Wpisy otagowane jako małpy

Zbuntowane małpy

20 maja 2016

Zbuntowane małpy.

W nader opłakanem położeniu znajdowała się tymi dniami załoga pewnego brytyjskiego statku, który wylądował na wschodniem wybrzeżu Ameryki północnej. „Indrawelff” przybyły z Singapore, miał na pokładzie kolekcyę małp z 28 sztuk złożoną. Pewnego dnia w ciągu podróży, chciano olbrzymią klatkę z jednego miejsca na inne miejsce przestawić. Na nieszczęście oderwała się podłoga klatki i zanim się opatrzono, małpy wymknęły się i w paru sekundach rozbiegły się po całym okręcie. Cztery z tych stworzeń skończyły natychmiast samobójstwem, skoczywszy przez otwór wielkiego komina do gorejącego pieca. Inne jednak dostały się de kuchni i spiżarni i poczęły strasznie tam gospodarować, a w żaden sposób, ani zły, ani dobry nie można było małp ztamtąd wyprowadzić. Broniły się przeciw atakom zrozpaczonej głodem załogi kąsaniem i drapaniem. Dopiero po paru dniach udało się awanturnicze małpy opanować i pozamykać napowrót do klatki.

„Gazeta Lwowska” z 15 grudnia 1900

Chwytanie żywych orangutanów

6 listopada 2012

Chwytanie żywych orangutanów, którymi zoologiczne ogrody i menażerye się zaopatrują, nie należy do łatwych zadań. Kapitan H. Storm, który od wielu lat dostawą rozmaitych zwierząt z Celebes, Sumatry i Borneo się zajmuje, taką podaje o tem wiadomość.

Dżakowie, krajowcy wyspy Borneo, usiłują najprzód orangutana zapędzić na odosobnione wolno stojące drzewo, które potem gromadnie otaczają. Brak drzew w pobliżu i to hałaśliwe zebranie ludzi w około wstrzymuje orangutana od usiłowań ucieczki, tem bardziej, że Dżakowie rozpalają na około ognie, których się orangutan lęka. Po dwóch dniach zaczyna orangutanowi dokuczać głód i pragnienie. Wówczas wyciskają Dżakowie sok z trzciny cukrowej i z rośliny „tuba”, zawierającej w korzeniu i łodydze sok mleczny, który odurza zwierzęta i człowieka, a w większej ilości wypity zabija. Otóż mieszaninę taką w naczyniu wraz z kilkoma świeżymi owocami zawieszają na jednej z niższych gałęzi drzewa, na które orangutan się schronił. Śmiałka, który naczynie zawiesza, podkurzają obficie dymem, aby go od napadu małpy ochronić.

Skoro już naczynie wisi na drzewie, gaszą Dżakowie ognie i kryją się w pobliskie krzaki. Orangutan, ośmielony ciszą, spuszcza się ku gałęzi, zjada podsunięte owoce i wypija chciwie zaprawiony sok. Skutek działania „tuby” pojawia się w krótkim czasie; już w pół godziny jest małpa tak pijaną, że ledwie się trzyma na drzewie. Jeżeli porcya była za duża, to orangutan traci przytomność, spada z drzewa i zazwyczaj kaleczy się ciężko. Tego nie pragną wcale Dżakowie; najpożądańszem jest dla nich, jeśli orangutan jest tylko dobrze podchmielony, ale umie się jeszcze między gałęziami utrzymać. Wtedy podcinają Dżakowie drzewo i w chwili, gdy orangutan wraz z drzewem na ziemie padnie, bryzgają mu w oczy ostrym wywarem pieprzu, który go oślepia. Tak ubezwładnionego krępują i wsadzają do klatki, Tu dopiero dostaje orangutan kilka porządnych tuszów, które go przyprowadzają do przytomności i pozwalają oczy otworzyć – lecz w niewoli.

Już po 24 godzinach zachowuje się złowiony orangutan spokojnie i spożywa podawane mu owoce i ryż gotowany. Lecz „tuba” pociąga za sobą także „katzenjammer”, a w szczególności biegunkę uporczywą, na którą niejeden schwytany orangutan ginie. Dlatego też Dżakowie starają się złowioną małpę jak najrychlej sprzedać.

„Łowiec” z 20 lutego 1896

Niezwykli goście

5 lipca 2012

Niezwykli goście

Zabawna przygoda zdarzyła się w Hiszpanji. Z pewnej menażeryi w nocy małpy otworzyły klatkę, przelazły przez mur i parkany i dostały się do kuchni miejscowego kasyna arystokratycznego. Tu przedewszystkiem zabrały się do posiłku. Splądrowały całą kuchnię i doszczętnie pożarły wszystkie zapasy, do jakich się dostać mogły, a nawet nie darowały płynom i wypróżniły sumiennie wszystkie znalezione butelki. Najedzone i podniecone trunkami rozpoczęły takie hałasy i harce, że zbudziły głęboko śpiącą służbę. Służący wpadł do kuchni z latarką, lecz uciekł natychmiast z krzykiem, że jakieś potwory piekielne opanowały kuchnię i dopiero z resztą służby odważył się powrócić. Spłoszone małpy uciekły do sąsiedniego ogrodu i z wielkim trudem udało się służbie menażeryjnej pochwytać zbiegów.

„Przyjaciel Ludu” z 20 września 1902

Osobliwi pasażerowie

17 listopada 2011

Osobliwych pasażerów przewoziła niedawno barka brytyjska „Margareth” z zachodniego wybrzeża Afryki do Bostonu. Ładunek barki składał się z 12 więźniów, 400 papug, orangutana, goryla, kilku innych małp oraz dwóch krokodyli. Szczury zjadły cały zapas ziarna, przeznaczony dla ptaków, tak, że wszystkie papugi wymarły. Podczas burzy węże i krokodyle wydostały się ze swoich skrzynek na pokładzie i wtargnęły na posłania majtków, których skutkiem tego musiano umieścić w kajutach. Gady toczyły nieustanną walkę ze szczurami i między sobą, dopóki ostatni krokodyl nie pożarł ostatniego węża, który wszakże został pomszczony, gdyż skrzynia spadła na krokodyla i zabiła go na miejscu. Podczas walki gadów, małpy powłaziły na liny okrętowe i żadną miarą zejść nie chciały, aż w końcu uniosły je fale z pokładu, gdzie pozostały tylko cztery. Najgorszym pasażerem jednak był goryl, mający pięć stóp wysokości. Pomimo, iż drewniana skrzynia jego była bardzo mocna, strzaskał wieko, wydostał się, i ku przerażeniu załogi chwycił drąg żelazny, którym zaczął wywijać na wszystkie strony, tak, iż pokład w jednej chwili został pusty. Pewnego dnia oskalpował na wpół kucharza, murzyna, i puścił nieboraka dopiero wówczas, gdy padł pod ciosami siekiery. Pazury goryla wszystkim dały się we znaki, a załoga barki przez całą drogę ani na chwilą nie była pewną życia.

„Łowiec” z 1 maja 1890

Zabójstwo małpy

23 września 2011

Oryginalny proces, jak donosi Pielgrzym rozstrzygać będzie w Malborgu sąd powiatowy.

Przybył tam przed niedawnym czasem człowiek, który małpę pokazywał i mieszkał w hotelu, gdzie kilka dni dobrze jadł i pił. Kiedy nie mógł rachunku zapłacić, zostawił gospodarzowi małpę w zastaw. Gospodarz miał małpę w pokoju, w którym w szafie miał szkła, talerze, filiżanki itp. Jednego dnia przychodzi służąca, zabiera kilka filiżanek ze szafy i zostawia drzwi do niej otwarte. Małpa ciekawa zabiera się po wyjściu służącej do szafy, wyrzuca wszystko, co w niej było i tłucze na drobne kawałki. Na to wchodzi gospodarz, rozgniewany wybił małpę kijem i wsadził ją za karę niby do sklepu, w którym miał zapasy towarów kolonialnych. Kiedy po niejakimi czasie do sklepu zajrzał, przeląkł się bardzo, bo zobaczył, jak piwo, wino, petroleum i likiery rozmaite pomięszane, w sklepie się rozlewały, a w tej mieszaninie śledzie, sery i inne towary pływały. Rozgniewany gospodarz chwyta małpę, która jeszcze resztę śledzi z beczki wyrzucała, z całej siły rzuca ją o mur, i zabija. Właściciel małpy żądał tedy od gospodarza wynagrodzenia 210 marek, a że gospodarz tej sumy dobrowolnie zapłacić nie chciał, zaskarżył go.

„Gazeta Narodowa” z 22 kwietnia 1877

Polowanie na małpę pod Królewcem

28 lipca 2009

Królewiec. Polowanie na małpy jest w naszym kraju rzadkim wypadkiem. Coś podobnego zaszło podczas Zielonych-świątek w poblizkim lesie Louisenwald, gdzie dość wielki pawian suwa z drzewa na drzewo, dopuszczając się różnych wybryków. Na przechodniów rzuca gałęziami, przytem niszczy gniazda ptasie. Nie można było małpy schwytać, ani zabić wystrzałem. Pawian zapewne uciekł z niedalekiego parku, gdzie się chowają różne dzikie zwierzęta.

„Dziennik Kujawski” z 20 maja 1894

Małpa przy stole

26 lipca 2009

Małpa przy stole

Niespodziewaną wizytę złożono pewnemu farmerowi w Great Warley w Anglii. Farmer siadał wraz z rodziną do stołu, gdy przez otwarte okno wskoczyła małpa, która zbiegła z pobliskiej budy cyrkowej. Zwierzę przyzwyczajone widocznie do towarzystwa ludzi usiadło najspokojniej przy stole, zaczęło z największym apetytem zajadać potrawy, ku niemałemu zdumieniu domowników, którzy zupełnie nie byli przygotowani na przyjęcie tak ekscentrycznego współbiesiadnika. Małpa, pokrzepiwszy się wywinęła na stole kilka pociesznych susów i zniknęła, tak jak przyszła oknem. Wieczorem znów popisywała się swoimi sztuczkami w cyrku.

„Dziennik Ostrowski” z 30 kwietnia 1939

Dziecko czy małpa?

10 lipca 2009

Dziecko czy małpa?

Zabawny wypadek zdarzył się w tych dniach w Tarnowie; znaleziono w Młynówce zwłoki jakiegoś stworzenia, podobnego do małego człowieka, obdarte ze skóry. Licznie zebrane tłumy powzięły straszne podejrzenie, że popełniono dzieciobójstwo. Wezwany policyant przyłączył się do tego zdania i pobiegł po p. inspektora; ten kazał zanieść ciało na magistrat i sprowadził p. lekarza miejskiego na oględziny i teraz dopiero pokazało się, że było to małpiątko, którego skórę wypchał ze znaną biegłością profesor tutejszego gimnazyum p. J. P. (Dodać winniśmy, że wydał on polecenie, aby ciało zagrzebano i że bez jego winy znaleziono je w młynówce). Z tego wypadku wypływa nauka, że lud nasz podobnie jak Darwiniści, nie poznaje się na znacznej różnicy, zachodzącej między budową małpy a człowieka, i druga nauka, że trzeba być bardzo oględnym, aby nie sprawić czasem niemiłej fatygi gorliwej naszej policyi i p. lekarzowi miejskiemu.

„Unia” 8 kwietnia 1883