Wpisy otagowane jako statki

Okręt nie do zatopienia

26 lipca 2016

Okręt nie do zatopienia.

W porcie tulońskim spuszczono na morze nowy okręt „Cecille”, który kosztował 8 milionów franków, a którego podwójny płaszcz wypełniony jest cellulozą, mająca tę własność, że gdy kula wybije w pancerzu otwór, ona rozciąga się i otwór zamyka. Jeżeli wynalazek ten okaże się praktycznym, żaden okręt nie będzie mógł w przyszłości zatonąć i pancerze stalowe wyjdą z użycia.

„Gazeta Lwowska” z 20 maja 1888

Okręt umarłych

20 maja 2016

Okręt umarłych.

Z Seattle, ze stanu Waszyngton, wyruszył niedawno w drogę do Azji wschodniej parowiec angielski, wiozący na pokładzie 8000 zwłok zmarłych w Ameryce Chińczyków, którzy za życia postarali się o to, by ich wedle narodowego zwyczaju pochowano na ziemi przodków. Transport taki wyrusza do Chin co kilka lat, gdyż inaczej byłaby to rzecz za kosztowna; w terminie oznaczonym dokonywa się ekshumacji zmarłych w tym czasie Chińczyków, pogrzebanych na cmentarzach amerykańskich i przewozi się ich do ojczyzny.

„Przyjaciel Ludu” z 21 kwietnia 1912

Zbuntowane małpy

20 maja 2016

Zbuntowane małpy.

W nader opłakanem położeniu znajdowała się tymi dniami załoga pewnego brytyjskiego statku, który wylądował na wschodniem wybrzeżu Ameryki północnej. „Indrawelff” przybyły z Singapore, miał na pokładzie kolekcyę małp z 28 sztuk złożoną. Pewnego dnia w ciągu podróży, chciano olbrzymią klatkę z jednego miejsca na inne miejsce przestawić. Na nieszczęście oderwała się podłoga klatki i zanim się opatrzono, małpy wymknęły się i w paru sekundach rozbiegły się po całym okręcie. Cztery z tych stworzeń skończyły natychmiast samobójstwem, skoczywszy przez otwór wielkiego komina do gorejącego pieca. Inne jednak dostały się de kuchni i spiżarni i poczęły strasznie tam gospodarować, a w żaden sposób, ani zły, ani dobry nie można było małp ztamtąd wyprowadzić. Broniły się przeciw atakom zrozpaczonej głodem załogi kąsaniem i drapaniem. Dopiero po paru dniach udało się awanturnicze małpy opanować i pozamykać napowrót do klatki.

„Gazeta Lwowska” z 15 grudnia 1900

Zając w łódce

24 października 2014

Z powodzi.

„Gazeta Toruńska” opisuje następujące ciekawe zdarzenie z powodzi. Dwaj włościanie płynęli małem czółenkiem po wezbranych falach, które zalały ich wioskę. Przepływając około jakiegoś drzewa, zatopionego po same konary, spostrzegli na nim zająca. Biedny szarak, zaskoczony zapewne niespodziewaną powodzią i uniesiony falą, przypadkowo dopłynął do drzewa i znalazł schronienie pomiędzy szeroko rozpostartemi gałęziami. Włościanie, zbliżywszy się do drzewa, chcieli dosięgnąć wylęknionego zająca, wychylili się więc obadwaj z czółna, trzymając się gałęzi. Przechyliwszy się jednak za bardzo, utracili równowagę; łódź odepchnięta ich ciężarem, usunęła się im z pod nóg i niefortunni myśliwi zawiśli na gałęzi, nurzając się w wodzie po szyję. Tymczasem czółno ruszyło powoli z biegiem fali, a spłoszony zając, szukając ratunku przed napaścią, jednym susem znalazł się w opróżnionej łodzi. Wiatr popędził łódź do brzegu i tym sposobem zając wyratował się szczęśliwie z toni, pozostawiając ratunek chciwych łupu włościan własnemu ich przemysłowi.

„Łowiec” z 1 maja 1888

Angielski okręt pod rosyjską twierdzą

4 sierpnia 2013

Niemało popłochu narobił w Kronstadzie i w Petersburgu wypadek, który się stał 6 b. m. Zrana gdy się mgła, osłaniająca zatoki kronsztadzkie rozwiała, ujrzeli moskale tuż u przystani wschodniej Aurorę, wojenny okręt angielski, który nie wiedząc jakim sposobem i dlaczego podemknąwszy się aż pod same mury Kronsztadu, osiadł na mieliżnie. Moskale pośpieszyli z pomocą i udało im się zwlec kolos angielski, lecz wizyta ta zagadkowa wcale im nie do smaku. Podejrzywają, że kapitan angielski rekognoskując znienacka twierdzę moskiewską, naraził się z umysłu na ławę piaskową.


„Gazeta Narodowa” z 21 czerwca 1863

Moskiewskie straszydło

6 listopada 2012

Moskiewskie straszydło.

Zeszłego roku donosił angielski dziennik Times, że Moskwa buduje ku obronie Newy olbrzymi statek podwodny, kosztujący 115.000 rubli. „Budowa tego statku – pisała wtedy Times - okryta jest głęboką tajemnicą. Tyle tylko donieść możemy, że siatek ten poruszać się będzie za pomocą ściśnienia powietrza i połączony ma być z maszyną, która zapalać będzie przez elektrykę ogromne walce, napełnione prochem w celu niszczenia nieprzyjacielskich okrętów. Załoga tego podwodnego statku, który zawsze blizko powierzchni wody płynąć będzie, obserwować może przez maleńkie okienka, co się dzieje na powierzchni.” Nikt nie wierzył wtedy temu doniesieniu. Tymczasem wieść o tem podmorskiem straszydle potwierdza się zupełnie. Rząd moskiewski zamówił u firmy James Russel and Sons w Wednersbury aparat, który poruszać ma ten dziwoląg podwodny. Aparat składać się będzie z 200 rur z kutego żelaza przeciętnej długości 1-2 stóp. Rury te, przeznaczone do przechowywania powietrza, mają 13 cali średnicy. Wytrwałość ich obliczona na 2.000 funtów nacisku.

„Gazeta Narodowa” z 7 sierpnia 1864

Osobliwi pasażerowie

17 listopada 2011

Osobliwych pasażerów przewoziła niedawno barka brytyjska „Margareth” z zachodniego wybrzeża Afryki do Bostonu. Ładunek barki składał się z 12 więźniów, 400 papug, orangutana, goryla, kilku innych małp oraz dwóch krokodyli. Szczury zjadły cały zapas ziarna, przeznaczony dla ptaków, tak, że wszystkie papugi wymarły. Podczas burzy węże i krokodyle wydostały się ze swoich skrzynek na pokładzie i wtargnęły na posłania majtków, których skutkiem tego musiano umieścić w kajutach. Gady toczyły nieustanną walkę ze szczurami i między sobą, dopóki ostatni krokodyl nie pożarł ostatniego węża, który wszakże został pomszczony, gdyż skrzynia spadła na krokodyla i zabiła go na miejscu. Podczas walki gadów, małpy powłaziły na liny okrętowe i żadną miarą zejść nie chciały, aż w końcu uniosły je fale z pokładu, gdzie pozostały tylko cztery. Najgorszym pasażerem jednak był goryl, mający pięć stóp wysokości. Pomimo, iż drewniana skrzynia jego była bardzo mocna, strzaskał wieko, wydostał się, i ku przerażeniu załogi chwycił drąg żelazny, którym zaczął wywijać na wszystkie strony, tak, iż pokład w jednej chwili został pusty. Pewnego dnia oskalpował na wpół kucharza, murzyna, i puścił nieboraka dopiero wówczas, gdy padł pod ciosami siekiery. Pazury goryla wszystkim dały się we znaki, a załoga barki przez całą drogę ani na chwilą nie była pewną życia.

„Łowiec” z 1 maja 1890

Nielegalny imigrant z 1938 roku

23 września 2011

Przygoda egzotycznego „trampa”

GDYNIA, 15.12. (PAT.).

Przed sądem grodzkim w Gdyni, stanął 15-letni Murzyn Samba, oskarżony o nielegalne przekroczenie granicy.

Samba pochodzą z Dakaru w Afryce. Słysząc dużo o nowym wielkim porcie polskim – Gdyni, zakradł się na jeden ze statków i odpłynął do Polski w poszukiwaniu pracy. Podróż Samba z Dakaru do Gdyni trwała kilka tygodni. Przez cały ten czas był on ukryty w jednym z zakamarków statku, żywiąc się orzechami i wodą, które zabrał ze sobą.

Wyrok sądu polskiego ograniczył się do udzielenia Murzynowi napomnienia.

Egzotyczny „tramp” zostanie najbliższym statkiem odesłany do Dakaru.

„Czas” z 16 grudnia 1938