Wpisy otagowane jako morderstwa

Jerzy Waszyngton zastrzelił Abrahama Lincolna

12 sierpnia 2009

Jerzy Waszyngton zastrzelił Abrahama Lincolna

Znana wśród murzynów amerykańskich tendencja do przybierania nazwisk historycznych, cechująca wybitnie ludzi obcych rasowo danemu środowisku i wypływająca zasadniczo z kompleksu niższości, doprowadziła w miejscowości Cattle w stanie Alabama do ciekawej sprawy sądowej, w wyniku której murzyn Jerzy Waszyngton został skazany na karę śmierci za zabójstwo drugiego murzyna o nazwisku Abrahama Lincolna. W związku z tym dzienniki amerykańskie domagają się wydania ustawy o ochronie nazwisk historycznych.

„Dziennik Ostrowski” z 15 marca 1939

Teściowa odrąbała zięciowi głowę

12 sierpnia 2009

Teściowa odrąbała zięciowi głowę

Z Pińska donoszą: W małej wsi Zakcze między jej mieszkańcami 32-letnim Aleksym Jakimcem i jego teściową, 53-letnia Eudoksją Lebiedź istniały stałe spory. Teściowa mianowicie zarzucała zięciowi nieudolne prowadzenie gospodarstwa, które pod jego ręką miało niszczeć. Zawzięta kobieta w straszliwy sposób pozbyła się więc „niezaradnego gospodarza”. Gdy Jakimiec po pracy położył się aby odpocząć Lebiedź przypilnowała aż zaśnie, następnie wzięła siekierę i kilkoma uderzeniami ostrzem siekiery odrąbała mu głowę.

Morderczynię osadzono w więzieniu.

„Dziennik Ostrowski” z 24 grudnia 1938

Miła niespodzianka

11 sierpnia 2009

Miła niespodzianka.

W Maine (we Francyi) imci p. Gourdon, właściciel izby felczerwskiej sam renomowany fryzyer, golił jednego ze swych klientów, Gawędka toczyła się ożywiona jak zwykle, gdy oto nagle p. Gourdon, odchyla w tył głowę golonego i podcina mu gardło od ucha do ucha. Nieszczęśliwa ofiara nie krzyknąwszy nawet wyzionęła ducha. Śledztwo wykryło że morderstwo dokonane zostało w przystępie nagłej waryacyi.

„Unia” z 1 stycznia 1883

Stracenie zbrodniarza w Bydgoszczy

10 lipca 2009

Stracenie zbrodniarza Hohma w Bydgoszczy.

D. 28 marca rano o 6 godzinie obwieściły czerwone, jak krew, plakaty, że dokonano wyroku sądowego na złoczyńcy Hohmie, który popełnił trzy okropne zbrodnie przeciw moralności. Pióro się wzdryga, aby pisać o podobnych występkach, wołających o pomstę do Boga. Zakamieniały zbrodniarz śmiał się targnąć na niewinność małych dziatek. D. 19 grudnia 1893 r. zwabił w ustronne miejsce trzyletnią Rozalią Gaca, która zbezcześcił, a następnie w okrutny sposób zamordował. Wyrokiem sądu przysięgłych został Hohm skazany na karę śmierci.

D. 27 marca oznajmiono mu, że nazajutrz wyrok będzie spełniony. Zbrodniarz oświadczył, że jest niewinnym i że ma wspólnika, gdy jednakże się przekonał, że zapieranie na nic się nie przyda, przyznał się do winy. Przez noc całą czuwało przy nim dwóch dozorców, którzy się co kilka godzin zmieniali. Pastor Händler pocieszał go na drogę wieczności. Wieczorem przyszli krewni winowajcy, aby się z nim pożegnać. Przyniesiono mu butelkę wina i chleb obłożony szynką. Jadł z dobrym apetytem i wypalił sześć cygar, a potem spał przez kilka godzin spokojnie.

Rano o godzinie 5 1/2 zebrał się przed gmachem ziemskiego sądu znaczny tłum publiczności. Na dziedziniec więzienny wpuszczano osoby tylko za kartami wstępnemi. W drugiem podwórzu więzienia, otoczonem wysokiemi murami, ustawiono ławkę z wywyższonym w końcu klocem. Kat Reindel wyjął z skrzyneczki topór, położył go na poblizkim stole i przykrył czarną chustą. Przy stole sądowym zasiadł prokurator, dwóch sędziów i sekretarz sądowy. Było około 40 widzów, pomiędzy nimi także ojciec zamordowanej Rozalii; oprócz tego przy murze stanął pluton wojska 34 pułku piechoty.

Krótko przed szóstą godziną kat Reindel i trzej jego pomocnicy zdjęli z siebie zwierzchnie surduty. Reindel, okazały mężczyzna, liczący około 50 lat wieku, był ubrany w czarny frak.

Punktualnie o 6 godzinie ukończono wszelkie przygotowania. Uderzono w dzwonek żałobny, a na znak prokuratora wprowadzono winowajcę, któremu pastor towarzyszył. Hohm, blady na twarzy, przystąpił pewnym krokiem do stołu. Wojsko prezentowało broń, prokurator odczytał wyrok, a następnie rozkaz gabinetowy tej treści, że cesarz nie chce korzystać z prawa ułaskawienia. Gdy prokurator pokazał skazańcowi i katowi podpis cesarski, wtedy oprawcy, pochwyciwszy Hohma, zaprowadzili do ławki, na którą go położyli, tak, że głowa na pniu spoczęła. Hohm, kładąc głowę na kloc, zawołał: „O Boże! o Boże!” Wnet błysnął topór w ręku kata, a za chwilę spadła głowa winowajcy na ziemię. Topór zaciął się na kilka centymetrów głęboko w drzewie. Cała czynność trwała tylko dwie minuty.

Wnet przyniesiono zwyczajną trumnę, w którą pomocnicy ułożyli ciało, kładąc głowę we właściwe miejsce. Wkrótce zabito trumnę gwoździami i włożono na karawan, który skierowano na cmentarz przy szubińskiej żwirówce. Tu czekały z wieńcami matka i żona winowajcy, które szły za trumną do grobu.

Nieszczęśliwa matka straconego Hohma jest poczciwą kobietą, która nie sądziła, że syn jej tak smutnie skończy.

„Dziennik Kujawski” 30 marca 1894

« Poprzednia strona