Wpisy otagowane jako konserwy

Maggi

7 czerwca 2014

Umarł człowiek, który wynalazł… „Maggi”.

Maggi… Któż go nie zna? Te niewielkie kostki, lub flakoniki o długich, wązkich szyjkach, są równie dobrze znane śród wiecznych śniegów, jak pod zwrotnikami, są namiastką pożywności „chudych” potraw, któremi karmi się trzy czwarte ludzkości.

Człowiek, który wynalazł „Maggi” ma niewątpliwe zasługi wobec świata i należy mu się wdzięczne wspomnienie w chwili, gdy przyszła wiadomość o jego śmierci. Był nim John Dorrence, zmarły niedawno w Bostonie, kiedyś profesor jednego z uniwersytetów amerykańskich.

Karjera tego „dobroczyńcy ludzkości” była niezwykła nawet jak na amerykańskie stosunki. Olbrzymi majątek, obliczany na setki miljonów dolarów, zdobył Dorrence dzięki owym małym kostkom, które w ciągu dziesiątków lat zdobyły na świecie popularność, nie mniejszą od… gramofonu.

Dorrence, urodzony w 1858 roku, syn zwykłego farmera, otrzymał wykształcenie wyższe i obrał jako swą specjalność chemję. Poważne prace naukowe, dotyczące najbardziej skomplikowanych zagadnień chemicznych, zjednały mu sławę nie małą. Ale w Ameryce trudno zadowolić się samą sławą naukową. Młody uczony rzuca katedrę, laboratorja i ulegając potężnemu prądowi zdobycia karjery, wyjeżdża do Chicago, gdzie w dziale chemicznym fabryki konserw „Armoor et Company”, pracuje nad… wydobyciem z produktów spożywczych maksymalnej ilości „skondensowanej pożywności”. Z fabryki konserw mięsnych przenosi się do fabryki konserw jarzyn i pewnego dnia dochodzi do bardzo prostego stwierdzenia: istnieją oto najróżnorodniejsze odmiany konserwowanych potraw stałych – niema natomiast zup i buljonów. Zdobyte doświadczenie ułatwia mu drogę poszukiwań i w roku 1900 pojawia się na rynku produkt, którego intrygująca nazwa wszystkich zaciekawia. Było to w okresie jednego z kolejnych krachów giełdowych i bezrobocia w Ameryce, tuż przed samemi świętami Bożego Narodzenia.

Ten „gwiazdkowy” podarunek dla najuboższej ludności amerykańskiej zyskał sobie tak wielkie uznanie wśród kobiet, że… po dwóch latach Dorrence był milionerem, a żółte kosteczki „Maggi” stanowiły nieodzowną przyprawę każdego posiłku.

„Gazeta Lwowska” z 21 grudnia 1930

Konserwa mleka kobiecego

9 lutego 2012

Konserwa mleka kobiecego.

Profesor uniwersytetu kazańskiego, Danilewski, wynalazł i przywiózł do Petersburga na próbę ostatecznie przygotowane przezeń mleko kobiece, które podług słów naocznego świadka, doktora, ma zupełnie taki sam smak, kolor i zapach jak naturalne mleko kobiece. W stanie rozpuszczonym, nieprzygotowanym, konserwa ta ma pozór zupełnie suchej kaszy, którą stosownie do potrzeby kładą w gorącą wodę i mleko w jednej chwili jest gotowe. Pozostawiona na powietrzu i w miejscu ciepłem mieszanina ta nie kiśnie w ciągu dwóch dni; sucha zaś skorupa konserwy nie psuje się nigdy. Dzieci piją chętnie to mleko, a żołądek ich wybornie je trawi. Były wypadki, że dawano je i przy silnych rozstrojeniach żołądka, a zawsze skutkowało lepiej, aniżeli krowie lub jakiebądź inne sztucznie przygotowane mleko. Przeznaczone ono jest wyłącznie dla dzieci przy piersi i będzie prawdziwem dobrodziejstwem jeśli nadal próby się sprawdzą, gdyż wynajmowanie mamki, przy niemożności karmienia dziecięcia mlekiem macierzyńskiem, połączone jest z takiemi kosztami i wszelkiego rodzaju niedogodnościami, że w wielu rodzinach przymuszeni bywają karmić dzieci mlekiem krowiem. Podług składu chemicznego, to sztucznie przygotowane mleko dla dzieci, niczem się nie różni od mleka naturalnego kobiecego.

„Dziennik Polski” z 26 września 1871

Co żołnierz dostaje w polu?

25 lipca 2009

Co żołnierz dostaje w polu?

Korespondent „Kölnische Ztg.” z terenu walk w Karpatach donosi: Żołnierz dostaje na dzień następujące rzeczy: 400 gramów mięsa, 700 gramów chleba lub sucharów, 30 gramów soli, pół grama pieprzu, 0,2 litra napojów, a mianowicie lekkich węgierskich lub tyrolskich win, to znaczy teraz właśnie otrzymuje po litrze. Następnie 0,2 litra octu, 5 gramów zaprawy do zupy, 140 gramów jarzyny, a mianowicie ryżu, grochu albo mamałygi, 92 gramów konserwy kawowej, oraz pożądanych w stopniu bynajmniej nie najniższym, 36 gramów tytoniu do fajki lub zamiast niego 10 papierosów. Oprócz tych codziennych należytości otrzymują żołnierze jako tak zwany dodatek na zmianę, stosownie do ilości zapasu i zapotrzebowania, następujące rzeczy: mydło, świece, zapałki, cygarniczki, papierki do tytoniu, czernidło do butów, środki do czyszczenia zębów, sardynki, suszone owoce, salami, herbatę, rum, cukier, mleko w proszku, kakao, czekoladę, ser ementalski, liptawski, smalec wieprzowy, kiełbasy, szynki, konserwy szynkowe, ozory, kapustę, szpinak, konserwy z jarzyn, keksy, słoninę, pierniki, makaron, kluski, cynamon, gwoździki korzenne (do przyrządzania zupy winnej w rowach strzeleckich!), koniak, spirytus, naftę.

„Dziennik Poznański” z 27 marca 1915