Wpisy otagowane jako Murzyni

Oryginalne spodnie

31 sierpnia 2013

Najoryginalniejsze spodnie w świecie znajdują się na obecnej wystawie międzynarodowej w Nowym-Orleanie. Składają się one z paru tysięcy różnych łat i łateczek, wszywanych w miarę niszczenia się pierwotnego materjału, z którego pozostał już tylko maleńki kawałeczek mający 1 1/2 cala szerokości i 1 cal długości. Właścicielem tych różnobarwnych shoking jest 83 letni murzyn nazwiskiem Edla White; zapewnia on, że spodnie owe włożył po raz pierwszy przed laty 43-ma i odtąd nosił je bez przerwy codziennie. Liczba łat wszywanych, zdartych i zastąpionych przez nowe, wynosi około kilku tysięcy, szwy wszystkie wykonane są z nadzwyczajną starannością, a całe spodnie utrzymane nader czysto. White bardzo niechętnie rozstawał się z ulubioną częścią garderoby swojej i tylko argument, iż wymaga tego przedsięwzięcie międzynarodowe, zniewolił go do wystawienia swego skarbu.

„Gazeta Narodowa” z 16 kwietnia 1885

Rasizm w Ameryce 1906

6 listopada 2012

Z CAŁEGO ŚWIATA
(fr.)

Amerykanie (oczywiście północni), którzy, jak wiadomo, są zdumiewającym organizmem, złożonym z najsprzeczniejszych wad i zalet, zbrodniczych popędów i szlachetnych porywów, teraz wzięli na czułość i zabierają się do odradzania, a właściwie do leczenia chorych – roślin! W pobliżu Waszyngtonu istnieje już, jedyny naturalnie na całym świecie, szpital roślinny. Ci dobrodzieje roślinności twierdzą, że drzewa, kwiaty, jarzyny i t. p. doznają tych samych chorób co ludzie, suchot, reumatyzmu, scyatyki, zaburzeń w narządach trawienia i t. d., i że je należy leczyć zapomocą tych samych środków co człowieka, a więc zapomocą morfiny, boraksu, antypiryny i t. d., i t. d. Tak np. goździk-suchotnik potrzebuje leczenia formolem, więc należy go podlewać mocno rozcieńczonym roztworem tej cieczy. Ta kuracya ma zabijać zarodki trapiących kwiat pasożytów.

Czy który goździk został w ten sposób ocalony od zgonu na suchoty nie wiem; tylko to wiem, że szpital roślinny waszyngtoński zostaje pod opieką i nadzorem ministeryum rolnictwa, i że lekarze roślinni naliczyli już 500 rozmaitych chorób, którym podlegać mają rośliny, nie licząc w to wypadków trapienia ich przez pasożyty. Spodziewam się, że jak na taki krótki czas badania, to chyba dosyć.

Niechby panowie amerykanie czuli się do roślin, niechby je leczyli morfiną, antipiryną a nawet olejem rycynowym; niechby zakładali nie tylko szpitale ale nawet kliniki chirurgiczne, naprzykład dla zbóż połamanych gradem, – ale niechby obok tego pamiętali zawsze o obowiązkach względem swoich bliźnich, o obowiązku poszanowania godności ludzkiej w każdym człowieku, choćby do rasy anglosaskiej nie należącym.  Czytaj dalej…

Czarne jabłka

9 lutego 2012

Jabłka czarnego koloru zrodziły się w ogrodzie autorki znanej powieści Chata wuja Tomasza, pani Stowe, zamieszkałej we Florydzie w Ameryce. Właścicielka ogrodu twierdzi, iż brak wapna na jej gruntach jest powodem takiej barwy jabłek, ale przeciwnicy usamowolnienia murzynów, których sprawy pani Stowe, jak wiadomo, żarliwą jest przyjaciółką, powiadają, że to Opatrzność ukarała przyjaciółkę murzynów znacząc jej jabłka czarno.

„Dziennik Polski” z 23 kwietnia 1874

Uciekła z Murzynem

9 lutego 2012

PANI SZEWCOWA UCIEKŁA Z MURZYNEM.

W Kielcach pracował jako grajek w restauracji i zamieszkiwał u szewcowej Tkaczowej żonaty już z Krakowianką murzyn. Przed kilku dniami oświadczył, że wyjeżdża i zaprosił jej męża na kolację, upił i wyjechał rzeczywiście Tkacz po powrocie do mieszkania spostrzegł nie tylko brak 34-letniej żony, ale ku wielkiej rozpaczy zauważył brak pieniędzy o czem zawiadomił policję.

„Przyjaciel Ludu” z 12 października 1930

Nielegalny imigrant z 1938 roku

23 września 2011

Przygoda egzotycznego „trampa”

GDYNIA, 15.12. (PAT.).

Przed sądem grodzkim w Gdyni, stanął 15-letni Murzyn Samba, oskarżony o nielegalne przekroczenie granicy.

Samba pochodzą z Dakaru w Afryce. Słysząc dużo o nowym wielkim porcie polskim – Gdyni, zakradł się na jeden ze statków i odpłynął do Polski w poszukiwaniu pracy. Podróż Samba z Dakaru do Gdyni trwała kilka tygodni. Przez cały ten czas był on ukryty w jednym z zakamarków statku, żywiąc się orzechami i wodą, które zabrał ze sobą.

Wyrok sądu polskiego ograniczył się do udzielenia Murzynowi napomnienia.

Egzotyczny „tramp” zostanie najbliższym statkiem odesłany do Dakaru.

„Czas” z 16 grudnia 1938

Dziki człowiek

6 lipca 2011

Jakiś „dziki człowiek”, pokazywany w budzie jarmarcznej w Grudziądzu, stał się przedmiotem rozmaitych szykan i dokuczliwości z strony gawiedzi ulicznej, która zwykła się gromadzić w koło bud i dziurami przyglądać się dziwom w nich pokazywanym. Gdy mu dokuczono zbytecznie, kłując ostro zarzniętemi kijami, wypadł z pałką w ręku i niebezpiecznie jednego z swych napastników pobił. Uwięziono go i wykazało się przed sądem, że pochodzi z wyspy św. Maurycego w pobliżu Madagaskaru, że jako majtek przybył do Hamburga i tam się wynajął do pokazywania się za pieniądze. Kara zapewne spotka go łagodna ze względu na dokuczliwe drażnienie go i właściwą ludziom jego narodowości gwałtowność.

(G. T.)

„Orędownik” z 24 listopada 1877

Fonograf w Afryce

12 maja 2011

Niezwykłe usługi fonografu.

Angielski podróżnik, pułkownik Colin Harding, zdołał tylko przy pomocy fonografu zbadać dziką krainę Barotse i odkryć źródła rzeki Sambezi w Afryce. Kusili się o to liczni podróżnicy, ale bezskutecznie, gdyż mieszkańcy tamtejszych okolic są tak wrogo wobec białych usposobieni, że wszelkie wyprawy musiały wracać bez rezultatu. Wprawdzie obecny król krainy Barotse, nazwiskiem Lewanika, sprzyja Europejczykom, ale naczelnicy poszczególnych plemion w głębi kraju są, jak wspomnieliśmy, ich wrogami. Otóż Colin Harding do swoich celów zużytkował fonograf w ten sposób, że król Lewanika do fonografu wygłosił stanowczy rozkaz, żeby wszyscy krajowcy popierali Hardinga. Zabezpieczywszy się w taki dowcipny sposób, Harding wyruszył w podróż. W głębi kraju naczelnicy plemion, zgromadziwszy się w jego namiocie, przybrali wielce groźną postawą. Nagle odzywa się fonograf i oto przerażeni Murzyni usłyszeli głos króla swego z rozkazem, ażeby popierali Hardinga. Wpatrywali się osłupieni w „gadające żelazo” i wykonywali ślepo wszelkie rozkazy Anglika, który bez przeszkody odbył podróż na przestrzeni 8000 mil angielskich.

„Goniec Polski” z 7 grudnia 1907

Bielenie Murzynów

12 maja 2011

Bielenie murzynów.

Czarni murzyni afrykańscy, sprowadzani do Ameryki do robót plantacyjnych, a następnie tam się osiedlający, są tak próżni – jak niejedna najbielsza angielska aktorka. I właśnie zazdroszczą, szczególnie murzynki tej białej cery swoim europejskim siostrzyczkom. Mają zresztą oprócz próżności jeszcze inne powody do zazdroszczenia Amerykanom białej skóry. Wiedzą doskonale, że z powodu swej czarnej barwy są uważani za pośledniejszą rasę – i na każdym kroku upośledzani. Wiadomo, że w Ameryce murzyni muszą wsiadać do osobnych wagonów podczas podróży, że żaden właściciel hotelu „biały” nie da „czarnemu” gościowi pokoju i t. p. Murzyni dążą więc do „równouprawnienia” z Amerykanami na punkcie skóry, a że nie mogą białych pomalować na czarno, więc łamią sobie głowy nad tem jakby sami w białych przemienić się mogli. Spostrzegli tę żądzę niektórzy „sławni” i „cudowni” lekarze amerykańscy i postanowili bić z niej… dolary. – I oto teraz ogłaszają rozmaite środki i specyfiki, za których użyciem skóra „najczarniejszego” ma się stawać bielszą od alpejskiego śniegu. Oczywista, że wszystko to blaga i humbug na wielką skalę – a jednak znajdują się łatwowierni, którzy radziby co prędzej „wyskoczyć ze skóry”, a bodaj trochę poblednąć. Niestety nie znają widocznie naszego przysłowia: „nic pomoże krukowi mydło i t. d.” Nie bieleją więc i nie wyskakują ze skóry, chyba wtedy, gdy muszą płacić lekarzom szarlatanom słone rachunki. Wtedy „wyskakują rzeczywiście ze skóry” – ale tylko w przenośnem znaczeniu…

„Goniec Polski” z 17 sierpnia 1907

Lincze w USA cz.2

14 listopada 2009

Z CAŁEGO ŚWIATA (fr.)

W tych dniach w Wilmingtonie, mieście oddalonem o 3 godziny jazdy koleją od Nowego Yorku, a o godzinę jazdy od Filadelfii, tłum złożony z 2,000 osób udał się do więzienia, mimo strzałów policyi broniącej mu wstępu, wywlókł z więzienia murzyna, który zabił i zakopał córkę pewnego pastora, i spalił go żywcem na zaimprowizowanym stosie. Męki nieszczęśliwego skazańca sprawiedliwości ludowej skróciła niecierpliwość niektórych; wykonawców wyroku, którzy do żywego jeszcze murzyna poczęli strzelać z karabinów.

Straszniejszego jeszcze bodaj lynchu dokonał motłoch w New Castle, w Stanie Wyoming, na niejakim Cliftonie, który w celach rabunku zamordował małżonków Church, zamieszkałych w odludnie położonym folwarku. Zawleczono go na most kolejowy, na 40 stóp wzniesiony ponad wodą, uwiązano go za szyję na powrozie przytwierdzonym do mostu, a długością niedosięganym powierzchni wody, poczem zepchnięto go z mostu. Siła rzutu była tak straszna, że kadłub oderwał się od głowy i każde z osobna spadło w rzekę.

Jednemu i drugiemu widowisku przypatrywała się może niejedna ze zwolenniczek nowej mody i – nie zemdlała… Zadaleko jej było do „Salonu mdlejących”…

„Głos Rzeszowski” z 12 lipca 1903

Jerzy Waszyngton zastrzelił Abrahama Lincolna

12 sierpnia 2009

Jerzy Waszyngton zastrzelił Abrahama Lincolna

Znana wśród murzynów amerykańskich tendencja do przybierania nazwisk historycznych, cechująca wybitnie ludzi obcych rasowo danemu środowisku i wypływająca zasadniczo z kompleksu niższości, doprowadziła w miejscowości Cattle w stanie Alabama do ciekawej sprawy sądowej, w wyniku której murzyn Jerzy Waszyngton został skazany na karę śmierci za zabójstwo drugiego murzyna o nazwisku Abrahama Lincolna. W związku z tym dzienniki amerykańskie domagają się wydania ustawy o ochronie nazwisk historycznych.

„Dziennik Ostrowski” z 15 marca 1939

Murzyni garsoni wchodzą teraz w modę

11 sierpnia 2009

Murzyni garsoni wchodzą teraz w modę. Jeden z restauratorów warszawskich sprowadził aż pięciu murzynów, z których dwóch umie po polsku, a trzej uczą się gorliwie, tymczasem posługują się językiem francuskim.

„Pogoń” z 21 stycznia 1883

Ofiara reklamy

10 sierpnia 2009

Ofiara reklamy.

Król Zulusów Cetewayo podczas pobytu swego w Londynie zamykał się często całymi dniami w swoim pokoju, co otoczenie jego mocno intrygowało. Nareszcie wyjaśniła się tajemnica tego odosobnienia. Nie była to choroba, ani zły humor, ani wreszcie praca umysłowa, wymagająca samotności, ale było to zajęcie się rzeczą niemożliwą do wykonania. Otóż czarny monarcha nie umiał wprawdzie czytać, ale za to miał doskonałe oczy, któremi studyował wszystkie znaki powywieszane po ulicach Londynu, a w które wierzył jak w ewangelię. Jeden z tych znaków, zawieszony nad składem mydła, wyobrażał wspaniałego murzyna, który się jakiemś specyalnem mydłem do połowy już na biało umył. Cetewayo bezwłocznie zakupił pół beczki tego specyfiku i odtąd zajęty był myciem się i przedzierzgnięciem się w Anglika. Całymi dniami więc przesiadywał w wannie i pilnie się nacierał zachwalonem mydłem, do czego wodzowie jego pomocnymi być mu musieli. Tarli go, tarli aż do krwi, aż nareszcie monarcha czarny z wściekłością zmiarkował, że znakom londyńskim wierzyć nie można, poprzysiągł też sobie, że odtąd nigdy nie da się już złapać.

Ileż to u nas takich Cetewayów, co choć szczycą się znajomością czytania a nawet do inteligencyi się liczą, dają się codziennie łapać Prof. Orlice, wiedeńskim bazarom rozdającym wszystko za darmo, Pain Expellerom, Matteim.

Pogoń z 10 grudnia 1882

Lincze w USA cz.1

26 lipca 2009

W mieście Tyler w Teksas w Ameryce północnej murzyn znieważył i zamordował białą kobietę. Gdy wieść o tem rozniosła się, tłum białych rzucił się na mordercę i w obecności 7000 widzów spalił go żywcem na stosie, który podpalił własną ręką małżonek zamordowanej.

„Dziennik Kujawski” z 5 listopada 1895



Dokonano lynchu na murzynie

Wczoraj dokonano lynchu w m. Wiggins w stanie Missisipi. Na pewnego murzyna rzucono podejrzanie, iż dokonał on gwałtu na białej kobiecie. Około 200 mężczyzn rozpoczęło natychmiast poszukiwania murzyna, którego wreszcie znaleziono, ukrytego w ciężarowym samochodzie. Murzyna wyciągnięto z ukrycia i powieszono na gałęzi przydrożnego drzewa.

„Dziennik Ostrowski” z 24 listopada 1938