Wpisy otagowane jako wypadki

Mysz przyczyną śmierci

7 czerwca 2014

Mysz przyczyną śmierci.

W Rewnej na Bukowinie zdarzył się, jak donosi czerniowiecka Gazeta Polska dziwny wypadek. Dnia 4 b. m. włościanka Magdalena Korinczuk, wstawszy zrana, ubierała się w buty. Naraz w jednym z butów, uczuła coś ciepłego i usłyszała pisk. Wyjęła natychmiast nogę, a w tejże chwili z buta wyskoczyła mysz. Korinczukowa, która zawsze czuła nieprzezwyciężony wstręt do tego stworzenia, tak się przelękła, iż zemdlała, popadła w spazmy i po kilku godzinach wyzionęła ducha.

„Gazeta Lwowska” z 12 stycznia 1890

Niedorzeczny zakład

7 czerwca 2014

Niedorzeczny zakład.

W Cieplicach założył się o 10 zł. pewien czeladnik stolarski, że zje 26 kiszek wątrobianych i 10 bułek. Przy 23 kiszce oświadczył, że dalej jeść nie może; nie tylko że przegrał zakład, ale w dodatku postradał życie wskutek przesycenia.

„Dziennik Polski” z 10 listopada 1869

Żywy nieboszczyk

7 czerwca 2014

Żywy nieboszczyk.

Z Petersburga donoszą do pism berlińskich: We wsi Jegorówka, w gub. tulskiej, pochowano chłopa, jako nieżywego. W dwa dni potem z mogiły zaczęły się dobywać jęki. Chłopi utrzymywali, że nieboszczyk pokutuje za grzech i nie chcieli go odkopywać. Dopiero po upływie dalszych dwóch dni, przy pomocy żandarmeryi odkopano chłopa, który jeszcze żył, ale znajdował się w stanie ostatecznego wycieńczenia. Osiwiał on w tych dniach zupełnie.

„Gazeta Lwowska” z 19 stycznia 1907

Smutny skutek żartu

31 marca 2014

Smutny skutek żartu.

Wiadomy jest zwyczaj sławiański, wzajemnego oblewania się wodą młodzieńców i dziewcząt w poniedziałek wielkanocny. Praktykują go u nas z wielką satysfakcją zaściankowi adonisy na swych bogdankach i odwrotnie. Młódź wiejska hołduje jednak temu zwyczajowi z trochę zbyt rubasznem zamiłowaniem, pławiąc w czambuł wszystkie krasawice w pierwszym lepszym potoku lub rzece. Żart taki, posuwany po za wszelkie granice godziwości, smutne nieraz sprowadza skutki. Kilka dni temu stawało przed sądem krajowym lwowskim trzech parobków z Derewni, oskarżonych o zabójstwo z nieostrożności, popełniane właśnie skutkiem owego miłego zwyczaju. W tegoroczny poniedziałek wielkanocny ruski wrzucili oni służącą z nimi razem we dworze dziewkę do stawu w miejsce, gdzie woda sięgała na sążeń wysokości. Na krzyk topiącej się pospieszono z ratunkiem i wyciągnięto ją z wody, ale dziewka umarła jeszcze dnia tego samego. Cierpiała ona bowiem na wodną puchlinę w sercu, a gdy wpadła do wody, nastąpiła przerwa w cyrkulacji krwi a później śmierć przez paraliż. Sąd skazał każdego z winowajców na 2 miesiące więzienia. Godziłoby się naprawdę obywatelstwu i duchowieństwu wpływać, jeżeli nie na zniesienie, to przynajmniej na uszlachetnienie podobnych barbarzyńskich zwyczajów ludowych.

„Gazeta Narodowa” z 6 października 1864

Okadzanie

31 marca 2014

Fatalny przesąd.

Pisma warszawskie donoszą: Jednemu gospodarzowi we wsi Blinowie pod Kraśnikiem w gubernii lubelskiej chorowały gąsięta. Powiedziano mu, że trzeba je mocno okadzić, to wyzdrowieją. Kupił więc ów gospodarz funt prochu, wziął na denko żaru i zawoławszy żonę i córkę do pomocy, zabrał się do okadzania gąsiąt. Żonie dał do trzymania denko z węglami, a córce kazał potrzymać gęsiaka. Sam zaś wziął butelkę z prochem i zaczął go z wysoka sypać. Ale póty tylko było tego kadzenia, póki proch nie doleciał do węgli, bo gdy tylko kilka ziarnek ogniem się zajęło, jednocześnie też wybuchł wszystek proch w butelce. Od straszliwego huku aż okna powylatywały, ludzie popadali zemdleni na ziemię. Matka i córka szczęśliwie uniknęły kalectwa, gorzej było z ojcem, bo mu siła wybuchu oderwała wielki palec u ręki.

„Nowa Reforma” z 13 lipca 1911

Wściekły lis pokąsał krowę, a krowa – weterynarza

15 marca 2014

Wściekły lis pokąsał krowę, a krowa – weterynarza.

(Hr) W Puszczy Rudnickiej wydarzył się niezwykły wypadek.

Na polach wsi Zegarynowo wściekły, jak się potem okazało, lis pokąsał krowę jednej z włościanek. Lisa chłopi zabili.

Po kilku dniach pokąsana krowa zachorowała i gdy wezwano do niej weterynarza wileńsko-trockiego dra Gnoińskiego, podczas oględzin ugryzła lekarza. Ustalono, że krowa była wściekła, wobec tego dr Gnoiński zmuszony był poddać się zabiegom przeciwko wściekliźnie.

„Ilustrowany Kuryer Codzienny” z 31 lipca 1939

Napadnięty przez sowę

22 lutego 2014

NAPADNIĘTY PRZEZ… SOWĘ.

Sekretarz sądowy Józef Przybylski z Lidzbarka wracając wieczorem do domu został napadnięty przez… sowę. Zaatakowała ona J. P. w głowę, który zaskoczony bronił się rozpaczliwie przed napastnikiem. Odniósł on bolesne rany na głowie. Takiego wypadku w okolicach Lidzbarka dotychczas nie notowano.

„Ilustrowany Kuryer Codzienny” z 7 czerwca 1937

Zakład

22 lutego 2014

Tarnopol. Sześć kieliszków wódki jeden po drugim ofiarował się wypić o zakład włościanin Semko Szkilny z Kupczyniec, i wygrał istotnie, ale w dwa dni umarł.

„Gazeta Narodowa” z 6 kwietnia 1877

Nie wyrzucać siekiery przez okno

27 grudnia 2013

Nie wyrzucać siekiery przez okno

W dniu wczorajszym B. Dołęgowski lat 32, kolejarz, zam. Równa nr. 19, przypadkowo został zraniony w głowę siekierą, wyrzuconą przez okno przez Władysława Szczyguło, zam. Równa 17.

Poszkodowanego przewieziono do szpitala Przemienienia Pańskiego, w stanie ciężkim.

Dochodzenie prowadzi 14-ty komisarjat.

„ABC” z 22 grudnia 1926

Pożar na rowerze

12 października 2013

Pożar na rowerze.

Gazety warszawskie donoszą:

W tych dniach, szosą marymoncką w towarzystwie brata, dążyła do Warszawy na rowerze, wieczorem, panna A. L., z płonącą świecą w latarce papierowej, zawieszonej przy kierowniku. W pobliżu rogatek latarka zapaliła się, przyczem ogień objął lekką suknię cyklistki tak szybko, iż natychmiastowa pomoc już nie zdołała zapobiedz bolesnemu oparzeniu twarzy i rąk. I na bicyklu więc spalić się można…

„Słowo Polskie” z 10 czerwca 1897

Magia przeciwpożarowa

12 października 2013

O, ciemnoto!… W Czornawcu (Bukowina), u gospodarza Jurka Kapickiego, wybuchł pożar w stajni, znajdującej się w sąsiedztwie szkoły tamtejszej. Na widok ognia, rzuciły się dzieci szkolne pod kierunkiem nauczycieli do konewek, a inne do dzwonka. Energiczna pomoc poskutkowała: ogniowi nie pozwolono się rozszerzać i wkrótce też został on ugaszony. Gdy tak pracowano około stajni, żona Kapickiego ratowała położoną obok chałupę na swój sposób. Jak? Czy może oblewała dom wodą, lub postawiła na dachu obraz ? Gdzie tam… rozebrała się, ku wielkiemu zgorszeniu obecnych do naga – i w ten sposób trzy razy obiegła dokoła chałupę. Ogień zgasł, chałupa ocalała, a baby z całej z całej wsi są pewne, że stało się to za sprawą „czarów” bezwstydnej, a głupiej kobiety.

„Słowo Polskie” z 10 czerwca 1897

Piorun w Przemyślu 1839

31 sierpnia 2013

Dnia 5. około godziny 4téj po południu nadciągnęła nagle ponad Przemyśl wielka burza, która około godziny 5téj mocną błyskawicą i przeraźliwym grzmotem się rozsrożyła. Piorun uderzył w dóm zajezdny pod „trzema kogutami” na przedmieściu Zasańskiém, i nie zapaliwszy nic zdruzgotał w szynkowni źwierciadło, zabił siedzącego pod niém woźnicę Szymona Plutę, tudzież bawiącego się w przedsieni syna szynkarza, osmolił bawiącéj się z nim dziewczynie bok lewy i rzucił o ziemię wszystkie osoby, które się w szynkowni znajdowały. Te ostatnie, których było blizko cztérdzieści, prócz przestrachu i ogłuszenia, trwającego przez pół godziny, bynajmniéj uszkodzonemi nie zostały.

Y***

„Gazeta Lwowska” z 10 sierpnia 1839

Kogut oślepił dziecko

31 sierpnia 2013

KOGUT OŚLEPIŁ DZIECKO.

We wsi Paławkowicze Małe, gminy kleckiej, w pow. nieświeskim wydarzył się wstrząsający wypadek oślepienia dziecka przez koguta. Do bawiącej się 3-letniej córeczki rolnika Sroki podbiegł w obecności rodziców i rodzeństwa kogut, który uderzeniami dzioba oślepił dziecko. Mimo natychmiastowej pomocy lekarskiej dziewczynka utraciła całkowicie jedno oko. Nieszczęśliwą przewieziono do szpitala w Baranowiczach, gdzie dokonano operacji wyjęcia oka.

„Ilustrowany Kuryer Codzienny” z 3 maja 1939

Masowe utonięcie

4 sierpnia 2013

Masowe utonięcie.

Z Petersburga donoszą:

Gdy wczoraj 2.000 robotników tut. fabryki Thorntona, wracając do domu, przeprawiało się przez Newę, lód się pod nimi załamał i około 200 robotników wpadło do wody. Tylko 11 zdołano wyratować.


„Gazeta Lwowska” z 13 grudnia 1906

Powstaniec czworonożny 1863

6 listopada 2012

Ze Stryjskiego

(Powstaniec czworonożny.)

Z pomiędzy włościan, którzy w dniu 8. b. m. ze wsi Kołozyny blisko Żurawna, za grzybami i żołędzią w las się udali, spostrzegł jeden postać w bliskości sągów czającą się. W mniemaniu, że to ukrywający się Polak, jak zwykle powstańców nazywają, zwołuje towarzyszów i rozsyła ich na około miejsca, gdzie widział tę postać, a sam rusza prosto na mniemanego Polaka. Gdy się zbliżył i słowami groźnemi przemówił, podnosi się z legowiska potężny niedźwiedź, bo on to był, i porywa bohatera opisanej wyprawy w tak silne objęcia, że tenże w krótkim czasie ducha wyzionął.

„Gazeta Narodowa” z 22 października 1863

« Poprzednia stronaNastępna strona »