Wpisy otagowane jako kolej

Przewożenie koni kolejami

26 listopada 2018

Tymczasowa instrukcja o przewożeniu koni kolejami.

(Wyciąg z rozkazu N. D. Szt. Gen. Gł. Kwat. Nr. 36. z dnia 12. czerwca 1920 r. Nr. 2069 Wet.)

1. Wagony, przeznaczone do przewozu koni, należy przed ładowaniem oczyścić dokładnie z nieczystości, usunąć ze ścian wystające gwoździe lub odłamki desek, zbadać przydatność desek przegrodowych i uwięzi oraz zwrócić szczególną uwagę na stan mostków, które przeważnie bywają zepsute.

2. Wagony przed ładowaniem koni powinne być odkażone.

3. Wszystko to, co utrudnia wolny dostęp do wagonów, albo co może spowodować uszkodzenie koni, powinno być z rampy usunięte.

4. W czasie wagonowania koni należy zachowywać spokój jakoteż przestrzegać porządku i kolejności zajęć rozdzielonych wprzód między ludzi.

5. Wagonowanie koni artyleryjskich i taborowych powinno odbywać się w następującym porządku:

a) najpierw należy wyprządz konie i nie zdejmując z nich uprzęży, podzielić na grupy, licząc na każdą grupę tyle koni, ile według przepisów kolejowych można umieścić w wagonie (6-8 koni);

b) podprowadzić konie grupami do pociągu, przygotowanego do ładowania i poustawiać te grupy kolejno przed wagonami, do których mają być załadowane

Czytaj dalej…

Kolej konna we Lwowie

20 maja 2016

Kolej konna we Lwowie.

Dnia wczorajszego komisja, wysadzona z Rady miejskiej, zakończyła rokowania z pełnomocnikiem Towarzystwa akcyjnego belgijskiego, które urządziło kolej konną w Trieście, o urządzenie takiejże kolei we Lwowie. Umowa ta po świętach przyjdzie pod uchwały pełnej Rady miejskiej.

Towarzystwo ma kolej tę urządzić do roku, a urządzi ją już do końca czerwca. W pierwszym roku, to jest w r. 1879. kolej ta obejmować będzie 6 kilometrów, to jest od głównego dworca kolei na plac Gołuchowskich, a z placu Gołuchowskich jedno ramie do rogatki Żółkiewskiej, a drugie ulicą Karola Ludwika do placu Cłowego koło wojskowej pikiety ogniowej. Każdy wagon będzie miał dwie klasy: pierwszą i drugą. Kolej podzielona będzie na sekcje. Jazda przez jedną sekcję będzie kosztować 5 centów w pierwszej klasie a 3 centy w drugiej. Maximum opłaty w obrębie rogatek na wszystkich tak teraz jak i później zaprowadzić się mających liniach, t. j. dla jadących przez wszystkie sekcje, nie może być większe jak 20 centów w pierwszej klasie a 15 centów w drugiej. Będą wydawane tak karty abonamentowe jak i stałe na osoby, z bardzo znacznym opustem od taryfy zwykłej. Towarzystwo przy rozpocząciu w pierwszym roku już utrzymywać będzie 150 koni. Miasto ma wybór linii z placu Gołuchowskich do żółkiewskiej rogatki, tj. albo Słoneczną ulicą, ponad Pełtwią, albo wprost ulicą Żółkiewską. Koncesja ma być dana Towarzystwu na lat 60. Pierwotnie Towarzystwo w swej ofercie żądało 80 lat, a miasto proponowało lat 50. Czyszczenie i wywóz śniegu i lodu z ulic, którędy tramwaj pójdzie, bierze Towarzystwo na siebie, a miasto płaci Towarzystwu za wywóz tyle, co dotąd wywóz ten kosztował, w ostatniem przecięciu trzechletniem, z opustem jednak 25%. Również dowóz materjałów tramwajem, t. j. kamienia, żwiru itp. Towarzystwo ma o 10% taniej uskuteczniać jak opiewa taryfa dla stron prywatnych. Oprócz tego Towarzystwo zobowiązuje się dostarczać 10 par koni dla pogotowia pożarowego, po l zł. 50 c. dziennie. Dotąd prawie drugie tyle to pogotowie kosztowało. W razie potrzeby Towarzystwo obowiązane dostarczyć wszystkich swoich koni do pożaru bezpłatnie.

„Gazeta Narodowa” z 19 grudnia 1878

Okradzenie pociągu

31 grudnia 2015

Okradzenie pociągu.

Onegdaj na kolei petersburskiej pociąg towarowy, przychodzący do Warszawy o godzinie 5. m. 13 rano, został okradziony pomiędzy Wołominem a Pragą. Do operacji tej sprzyjała złoczyńcom śnieżna zadymka, skutkiem której pociąg mając drogę zasypaną, musiał bieg zwolnić. Złodzieje zdołali otworzyć kilka wagonów. Ponieważ w trzech znaleźli towary niezbyt odpowiednie, jak np. węgle, drzewo, przeto dobrali się do czwartego, gdzie natrafili na przedmioty cenniejsze, jak korty, galanterję itp. Niektóre skrzynie były nawet asekurowane. Z tego właśnie wagonu wyrzucili złodzieje na plant kilka skrzyń. Okradzenie wagonu spostrzeżono po przybyciu pociągu do Warszawy i bezzwłocznie wysłano parowóz z delegacją dla wykrycia złoczyńców. Pomimo, że zamieć śnieżna w części zakryła wszelkie ślady, natrafiono jednak na ich tropy.

„Dziennik Polski” z 24 lutego 1888

Komfort na kolejach amerykańskich

5 lipca 2015

Komfort na kolejach amerykańskich.

Za Oceanem dyrekcje kolei żelaznych cokolwiek więcej dbają o wygody swoich podróżnych, aniżeli u nas, w starym świecie. W Deutsche Verkehrs-Ztg. czytamy właśnie, że przy pociągach pospiesznych kursujących pomiędzy Nowym Jorkiem a San Francisco, urządzone zostały obecnie łaźnie tureckie. Wagon kąpielowy składa się z salonu, jednej łaźni parowej, pokoju z wanną i gabinetu z sofami dla odpoczynku po kąpieli. Odtąd więc podróżni na tej olbrzymiej linii, nietylko jeść, pić i spać, ale i kąpać się mogą, nie wydalając się ani na chwilę z pociągu.

„Gazeta Narodowa” z 17 listopada 1877

Bufety dworcowe 1904

24 października 2014

Posiłek czy trucizna.

Pytanie powyższe zadają sobie ci, którzy zmuszeni są w podróży posilać się w bufetach stacyjnych. Istotnie, na palcach policzyć można te stacye kolejowe, nie wyłączając nawet pierwszorzędnych, które posiadają bufety jako tako urządzone.

Przeważnie zaś na tych stacyach nic jeść nie można. Półbiedy jeszcze, gdy pociąg ma dłuższy postój, wtedy można sobie coś obstalować wprost z kuchni i wtedy przynajmniej cierpi tylko kieszeń, ale mniej już podniebienie i żołądek.

Natomiast gdy trzeba się zadowolić przekąską z bufetu – śmiało rzec można, że się przyjmuje truciznę, nie posiłek.

Wszystko tam brudne, masło stare, wędliny wysuszone, aż odraza bierze. Ale w drodze przebierać nie można, ba nawet nieraz niema czasu rozglądać się dokładnie po bufecie. Bierze się, co jest pod ręką, połyka i ucieka z powrotem do wagonu.

Zdaje się jednak, że korzystanie z tego, nadużywanie położenia podróżujących nie powinno być dozwolone. Wszak bufety stacyjne podlegają jakiejś kontroli i dzierżawca bufetu nie powinien być panem, jeśli nie życia i śmierci – to przynajmniej zdrowia podróżnych, zmuszonych twardą koniecznością do posilania się w bufecie.

Przy dzisiejszych cenach, jakie pp. dzierżawcy każą sobie na stacyach płacić, mogą robić doskonałe interesy, nawet dając towar w wyborowym gatunku.

W każdym bądź razie nie należy pozwalać na to, aby jednostki bogaciły się w krótkim czasie kosztem zdrowia ogółu.

Jest to anomalia, która tolerowaną być nie powinna, trzeba też corychlej wziąć bufety kolejowe w opiekę.

„Ziarno” z 22 kwietnia 1904


Uwaga: Cały rocznik 1904 pisma „Ziarno”, z którego pochodzi niniejszy wycinek, mamy w postaci papierowej – oprawione razem oryginalne czasopisma, podarowane naszemu projektowi przez Pana Roberta Adamowicza ze Szczecina.

Bocian przejechany

24 października 2014

Bocian przejechany.

Pociąg kolei żelaznej, jadący z Berlina do Steglitz, przejechał bociana. Maszynista widząc, że na szynie stoi bocian na jednej nodze, chciał go spłoszyć silnym świstem lokomotywy; nic to jednak nie pomogło; bocian stał zadumany i nie zważał na nadjeżdżający pociąg; lokomotywa rozerwała go na drobne kawałki. Może miał on zamiary samobójcze ?

„Dziennik Polski” z 24 sierpnie 1871

Pociąg cesarski

24 października 2014

Pociąg dworski we Francyi, przeznaczony wyłącznie dla cesarza Napoleona III. i jego rodziny, składa się, oprócz parochodu, z jedenastu wagonów, a mianowicie: 2 brankardów, kuchni, jadalni, platformy z tarasem, salonu, sypialni, dwóch wagonów dla służby, dwóch dla osób z dworu. Wszystkie te wagony łączą się ruchomemi mostkami z poręczami, co ułatwia przejście wskroś całego pociągu. Brankardy i powozy dla służby są tak urządzone, iż liczni dworzanie cesarscy z wszelką łatwością czynności swe załatwiać mogą. W kuchni są dwa kominki do przyrządzenia potraw i napojów, i siedzenia dla 12 lokai. Tu także są wygodne szafy na pomieszczenie naczyń i kredensu. Sala jadalna zasługuje na szczególną uwagę; na obdłużnym wąskim stole porobione są wcięcia na pomieszczenie talerzy, szklanek i t. p. by je tym sposobem od wstrząśnień zabezpieczyć; stół otaczają trzcinowe lekkie krzesełka. Ściany jadalni zdobią misterne w drzewie rzeźby, mitologicznej treści. Z jadalni wychodzi się na platformę czyli taras do przechadzki, otoczony wspaniałą balustradą, wyrobioną z pozłacanej stali. Sama ta balustrada kosztować miała 100.000 frank. Cały taras pokryty lekkim dachem z adamaszkowemi firankami. Tu w czasie pogody dostojne osoby piją kawę lub chłodniki, przypatrują się okolicy lub przyjmują hołdy miejscowej ludności. Z tarasu przechodzi się do salonu, zdobnego w sprzęty rococo, gobeliny, perskie kobierce i t. p. Pokój ten urządzony jest w guście czasów Ludwika XIV. Do salonu dotyka mały budoar, w którym cesarz wypoczywa lub oddaje się czytaniu. Sypialnia ma trzy przedziały, dla cesarza, jego małżonki, i cesarskiego księcia. Pierwszy wybity materyą ciemno-ponsową, drugi szafirową, trzeci lila. Dodać jeszcze należy toaletę srebrną i łóżka palisandrowe z firankami koronkowemi. Cały ten pociąg odznacza się wygodą, przepychem i bogactwem.

„Gazeta Lwowska” z 7 lutego 1867

Nowy welocyped

24 października 2014

Nowy welocyped.

W tych dniach odbywały się w Paryżu, na stacyi kolei południowej, próby nowego systemu welocypeda, zastosowanego do torów kolei żelaznej. Jest to czterokołowy welocyped, którego koła, liczące około 75 centymetrów obwodu, maja kształt zupełnie podobny do kół wagonowych, aby się mogły utrzymać na szynach, Dwa siedzenia zupełnie takie jak na dotychczasowych welocypedach, umieszczone jedno za drugiem, przeznaczone są dla dwóch ludzi, z których tylko jeden poruszając pedały, wprawia w ruch welocyped. Szybkość wypróbowana dochodzi do trzydziestu kilometrów na godzinę; tarcie kół o szyny jest tak słabe, że welocyped puszczony w pędzie, przebiedz może sam ośmset metrów, gdy już zaprzestano poruszać pedały. Hamulec działający na osie kół, pozwala zatrzymać welocyped w jednej chwili; ciężar całego przyrządu wynosi zaledwie 60 kilogr. w skutek czego jeden człowiek może z łatwością wnieść go i ustawić na szynach. – Welocyped ten może być również używany na zwyczajnej drodze a to za pomocą kauczukowych opasek, które się przymocowują w takim razie do kół.

„Gazeta Lwowska” z 5 stycznia 1888

Brudy w wagonach

4 października 2014

Brudy w wagonach.

Wielkie brudy w wagonach kolejowych stały się już przysłowiowemi i prasa zniechęcona jest już do umieszczania wszystkich otrzymywanych skarg, uważając je za groch rzucany na ścianę obojętności zarządów niektórych naszych kolei.

Widocznie jednak znowu przebrała się miarka, gdyż oto w zeszłym tygodniu pasażerowie, którzy wsiedli do wagonu II klasy kolei żelaznej w Aleksandrowie zanieśli skargę do jednego z dzienników. Podłoga w wagonie była brudna niemożliwie, niedopałki papierosów wszędzie porozrzucane, z poduszek za byle dotknięciem unoszą się tumany kurzu. Z rozmowy z konduktorem okazało się że wagon dzień i noc stoi na stacyi, więc czas na uprzątnięcie był.

Funkcyonaryusze kolei żelaznych, do których należy dbałość o porządek, dopuszczają takiego lekceważenia podstawowych przepisów sanitarnych.

Oczyszczenie i porządkowanie wagonów określa podobno instrukcya. Jest to jednak tylko t. zw. „wesoła teorya”, której wciąż kłam zadaje „smutna praktyka.”

Wagony rzadko podlegają gruntownemu oczyszczeniu, w kątach wagonów pokutują śmieci, całemi tygodniami tam gromadzone, a trzepanie poduszek, nabitych kurzem, odbywać się musi bardzo rzadko, jeśli się wogóle odbywa.

W wagonach III klasy oczywiście dzieje się daleko gorzej: niema tam poduszek, ale za to ławki drewniane są ohydnie brudne, lepkie.

Byłoby wielce pożądanem, aby nietylko urzędnicy ale i lekarze kolejowi przekonywali się od czasu do czasu o czystości w wagonach;

Trochę dobrej woli, szczotka, mydło i woda – toć to nie są chyba rzeczy, na które nasze zarządy kolejowe nie mogły by się zdobyć.

„Ziarno” z 1 lipca 1904


Uwaga: Cały rocznik 1904 pisma „Ziarno”, z którego pochodzi niniejszy wycinek, mamy w postaci papierowej – oprawione razem oryginalne czasopisma, podarowane naszemu projektowi przez Pana Roberta Adamowicza ze Szczecina.

Przygoda z pijawkami

13 stycznia 2014

Zabawna scena odgrywała się przed kilku dniami w coupé trzeciej klasy na kolei Karola Ludwika. Mama z dwiema panienkami i kilku młodych mężczyzn stanowiło towarzystwo, trudno bowiem zaliczać doń drzemiące w kącie indywiduum, którego exterieur zdradzało, jak to na pierwszy rzut oka można było poznać, małomiejskiego golibrodę, recte cyrulika. Młodym panom przypadło widać do gustu towarzystwo sąsiadek, gdyż bawiono się ożywioną salonową konwersacją, a panienki również zdawały się być zadowolone z tej nowej znajomości. Wszystko szło wybornie, mama była w znakomitym humorku i z nieukrywanem wcale zadowoleniem spoglądała na kibiców, zabawiających tak dobrze jej córeczki. Wkrótce jednak obiedwie panny zdradzać poczęły jakieś zaniepokojenie, które objawiało się coraz wyraźniej. Kręciły się na miejscu, wstawały, to znów siadały, czasami wyrywał się jakiś okrzyk, którego znaczenie trudno było odgadnąć. Rozmowa mimowolnie się urywała, jakkolwiek panny na wszelkie zapytania co się stało, odpowiadały z czarującym uśmiechem że „nic a nic”. Mimo tego jednakże było coraz gorzej, chwilami zrywały się obiedwie z siedzenia i krzycząc biegały pomiędzy ławkami. Troskliwa mateczka, która już poprzód wzięła córeczki na spowiedź do ucha, zdradzała również wielkie zaniepokojenie. Młodzi ludzie przestali się już dopytywać, nie mogąc wytłumaczyć sobie, co to ma znaczyć. Pociąg dojechał do najbliższej stacji. Wszystkie trzy panie wysiadły z największym pośpiechem, ku zdziwieniu młodych mężczyzn, którzy wiedzieli dobrze, że panie te odjadą do Lwowa, a Lwów jeszcze daleko. Na tej samej stacji wysiadał z coupé także ów drzemiący przez całą drogę cyrulik; zbierając wszystkie swe manatki, sięgnął ręką pod siedzenie, wyjął jakiś słoik i zaalarmował wszystkich wielkim krzykiem. I ten także! Młodzi pasażerowie uwierzyli w końcu, że znajdują się w jakiej filji zakładu kulparkowskiego. Dopiero nieszczęśliwy cyrulik na liczne pytania jednym tchem wyjaśnił całą sprawę. Okazało się przy wyjęciu słoika z pod siedzenia, że brak w nim było całego zapasu pijawek, które widocznie niezadowolone z swego miejsca pobytu, zawędrowały głęboko w okolice, gdzie jak najmniej były spodziewane przez młode panienki i wprawiły je w kłopot tem większy, że obecność panów nie pozwoliła im nawet skonstatować powodu dotkliwego bólu, jakiego nabawiła ich niespodziana wizyta gości przy tak dobrym apetycie.

„Dziennik Polski” z 21 lipca 1885

Moskiewski pedantyzm

29 września 2013

Moskiewski pedantyzm.

W pewnem miejscu w głębi Rossji, kilku ludzi poniosło w jakiemś nieszczęściu ciężkie rany. Telegrafem wezwano natychmiast lekarza z poblizkiego miasteczka. Gdy lekarz odebrał wezwanie, wyruszył właśnie z miasteczka pociąg towarowy. Chcąc korzystać z tej sposobności, udał się do kasy z prośbą o bilet do towarowego wagonu. Ale mimo przedstawień wszelkich oświadczono mu, że w wagonie towarowym wolno jechać człowiekowi tylko w towarzystwie jakiegoś – żywego towaru. Tylko dowcipem potrafił lekarz ominąć literę prawa, przestrzeganą z taką barbarzyńską skrulatnością, i ocalić życie nieszczęśliwych. Kupił bowiem na prędce koguta, umieścił go w wagonie towarowym, a dla siebie nabył teraz już bez żadnej trudności bilet.

„Dziennik Polski” z 1 października 1869

Niedźwiedź na peronie

9 lutego 2012

Niedźwiedź na peronie.

Gdy dnia 15. z rana pociąg kolejowy nadchodzący z Drezna, a który miał stanąć o godz. 9 z rana w Lipsku, zajechał przed dworzec w Coswig, spostrzegli pasażerowie ku największemu swojemu zdziwieniu na pustym peronie dużego niedźwiedzia, który niby naczelnik stacji przechadzał się spokojnie, stojąc na tylnych łapach. Maszynista skutkiem tego nie zatrzymał pociągu ale ruszył dalej, i dopiero gdy z pewnej od dworca odległości usłyszano strzał, pociąg powrócił na peron. Teraz dopiero wyjaśniła się rzecz jak następuje: W pobliskiej gospodzie stanął był na nocleg kuglarz z niedźwiedziem. Nad ranem niedźwiedź znalazł był sposobność zdezerterowania od swojego pogromcy i prostą drogą poszedł na peron. Na widok niespodziewanego gościa, którego na domiar trzymano za dzikiego, wszyscy uciekli i pochowali się w lokalnościach dworca. Przypadkiem nadszedł żandarm i ten z pokoju inspekcyjnego przez okno dobrze wymierzonym strzałem w głowę, położył niewinnego sztukmistrza trupem. W chwilę potem, oczywiście za późno, przybiegł właściciel jego i rozpaczał niezmiernie, bo mu ubito zwierza, który był dlań źródłem codziennego zarobku.

„Dziennik Polski” z 27 lutego 1877

Rzeszowscy chuligani z 1918 r.

5 lipca 2011

Straszną plagą są niedorostki, którzy pędzą żywot przed dworcami, wyczekując na sposobność odniesienia pakunku. Są to szumowiny, wyrzucone na bruk, ostatniego gatunku. Na Podzamczu naliczyliśmy wczoraj 38 takich chłopców w wieku 12-16 lat, którzy uprzyjemniają sobie czas na przyjście pociągu nazwiskami z najordynarniejszej gwary tak, że nawet jakieś uczciwe słowo z ust ich nie wychodzi. Że to kandydaci na złodziei i innych lokatorów kryminału, nie trudno odgadnąć; już dziś niejeden z nich musi być obeznany z życiem, bo cynizm i wyrafinowanie przebija się u niego przez niemytą twarz jak u recydywisty, który nie nie mą do stracenia. Na dworcu głównym ta falanga jest jeszcze liczniejsza i jeszcze bardziej wyuzdana, a potęguje jej istnienie jakaś bierność władz bezpieczeństwa, która nie umie poskromić wyuzdania tych niedorostków, patrzy przez palce na ich często nieprzyzwoite zachowanie się i na bezczelność, z jaką żądają wysokich kwot za drobne przysługi. Poskromić tych kandydatów na włamywaczy trzeba koniecznie, jeśli bezkarność nie ma wychować ich na domorosłą plagę mieszkańców.

„Głos Rzeszowski” z 18 sierpnia 1918


Wielką plagą są niedorostki, które pędzą żywot przed dworcami wyczekując na sposobność odniesienia pakunku. Na dworcu jest kilkudziesięciu takich chłopaków, którzy jeśli ktoś nimi nie zaopiekuje się, łatwo stać się mogą kandydatami na lokatorów kryminału. Zachowanie się ich jest często bardzo nieprzyzwoite, pełne cynizmu, a za drobne przysługi żądają bezczelnie wysokich kwot, Niektórzy z nich są już rafinowanymi kieszonkowcami okradającymi podróżnych w zręczny sposób. Wobec braku fijakrów i drożyzny tychże, pewna liczba jest ich potrzebna, dla bezpieczeństwa publicznego, jednak należałoby ich zorganizować i jak posługaczy kolejowych opatrzyć numerami.

„Głos Rzeszowski” z 15 września 1918

Owocowy pociąg pośpieszny w Czechosłowacji 1931

5 lipca 2011

„Owocowy pociąg pośpieszny” w Czechosłowacji.

Zarząd kolei czechosłowackich zaprowadził w letnim okresie szereg t. zw. „owocowych pociągów pośpiesznych”. W wschodnich krajach państwa, na Słowaczyźnie i Rusi Podkarpackiej spodziewany jest nadzwyczajny urodzaj owoców, zwłaszcza owoców miękkich i brzoskwiń, winogron itp. Nadmiar tych owoców nie może być zużytkowany w miejscu, wobec czego wywożone będą do zachodnich krajów Śląska, Moraw i Czech a zwłaszcza do wielkich miast. Aby jednakowoż owoce te nie uległy uszkodzeniu w czasie długiego, kilkunastogodzinnego przewozu, zarząd koleji ustanowił specjalne pociągi towarowe pośpieszne, które z głównej stacji owocowej ruszą wprost do Pragi, zatrzymując się tylko w kilku miejscowościach, by w przeciągu 24-40 godzin, owoce te mogły być dostawione na targ praski.

„Gazeta Lwowska” z 24 czerwca 1931

Nowe wagony w Królestwie

6 września 2010

Nowe wagony w Królestwie.

Zakłady mechaniczne putiłowskie nadesłały do Warszawy nową partyę wagonów osobowych dla sieci kolei skarbowych w Królestwie Polskiem. Wszystkie te wagony są typu pulmanowskiego, sypialnie bez wyjątku dla wszystkich trzech klas; w porównaniu z takimi wagonami wyrabianymi w dawnych warstatach kolei terespolskiej na Pradze, przedstawiają wiele wygód i ulepszeń dla podróżnych, zwłaszcza w klasie trzeciej, w której po raz pierwszy urządzono garderoby z cyrkulacyą wodną w umywalniach, z lustrami i innemi urządzeniami; natomiast wagony te są za niskie i zbytecznie na oddziały podzielone, skutkiem czego przy komplecie podróżnych odczuwać się tam daje brak powietrza. Z Nowym Rokiem wszystkie pociągi, przebiegające przestrzeń od Kowla do Mławy i od Pragi do Brześcia, będą wyłącznie zaopatrzone w nowe wagony. Oświetlenie będzie gazowe.

„Czas” z 23 czerwca 1898

Następna strona »