząsnął się tak silnie, że kierowca rzucony o ścianę doznał poważnego zranienia.

Brocząc krwią, do ostatniej chwili hamował rozpędzony pociąg, który przebiegł jeszcze 100 metrów i zawisł nad znajdującym się tam urwiskiem. Gdyby pociąg potoczył się jeszcze o kilka kilometrów dalej, spadł by w przepaść.

Na miejsce udały się władze śledcze i kolejowe z Krakowa.

„Dziennik Ostrowski” z 29 września 1939

Pasażerowie pchali pociąg

22 września 2008

Pasażerowie pchali pociąg

Warszawa (Tel. wł.) Podróżnych jadących z Pińska przez Brześć do Warszawy spotkała w nocy pod Kobryniem niemiła przygoda.

Stanęli w polu z powodu zepsucia się parowozu. Próby naprawienia zawiodły. Sygnały i alarmy skierowane do Kobrynia przez służbę pociągu nie odniosły skutku. Po beznadziejnych wyczekiwaniach kierownictwo pociągu zaapelowało do podróżnych, aby w interesie własnego bezpieczeństwa zgodzili się przepchać pociąg do Kobrynia.

Okazało się, że jest to możliwe i po upływie dwóch godzin pociąg znalazł się w Kobryniu dzięki podróżnym. Wtedy przyczepiono zapasowy parowóz i pociąg dotarł szczęśliwie do Warszawy.

(w)

„Dziennik Ostrowski” 20 stycznia 1938

O złodziejstwach na kolei

22 września 2008

O złodziejstwach na kolei.

Zdarza się obecnie, że paki oddawane na koleje żelazne w Prusiech bywają, rabowane. Wedle Elberf. Zeitg. w Krefeldzie odebrała fabryka bławatów (jedwabnych materyi) koleją od kupca berlińskiego pakę mającą według napisu zawierać jedwabne materye. Paka była z zewnątrz nieuszkodzona; po otworzeniu jéj znaleziono zamiast bławatów ballast, papier, siano i kamienie. Przed kilku dniami wysłano pociągiem pośpiesznym z Gdańska do Krefeldu kosz zamknięty, należący do panny Webers. Wyjęto z niego kosztowności i w miejsce ich włożono cegły, tak że przy oddaniu adressatowi koszyka z zewnątrz niebyło znaku otworzenia.

„Zwiastun Górnoszlązki” 28 stycznia 1869

Kolej elektryczna dla dzieci

28 sierpnia 2008

Osobliwa zabawka.
Jeden z bogaczów amerykańskich, pragnąc 9letniemu swemu synowi sprawić niespodziankę, obdarzył go niedawno w dzień jego urodzin „zabawką”, której pomysł mógł się urodzić tylko w głowie Yankeesa. Kosztowną tą zabawką jest mała kolej elektryczna, mająca 180 metrów długości, a tor szeroki na 35 cm, wybudowano ją w majętności bogacza, w White Bear-Lake, w pobliżu Saint Paul, nad brzegiem jednego ze wspaniałych jezior stanu Minesota. Mała lokomotywa, o sile dwóch koni, ciągnie dwa wagoniki i na jednorazowy przyjazd linii używa około pół minuty.

Synek milionera pełni na tej linii osobiście, a z wielką ochotą całą obsługę, będąc zarazem naczelnikiem stacyi, prowadzącym maszynę, konduktorem i hamulczym. Ruch pociągów na tej kolei jest bardzo ożywiony, pasażerowie zaś składają się z braciszków, sióstr, kuzynek i przyjaciół młodego właściciela, słowem całej „dzieciarni”, której się ta zabawka niezmiernie podobała. Dwuletnie „baby” zajmują skwapliwie miejsca w wagonikach, zabierając z sobą w drogę lalki i ciasteczka, dzięki czemu wzrasta i ruch towarowy. Przewóz zaproszonych dzieci jest dotąd bezpłatny, nieletni „przedsiębiorca” zamyśla jednak przewozić i okoliczne dzieci za pewną opłatą. Bodajto Ameryka, gdzie już w kołyskach uczą dzieci „bussinessu” (interesu).

„Dziennik Kujawski” 22 grudnia 1894

« Poprzednia strona