Archiwum miesięcy: Lipiec 2016

Jak się ubierasz, taki masz charakter

26 lipca 2016

Jak się ubierasz, taki masz charakter.

(Tr. Pm.)

Wnioskujemy o charakterze ludzkim z pisma, z linij dłoni, ze sposobu chodzenia, z metody palenia. Dotychczas nie zastanawiano się nad tem, dlaczego ludzie mają indywidualne upodobania w sposobie ubierania się. A jednak indywidualność zaznacza się w tej dziedzinie tak silnie, że łatwo można wnioskować o charakterze ludzi właśnie z ich upodobań do pewnych barw, do zdobniczych rekwizytów i do fasonów.

Co pomyśli np. szef danej instytucji o właściwościach charakteru kandydata na urzędnika, jeżeli ten zjawi się z prośbą o posadę ubrany niedbale, w garniturze poplamionym i zmiętym, ale wpadającym w oko fantazyjnością barw i fasonu? Niewątpliwie nie łatwo zdecyduje się na przyjęcie takiego pana, chociażby posiadał najlepsze kwalifikacje. Niechlujność ubioru będzie świadczyła o jego niedbalstwie, papuzie kolory i pretensjonalność fasonu o przesadnem mniemaniu o sobie i rozpaczliwej chęci zwrócenia na siebie uwagi.

Trudno, prastare przysłowie mówi, że „Jak cię widzą, tak cię piszą”. Nie można dziwić się poszukującemu mieszkania, że nie zdecyduje się na wynajęcie pokoju – chociażby go jeszcze nie oglądał – u gospodyni, która otwiera mu drzwi brudna i zaniedbana. Z wyglądu właścicielki mieszkania będzie sądził o ewentualnem pomieszczeniu. To też jest rzeczą dowiedzioną, że ludzie walczący konsekwentnie i celowo o byt ubierają się na codzień bardzo starannie i zarazem skromnie, a dopiero w dniu wypoczynku dają upust swoim indywidualnym gustom. Czyli, że – maskują się, nie dają poznać swego prawdziwego oblicza wobec przełożonych i kolegów.   Czytaj dalej…

Rabusie piękności

26 lipca 2016

Rabusie piękności.

W jaki sposób odbywa się we Francyi handel włosami kobiecemi, opowiada René Maizeroy w paryzkim dzienniku „Gaulois” na podstawie osobistych obserwacyj w miasteczku Vivarais:

Przy starych, zapadłych okopach miejskich kupcy włosów kobiecych rozbili swoje wązkie namioty. Są to cztery słupy, pokryte płótnem woskowem. Wewnątrz znajduje się fotel i pudło, z którego handlarze wyjmują przywożone tanie błyskotki, nęcąc ich blaskiem chciwe oczy przechodniów. Ze wszystkich stron Francyi gromadzą się tutaj ci rabusie piękności i usiłują przeciągłemi tonami kramarzów bulwarowych, w dyalekcie portu marsylskiego, skusić biedne wieśniaczki, które ze swoich wiosek górskich zstępują w dolinę. I oto w minach młodych kobiet maluje się walka wewnętrzna. Chciałyby się ustroić w błyskotki, wystawione na pokaz, ale za to muszą oddać piękności swych włosów, cały ten złoty, kasztanowy lub hebanowy przepych, który pod małym czepeczkiem, zdobnym w krasne wstążki, tak cudnie je ubierał i z którego tak dumne były w kościele i podczas tańca. Lecz jedna po drugiej ulega pokusie i siada na stołku, żeby włosy oddać pod nożyce oprawcy.  Czytaj dalej…

Dziesięć lat ukrywał się w chlewku przed wojskiem

26 lipca 2016

Dziesięć lat ukrywał się w chlewku przed wojskiem.

We wsi Wesołówka ziemi sandomierskiej policja ujęła dezertera Władysława Kwaśniewskiego, który uciekł z wojska przed 10 laty i do chwili obecnej ukrywał się bez przerwy w rodzinnej wiosce na poddaszu chlewa, gdzie pożywienie podawała mu matka. Kwaśniewski, gdy go brano do wojska, był młodzieńcem silnym i dobrze zbudowanym; po 10 latach dobrowolnego więzienia na stryszku bez ruchu niemal, w okropnych warunkach higjenicznych, przedstawia straszliwy obraz. Sprowadzony do Sandomierza, zachowuje się jak dziki człowiek, a na zadawane mu pytania, dlaczego uciekł z wojska, odpowiada w kółko: „Bo się strasznie bojałem”. Policja ujęła go przypadkowo. Mianowicie burza wyrwała strzechę nad chlewikiem, a sąsiedzi, zobaczywszy dziwnego człowieka, który opuszczał kryjówkę, donieśli o tem policji. Ujęcie niezwykłego dezertera wzbudziło sensację.

„Gwiazdka Cieszyńska” z 28 maja 1929

Pies zbawca

26 lipca 2016

Pies zbawca.

Wzruszająca scena rozegrała się niedawno temu w Berlinie, nad jednym z kanałów Sprewy. Grono drobnych dzieci, bawiących się na moście bez dozoru starszych osób, poczęło spinać się po poręczach. Naraz mała 5-letnia córeczka buchaltera K. traci równowagę i wpada do wody. Obecny właśnie w pobliżu ogromny dog, rasy niemieckiej, nie zachęcany przez nikogo, widząc co się stało, rzuca się z własnego popędu w nurty, a gdy dziecina wynurzyła się na chwilę z wody, chwyta ją za kołnierz zębami i podtrzymując nad powierzchnią, poczyna płynąć ku znajdującemu się w pobliżu statkowi. Krzyk innych dzieci przywabił wówczas flisaków, którzy, podpłynąwszy szybko czółnem, wydobyli z wody zbawcę i uratowaną przezeń od niechybnej śmierci dziecinę. Mądre psisko okazywało niekłamaną radość ze swego czynu, obwąchując i liżąc dziecinę, oraz wdzięcząc się do flisaków. Dog ten, własność jednego z miejscowych bankierów, jest dziś w Berlinie bohaterem dnia.

„Łowiec” z 1 maja 1894

Czujnik przeciwpożarowy 1877

26 lipca 2016

Bardzo ciekawe próby odbywały się temi dniami w pracowni chemicznej dra Radziszewskiego wobec znawców z nowym aparatem pomysłu i wykonania p. Stanisława Ziembińskiego, dyrektora instytutu przemysłowo-technicznego w Krakowie. Przyrząd składa się z małego naczynia, połączonego drutem z dzwonkiem elektrycznym, jakiego zwykle używa się do ułatwienia komunikacyi po hotelach. Aparat ten nazwany przez wynalazcę „Strażnikiem” umieszcza się gdziebądź w pokoju czy magazynie, i skoro tylko temperatura tego miejsca podniesie się po za pewien stopień, na który go ustawiono – dzwonek zaczyna dzwonić i alarmuje dopóty, dopóki się temperatura nie zniży. Ten stopień temperatury może tu być dowolnie przyjęty. „Strażnik” taki wymaga tylko słabej bateryi elektrycznej, a dzwonek może być umieszczony w znacznej od niego odległości, naprzykład w zabudowaniu straży ogniowej. Jednocześnie też same połączenia drutowe mogą służyć do wszelkiego rodzaju sygnalizacyi, do jakich są obecnie w zakładach biurowych i hotelowych używane. Próby udały się zupełnie i aparat ten przyniesie wielkie usługi we wszystkich muzeach, bibliotekach, archiwach, kasach, a nawet magazynach mieszczących rzeczy kosztowniejsze, albowiem wszelkie niebezpieczeństwo grożące wewnętrznym pożarem, stanowczo da się usunąć. Na zaletę jego trzeba przyznać, że jest nadzwyczaj prosty i tani – działa z niezawodna pewnością, bo nawet w razie zepsucia się któregobądź drutu dzwonek sam daje znać o tem.

„Gazeta Lwowska” z 28 grudnia 1877

Dzieciobójstwo wskutek bogobojności

26 lipca 2016

Dzieciobójstwo w skutek bogobojności.

W pewnej wsi w Styrji pojawili się misjonarze i dowodzili z kazalnicy pobożnym owieczkom generis feminini, „że każde dziecię nieślubne jest kamieniem młyńskim, pociągającym matkę tego dziecięcia na same dno piekła.” Pewna młoda dziewczyna, obciążona takim kamieniem, sądziła, że najlepiej zrobi, jeżeli się pozbędzie tego środka prowadzącego wprost do piekła. Po wysłuchaniu tej budującej mowy poszła do domu, zamordowała swe dziecię, złożyła zwłoki w skrzynkę i zaniosła takowe do kościoła, ofiarując je Matce Boskiej. W ten sposób oswobodziła się…. z paszczy piekła, (?) ale za to popadła w życiu doczesnym w ręce sprawiedliwości ludzkiej, która uznała ją za dojrzałą do odsiedzenia kary kilkuletniego więzienia.

„Dziennik Polski” z 24 maja 1870

Piwo z kukurudzy

26 lipca 2016

Piwo z kukurudzy.

Od pewnego czasu prowadzą się w browarach dolno austryackich próby wyrobu piwa z kukurudzy, wobec braku jęczmienia. W połowie stycznia ma zacząć się warzenie takiego piwa w browarze szwechackim.

„Kuryer Polski” z 27 stycznia 1916

Niebezpieczne lody

26 lipca 2016

Niebezpieczne lody.

Czas
dodonosi:

W tych dniach zdarzyło się w Krakowie ośm wypadków nagłego zachorowania po zjedzeniu lodów wanilowych, a to wśród wszelkich symptomatów zatrucia arszenikowegn. Lody te rozbierane chemicznie nie wykazały żadnego śladu metalicznego, a tem mniej arszeniku. Ponieważ podobne wypadki zdarzały się były już dawniej, przeto nasuwa się domysł, że strączki wanili ulegają jakiemuś przeistoczeniu a nadewszystko, że pasożytne grzybki osiadające na strączkach wanilii, wywołują przymieszane do potraw, symptomata podobne otruciu arszenikiem.

„Gazeta Lwowska” z 16 lipca 1879

Okręt nie do zatopienia

26 lipca 2016

Okręt nie do zatopienia.

W porcie tulońskim spuszczono na morze nowy okręt „Cecille”, który kosztował 8 milionów franków, a którego podwójny płaszcz wypełniony jest cellulozą, mająca tę własność, że gdy kula wybije w pancerzu otwór, ona rozciąga się i otwór zamyka. Jeżeli wynalazek ten okaże się praktycznym, żaden okręt nie będzie mógł w przyszłości zatonąć i pancerze stalowe wyjdą z użycia.

„Gazeta Lwowska” z 20 maja 1888

Patologiczna rodzina 1879

26 lipca 2016

Orzeczenia c. k. Trybunału kasacyjnego.
214.
Jeżeli sprawca pewnéj zbrodni w chwili jéj popełnienia zostawał w błędzie, skutkiem którego czyn ten jako mniej ciężką zbrodnię uważał wówczas tylko za tą ostatnią zbrodnię zasądzonym być może. (Orzeczenie z 22 grudnia 1879 l. 10.684).

D. i córka jego Katarzyna byli obwinieni o kazirodztwo. Znawcy przesłuchani w śledztwie wstępnem, uznali Katarzynę D. jako hermafrodytę płci przeważnie żeńskiéj i orzekli, że zbliżone do spółkowania obcowanie cielesne kilkakrotnie z nią powtarzaném było. Prokuratorya wniosła oskarżenie na podstawie § 131 u. k. Lekarze przesłuchani przy rozprawie głównéj orzekli, że Katarzyna D. należy do hermafrodytów płci męzkiéj. Trybunał przyjąwszy płeć męzka Katarzyny D. jako udowodnioną, uznał oskarżonych winnymi gwałtu przeciw naturze w myśl § 129 u. k. Przeciw temu wyrokowi wnieśli oskarżeni zażalenie nieważności na zasadzie § 281 l. 5 i 9 lit. a), wytykając głównie, że jako podmioty występku jedynie między osobami téj saméj płci możliwego uważano mężczyznę i hermafrodytę.

Trybunał kasacyjny zniósł wyrok I instancyi i orzekł, że oskarżeni dopuścili się zbrodni kazirodztwa (§ 131 u. k).

W motywach podniósł Trybunał, że oskarżonym karogodniejszę zbrodnię z § 129 u. k., jakkolwiek przedmiotowo popełniona, jako taka poczytaną być nie może, gdyż dopiéro badanie przy rozprawie głównéj zarządzone wykazało, że Katarzyna D. jakkolwiek hermafrodyta, należy do rodzaju męzkiego, podczas gdy przedtém w swéj rodzinie i gminie za osobę płci żeńskiéj uważaną i przez lekarzy w śledztwie wstępném przesłuchanych za taką uznaną była, a z drugiéj strony żadna okoliczność do wniosku nie upoważnia, że oskarżonym przeważnie męzka płeć Katarzyny D. była znaną i że będąc świadomymi téj okoliczności, dopuścili się aktu obcowania cielesnego, podpadającego pod przepis § 129 ust. kar.

W obec takiego stanu rzeczy i w obec przepisu § l ust. kar., wymagającego złego zamiaru jako koniecznego warunku poczytania zbrodni, nie można oskarżonych uznać winnymi zbrodni gwałtu przeciw naturze (§ 129 u. k.), który wcale nie zamierzyli.

Natomiast dopuścili się oskarżeni zbrodni kazirodztwa (§ 130 u. k.), gdyż nie ulega wątpliwości, że istniejący między nimi stósunek pokrewieństwa w chwili obcowania cielesnego był im znanym.

„Przegląd Sądowy i Administracyjny” z 10 listopada 1880