Wpisy otagowane jako kino

Teatr elektryczny

26 listopada 2018

Teatr elektryczny.

W sali zamkowej od soboty odbywają się przedstawienia teatru elektrycznego tj. znakomicie ulepszonego kinematografu. Właściciel kosmografu, inż. Bartel nie szczędząc kosztów zakupił najlepszą dotąd jako taką znaną maszynę systemu Braci Pathee w Paryżu i po przedstawieniach na jarmarku lwowskim, gdzie cieszył się niebywałą frekwencyą publiczności, przedstawia codziennie z dwukrotną już zmianą w sali zamkowej zarówno poważne, jak i krotochwilne, pełne humoru sceny. Aparat p. Bartla ma tę zaletę, że wolnym jest od wszelkiego migania, które jest nieodstępnem przy zwykłym kinematografie. Niektóre obrazy tak pięknie wychodzą na ekranie, że widz doznaje złudzenia i odbiera wrażenie, jak gdyby był w prawdziwym teatrze; do tych ostatnich należy walka byków w Hiszpanii, balet chiński i wiele innych. Obok poważnych scen, wziętych przeważnie z dni ostatnich, a więc jako aktualnych nader pożądanych, przedstawia kosmograf rozmaite sceny, które swą komiką, pełną prawdziwego humoru, wywołują u widzów kaskady śmiechu; zaznaczyć też wypada, że obrazy w niczem nie uchybiają przyzwoitości.

Z dniem dzisiejszym następuje zmiana programu. Przedstawione bowiem będą niektóre chwile z ostatniej doby rosyjskiej, temat zatem ciekawy. Kosmograf – o ile informowaliśmy się – zabawi w Tarnopolu jeszcze przez dni kilka.

„Głos Polski. Tygodnik narodowy dla Podola” z 4 sierpnia 1906.

Tragiczne wypadki przy nagrywaniu filmu

18 lipca 2015

Tragiczne wypadki przy nagrywaniu filmu.

Z Warszawy donoszą:

Przed kilku dniami zostały zakończone zdjęcia do filmu p. t.: „Pierwsza Brygada”.

Pewna część zdjęć batalistycznych została wykonania w Biedrusku, przy pomocy brygady ćwiczebne] korpusu poznańskiego. W czasie tych zdjęć Marjan Czauski, kreujący główną rolę w tym dramacie, oczekiwał wraz z innymi legjonistami na rozkaz „do ataku”. Atak miał nastąpić bezpośrednio po wybuchach „fugasów”, które wyjątkowo były zapalane lontami, a nie, jak zazwyczaj, elektrycznością. W zamieszaniu ktoś nagle krzyknął: „Naprzód!” Cała linja tyraljerska porwała się do ataku, lecąc wprost na fugasy już zapalone.

Realizator filmu p. Leonard Buczkowski czynił wszystkie wysiłki, ażeby nie dopuścić do tragicznych wypadków, co mu się po części udało. Jedynie p. Czauski i 2 żołnierzy towarzyszących mu nie zdołali już powstrzymać rozpędu i wpadli na pociski.

Nastąpiły liczne wybuchy. Będący na miejscu lekarz wojskowy przywrócił do przytomności ogłuszonych eksplozją towarzyszy p. Czauskiego, jego zaś samego odwieziono do lazaretu.

Pomimo ciężkiego pokaleczenia rąk i oparzenia całej twarzy, p. Czauski zażądał zastrzyku morfiny, domagając się kontynuowania zdjęć. Zdanie lekarza przeważyło. Zdjęcia musiały być przerwane na tydzień, aż do wyzdrowienia rannych.

„Ilustrowany Kuryer Codzienny” z 25 lipca 1928

Skandaliczny bioskop

15 marca 2014

Skandaliczny bioskop.

Ciekawą sprawę rozstrzygać będzie w tych dniach Tribunal de la Seine w Paryżu. Historya cała przedstawia się jak następuje: Panna Amalia Dupont miała dwóch starających się o jej rękę wielbicieli: pana Henryka Fischera i Andrzeja Doron. Wybór jej padł na Fischera, kiedy zaś wyszła zań za mąż, Doron postanowił zemścić się na młodej parze. W tym celu przekupił służbę nowożeńców – i w ich sypialni ustawił aparat kinematograficzny i fonograf, które automatycznie porobiły zdjęcia momentalne i głosowe ich wzajemnych pieszczot i rozmów. Następnie mściwy pan Doron, w wesołem męskiem kółku, naprodukował w autentycznych głosach i nader interesujących obrazach „miodowy miesiąc pp. Fischerów”. Dowiedzieli się o tem Fischerowie, i wytoczyli dowcipnisiowi proces o „zaburzenie spokoju domowego”.

„Goniec Polski” z 25 października 1907

Gwałt w kinie

13 stycznia 2014

Kino miejscem zbrodni gwałtu.

Lwów, 7 października.

(k) Przy ulicy Legionów, tuż w pobliżu teatru miejskiego, istnieje kino „Bellevue”, bardzo podejrzanej marki. Nie celuje ono w doborze programów i w wyświetlaniu pouczających filmów, głośne zato jest z tego, że mieści się w hotelu, a na przedstawieniach gromadzą się tam jedynie szumowiny miasta naszego. Dziwić się należy, że policya kino to dalej toleruje i tak w sali wcale nieodpowiedniej pod względem bezpieczeństwa.


Przyszła do kina
onegdaj przed wieczorem także ośmnastoletnia dziewczyna, Sabina S. Gdy nastąpił koniec programu, wyszła z sali przejść się na korytarz. Ciekawość puszczania filmów na ekran zawiodła ją aż do budki operatora, w której prócz dwóch operatorów kinowych było jeszcze czterech młodych mężczyzn.


Pod groźbą nożem.
Operator z swoimi towarzyszami młodą Sabinę zwabił do wnętrza budki pod pretekstem pokazania jej aparatu. Gdy tylko weszła, jeden z mężczyzn zamknął drzwi, potem wszyscy sześciu na zwabionej Sabinie po kolei dopuścili się ohydnej zbrodni gwałtu. Początkowo ofiara rozbestwionych mężczyzn broniła się, jednak pod groźbą nożem, że w razie krzyku ją zamordują, popadła w omdlenie, co napastnicy wykorzystali do swego zbrodniczego czynu.


Aresztowanie zbrodniarzy.
Sabina S. po wypadku tym zachorowała i pozostaje w leczeniu szpitalnem. Policya zaś zdołała odszukać zbrodniarzy i wszystkich sześciu aresztowała, którzy odpowiadać będą przed sądem.

Wypadek ten jest wprost zastraszającym objawem zdemoralizowania wojennego, zwłaszcza, że miał miejsce w czasie przedstawienia w kinie „Bellevue”, położonem w samem centrum miasta. Wogóle policya powinna kina większą troską otaczać. W szczególności naprzykład kino „Lux” w Pasażu Mikolascha, które jest zakałą środmieścia, a w którem codziennie gromadzą się sami złodzieje kieszonkowi i nożowcy. Przecież w czasie przedstawień tamtędy nikt porządny przejść nie może, jeśli nie chce narazić się na okradzenie przez gości „Luxu” lub jeśli nie chce usłyszeć ostatnich ordynarnych wyzwisk. Zło to z samego centrum miasta usunąć się da tylko przez zamknięcie tego kina, które jest jedynie rozsadnikiem zbrodni i „akademią” dla kandydatów do kryminału.

„Gazeta Poranna” z 8 października 1919

Seanse filmowe na zamówienie

29 września 2013

Seanse filmowe na zamówienie.

(C) Turyści w Szwajcarji korzystają z nowej rozrywki, gdy zmuszeni są, czy to z powodu niepogody czy innych przyczyn, przebywać w hotelu lub pensjonacie. Szwajcarska „Verkehrs Zentrale” zorganizowała wypożyczalnię filmów z materjału niepalnego, a więc pod względem bezpieczeństwa ogniowego zupełnie pewne, które mogą być wyświetlane w każdej większej sali.

Właściciel hotelu zamawia film i potrzebny personal telefonicznie w wypożyczalni filmów w Bernie, wedle katalogu, podając numer katalogu i dzień pokazu filmu. Katalog liczy już 60 filmów.

Jeśli niema na miejscu wyszkolonego personalu do wyświetlania filmu, przysyła wypożyczalnia instruktora, który pomaga i wyucza personal hotelu.

„Ilustrowany Kuryer Codzienny” z 31 lipca 1939

film „Quo Vadis”

5 lipca 2012

„Quo Vadis” w Kino Urania.

Sławną powieść Sienkiewicza na filmie, uznano jako największą zdobycz na polu techniki kinematograficznej. Najśmielsze oczekiwania zwolenników kinoteatrów przewyższyło „Quo vadis”. Sceny jak walka z dzikiemi zwierzętami, palący się Rzym, powalenie byka przez Ursusa, uczta Nerona, są wprost niezrównane, a widzowie przyglądają się im z zapartym oddechem. Wspaniałe widoki starego Rzymu przykuwają również uwagę widza. Całość jest prawdziwym cudem. Pomimo znacznych kosztów za wypożyczenie filmu, postanowił właściciel Uranii wystawić u siebie „Quo Vadis” i nikt nie powinien tej sposobności zaniedbać, aby dzieła Sienkiewicza na filmie oglądać. Koszta sporządzenia tego filmu kosztowały przeszło 700.000 lirów.

„Głos Rzeszowski” z 4 maja 1913

Nowe zastosowanie kinematografu

9 lutego 2012

Nowe zastosowanie kinematografu.

Kinematograf, stanowiący niewątpliwie ważny i praktyczny wynalazek, stał się w rękach niewłaściwych środkiem wywoływania szkodliwych sensacyj i psucia ludności, osobliwie młodzieży do tego stopnia, że w ostatnich czasach tak władze, jak i społeczeństwo zniewolone były wystąpić przeciw temu. Można mieć uzasadnioną nadzieję, że tym usiłowaniom uda się zaprowadzić porządek i zwrócić kinematograf tam, gdzie jest jego właściwe zadanie, t. j. na pole szerzenia zdrowej oświaty.

W ostatnich czasach znalazł kinematograf zastosowanie w przemyśle maszynowym, a to w sposób następujący: Do ocenienia wartości maszyn nie wystarczają teraz rysunki, opisy, fotografie, a nawet i modele. Kupujący chce widzieć maszynę, którą chce nabyć, w czynności, ale to przedstawia trudności, bo maszyny nie małe nie dadzą się łatwo przenosić na żądane miejsce, z drugiej strony kupujący, mieszkający nieraz daleko, jak to bywa w Stanach Zjednoczonych, nie zawsze może przyjechać do obejrzenia pożądanej maszyny. W tych stosunkach wpadnięto w Ameryce na pomysł przedstawienia maszyny w czynności w zdjęciach kinematograficznych, by w ten sposób pokazać kupującemu ad oculos działanie maszyny, jak lepiej nie można. Myśl ta okazała się praktyczna i spodziewać się należy, że europejskie fabryki maszyn pójdą za dobrym przykładem, danym przez Amerykę.

„Gazeta Lwowska” z 21 lipca 1912

Luksus za 5 centów

23 września 2011

Luksus za 5 centów
Poznajemy sekrety tanich magazynów New-Yorku

Najmniejsza moneta obiegowa w Stanach Zjednoczonych – 1 cent nie posiada w praktyce znaczenia, jako środek płatniczy. Setna cześć dolara (tyle bowiem wynosi cent), równa się po przeliczeniu naszym pięciu groszom, ale gdy za pięć groszy można nabyć szereg przedmiotów, to za centa otrzymuje się najwyżej mikroskopijny kawałek czekolady w automacie dworcowym, bądź też pastylkę gumy do żucia.

Pewne, poważniejsze już możliwości, otwiera moneta pieciocentowa. Za „niklówkę” (tak brzmi jej popularna nazwa) możemy przejechać New Jork od końca do końca w kolejce podziemnej, wypić szklankę mleka lub doskonałej kawy „Express”, zjeść piękne jabłko kalifornijskie, a wreszcie oczyścić obuwie pastą „Shoe Shine”.

Dla przyjezdnych suma ta uprzystępnia jeszcze jedną, zupełnie specyficzną przyjemność, pozwala mianowicie pojechać windą na szczyt drapacza chmur.

W olbrzymich i słynnych z taniości magazynach Woolwortha można dostać poza tym za 5 centów ciekawe, ilustrowane magazyny i różne wyprzedażowe „okazje”, których cena koniunkturalna jest zazwyczaj wysoka, a wartość rzeczywista trudna do ustalenia.

Jeśli posiadanie 5 centów może dać właścicielowi dużo przyjemności, to 10-centówka jest poprostu czarodziejskim kluczem, którym można otworzyć mały skarbczyk. 10 centów – to tyle, co u nas 50 groszy, a nawet 53 grosze! Za takie pieniądze można i w Polsce nabyć to i owo. A w Nowym Jorku za 10 centów kupimy kanapki w ogromnym wyborze, parę dużych parówek, bocheneczek chleba, „szwedzkiego”, puszkę kompotu ananasowo – morelowego.

Za 15 centów – to już kompletne, dość sute śniadanie, za 30 centów dobry obiad w chińskich restauracjach!

Jeśli ceny amerykańskie nie przerażają nas w zestawieniu z europejskimi cenami artykułów spożywczych, czy drobiazgów przemysłowych – o tyle wydatki na kino czy inne rozrywki są za oceanem wyższe niż na starym kontynencie. Najtańsze miejsce na seans wieczorowy w gigantycznych kinach nowojorskich to wydatek conajmniej 1 dolara, na Broadway’u są jednak takie przytulne nie duże teatrzyki świetlne, w których 2 całe długie niezłe filmy zobaczyć można za 15 do 20 centów – ale po południu. – W teatrach popularnych, od których w Nowym Jorku tak rojno, kosztuje miejsce 25 centów. Nie drogo. Po angielsku można uczyć się bezpłatnie w szkołach publicznych (Public School) na specjalnych kursach wieczorowych dla cudzoziemców. ,

Triumf kalkulacji amerykańskiej widoczny jest dopiero przy artykułach droższych. Ceny przedmiotów dotychczas jeszcze uznanych w Europie za artykuły zbytku są rewelacyjnie niskie. Radioaparat nowiuteńki prosto z „igły” kosztuje 5 dolarów, samochodzik nowy drugiej klasy do nabycia już od 50 dol. Za to ładniejsze, choć skromne, dwupokojowe mieszkanko kosztuje przeciętnie 80 dolarów mies. (przeszło 420 zł.!). To minimum. Troszkę więcej komfortu kosztuje już o 20 dol. więcej. Malutki pokoik w starym domu bez windy i słońca nie do wynajęcia poniżej 25 dolarów. Kultura amerykańska mieszkaniowa – to cudownie złośliwa legenda, gdyż „przekrój” nowojorskiego mieszkania jest niesłychanie mizerny. Tylko rodziny bardzo zamożne mogą utrzymywać służbę domową.

„Czas” z 16 grudnia 1938

W sprawie kinematografów 1912

12 maja 2011

W sprawie kinematografów.

Przedstawienia kinematograficzne, cieszące się wielkim powodzeniem, przecież nie odpowiadają pomimo swej doskonałej techniki życzeniom naszej publiczności. Mamy tu na myśli napisy podawane widzowi wyłącznie w języku niemieckim, skazujące go na pobyt w środowisku obcem i wrogiem, zmuszające go do czytania i myślenia po niemiecku. Tak więc w kinematografie zamiast „marzyć i podziwiać cuda” podziwiamy napisy niemieckie, czujemy swoją bezsilność wobec wrogów którzy obrazy wyrabiane przez rozmaite fabryki francuskie, włoskie, angielskie, a nawet amerykańskie, dopiero po zaopatrzeniu ich w niemiecki stygmat wprowadzają do Galicyi.

Liczne artykuły w dziennikach nawołujące do bojkotu tych właścicieli kinematografów, którzy wprowadzają filmy z napisami niemieckimi nie zdziałały nic. Starania galicyjskich kinomatografistów o wyrób film z polskimi tytułami spełzły na niczem wobec stanowczej odpowiedzi fabrykantów.

Najlepszym dowodem tego jest artykuł w „kinematografische Rundschau” z dnia 18. lut. 1912. W dosłownem tłómaczeniu brzmi on następująco: Jako ostatni punkt posiedzenia Związku Przemysłowców kinematograficznych podniesiono pytanie czyby nie można dostarczać film z napisami polskimi. Po wielostronnem rozważaniu przyszli wszyscy do przekonania, że dla wprowadzenia tej nowości natrafia się na takie trudności których ani fabryka, ani wypożyczalnia film pokonać nie potrafi. Obradujący zrezygnowali z wprowadzenia takiej nowości i nadal wprowadzać będą tylko filmy z napisami niemieckimi dla wszystkich krajów Austro-Węgierskich. W tym też duchu postanowiono dać publiczne wyjaśnienie specyjalnem ogłoszeniem w „Kino-Rundschau”. Potem co przytoczyliśmy zdawało by się, że o napisach polskich w kinematografie ani marzyć; jednak jest inaczej.

Oto Panu Eugieniuszowi Porębskiemu asyst. politechniki udało się zebrać konsorcyum złożone z PP. A. i L. Krogulskich, Tadeusza Wolskiego oraz P. Tad. Jankowskiego, którzy dostarczyli odpowiedniego kapitału na utworzenie krajowej fabryki i wypożyczalni film. Towarzystwo to zakupywać będzie filmy (obrazy) wszelkich fabryk światowej sławy i tu na miejscu będą się dorabiać napisy polskie. Filmy wypożyczać się będzie właścicielom kinematografów w Galicyi po cenach takich samych jak filmy wiedeńskie biorą, pomimo że dorabiać się będą napisy polskie.

Tak więc trudności których się bały fabryki zagraniczne pokonali przemysłowcy polscy ufni w pomoc społeczeństwa. Zaznaczyć przytem musimy kilka bardzo ważnych zalet jakie posiada wypożyczalnia film w kraju. Po pierwsze właściciel kinematografu w Galicyi przestaje być zależny od wiedeńskich przemysłowców, którzy robili dobre interesa dając mu byle co. Po drugie nigdy film dobrze zachowanych nie dostał Galicyjski kinematograf bo Wiedeńczycy nie obawiając się konkurencyi posyłali tylko filmy już używane i to za drogie pieniądze. Po trzecie czas transportu film a tem samem i koszt przedstawia się korzystniej.

Życzenia publiczności i właścicieli kinematografów zostały spełnione – oczekujemy tylko poparcia – żądajcie więc film z napisami polskiemu

Dnia 10. marca opuszczą pracownię pierwsze filmy z napisami polskimi, zaś dnia 1. kwietnia pierwszy obraz wykonany w kraju.

W miarę rozwoju dostarczać będzie wspomniana firma coraz więcej zdjęć kinem. naszych cudownych okolic, fabryk, kopalń, zwyczajów i obrzędów ludowych. Na dalszym planie jest tworzenie przedstawień najcelniejszych arcydzieł sztuki polskiej, dramatów, romansów, epizodów z przeszłości Polski.

A teraz jedna jeszcze uwaga; PP. Porębski, Wolski i Ska starają się o stworzenie cenzury u nas w kraju na wzór cenzury we Wiedniu gdzie przedstawiciele władzy politycznej i szkolnej badają obrazy puszczane w obieg.

Wyniki cenzury ogłaszane będą co tygodnia we wszystkich pismach. Młodemu przedsiębiorstwu życzymy powodzenia, które jest tem pewniejsze, że zyskało już poparcie bojkotu, a niewątpliwie zyska uznanie w całym kraju. Dla interesowanych podajemy adres firmy: „Pierwsze Gal. Przedsiębiorstwo wyrobu i wypożyczania film kinematograficznych, Ska z ogr. odpowiedzialnością, ul. A. Potockiego l. 23. Lwów.

El.

„Głos Rzeszowski” z 24 marca 1912

Przewrót w kinie 1913

6 września 2010

PRZEWRÓT W KINIE.
Wiek wynalazków a nasze nerwy. – Przecie coś nowego. – Varieté na płótnie. – „Weź Pan tego psa”. – Zachwyt cesarza. – Unarodownienie kina.

Żyjemy w epoce przewrotów – nietylko na wulkanicznym półwyspie Bałkańskim i oszalałym Meksyku. Przewroty te dokonywują się w oczach naszych codziennie, niemal pod „naszemi rękami” uczestniczymy w nich, zżyliśmy się z nimi i spoufalili tak, że nam nawet spowszedniały. Kto dziś biorąc słuchawkę telefonu do rąk i rozmawiając na setki kilometrów, zdaje sobie sprawę z tego, że uczestniczy w najspanialszym niemal wynalazku ubiegłego stulecia? Kto przekręcając „wyłącznik” światła elektrycznego pomyśli, że skonstruowanie lampki żarowej wydarło prądowi elektrycznemu skrytą w nim tajemnicę światła?

Telegramy o przelocie Garrosa nad morzem Śródziemnem czytamy dziś przy kawie porannej z równem zainteresowaniem, jak kronikę policyjną o przejechaniu gęsi przez automobil a wiadomość o sporządzeniu lokomotywy biegnącej z szybkością 120 klm. na godzinę nie pozbawia nas ani na sekundę solidnej równowagi.

„Otrzaskaliśmy” się już z kinematografem, który początkowo wprawiał nas w zdumienie, a gramofon, cudowny utrwalacz głosu ludzkiego, i dźwięków na płycie – wyjący dziś w pogodny wieczór z każdego otwartego okna – przyprawia nas raczej o irytacyę, niż o podziw i zachwyt.

A jednak są wynalazki, które zdołają jeszcze przebić się do naszych nerwów przez grubą skórę zobojętnienia i przykuć naszą uwagę, zaabsorbowaną milionem spraw codziennego życia. Oto słynny Edison, który już nieraz wprawił świat w zdumienie, dokonał po kilkuletnich próbach wynalazku, polegającego właśnie na połączeniu spowszedniałego już dziś kinematografu ze znienawidzonym gramofonem i stworzył nowość zdumiewającą: mówiące i śpiewające obrazy ruchome.

Czytaj dalej…

Kino Illusion Rzeszów 1910

24 czerwca 2010

Teatr elektryczny „Illusion” przy ulicy Sobieskiego (dawnej Zielonej) zasługuje ze wszech miar na poparcie. Pierwsze dwa przedstawienia zawiodły, wskutek nieoględnego obchodzenia się przy ustawianiu maszyny, dlatego publiczność była narażoną na pewien zawód, który przez zmianę elektrotechnika sprowadzonego z Odessy zastał usunięty.

Mieliśmy sposobność skonstantować, że obecnie maszyna funkcjonuje znakomicie, obrazy wychodzą bez zarzutu, program codziennie nowy, doborowy i urozmaicony.

Właściciel teatru „Illusion” p. Piasecki, posiada filmy z najlepszego zakładu paryskiego a obfitość ich wystarczy na dłuższy pobyt w Rzeszowie. W Krakowie teatr p. Piaseckiego miał ogromne powodzenie i rozpoczął obecnie podróż po kraju. Popierajmy więc przedsiębiorstwo polskie.

Szczegółowy program codziennie na rozlepionych afiszach.

„Głos Rzeszowski” z 1 maja 1910

Przepisy o kinematografach w Galicji

14 listopada 2009

Nowe przepisy o kinematografie.

W myśl nowych przepisów o przedstawieniach kinematograficznych, obostrzono przedewszystkiem przepisy, dotyczące udzielania licencyi na kinematografy. Udzielana ona będzie odtąd co najwyżej na lat trzy, przyczem pierwszeństwo do uzyskania licencyi przysługiwać będzie przedsiębiorstwu, które pewną część dochodów swoich przeznacza na cele dobra publicznego. Znaczy to innemi słowy, że przedewszystkiem uwzględniać się będzie przy udzielaniu licencyi rozmaite stowarzyszenia i korporacye, a na drugim planie dopiero przedsiębiorców prywatnych i jednostki. Aby zapobiedz handlowi licencjami, względnie ich wydzierżawianiu, stawiać się ma za warunek, że uzyskujący pozwolenie na otwarcie kinoteatru, obowiązany jest do bezwłocznego rozpoczęcia takiego przedsiębiorstwa na własną rękę i własny rachunek.

Przy udzielaniu licencyi rozróżniać się będzie między rodzajami wchodzących w ich program produkcji. Jeśli ogranicza się jedynie do widowisk z dziedziny przyrody lub z życia codziennego, uzyskanie pełnej licencyi nie będzie trudne; natomiast podania o licencję na przedstawienia dramatyczne i senzacyjne, mogą być wogóle odrzucone lub też uwzględnione jedynie pod pewnemi ostremi zastrzeżeniami. Urządzanie t. zw. „pikantnych przedstawień”, względnie przedstawień tylko dla mężczyzn, może być zupełnie zabronione, a z góry zabronione jest reklamowanie takich widowisk.

Każdy film, przeznaczony do produkcyi publicznej, musi być, jak dotyczas, poddany cenzurze władzy politycznej. Cenzurę tę wykonywać ma komisya, złożona z pięciu członków, w której skład wchodzić będą: reprezentant policyi i krajowej Rady szkolnej, dwaj reprezentanci stowarzyszeń humanitarnych, zajmujących się wychowaniem młodzieży, wreszcie jeden sędzia. Udzielone przez tę komisję pozwolenie na przedstawienie danego filmu, nie wyklucza jednakże bynajmniej następnego usunięcia go z repertuaru drogą zakazu kompetentnej władzy, a nawet jego konfiskaty.
Czytaj dalej…

Kinematograf i kinefon 1913

14 listopada 2009

Tadeusz Dąbrowski.

KINEMATOGRAF i KINETOFON.

Zabawne są wogóle wszystkie proroctwa, przyszłości wieszczące. Ubawiłem się tedy niezgorzej, czytając feileton „Berliner Tageblattu”, „Pester Lloydu”, „Zeit”, które na wieść o wynalazku Edisona, mającym obrazowi świetlnemu, rzucanemu ns płótno, dodać jeszcze słowo – zapowiadały śmierć kinematografu na rzecz kinetofonu. A wynalazek ten zaczyna przybierać już realne kształty. Onegdaj w Wiedniu odbył się pokaz przed zbiegowiskiem ciekawej publiczności. Maluczko, maluczko, a nowy typ świetlnych teatrów rozpocznie tryumfalny swój pochód po świecie. Drzyjcie wszyscy koncesyonowani przedsiębiorcy, drzyjcie wytwórcy film, właściciele wypożyczalń dla wszystkich krajów ziemi! Oto nadchodzi zagłada.

No, ale zanim się to stanie, możemy tymczasem spokojnie szansę rozważyć? Czemże będzie kinetofon, który objąć ma niepodzielne władztwo w przyszłości? Będzie fotografią dzisiejszego teatru i metod, które nim rządzą. Czem jest zaś kinematograf? Jest odbiciem starego teatru, o którym dziś już myślimy z uśmiechem, z jego patosem, koturnem i teatralnymi gestami, oraz gonitwą, mu właściwą, za melodramatycznym efektem. To są przecież różnice kilkudziesięciu lat kultury co najmniej, różnice smaku i wyrobienia estetycznego i nie można się spodziewać tak łatwo, by różnice te rychło się zatarły. Kinetofon i kinematograf to jest krótko i jasno: teatr artystyczny i teatr ludowy, popularny. A jak nie można myśleć o tem, by cała ta gawiedź, która się zbiega dzisiaj do świetlnego teatru, miała pójść jutro do zwykłego „granego” teatru, tak trudno pomyśleć wprost, by kinetofon całą tę rzeszę gawiedzi mógł pod skrzydła swoje zagarnąć.  Czytaj dalej…

Kapelusze w kinie 1912

14 listopada 2009

Nieco o kapeluszach w naszych kinoteatrach.

Kilkakrotnie zwracaliśmy się publicznie do pań z prośbą, a także i do właścicieli Uranji i Olimpii, ażeby prosili o zdejmowanie kapeluszy podczas widowisk – lecz ani na jedno ani na drugie, panie nie reagują. Wiec już chyba bezczelnością musimy nazwać tego rodzaju postępowanie „niektórych” dam, które kpią sobie ze słusznych żądań publiczności i zmuszają wiele osób do opuszczania sali. Zwracamy się jeszcze raz do zarządów kinematografów, wzywając ich do wydania rozporządzenia, przymusowego zdejmowania krynolin kapeluszowych – a zarazem do tych wszystkich pań, ażeby się do wezwania tego zastosowały. Gdyby i dzisiejsza notatka nie odniosła pożądanego skutku, natenczas publiczność sama będzie musiała dobitniej interweniować – a czy taka interwencja będzie przyjemniejsza – zobaczymy!

„Głos Rzeszowski” z 15 grudnia 1912

Jak powstają austryackie monety i banknoty?

14 listopada 2009

Jak powstają austryackie monety i banknoty?

Odwiedzający kinoteatry będą mieli sposobność zapoznać się z bardzo interesującym filmem. Donoszą bowiem z Wiednia, że ministerstwo skarbu zezwoliło na kinematograficzne zdjęcie mennicy państwowej i kolei, jakie przechodzą kruszce i papiery, zanim zamienią się na monety i banknoty. Austryackie ministerstwo skarbu należy w tym wypadku [do] wyjątków, inne bowiem państwa zazdrośnie strzegą tajemnicy wyrobu pieniędzy, aby zaspokojeniem ciekawości ludzkiej nie narażać skarbu państwa na ewentualne straty, które mogą spowodować rozmaici fałszerze.

„Głos Rzeszowski” z 10 sierpnia 1913

Następna strona »