Wpisy otagowane jako patriotyzm

Dwugłowy orzeł

4 października 2014

Dwugłowy orzeł z sympatycznym znaczkiem „c. k.” gnieździ się dotąd na gmachu pocztowym w Tarnowie. Czy nie znajdzie się wreszcie strzelec, który zestrzeli to ponure bydle z państwowej instytucyi polskiej?

„Ilustrowany Kuryer Codzienny” z 14 kwietnia 1919

Inwalida oszust 1863

17 lipca 2013

Wyzyskiwanie litosci kosztem zmyślanych nieszczęść, których przyczyną mają być przykre ciężary powstania lub udział w temże, stało się od pewnego czasu rodzajem zyskownego przedsiębiorstwa. Konstatując ten fakt nie myślimy wcale naganiać współczucia ku tym, których wypadki powstania istotnie o nędzę lub kalectwo przyprawiły, lecz chcemy równocześnie, aby i dawanie i odbieranie pomocy było jak najsłuszniejsze, gdyż oszukaństwa mogą się tylko przyczynić do zrażenia dobroczyńców, ze szkodą istotnie potrzebujących.

I tak od niejakiego czasu chodzi po domach niejaki Sylwester Edward Starzyński, z profesji szewc, a obecnie patentowy inwalid z wojska austrjackiego z r. 1848, który fałszywie za kalekę z obecnych szeregów powstańczych się podaje. S. wzrostu miernego, jasnobląd, z rudawemi faworytami, jest wprawdzie godnym litości, gdyż lewą nogę m zupełnie połamaną, tak iż musi na dwóch kulach chodzić – lecz jest on godnym litości jako żołnierz austrjacki, ranny w Węgrzech, nie zaś jako partyzant polski, ranny pod Radziwiłłowem, za jakiego się wszędzie wydaje. S. mógłby więc prosić o wsparcie odzywając się do wrodzonego każdemu uczucia litości, gdy tymczasem wyzyskuje on w sposób kłamliwy uczucia inne, i jak nam wiadomo, niezłe już na tem zrobił interesa. Kaleka taki niezasługuje już na żadną litośó, temci bardziej Starzyński, który zdolny jest do roboty, gdyż pracował do niedawna u szewca, pana J. Jankowskiego.

„Gazeta Narodowa” z 19 grudnia 1863

Patriotyczne wybijanie okien

6 listopada 2012

Złoczów, 3. grudnia.

Wczoraj o godzinie 9. wieczór zdarzył się następujący wypadek w Złoczowie. Mieszkając w dość ustronnej uliczce, sama jedna, wdowa (nie po urzędniku) nie uznałam potrzeby oświetlenia moich okien, zwłaszcza, że i sąsiednie okna tejże uliczki nie były oświetlone; jednak jakiś gorliwy patrjota, oburzony tym mojem niepatrjotycznem postąpieniem, ugodził tak potężnym kamieniem w moje okno, po dwakroć, że nietylko wybił dwie szyby, potłukł dość kosztowne rzeczy, będące na stoliku przy temże oknie, ale omal mnie samej nie ukamienował.

Teodozja z Niedźwiedzkich Cholewina.

„Dziennik Polski” z 5 grudnia 1873

W sprawie kinematografów 1912

12 maja 2011

W sprawie kinematografów.

Przedstawienia kinematograficzne, cieszące się wielkim powodzeniem, przecież nie odpowiadają pomimo swej doskonałej techniki życzeniom naszej publiczności. Mamy tu na myśli napisy podawane widzowi wyłącznie w języku niemieckim, skazujące go na pobyt w środowisku obcem i wrogiem, zmuszające go do czytania i myślenia po niemiecku. Tak więc w kinematografie zamiast „marzyć i podziwiać cuda” podziwiamy napisy niemieckie, czujemy swoją bezsilność wobec wrogów którzy obrazy wyrabiane przez rozmaite fabryki francuskie, włoskie, angielskie, a nawet amerykańskie, dopiero po zaopatrzeniu ich w niemiecki stygmat wprowadzają do Galicyi.

Liczne artykuły w dziennikach nawołujące do bojkotu tych właścicieli kinematografów, którzy wprowadzają filmy z napisami niemieckimi nie zdziałały nic. Starania galicyjskich kinomatografistów o wyrób film z polskimi tytułami spełzły na niczem wobec stanowczej odpowiedzi fabrykantów.

Najlepszym dowodem tego jest artykuł w „kinematografische Rundschau” z dnia 18. lut. 1912. W dosłownem tłómaczeniu brzmi on następująco: Jako ostatni punkt posiedzenia Związku Przemysłowców kinematograficznych podniesiono pytanie czyby nie można dostarczać film z napisami polskimi. Po wielostronnem rozważaniu przyszli wszyscy do przekonania, że dla wprowadzenia tej nowości natrafia się na takie trudności których ani fabryka, ani wypożyczalnia film pokonać nie potrafi. Obradujący zrezygnowali z wprowadzenia takiej nowości i nadal wprowadzać będą tylko filmy z napisami niemieckimi dla wszystkich krajów Austro-Węgierskich. W tym też duchu postanowiono dać publiczne wyjaśnienie specyjalnem ogłoszeniem w „Kino-Rundschau”. Potem co przytoczyliśmy zdawało by się, że o napisach polskich w kinematografie ani marzyć; jednak jest inaczej.

Oto Panu Eugieniuszowi Porębskiemu asyst. politechniki udało się zebrać konsorcyum złożone z PP. A. i L. Krogulskich, Tadeusza Wolskiego oraz P. Tad. Jankowskiego, którzy dostarczyli odpowiedniego kapitału na utworzenie krajowej fabryki i wypożyczalni film. Towarzystwo to zakupywać będzie filmy (obrazy) wszelkich fabryk światowej sławy i tu na miejscu będą się dorabiać napisy polskie. Filmy wypożyczać się będzie właścicielom kinematografów w Galicyi po cenach takich samych jak filmy wiedeńskie biorą, pomimo że dorabiać się będą napisy polskie.

Tak więc trudności których się bały fabryki zagraniczne pokonali przemysłowcy polscy ufni w pomoc społeczeństwa. Zaznaczyć przytem musimy kilka bardzo ważnych zalet jakie posiada wypożyczalnia film w kraju. Po pierwsze właściciel kinematografu w Galicyi przestaje być zależny od wiedeńskich przemysłowców, którzy robili dobre interesa dając mu byle co. Po drugie nigdy film dobrze zachowanych nie dostał Galicyjski kinematograf bo Wiedeńczycy nie obawiając się konkurencyi posyłali tylko filmy już używane i to za drogie pieniądze. Po trzecie czas transportu film a tem samem i koszt przedstawia się korzystniej.

Życzenia publiczności i właścicieli kinematografów zostały spełnione – oczekujemy tylko poparcia – żądajcie więc film z napisami polskiemu

Dnia 10. marca opuszczą pracownię pierwsze filmy z napisami polskimi, zaś dnia 1. kwietnia pierwszy obraz wykonany w kraju.

W miarę rozwoju dostarczać będzie wspomniana firma coraz więcej zdjęć kinem. naszych cudownych okolic, fabryk, kopalń, zwyczajów i obrzędów ludowych. Na dalszym planie jest tworzenie przedstawień najcelniejszych arcydzieł sztuki polskiej, dramatów, romansów, epizodów z przeszłości Polski.

A teraz jedna jeszcze uwaga; PP. Porębski, Wolski i Ska starają się o stworzenie cenzury u nas w kraju na wzór cenzury we Wiedniu gdzie przedstawiciele władzy politycznej i szkolnej badają obrazy puszczane w obieg.

Wyniki cenzury ogłaszane będą co tygodnia we wszystkich pismach. Młodemu przedsiębiorstwu życzymy powodzenia, które jest tem pewniejsze, że zyskało już poparcie bojkotu, a niewątpliwie zyska uznanie w całym kraju. Dla interesowanych podajemy adres firmy: „Pierwsze Gal. Przedsiębiorstwo wyrobu i wypożyczania film kinematograficznych, Ska z ogr. odpowiedzialnością, ul. A. Potockiego l. 23. Lwów.

El.

„Głos Rzeszowski” z 24 marca 1912

Precz z niemieckimi zabawkami!

6 września 2010

Precz z niemieckiemi zabawkami!
(Do polskich dzieci).

Każde dziecko powinno o tem pamiętać, iż ma dwie matki, które musi jednakowo kochać, szanować i uszczęśliwiać. Jedna – ta pierwsza, która otacza dziecko opieką, która troszczy się o jego wygody i przyjemności, która tuli do serca gorąco i złote słowa nauki szepce – ta bywa kochana i wdzięcznością otaczana. Tamta druga – potrzebuje tak samo miłości dzieci, jak i ta pierwsza matka, one tak samo czeka na te lata, w których już dzieci stają się dojrzalsze, aby czerpać siłę z ich sił, aby stawać się szczęśliwszą przez ich czyny i cnoty i naukę.

Dzieci polskie kochają Ojczyznę, uczą się i lubią się uczyć każdej piosenki, która o sławie polskiej mówi, lecz nie wiedzą, czem dzisiaj, gdy są jeszcze dziećmi, mogą Jej służyć.

Otóż, chcemy powiedzieć dzieciom polskim, iż i przy zabawie, mogą i powinny przestrzegać tego, aby nigdy niemieckich zabawek niekupować, ani ich brać od starszych.

- Precz z niemieckiemi zabawkami!… Oto hasło dzisiejsze dla polskich dzieci.

- My wiemy, jak tam w dali, krwią zachodzą ręce polskich dziatek, które mowę polską miłują, więc jakże mielibyśmy bawić się zabawkami od Niemców sprowadzanemi?…

- My wiemy, jak tam prześladują i gnębią ojców biednych, jeśli chcą dzieci wychować po polsku, więc jakże byśmy ich zabawki mieli brać do rąk ?…   Czytaj dalej…

Bloki rysunkowe

24 czerwca 2010

Bloki rysunkowe.

Od szeregu lat nasze handle przyborów szkolnych sprowadzają bloki rysunkowe z Wiednia, Czech i Ślązka, a w ostatnim roku Budapeszt wprost zasypał Galicyę swymi zielonymi blokami, znajdując niestety u przeważnej części naszych kupców usłużnych zwolenników wysyłania grosza za granicę wtedy, gdy go posiadamy sami tak mało i gdy łatwo ulokować go możemy w kraju.

W Galicji bowiem wyrabia bloki rysunkowe, nie ustępujące w niczem blokom węgierskim, czeskim i niemieckim, kilka firm, jak Czerlańska fabryka papieru Braci Kolischer, J. F. Fischer w Krakowie, Landau i Zucker w Krakowie, Leopolia we Lwowie, I. Ringer w Krakowie, Spółka wytwórczo-handlowa przyborów szkolnych we Lwowie i inne.

Wobec tak licznej konkurencyi między firmami krajowemi zarówno co do ceny, jako też jakości bloków rysunkowych sądzimy, że już ostatni czas by Kupiectwo nasze solidarnie zerwało z systemem zamawiania tych przyborów rysunkowych w Peszcie i t. p, miejscowościach zagranicznych. – Oileby zaś nasi kupcy nie zastosowali się do tego powszechnego u nas obecnie żądania wyrażamy nadzieję, że nasze patryotycznie usposobione nauczycielstwo nie pozwoli sobie i młodzieży narzucać towaru obcokrajowego.

Wobec zbliżającego się początku roku szkolnego jest to kwestya na czasie.

„Głos Rzeszowski” z 20 sierpnia 1905

Prośba

11 sierpnia 2009

Prośba.

Naszym podoficerom utrudnia pracę mimo szlachetnego patryjotyzmu i dobrej chęci brak poprawnego władania językiem polskim. W wojsku zależy wiele od nabycia i umiejętności stosowania prostych i wyraźnych form, których niestety od naszego żołnierza wymagać nie możemy. By temu złu zaradzić, by zbudować to, czego nam wróg nie pozwolił i nie dał, powodowany troską o dobro żołnierza włączyłem w dział instrukcji prócz historji polskiej i śpiewu dla wszystkich, dwie godziny tygodniowo obowiązkowego pisania poprawnego dla podoficerów bataljonu. Z braku sił odpowiednich do udzielania gramatyki i ortografii, zwracam się do szlachetnych serc, by zaofiarowały swoje siły naszemu żołnierzowi. Zgłoszenia przyjmie bataljon z wdzięcznością.

R. Grzeszkowiak, podpor. i komendant I bataljonu garnizonow.

„Kurjer Poznański” z 4 marca 1919

Patriotyczne inseraty obrączek z 1893 r.

26 lipca 2009


(inserat)
 

Dla kawalerów!

Na samych Kujawach w przeszłym roku około 50 par małżeńskich za pomocą obrączek ślubnych, kupionych od M. Dutkiewicza, zegarmistrza, szczęśliwie połączonych zostało. Nawet i najtrudniejsi kawalerowie, czytując o obrączkach ślubnych od M. Dutkiewicza, do stanu małżeńskiego nakłonić się dali, przekonując się, że tylko dobra żona szczęście w domu zapewnić może. Precz więc z stanem kawalerskim, do dzieła Kujawiaku, spraw przykrość Bismarkowi!

„Dziennik Kujawski” z 17 listopada 1895 (Inowrocław)



(inserat)
Chcesz się bracie żenić?!
udaj się po obrączki ślubne złote, srebrne lub imitacyjne do
M. Dutkiewicza
zegarmistrza w Inowrocławiu

„Dziennik Kujawski” z 20 stycznia 1895