Archiwum miesięcy: Wrzesień 2010

Chleb razowy

6 września 2010

Jak się robi chleb razowy jarski bez drożdży, bez kwasu i bez soli?

Chcąc mieć w zupełności smaczny i pożywny chleb, należy go przyrządzać za każdym razem ze świeżo zmielonej mąki pszennej lub żytniej, ale z dobrego zboża, należycie oczyszczonego z brudu. Mąkę najlepiej przyrządzać sobie samym na osobnym ręcznym młynku. Otrzymaną mąkę zarabia się letnią wodą na ciasto i gniecie się takowe dopóty w dzieży, aż nie będzie same odchodzić od niej, poczem się je zostawia przykryte w ciepłem miejscu, by rosło. Skoro to nastąpiło, wykłada się ciasto na stolnicę, mąką posypaną, zagniata ponownie, wyrabia małe bochenki, które – po sparzeniu gorącą wodą – kładzie się na blachę, wysmarowaną oliwą lub kokosowym masłem i wstawia do odpowiednio przygotowanego poprzednio pieca. By skórka nie odstawała, dobrze jest bochenki przed włożeniem do pieca nakłóć drewienkiem lub narżnąć nożem w kilku miejscach. W piecu znajdować się bochenki winny, od 2-ch do 3-ch godzin; aby były gładkie, omywa, się je potem ciepłą wodą.

„Głos Rzeszowski” z 3 marca 1912

Przewrót w kinie 1913

6 września 2010

PRZEWRÓT W KINIE.
Wiek wynalazków a nasze nerwy. – Przecie coś nowego. – Varieté na płótnie. – „Weź Pan tego psa”. – Zachwyt cesarza. – Unarodownienie kina.

Żyjemy w epoce przewrotów – nietylko na wulkanicznym półwyspie Bałkańskim i oszalałym Meksyku. Przewroty te dokonywują się w oczach naszych codziennie, niemal pod „naszemi rękami” uczestniczymy w nich, zżyliśmy się z nimi i spoufalili tak, że nam nawet spowszedniały. Kto dziś biorąc słuchawkę telefonu do rąk i rozmawiając na setki kilometrów, zdaje sobie sprawę z tego, że uczestniczy w najspanialszym niemal wynalazku ubiegłego stulecia? Kto przekręcając „wyłącznik” światła elektrycznego pomyśli, że skonstruowanie lampki żarowej wydarło prądowi elektrycznemu skrytą w nim tajemnicę światła?

Telegramy o przelocie Garrosa nad morzem Śródziemnem czytamy dziś przy kawie porannej z równem zainteresowaniem, jak kronikę policyjną o przejechaniu gęsi przez automobil a wiadomość o sporządzeniu lokomotywy biegnącej z szybkością 120 klm. na godzinę nie pozbawia nas ani na sekundę solidnej równowagi.

„Otrzaskaliśmy” się już z kinematografem, który początkowo wprawiał nas w zdumienie, a gramofon, cudowny utrwalacz głosu ludzkiego, i dźwięków na płycie – wyjący dziś w pogodny wieczór z każdego otwartego okna – przyprawia nas raczej o irytacyę, niż o podziw i zachwyt.

A jednak są wynalazki, które zdołają jeszcze przebić się do naszych nerwów przez grubą skórę zobojętnienia i przykuć naszą uwagę, zaabsorbowaną milionem spraw codziennego życia. Oto słynny Edison, który już nieraz wprawił świat w zdumienie, dokonał po kilkuletnich próbach wynalazku, polegającego właśnie na połączeniu spowszedniałego już dziś kinematografu ze znienawidzonym gramofonem i stworzył nowość zdumiewającą: mówiące i śpiewające obrazy ruchome.

Czytaj dalej…

Przepowiednie pogody

6 września 2010

Przepowiednie pogody.

Nie mamy dotąd żadnych pewnych instrumentów, które wskazywałyby nam zmianę pogody. Wprawdzie do tego celu powszechnie używa się barometru, ale właściwie instrument ten wskazuje tylko, jakie jest ciśnienie powietrza. Jeżeli barometr spada, t. j. jeżeli ciśnienie powietrza się zmniejsza, to zwykle następuje deszcz, ale nie zawsze, czasem kończy się tylko na wietrze; bywają też deszcze pomimo, że barometr zaczyna się podnosić. Jestto więc przyrząd, na którego czynności tylko nie wiele polegać można.

Raczej pamiętać należy, że w całej Europie, a tem samem i w naszym kraju, wiatry zachodnie, które nam napędzają powietrze od morza, a zatem przesycone parą wodną, prawie zawsze przynoszą, deszcze. Przeciwnie wiatry wschodnie są suche, (gdyż nie ma tam morza większego) i dlatego rzadko się zdarza, ażeby przy wschodnim wietrze padały deszcze, jeżeli zaś to się zdarzy, to można być pewnym, że deszcz taki będzie trwał tylko czas krótki. Tak samo rzecz się przedstawia, jeżeli po dłuższym deszczu, kierunek wiatru zmieni się na wschodni, wówczas, można spodziewać się rychłej pogody. Z innych oznak można też wróżyć o zmianie pogody i tak:

Jeżeli w czasie zachodu słońca, nieboskłon nie całkiem czysty, ale słońce zapada niejako za chmury, które coraz więcej wysuwają się z zachodniej strony, to można na pewno spodziewać się deszczu w krótkim czasie, prawdopodobnie dnia następnego. Czysty zachód słońca zwiastuje pewną pogodę dnia następnego.

Jeżeli księżyc na niebie nie czysty, ale przedstawia się jakby zamglony, lub okrążony pasem bledszego światła, to można się również spodziewać deszczu.

Jeżeli słyszymy głos dzwonów, albo gwizd lokomotywy z bardzo odległych miejsc, jest to dowodem, że powietrze stało się gęstsze wskutek przesycenia para wodna, a więc należy oczekiwać deszczu; gdy sól mokrzeje w izbie, a dym ściele się po ziemi, uważają to jako wróżbę deszczu.  Czytaj dalej…

Zatopiony skarb

6 września 2010

Skarb zatopiony.

W okolicy naszej, pisze ś. p. Morzycki, jest wieś Sadłużek (1), głośna podaniem o znakomitym skarbie, który ma znajdować się na dnie małego jeziora, przy niej położonego. Wieść niesie, że za panowania Władysława Łokietka w czasie rozterków z Krzyżakami, przed bitwą stoczoną na polach Płowiec (27 IX. 1331), które leżą stamtąd o milę, może w epoce, kiedy on był jeszcze książęciem na Brześciu, a brat jego Ziemomysł książęciem na Inowrocławiu, stąd położonym o mil trzy, i kiedy ten niecny w sprawie narodowej renegat, razem z przyjaciółmi swoimi, Krzyżakami, najeżdżał braterskie dzierżawy, wśród takich zawichrzeń powszechnych, wstrząsających całą krainę polską, na drobne księstwa podzieloną, a w szczególności tę tutaj okolicę, jeden z możnych panów, przodek familii Dąmbskich, późniejszych hrabiów na Lubrańcu, zebrawszy tak swoje własne, jako też sąsiedniej szlachty kosztowności, zamknął je w żelazną skrzynię i w tem jeziorze zatopił. Skrzynia ta miała być umieszczona na dwóch kołach. Gmin, dbały o zachowanie śladów, podanie utwierdzających, stara się dotąd o utrzymanie wyrazistości wyżłobienia kolei, którędy ze stromego brzegu skrzynia ta sprowadzoną być miała. Na prost takowej kolei, dotąd widocznej, o kilka łokci od brzegu, jest utkwioną w wodach jeziora tyka, w miejscu, jak mówią, zatopionej skrzyni. Woda jest tam głęboką łokci sześć. W dawnych tranzakcyach, przenoszących dziedzictwo wsi Sadłużka na inne rody, potomkowie Dąmbskiego stawali zawsze, jak mówią, do aktów, niby strona interesowana, zastrzegająca sobie wyłączne prawo własności do zatopionego skarbu. Za byłego zaś rządu pruskiego, właściciel dóbr sprowadził podobno z Gdańska majtka, który zanurzywszy się w jezioro, przekonał się, że na dnie jest rzeczywiście skrzynia żelazna dziewięć stóp długa na półwozie, w muł zagrzęźnięta. Wartoby zachęcić archeologów do jakiego stowarzyszenia się celem wydobycia tak ciekawego zbioru dawnych zabytków. Do takowego przedsięwzięcia znalazłoby się bezwątpienia wielu akcyonaryuszów, aby tylko stanął naczelnik, dający swojem usposobieniem rękojmię możności doprowadzenia do skutku zamierzonego dzieła.

M. M. M.

„Wiadomości numizmatyczno-archeologiczne” 1895 nr 4

Białe tabliczki do pisania

6 września 2010

Białe tabliczki do pisania.

Od dłuższego już czasu odzywają, się głosy, przeciwne używaniu tabliczek w szkołach w ogóle, szczególnie zaś w pierwszej klasie Igo r. nauki. Atoli zarzuty, dawniej podnoszone, nie przemawiały do przekonania wszystkich pedagogów, gdyż trudno je było czemś innem, lepszem zastąpić. Dopiero gdy dr. Kohn z Wrocławia, znany z swych badań nad szerzącą się coraz bardziej chorobą krótkiego wzroku u młodzieży szkolnej, poruszył także czarne tabliczki do pisania, powszechnie w szkołach początkowych używane i wykazał, że tabliczki te przyczyniają się również do uzyskania krótkiego wzroku, stanęła sprawa czarnych, łupkowych tabliczek w zupełnie innem świetle. Ze względów zatem hygienicznych należałoby czarne tabliczki z czasem zupełnie ze szkoły wyrugować, a to tem bardziej, skoro obecnie fabrykant w Pilźnie, E. Thieben, zaczął wyrabiać białe i o wiele twardsze tabliczki, na których ołówkiem znacznie lepiej pisać, aniżeli na tabliczkach łupkowych rysikiem. Tabliczkę taką przysłał nam p. E. Theiben na okaz i uznajemy ją rzeczywiście za lepszą od tabliczki czarnej. Użycie jej pod każdym względem przewyższa dotychczasowe czarne tabliczki, może też z korzyścią zastąpić zeszyty do rysunków i ćwiczeń kartograficznych. Czystość i dokładność w wykonaniu da się tu również z wszelką ścisłością przeprowadzić. Cena, stosownie do żądanych numerów, w liniach lub bez linij, kropkowanych i t. d., jest bardzo niską..

„Szkoła. Tygodnik Pedagogiczny” z 22 lipca 1882

Precz z niemieckimi zabawkami!

6 września 2010

Precz z niemieckiemi zabawkami!
(Do polskich dzieci).

Każde dziecko powinno o tem pamiętać, iż ma dwie matki, które musi jednakowo kochać, szanować i uszczęśliwiać. Jedna – ta pierwsza, która otacza dziecko opieką, która troszczy się o jego wygody i przyjemności, która tuli do serca gorąco i złote słowa nauki szepce – ta bywa kochana i wdzięcznością otaczana. Tamta druga – potrzebuje tak samo miłości dzieci, jak i ta pierwsza matka, one tak samo czeka na te lata, w których już dzieci stają się dojrzalsze, aby czerpać siłę z ich sił, aby stawać się szczęśliwszą przez ich czyny i cnoty i naukę.

Dzieci polskie kochają Ojczyznę, uczą się i lubią się uczyć każdej piosenki, która o sławie polskiej mówi, lecz nie wiedzą, czem dzisiaj, gdy są jeszcze dziećmi, mogą Jej służyć.

Otóż, chcemy powiedzieć dzieciom polskim, iż i przy zabawie, mogą i powinny przestrzegać tego, aby nigdy niemieckich zabawek niekupować, ani ich brać od starszych.

- Precz z niemieckiemi zabawkami!… Oto hasło dzisiejsze dla polskich dzieci.

- My wiemy, jak tam w dali, krwią zachodzą ręce polskich dziatek, które mowę polską miłują, więc jakże mielibyśmy bawić się zabawkami od Niemców sprowadzanemi?…

- My wiemy, jak tam prześladują i gnębią ojców biednych, jeśli chcą dzieci wychować po polsku, więc jakże byśmy ich zabawki mieli brać do rąk ?…   Czytaj dalej…

Cenzura 1919

6 września 2010

Dlaczego nie można podawać szczegółowych relacyi z frontu.

Z Wydziału wojskowego PKL. otrzymaliśmy następujące pismo :

Mimo odnoszeń się biura prasowego PKL. do poszczególnych pism peryodycznych w Galicyi mnożą się coraz bardziej wypadki, że prasa podaje szczegółowe sprawozdania z terenu walk na wschodzie, które wpadłszy w ręce nieprzyjaciela mogą mu służyć jako cenne wskazówki, jak np. szczegółowe podawanie gmachów i objektów lwowskich, na które padały pociski artyleryi nieprzyjacielskiej co stanowi ważną wskazówkę dla nieprzyjaciela w prowadzeniu dalszej akcyi artylerzyckiej.

W jednem z pism dalej ukazało się sprawozdanie zawierające dokładne daty co do składu grupy pułk. Minkiewicza, wyliczające nawet dokładnie pociągi pancerne i ich komendantów. Na tego rodzaju postępowanie prasy użala się zupełnie słusznie Naczelne Dowództwo wojsk na Galicyę wschodnią.

Skutkiem tego zwraca się obecnie Wydział wojskowy PKL. do całej prasy z uprzejmą prośbą, by zechciała zaniechać takiego postępowania i oszczędziła w ten sposób PKL. konieczności występowania w obronie interesów wojska polskiego.

„Ziemia Przemyska” z 5 lutego 1919

Chleb czy kit do okien?

6 września 2010

Chleb czy kit do okien?

Dnia 6. bm. zjawiła się deputacya kolejarzy w P. R. N. tudzież w Zarządzie miasta i przedłożyła dwa bochenki chleba, wypieczone z mąki, której dostarczył młyn p. Fränkla. Jeden z nich tak lepki i niedobry, że nawet poszkodziłby zwierzęciu. Możnaby go użyć raczej do kitowania okien, niż na pokarm dla ludzi. Jeżeli więc kolejarze takim chlebem żywią się, to nie dziwi nas wcale, że są rozgoryczeni. Chleb – kit kosztuje 2 K 20 h. za 1 kg. Czy niema władzy, któraby p. Fränkla pouczyła, że tak igrać ze zdrowiem ludzkiem nie można i że powinien gorszą mąkę pomieszać z lepszą, aby umożliwić wypiek znośniejszego chleba. Kawałek tego chleba można oglądać w naszej Redakcyi.

„Ziemia Przemyska” z 7 lutego 1919

Dwa sprostowania 1919

6 września 2010

KRONIKA

Komendantem posterunku Straży ziemskiej w Lackiej Woli jest były austryacki żandarm Krebs, Czech z pochodzenia. Podczas ataku bandy ukraińskiej na Mościska 26. grudnia dostał on kurczów żołądkowych. Podobnie gdy 30. stycznia Ukraińcy napadli na polską wieś Trzcieniec, a ludność chwyciła za broń i żądała od niego, aby stanął na czele, oświadczył, że swej krwi nie będzie przelewał, i zniknął jak kamfora. Nasz informator, robotnik, tak kończy swą notatkę: „Dobrze to świadczy o polskim skarbcu, że takim draniom Niemcom czy też Czechom zadarmo może płacić. Czyby tego miejsca nie mógł zająć Polak, a taki pan dostać posady w obozie internowanych?”

„Ziemia Przemyska” z 6 lutego 1919


Notatka o p. Krebsie naczelniku Straży ziemskiej w Lackiej Woli polegała jak się pokazuje na fałszywej informacyi, gdyż otrzymaliśmy stamtąd pismo z podpisami poważnych obywateli, stwierdzające, że p. Krebs mimo niemieckiego nazwiska jest Polakiem, że za czasów austryackich postępowanie jego było pełne taktu i patryotyzmu, a obecnie zasługuje również na szacunek i zaufanie ludności. W Trzcieńcu jest osobna straż ziemska i osobny komendant, a podczas ataku bandy ukraińskiej na Mościska p. Krebs pełnił służbę wywiadowczą w samem miasteczku, i nie mógł wedle swych instrukcyi oddalić się stamtąd.

„Ziemia Przemyska” z 13 lutego 1919    Czytaj dalej…

Szpiedzy

6 września 2010

Kierownik ministeryum wojny przestrzega przed szpiegami.

Warszawa 7 bm. (PAT.) Wydział prasowy komunikuje rozkaz kierownika ministerstwa dla spraw wojskowych pułkownika Wroczyńskiego:

W pamiętnych chwilach ślubowania wojska polskiego każdy z oficerów i żołnierzy składał przysięgę, iż krwią, życiem i honorem będą strzegli ojczyzny przed zdradą i rozkładem. Zdradą armii jest rozgłaszanie wiadomości wojskowych w miejscach publicznych, gdzie łatwo o szpiegów. Rozkładem armii jest publiczne krytykowanie władz i urzędów wojskowych. Nie dopuszczam myśli, aby to czyniono ze złą wolą, wierząc w honor żołnierza polskiego. Czyni się to przez nieostrożność albo bagatelizowanie ulotnych słów, nie bacząc, kto słucha. Niech każdy pamięta, że każda plotka toczy opinię publiczną jak czerw drzewo, krzewi nieufność i popłoch. Rozkazem tym zakazuję wszelkich publicznych omawiań wewnętrznych spraw wojskowych odnoszących się do przemarszu wojsk, uzbrojenia, liczebności itp. na ulicach, w tramwajach, kawiarniach i innych publicznych miejscach pod karą surowej odpowiedzialności.

WROCZYŃSKI.

„Ziemia Przemyska” z 8 lutego 1919

Ukraiński pedagog

6 września 2010

Ukraiński pedagog.

Niejaki p. T. widocznie dużo skorzystał w niewoli rosyjskiej i musiał przejąć się tamtejszymi ideałami. Słuch tego pana tak dalece wydelikatniał wśród mużyków i kacapów, że rażą go dźwięki polskiej mowy. Chciałby dzieci polskie jak najprędzej nagiąć do mongolszczyzny czy chazarszczyzny. A gdy im trudno i nie mogą odrazu się nałamać, bije je i to bardzo często. Czy tak wolno w Polsce?

„Ziemia Przemyska” z 7 lutego 1919

Cyrk Buffalo Billa w Paryżu

6 września 2010

Buffalo Bill przyjeżdża do Paryża podczas wystawy.

Pod tem przezwiskiem pułkownik amerykańskich wojsk William F. Cody zasłynął w całych Stanach Zjednoczonych północnej Ameryki ze swojej siły i odwagi. W jedenastym roku życia z kompanią pionierów przebył po raz pierwszy stepy Ameryki północnej. W drodze mała karawana została napadniętą przez Indyan. Dziecię walczyło jak lew, zabiło jednego czerwonoskórego i raniło kilku innych. Odtąd „Billie” został przezwany pogromcą Indyan. Niebezpieczniejszym był jeszcze odwrót kompanii. Codzień musiała się ona ucierać z krajowcami. Pewnego dnia, gdy William Cody wysunął się o kilka godzin naprzód z dowódcą karawany Simpsonem i jeszcze jednym pionierem, zostali gwałtownie napadnięci. „Myślałem – opowiada przyszły bohater Far Westu – że wybiła ostatnia moja godzina. Wyratowaliśmy się jednak, dzięki przemyślności Simpsona, który widząc, że niepodobna było uciekać na mułach, zabił je i ustawił ciała ich w trójkąt, który posłużył nam za wał ochronny. Indyanie natarli w pełnym galopie, sądząc, że z łatwością przyjdzie im wziąść tę przeszkodę, lecz z po za owej improwizowanej fortyfikacyi daliśmy do nich ognia z karabinów i rewolwerów. Trzy razy Indyanie cofali się i wracali znowu – widząc, że nic nie wskórają wobec broni palnej, chcieli zgładzić nas w inny sposób: usiłowali, szczęściem napróżno, podpalić step. Z tego krytycznego położenia wybawiło nas nadejście reszty kompanii.” – Dopiero w r. 1867 pułkownik Cody został przezwany Buffalo Bill, a to za zabicie w ciągu tego roku niemniej jak 4800 bawołów (buffalo). Cyfra ta nie jest fikcyjną – stwierdzono ją urzędownie. Podczas wojny secesyjnej Cody otrzymał od jenerała Hazen niebezpieczne zlecenie przeniesienia depesz, czego dokonał szczęśliwie, zrobiwszy 356 mil ang. w 58 godzinach.

Buffalo Bill przyjeżdża do Paryża, aby przedstawić walkę dramatyczną cywilizacji przeciwko sile brutalnej Far Westu. Na przestrzeni 55,000 metrów roztasuj się 350 Indyan Siouxów i Komanchów. – Z dzikiemi okrzykami bojowemi wpadną oni na arenę w całym pędzie nieokiełznanych koni stepowych i walczyć będą ze sprowadzonemi umyślnie na ten cel bawołami; później na dany znak odbędzie się utarczka białych z czerwonoskórymi – przed oczyma 20,000 widzów roztoczy się obraz obyczajów tych dzikich plemion i niebezpieczeństw, na jakie się wystawiali pionierowie, zanim je poskromili. Buffalo Bill dawał już w Londynie podobne przedstawienia, na których obecna była nawet królowa, nieuczęszczająca nigdy na żadne widowiska.

„Czas” z 2 maja 1889

Talary i dwutalarówki austriackie

6 września 2010

Talary i dwutalarówki austryackie.

W ostatnich dniach grudnia roku zeszłego wydał kanclerz niemiecki rozporządzenie zakazujące kasom rządowym stanowczo przyjmować monety duńskie i austryackie począwszy od 1 marca roku bieżącego. Rozporządzenie to dało pochop do mylnego mniemania, jakoby także talary i dwutalarówki austryackie temu zakazowi podlegały i traciły wartość z dniem l marca. Ze względu na wielką liczbę monet tych, znajdującą się dotąd w obiegu, uważamy za potrzebne objaśnić czytelników Gazety, jak się ma rzecz z temi monetami.

Ustawa z 9 lipca r. 1873 zaprowadza w granicach Rzeszy niemieckiej z podstawą waluty złotej obliczanie na marki i fenigi. Rachuba ta wprowadzona w życie już od 1 stycznia roku bieżącego.

Artykuł 13 tejże ustawy dozwala bundesratowi ustanawiać, po jakiej stałej cenie kasy rządowe mają przyjmować monety zagraniczne, lub też zupełnie zakazać przyjmowania tych monet. Na podstawie tegoż paragrafu wyszło powyższe rozporządzenie kanclerza niemieckiego z grudnia roku zeszłego zakazujące przyjmowania monet duńskich i austryackich. Do proskrybowanych monet austryackich wypadałoby także policzyć talary i dwutalarówki austryackie, gdyby one nie posiadały charakteru odrębnego, nadanego im położeniem rzeczy i nowszą ustawą, o której zaraz pomówimy.

Artykuł 15 ustawy z 9 lipca r. 1873 wylicza pewne kategorye monet rozmaitych państw niemieckich, które nawet po zaprowadzeniu obrachunku na marki zatrzymują kurs przymusowy, zredukowany na marki; i tak talary znaczą 3 marki, dwuzłotówki i złotówki pruskie markę resp. 1/2 marki, 1/12 talara (półzłotki czyli ósmaki; ostatnia nazwa w Prusiech Zachodnich tylko używana), 25 nowych fenigów, trojaki znaczą 10 nowych fenigów i tak dalej. Kasy rządowe jako i wszystkie osoby prywatne przy wszelkich wypłatach monety te przyjmować powinny. W liczbie monet tych pierwotnie talary i dwutalarówki austryackie nie były umieszczone. Skutkiem interpelacyi jednakże, jaką w marcu roku zeszłego wniesiono w rejchstagu niemieckim, przedłożył rząd ustawę obejmującą jeden paragraf tylko, który przepisuje, iż talary i dwutalarówki austryackie wybite przed r. 1867 należą do kategoryi monet objętych artykułem 15 ustawy z 9 lipca r. 1873. W rejchstagu żądano wykupienia tych monet na rachunek państwa, gdyż monety te bite na mocy konwencji, jaką w r. 1856 z Austryą zawarto, miały kurs przymusowy w całej Rzeszy niemieckiej.

W jaki sposób kwestya wycofania tych monet z kursu zostanie załatwioną, to dotąd nie jest rozstrzygnięte. Uchwalona przez rejchstag niemiecki ustawa z 20 kwietnia roku zeszłego nic o tem nie stanowi. W każdym razie wymienione monety austryackie dzisiaj mają wartość pełną a każda kasa przyjmować musi srebrne talary austryackie wybite przed r. 1867 za 3 marki, tak samo i dwutalarówki za 6 marek. Jeżeli zatem, jak się to podobno zdarza, niektóre kasy koleji żelaznych talarów i dwutalarówek austryackich przyjmować nię chcą, winna publiczność wnieść zażalenie do władz przełożonych.

„Gazeta Toruńska” z 24 lutego 1875

Nowe wagony w Królestwie

6 września 2010

Nowe wagony w Królestwie.

Zakłady mechaniczne putiłowskie nadesłały do Warszawy nową partyę wagonów osobowych dla sieci kolei skarbowych w Królestwie Polskiem. Wszystkie te wagony są typu pulmanowskiego, sypialnie bez wyjątku dla wszystkich trzech klas; w porównaniu z takimi wagonami wyrabianymi w dawnych warstatach kolei terespolskiej na Pradze, przedstawiają wiele wygód i ulepszeń dla podróżnych, zwłaszcza w klasie trzeciej, w której po raz pierwszy urządzono garderoby z cyrkulacyą wodną w umywalniach, z lustrami i innemi urządzeniami; natomiast wagony te są za niskie i zbytecznie na oddziały podzielone, skutkiem czego przy komplecie podróżnych odczuwać się tam daje brak powietrza. Z Nowym Rokiem wszystkie pociągi, przebiegające przestrzeń od Kowla do Mławy i od Pragi do Brześcia, będą wyłącznie zaopatrzone w nowe wagony. Oświetlenie będzie gazowe.

„Czas” z 23 czerwca 1898

Ziemniaki – porady z czasów głodu

6 września 2010

Jak ocalić przemarzłe, wyrastające teraz w piwnicy ziemniaki i wyzyskać drobne sztuki pozostałe na spodzie, które trudno do stołu podać?

W powyższy sposób wysuszone a nie utłuczone kawałki można doskonale przechować, a gdy potrzeba użyć na zupę, na purée. W takim razie należy je przedtem namoczyć t. j. nalać nieco wody i pod nakryciem zostawić kilka godzin i gotować.

Okruchy z tłuczonych względnie zmielonych ziemniaków, jak i ususzone ziemniaki, zsypuje się osobno do przewiewnych woreczków, wiesza wolno i przechowuje w suchem miejscu. Zaletą wysuszenia jest wielka ekonomia w spożyciu – bo nic nie idzie na marne, nawet pozostałe resztki dadzą się tak użyć – możność przechowania prawie nieograniczona co do czasu i możność podania potrawy w najkrótszym czasie.

„Głos Rzeszowski” z 4 marca 1917


Jak gotować ziemniaki w łupie?

Ekonomiczne jest gotowanie ziemniaków w łupie, gdyż tym sposobem uzyskuje się więcej materyału. Sposób ten jest nawet obecnie przepisany, a najlepszy następujący: Czysto w ciepłej wodzie obmyte ziemniaki w łupinie nalewa się ciepłą wodą, stawia na gorącą kuchnię, a gdy są do połowy ugotowane, odcedza się, obiera z łupki, wrzuca do świeżej posolonej gorącej wody i w niej dalej gotuje. Ten sposób ma też tę zaletę, że nim niszczy się truciznę pod łupiną, zwaną „solaniną”, jak też i niemiły posmak, jaki mają ziemniaki gotowane w łupinie.

„Głos Rzeszowski” z 18 marca 1917

Następna strona »