Archiwum miesięcy: Grudzień 2013

Podarki gwiazdkowe 1926

27 grudnia 2013

Gdy gwiazdka nadchodzi

Kolorowe błyskotki, zabawki i słodycze, spoglądające kusząco ze sklepowych wystaw, mówią nam o zbliżającej się coraz bardziej Gwiazdce, owym dniu, którego oczekują najbardziej nasi Milusińscy, w przekonaniu, że „dobry, siwy dziadek” przyniesie im oprócz choinki wiele ładnych podarków.

Podarki te powinny łączyć miłe z pożytecznem i dlatego jednym z najbardziej polecanych będą zawsze książki. Wybór w wydawnictwach jest duży, trzeba tylko dobierać takie książki, któreby posiadały pewną wartość pedagogiczną.

Poza książkami zawsze przez młodzież mile widziane są także podarki, jak łyżwy, narty, saneczki, umożliwiające korzystanie z zimowych przyjemności.

Bardziej kosztowne, jak aparaty radjowe lub fotograficzne, są napewno ukrytem marzeniem, niestety niezawsze mogącem się ziścić. Przystępniejsze w cenie są przybory do metaloplastyki, wypalania na drzewie, batików oraz komplety farb akwarelowych i pastelowych, które u młodocianych miłośników sztuki, ujawnią lub rozwiną wrodzone artystyczne skłonności.

Dla dziewczynek, prócz wyżej wymienionych, poleca się wszelkiego rodzaju robótki oraz przybory do szycia.

Zresztą rodzice po większej części sami znają zamiłowania swych dzieci i ich utajone pragnienia.

Jedynie tylko ci najmłodsi z Milusińskich odnajdują świat swych marzeń w krainie lalek, piłek i puszystych Misiów.

Mira.

„ABC” z 13 grudnia 1926

Prezent świąteczny

27 grudnia 2013

ANKIETA UPRZEJMOŚCI
Historja jednego pudełka
Zabawki – pudełka – cukierki – wysyłka – dobrzy ludzie

Od jednego ze starszych literatów otrzymujemy przyczynek bardzo interesujący.

Oczernia Warszawę, kto rozpowiada o braku uprzejmości wśród ludności pracującej. Mam na myśli sfery rodzimie polskie przy warsztatach pracy.

Opowiem swoją wyprawę przedświąteczną.

Postanowiłem wysłać wnuczętom swoim na wieś upominek gwiazdkowy. W piątek 17 grudnia w południe znalazłem się U BR. JABŁKOWSKICH.

Przybory na choinkę. Kupno niewielkie, jakieś 10 zł., ale pracowite. Panienka sprzedająca wzięła na siebie trud sporządzenia kompletu. Ułożyła w pudełeczka, poinformowała, gdzie kupić pudełko drewniane, żeby to wysłać pocztą, a nie pognieść.  Czytaj dalej…

Ozdoby choinkowe

27 grudnia 2013

Jak ubierzemy choinkę?
Jako przykład miłych ozdób choinkowych, które możemy zrobić w domu może służyć, między innemi parę wzorów zabawek, niżej podanych.

Łatwy do wykonania dzbanuszek ze skorupki jajka: do wydmuchanej skorupki przykleja się (gęstą gumą arabską lub klejem z żytniej mąki) pasek papieru w kolorze np. fijołkowym (szerokość 1 i pół – 2 cm.).

Na przeciwległym końcu nakleja się szyjkę, do której potem dołącza się dziobek, również z tego samego papieru. Od szyjki do połowy skorupki nalepia się uszko zrobione z papieru fijołkowego i oblepione paskiem pomarańczowym.

Cały dzbanek przybrany jest wycinankami w kolorze fijolkowym, zielonym i pomarańczowym.

Wydmuchana skorupka nadaje się również do zrobienia efektownego kogucika, którego jaskrawe barwy dobrze odbijają na ciemnem tle drzewka. Czytaj dalej…

Widokówki świąteczne 1908

27 grudnia 2013

Widokówki świąteczne przyjęły się u nas powszechnie, spełniając rolę najodpowiedniejszego pośrednika w przesyłaniu wzajemnych życzeń. To też dobrze czynią ruchliwsze firmy, usiłując wydawnictwa zagraniczne widokówek zastąpić krajowemi. W pierwszym rzędzie kroczy na tem polu zawsze pomysłowy i niestrudzony w pracy S. W. Niemojowski, tak zasłużony około podniesienia przemysłu krajowego. Obecnie wydał on nową seryę widokówek, wykonanych według wzorów prof. Tadeusza Rybkowskiego, w znanym od lat kilkunastu zakładzie graficznym F. K. Ziółkowskiego i spółki w Pleszewie. Nie wątpimy, iż w tygodniach świątecznych znajdą one licznych nabywców, odznaczają się bowiem wielką starannością wykonania i swojskim, rodzimym charakterem.

„Gazeta Lwowska” z 17 marca 1908

Prześladowanie szopek i kolędników

27 grudnia 2013

Kronika policyjna i protokół stacji ratunkowej z dwu dni świąt, wyglądają bardzo ubogo. Złodzieje nie kradli prawie zupełnie, ludziska nie rozbijali sobie głów i nie kłuli się nożami w szynkowniach, jednem słowem, idealne na tym punkcie były w czasie świąt we Lwowie stosunki. Zanotowano na stacji ratunkowej tylko dwa złamania nogi wskutek ślizgawicy, na policji kilka nadużyć widocznie świątecznie usposobionych dorożkarzy i dwa ognie kominowe, z tych jeden w koszarach kawalerji obrony krajowej za łyczakowską rogatką. Więcej nic.

Przy tej sposobności nie godzi się nam pominąć milczeniem i faktu otwartej wojny policji z „tradycją”, uosobioną w kolędnikach, krążących po mieście z szopką i kolędami. Każdą napotkaną partję kolędników aresztowała policja i odstawiała na inspekcję, gdzie odbierano im szopkę, a kolędników puszczano wolno. W kącie biura inspekcyjnego, namnożyło się skonfiskowanych szopek mnóstwo. Na przedmieściach tylko, a specjalnie na Łyczakowie, ręka policji nie wiele zrobić zdołała i kolędnicy antiąuo more chodzili i kolędowali, na widok zaś „stróżów bezpieczeństwa”, gasili świeczkę w szopce, milkli i uciekali przez parkany.

Tak to giną tradycje w nowożytnem mieście. Policja tłómaczy się, że dlatego gnębi kolędników, iż ci, rekrutując się nieraz ze sfer szczególną przez policję otaczanych opieką, dopuszczają się różnych nadużyć, kradną w domach co im pod rękę wpadnie, uzbierawszy nieco monety, robią awantury po szynkowniach. Oto świąteczna proza!…

„Dziennik Polski” z 28 grudnia 1902

Żubr w oborze

27 grudnia 2013

Żubr w oborze.

Z Wilna piszą do Wieku: „Nie czuć u nas, że stoimy na progu wiosny; codzień to zadymka z mrozem, to śnieg sypie, a raz po raz dochodzą wieści o napadach zgłodniałych wilków na podróżnych. W powiecie bielskim głód i pragnienie, spowodowane zamarznięciem wszystkich źródeł, wygnały z puszczy ogromnego żubra, który skierował się wprost do wsi Łosinka i wszedł do ogródka szkółki włościańskiej, szukając wody u źródła przez ogródek płynącego. Udało się włościanom wypędzić zwierzę do głębokiej zaspy, gdzie mu zarzucono pętlę na rogi i przywiązano do płotu. W takiej pozycyi pożerał skwapliwie podane mu siano i jadł śnieg, gdy chciano go jednak zapędzić do chlewu, oparł się; po długiej walce związanego zawieziono na saniach do obory miejscowego księdza, u którego pozostanie w gościnie aż do wiosny.”

„Łowiec” z 1 marca 1893

Wybryk żołnierza z Westerplatte

27 grudnia 2013

Niewyjaśniony wybryk żołnierza w Gdańsku.
(Telefonem od naszego korespondenta).

Gdańsk, 23 marca. (F.). Przed kilku dniami jeden z żołnierzy polskich oddziału na Westerplatte zerwał z pomnika poległych żołnierzy niemieckich w wojnie światowej, stojącego w nowym porcie, wieńce i porwał je. Władze polskie zarządziły natychmiast śledztwo, celem zbadania, czy żołnierz świadomie chciał sprofanować pomnik i sprawcę odesłały do kraju,

Gdańsk. (AW.) Ultranacjonalistyczna „Danziger Allgemeine Zeitung” domaga się w tasiemcowym artykule od senatu, aby kategorycznie zażądał wydania przez Polskę sierżanta Żakowskiego, którego oskarża o znieważenie pomnika poległych. Dziennik w wulgarnej formie atakuje postępowanie Polski, która swoim autorytetem pokrywa Żakowskiego!? (Co innego mówi poprzednia depesza. – Red.).

„Ilustrowany Kuryer Codzienny” z 25 marca 1927

Wilk i pies

27 grudnia 2013

Wilk i pies.

Stanowcze twierdzenia myśliwych, że przez krzyżowanie psa z wilkiem, można otrzymywać bastardy psów, zdolne do dalszego rozpłodu, zniewalają i zoologów do badania pokrewieństwa między kanidami i do wyprowadzania w ogóle nowych hypotez co do pochodzenia psa. Jeden z takich badaczów niemieckich, p. A. Wolfgramm, poddał ścisłemu badaniu zbiór czaszek wilczych, będących własnością uniwersytetu rolniczego w Berlinie i wykazał, że u wilków zrodzonych w niewoli następuje znaczne zmniejszenie czaszki i w ogóle zmiany w całej jej budowie, a mianowicie rozszerza się ona, podnosi ku górze, a traci na długości, tak, że położenie mózgu staje się odmienne, a czaszka niemal kolista, że nadto zęby trzonowe i kły stają się mniejsze i inaczej uformowane, a wszystkie te przekształcenia zbliżają wilka już w pierwszem pokoleniu niewoli znacznie do psa, Canis familiaris. Dalsze twierdzenie p. Wolfgramma brzmi, że pies jest w ogóle produktem odwiecznego skrzyżowania europejskiego wilka z małym szakalem, Canis aureus, który już w epoce kamiennej przez mieszkańców Europy był obłaskawiany. Szakal ów przypomina się aż nadto wyraźnie w rasach szpiców i pinczów, a nawet jamników. Nałoży do tego dodać, że zarówno wilk jak szakal uczą się w niewoli szczekać, mardać ogonem na boki i ku górze, słuchać swego pana, poznawać go nawet po kilkoletniem niewidzeniu – jednem słowem nabierają łatwo zwyczajów psa domowego.

Mamy tu więc znowu jeden zamach więcej na prelegowaną tak długo nietykalność i niezmienność rodzaju.

„Łowiec” z 15 grudnia 1894

Austriackie guldeny

27 grudnia 2013

Austrjackie guldeny srebrne są w nowem cesarstwie niemieckiem jeszcze ciągle przyczyną rozmaitych trudności w handlu i obrotach pieniężnych, a bez rozsądnego powodu.

Pieniądz ten, bity w myśl konwencji monetarnej z 24 stycznia 1857, zawartej między ówczesnym związkiem celnym a Austrją. W konwencji tej postanowiono, aby bić z funta czystego srebra 30 talarów, albo 45 złr. austrjackich. Z tego wypływa, że co do wartości srebra ma złoty reński austrjacki dokładnie i rzetelnie wartość 2/3 talara, czyli 20 sgr. W tej wartości przy spłacie kontrybucji 1860 r. przyjmował rząd pruski złote austrjackie i po tej cenie wydawał je w własnym kraju. Twierdzić, że złoty austrjacki w srebrze nie ma wartości 2/3 talara, jest to zarzucać rządowi austrjackiemu fałszerstwo monety, a w gruncie rzeczy prawić nieprawdę. Rząd saski teraz właśnie jeszcze kazał probierzom w mennicy dochodzić wartości austrjackich reńskówek i moneta okazała się rzetelną. Rząd francuski skupuje więc austrjackie reńskówki, przetapia je i przekuwa na swoje 5-frankówki, aby resztę haraczu spłacić Niemcom, a tak Niemcy to samo srebro dostają z powrotem, tylko w podwójnych sztukach, bo 5-franków to dokładnie 2 złote reńskie austrjackie. Szkoda tedy roboty! Nadto, kiedy Austrja reńskówki bije w pełnej wartości. Wiadomo bowiem, że z funta czystego srebra będą bili w Niemczech 100 marek, lubo funt srebra daje rzeczywiście tylko 90 marek; zaczem austrjacki złoty reński ma 2 sgr. więcej niż przyszła moneta niemiecka równej ilości.

Wobec tego wszystkiego trudno się domyśleć racjonalnych powodów, dla czego tak rząd pruski postępuje. Bo w pierwszym rzędzie cierpią przez to właśni poddani Prus, gdyż na ich koszt wykonuje się zniżenie ceny austrjackich reńskówek. Mniemają, że rząd pruski usiłuje przez wywołanie austrjackiego srebra sprowadzić austrjackie złoto do swego kraju; ależ mennice niemieckie wykazują, że mają dość złota. Największa niekorzyść z tego, że się utrudniają stosunki handlowe przez postępek rządu pruskiego. Kredytu Austrji ten fortel pruski przecie nie zdoła podkopać.

„Dziennik Polski” z 3 października 1873

Nie wyrzucać siekiery przez okno

27 grudnia 2013

Nie wyrzucać siekiery przez okno

W dniu wczorajszym B. Dołęgowski lat 32, kolejarz, zam. Równa nr. 19, przypadkowo został zraniony w głowę siekierą, wyrzuconą przez okno przez Władysława Szczyguło, zam. Równa 17.

Poszkodowanego przewieziono do szpitala Przemienienia Pańskiego, w stanie ciężkim.

Dochodzenie prowadzi 14-ty komisarjat.

„ABC” z 22 grudnia 1926