Papierosy polskie w Paryżu
Nasz korespondent paryski (wz) pisze:
Kilka tygodni temu pojawiły się wreszcie w niektórych „bureaux de tabac” w Paryżu zapowiadane od paru miesięcy papierosy polskie „Egipskie”, „Maden” i „Złota Pani”. Po cenach bardzo przystępnych (np. „Egipskie” – 5 fr. 40 (1 zł 90 gr), „Złota pani” – 10 fr. (3 zł 50 gr), w ładnych, nawet bardzo ładnych pudełkach, zdobyły sobie zbyt bardzo szybko.
Przyznać trzeba, że są doskonałe. – „Egipski”, nabyty w Paryżu, smakuje jak doskonały papieros Laurens’a, czy Xantis’ów i dobitnie wykazuje różnicę, jaka zachodzi pomiędzy towarem na eksport, a towarem, przeznaczonym na zbyt w kraju. „Egipski” bowiem, zakupiony w Krakowie, smakuje jak… jak… no, jak „Egipski”!
Cóż, kiedy przysłowiowa już wadliwość funkcjonowania naszych czynników urzędowych zabija momentalnie to dobre, co zrobiła. Od przeszło tygodnia papierosów polskich w Paryżu – niema… Co się stało? Poprostu transport nie nadszedł… Takie nieregularne dostarczanie towaru, który zdołał sobie otworzyć rynek w bardzo krótkim czasie, jest lekkomyślnością naprawdę karygodną. Duży sklep tytoniowy na Montparnassie skarżył mi się (nie cały sklep, tylko jego miła właścicielka), że codziennie telefonuje do przedstawicielstwa polskiego monopolu, czy już papierosy nadeszły, gdyż ma nieprzyjemności od swych stałych klientów, którzy pragną palić te polskie papierosy. Tymczasem papierosy nie nadchodzą…
Natomiast nie zdarza się nigdy, by kiedykolwiek w sklepie tytoniowym zabrakło monopolów innych państw, które wprowadzone są na rynek paryski, jak monopolu niemieckiego, angielskiego, amerykańskiego, włoskiego, belgijskiego, austriackiego, egipskiego… Dlaczego tylko my wykazujemy zawsze złą organizację, co wcale nie jest rzeczą wskazaną na terenie zagranicznym?
„Ilustrowany Kuryer Codzienny” z 14 stycznia 1931