DZIADY.
Na początek zwracamy dzisiaj uwagę Rady miejskiej na jedną z najprzykrzejszych i najważniejszych spraw naszego miasta, to jest na żebraninę żebraków i sposób żebrania.
Nie potrzeba chyba o tem mówić, że w krajach jako tako cywilizowanych żebraków po prostu niema. Już w sąsiednich krajach niemieckich żebractwo jest surowo zakazane, a żebrakami opiekuje się gmina. Tylko u nas w Galicyi, w tym Bärenlandzie(*), kwitnie żebranina na ogromna skalę, a Rzeszów pod tym względem zajmuje z pewnością jedno z pierwszych miejsc.
Jużcić wiem o tem, że takiej rzeczy odrazu za jednym zamachem załatwić nie. można, bo trudno jakimś zakazem skazać ewentualnie tych biedaków na śmierć głodową, ale z drugiej strony jesteśmy zdania, że żebractwo możnaby już teraz łatwo ograniczyć, że możnaby usunąć te okropne kaleki z ulic, które tak strasznie denerwująco działają na przechodniów, że możnaby usunąć te korowody wynędzniałych żebraków, przeciągających co piątek ulicami miasta, kłócących się między sobą i wyzywających się najordynarniejszymi wyrazami.
A więc: Powinna się utworzyć w Radzie miejskiej specyalna komisya, któraby zebrała: wszelkie dane statystyczne i obmyśliła sposób usunięcia tej prawdziwej plagi społeczeństwa, uwalniając przez to publiczność od ustawicznego nagabywania ze strony żebraków – w domu, – na ulicy, przy kościele, na wycieczce, w ogrodzie, nawet w lesie. Nim zaś komisya obmyśli sposób zupełnego wyrugowania żebraniny, można na razie usunąć ową armię piątkową w sposób następujący: Niech jeden z radnych – lub lepiej kupiec – a może to zrobić całkiem prywatnie – spisze te firmy, które dają owej armii stały podatek co sobotę i niech poszle co sobotę jednego, aby ów podatek dla wszystkich zebrał. Piszący to rozmawiał już o tem z kilkoma kupcami i wszyscy bardzo chętnie a nawet z wdzięcznością na taki sposób spłacania owej daniny się godzą.
A więc do dzieła, bo zasługa będzie ogromna.
„Głos Rzeszowski” z 1 maja 1910
(*) Bärenland – niem. „kraina niedźwiedzi”