Wpisy otagowane jako wyzysk

Za niewypłacanie zarobków gotówką

26 marca 2015

Za niewypłacanie zarobków gotówką

Sąd Pokoju w Białymstoku skazał współwłaścicieli fabryki sukna i koców Cytronów w Supraślu na 1 miesiąc bezwzględnego wiezienia za uporczywe wypłacanie robotnikom zarobków w bonach żywnościowych do kooperatyw zamiast w gotówce.

„Lech. Gazeta Gnieźnieńska. Codzienne pismo polityczne dla wszystkich stanów” z 6 kwietnia 1928

Rozpaczliwe położenie górników polskich w Pensylwanii

7 marca 2015

Rozpaczliwe położenie górników polskich w Pensylwanji.

Prasa polsko-amerykańska przynosi wiadomość o rozpaczliwem położeniu górników polskich w Zagłębiu węglowem w Pensylwanji i w południowem Ohio, które należą do „The Valley Camp Coal Company”. Kompanja ta uprawia bezkarnie wyzysk zatrudnionych tam górników na szeroką skalę. Położenie górnika w tem zagłębiu ilustruje list jednego z górników-Polaków, wystosowany do redakcji polskiego „Pittsburczanina”, w którym autor skarży się, że kompanja stale obniża im zarobki i że zarobki te wypłaca kwitami, które górnik może zrealizować tylko w sklepie, należącym do kompanji.

„Doszło już do tego – pisze autor listu – że płacą nam 60 centów za 4-tonnowy wózek, t. zn., jeżeli górnik ukopie trzy wózki węgla, to zarobi 1 dol. 80 centów na dzień. Zarobi, lecz nie dostanie tego 1 dol. i 80 centów, gdyż musi opłacić z tego nabój do wysadzania węgla w kwocie 50 centów, a nadto 7 centów za latarkę, tak, iż zarabia na czysto 1 dol. 23 centy. Lecz i tego nie otrzyma w gotówce, lecz otrzymuje kwitek do „kompanicznego” sklepu, który właściwie jest norą lichwiarską, gdyż za towar dany robotnikowi liczy tak wygórowane ceny, iż robotnik nigdy nie ma centa w kieszeni, lecz stale jest w długach u kompanji i w sklepie. Żyjemy w piekle prawdziwem, w takiej strasznej nędzy, iż wprost trudno sobie gorszą wyobrazić”.

Tak wygląda obecnie los górnika w złotopłynnej Ameryce.

„Ilustrowany Kuryer Codzienny” z 22 października 1932

Ofiara lichwy

24 czerwca 2010

Ofiara lichwy.

W Szczercu zdarzył się temi dniami wypadek, który zainteresować powinien władze szkolne, a nawet prokuratoryę państwa. Stanisław Budziński, nauczyciel szkoły ludowej w Czerkasach, w powiecie lwowskim, pobierający miesięcznie 20 złr., z której musi żonę i troje dzieci utrzymać, popadł z powodu słabości swej rodziny w ręce niejakiej Chany Müller, handlarki wiktuałów. Wyłudziła ona mianowicie w zamian za dostarczoną żywność od Budzińskiego arkusz pensyjny w zastaw i co pierwszego pobierała za niego pensyę, dając mu z takowej, co łaska jej raczyła. Budziński, zrozpaczony, w ostatecznej nędzy nie widział innego punktu wyjścia dla siebie, jak zjawić się dnia l czerwca b. r. w urzędzie podatkowym i przy wypłacie pensyi wyrwać Müllerowej z rąk swój arkusz, z oświadczeniem, że dalej wyzyskiwać się nie da, gdyż dziesięć razy już zapłacił to, co jej był winien. Jak pantera rzuciła się Müllerowa na niego, chwyciła obiema rękami za piersi, domagając się zwrotu arkusza. Budziński chciał udać się do urzędu gminnego, lecz Müllerowa w pogoń za nim się puściła i tuż przed samym urzędem gminnym na jej krzyk zbiegło się wielu żydów, porwali Budzińskiego, obalili go na ziemię i póty bili, dopóki mu arkusza nie wydarli. Na ratunek nikt się nie zjawił. Müllerowa jest dalej w posiadania arkusza płatniczego i dalej ma pobierać pensyę. Fakt ten nie należy wcale do rzadkości, albowiem w każdem mieście znajduje się podobny lichwiarz nauczycielski, który stosami przechowuje u siebie arkusze płatnicze, zostające u niego w zastawie za udzielone nauczycielom pożyczki i zaliczki, które biedny nauczyciel jest zmuszony zaciągać w nagłych wypadkach, a dostawszy się raz w ręce takiego lichwiarza, nie rychło z jego szpon wyrwać się może.

„Czas” z 29 czerwca 1892