Prawo

Szpieg czarnogórski

26 listopada 2018

Szpieg czarnogórski.
Blizko od roku siedzi w aresztach miejskich głuchoniemy idjota, podejrzany przez władze, iż jest szpiegiem… czarnogórskim. Fotografia jego była zamieszczoną w różnych czasopismach i nie można się w żaden sposób dowiedzieć, skąd ów domniemany szpieg pochodzi. Ponieważ sprawa jest bardzo ważna – wszak chodzi o szpiega – odesłano akta do Lwowa, a tam się jeszcze należycie nie odleżały. Tymczasem „Czarnogórzec” od roku jest na utrzymaniu gminy, tzn. ma wikt i mieszkanie w areszcie, bo bielizny zupełnie nie przebiera, a strzępy ubrania jeszcze z niego nie zleciały.

„Głos Polski. Organ narodowy dla Podola” z 3 stycznia 1914.

Arystokrata

26 listopada 2018

Niepoprawny „arystokrata”.

Michał Rzepecki, kilkakrotnie karany za pokątną pisarkę, uprawia ją nadal na szeroką skałę. Sprowadzony we czwartek na policyę gdy mu chciano ofiarować pracę wzbraniał się ją przyjąć twierdząc że Pan Bóg stworzył go „arystokratą” Jako taki nie może się trudnić żadną ciężką robotą, tylko pisarką pokątną, która mu jedynie opowiada.

„Głos Polski. Tygodnik narodowy dla Podola” z 20 stycznia 1906.

Mężczyzna czy kobieta?

26 listopada 2018

MĘŻCZYZNA CZY KOBIETA?

Z Piotrkowa donoszą, że w sądzie okręgowym rozważano sprawę następującą: W lipcu 1892 roku we wsi Mrzygłodzie w powiecie Będzińskim włościaninowi Kuli urodziła się córka Aniela, która dopiero w 22-giem roku życia przekonała się, że jest mężczyzną. Rodzina nie chciała uznać tego faktu, ale komisja policyjno-lekarska stwierdziła, że tak jest w istocie. „Aniela” włożyła wtedy strój męski, w którym też przybyła do sądu celem dokonania zmiany metryki. W sądzie obecni byli trzej lekarze-eksperci. Sąd uznał zmianę i upoważnił Kulę do przybrania sobie imienia męskiego.

„Polak w Brazylji” z 12 czerwca 1914.

Ludzie natury

26 listopada 2018

„Ludzie natury”.

W Kijowie sędzia pokoju rozważał sprawę studenta Litnera i p. Dobrowolskiej, oskarżonych o ukazywanie się na ulicy w kostjumie bezwstydnym. W ostatnich czasach w Kijowie pojawiali się „ludzie natury”, ukazując się na ulicy w sandałach na bosych nogach i sportowej siatce na ciele. Panie należące do tej grupy noszą pod siatką figowy listek. Sąd rozważał tę sprawę przy drzwiach zamkniętych. Dobrowolska została uniewinniona z powodu noszenia wspomnianego listka. Nazajutrz na ulicach ukazali się znowu „ludzie natury”.

„Kurjer Lwowski” z 20 maja 1914.

Z Berezy Kartuskiej

26 listopada 2018

Z BEREZY KARTUZKIEJ

Obóz izolacyjny wypełnia się w szybkim tempie. Jakkolwiek daleko do liczby 1500, w każdym razie 400 już jest. Izolowani zajęci są przy budowie dróg. Są oni pilnowani podwójnym kordonem policjantów. Prócz tego po obu stronach na szosie są policjanci na koniach.

Służbę w obozie pełni 300 policjantów przeważnie z Żyrardowa. Wysoka liczba policjantów tłumaczy się trudnością strzeżenia więźniów i spodziewanem zwiększeniem się ich liczby.

Koszta utrzymania ustalono na 28 gr. na głowę i na dzień. Jak widać, liczono się, żeby skarb państwa jak najmniejszemu uległ obciążeniu. Wprawdzie mogą oni otrzymywać paczki żywnościowe od rodzin, lecz za lada przewinieniem prawo to będzie im odebrane. Podobnie rzecz się przedstawia z korespondencją, która poprzednio ulegać będzie surowej cenzurze.

„Ziemia Czerwieńska” z 29 lipca 1934.

Zakład na śmierć

26 listopada 2018

Zakład na śmierć.

Dnia 14. października 1901 rano już pili Dmytro Jakimów z Feliksem Kosem wódkę w karczmie w Draganówce, a gdy Kos już więcej pić nie chciał, odezwała się obecna w karczmie wyrobnica Pałaszka niewiadomego nazwiska, o której powszechnie wiadomo było, że się zapija, do Kosa: wstydźcie się, jabym sama wypiła „ćwiartkę”.

Na pytanie Jakimowa, czy rzeczywiście wypije jeśli jej zafunduje, odpowiedziała, chwaląc się że piła i więcej naraz, poczem tenże kazał podać ćwierć litra wódki za 17 ct. Karczmarz Lewinter na wezwanie postawił żądaną wódkę na stole. Pałaszka wypiła tę wódkę trzy razy łyknąwszy, w całości poczem siadła i jęła dużo opowiadać i śpiewać. Następnie wyszła z karczmy a we dwie godziny później znalazł ją Lewinter w stajni nieżywą. Na podstawie dokonanej w dniu 16. października br. obdukcyi orzekli lekarze sądowi, że najbliższą przyczyną śmierci jej było ostre zatrucie alkoholem, które wywołało porażenie ośrodków mózgowych.

Z powodu fatalnego powyższego zakładu pociągnęła prokuratorya Państwa Dmytra Jakimowa i karczmarza Lajzora Lewintera do odpowiedzialności, zarzucając im, że choć mogli przewidzieć niebezpieczeństwo dla zdrowia względnie życia Pałaszki swojem współdziałaniem przyczynili się do jej śmierci (§. 335 uk). Przy rozprawie dnia 27 bm. trybunał orzekający pod przewodnictwem radcy Chomickiego, zgodnie z wywodami obrońców adw. dra Schwarza i Rosenfelda uwolnił obu od oskarżenia o występek z §. 335. uk. a zasądził Jakimowa tylko na 14-dniowy areszt za przekroczenie ustawy o pijaństwie.

„Podolanin” z 29 grudnia 1901.

Bestializm matki

26 listopada 2018

Bestyalizm matki.

Dnia 31/3 1905 spostrzeżono w kale wywiezionym z dołu kloacznego na pole obok folwarku na starozbarazkiem pocięte kawałki zwłok noworodka, a mianowicie główkę, ręce, nogi i wnętrzności.

Zarządzone natychmiast śledztwo policyjne było mocno utrudnione, albowiem narazie nie zdołano zbadać z czyjego dołu kloacznego kał został wywiezionym, a powtóre szczątki zwłok zdaniem lekarzy dłuższy czas w gnoju tym się znajdowały.

Wreszcie dnia 3/4 b.m. sierżant policyi miejskiej Wilk, któremu śledzenie tej sprawy zostało poruczone, wyśledził i przyaresztował w Gajach tarnopolskich matkę znalezionego w kale dziecka Michalinę Statkiewicz, służącą u pp. Krochmaluków i ta do czynu tego zupełnie się przyznała, zapodając, że dnia 3. lutego 1905 porodziła w Tarnopolu u swojej wujenki nieślubne dziecko płci męzkiej, któremu zaraz siekaczem odcięła głowę, a następnie ręce i nogi, przyczem siekacz trafiwszy na kość goleniową, złamał się w trzonku, dalej że pocięte zwłoki zawinęła w szmatę i w nocy zaniosła je na Zarudzie, gdzie wrzuciła takowe do wychodków w domu byłych swoich służbodawców pp. Osuchowskich.

Okrutną matkę wraz z odszukanym złamanym siekaczem oddano c. k. Prokuratoryi Państwa.

„Podolanin” z 9 kwietnia 1905.

Kara na mordercę cesarzowej Elżbiety

26 listopada 2018

Kara na mordercę cesarzowej Elżbiety. Z Genewy donoszą: Luccheniemu grozi tak zwana w tutejszym kodeksie karnym kara ,”rekluzji”. Jest to kara najstraszniejsza jaką obok śmierci zna prawo. Skazany na nią zbrodniarz zajmuje celę podziemną, do której promnień słońca nigdy nie dochodzi. Skazaniec niema ani łóżka ani żadnego sprzętu. Musi sypiać na zimnej, wilgotnej ziemi, dopóki go z tej strasznej nocy doczesnej śmierć nie uwolni. Raz tylko w tygodniu więzień wyprowadzony być może na godzinę na dziedziniec więzienny.

Dotychczas jednego tylko mordercę skazano na karę rekluzji.

„Głos Podolski” z 1 października 1898.

Dziesięć lat ukrywał się w chlewku przed wojskiem

26 lipca 2016

Dziesięć lat ukrywał się w chlewku przed wojskiem.

We wsi Wesołówka ziemi sandomierskiej policja ujęła dezertera Władysława Kwaśniewskiego, który uciekł z wojska przed 10 laty i do chwili obecnej ukrywał się bez przerwy w rodzinnej wiosce na poddaszu chlewa, gdzie pożywienie podawała mu matka. Kwaśniewski, gdy go brano do wojska, był młodzieńcem silnym i dobrze zbudowanym; po 10 latach dobrowolnego więzienia na stryszku bez ruchu niemal, w okropnych warunkach higjenicznych, przedstawia straszliwy obraz. Sprowadzony do Sandomierza, zachowuje się jak dziki człowiek, a na zadawane mu pytania, dlaczego uciekł z wojska, odpowiada w kółko: „Bo się strasznie bojałem”. Policja ujęła go przypadkowo. Mianowicie burza wyrwała strzechę nad chlewikiem, a sąsiedzi, zobaczywszy dziwnego człowieka, który opuszczał kryjówkę, donieśli o tem policji. Ujęcie niezwykłego dezertera wzbudziło sensację.

„Gwiazdka Cieszyńska” z 28 maja 1929

Dzieciobójstwo wskutek bogobojności

26 lipca 2016

Dzieciobójstwo w skutek bogobojności.

W pewnej wsi w Styrji pojawili się misjonarze i dowodzili z kazalnicy pobożnym owieczkom generis feminini, „że każde dziecię nieślubne jest kamieniem młyńskim, pociągającym matkę tego dziecięcia na same dno piekła.” Pewna młoda dziewczyna, obciążona takim kamieniem, sądziła, że najlepiej zrobi, jeżeli się pozbędzie tego środka prowadzącego wprost do piekła. Po wysłuchaniu tej budującej mowy poszła do domu, zamordowała swe dziecię, złożyła zwłoki w skrzynkę i zaniosła takowe do kościoła, ofiarując je Matce Boskiej. W ten sposób oswobodziła się…. z paszczy piekła, (?) ale za to popadła w życiu doczesnym w ręce sprawiedliwości ludzkiej, która uznała ją za dojrzałą do odsiedzenia kary kilkuletniego więzienia.

„Dziennik Polski” z 24 maja 1870

Patologiczna rodzina 1879

26 lipca 2016

Orzeczenia c. k. Trybunału kasacyjnego.
214.
Jeżeli sprawca pewnéj zbrodni w chwili jéj popełnienia zostawał w błędzie, skutkiem którego czyn ten jako mniej ciężką zbrodnię uważał wówczas tylko za tą ostatnią zbrodnię zasądzonym być może. (Orzeczenie z 22 grudnia 1879 l. 10.684).

D. i córka jego Katarzyna byli obwinieni o kazirodztwo. Znawcy przesłuchani w śledztwie wstępnem, uznali Katarzynę D. jako hermafrodytę płci przeważnie żeńskiéj i orzekli, że zbliżone do spółkowania obcowanie cielesne kilkakrotnie z nią powtarzaném było. Prokuratorya wniosła oskarżenie na podstawie § 131 u. k. Lekarze przesłuchani przy rozprawie głównéj orzekli, że Katarzyna D. należy do hermafrodytów płci męzkiéj. Trybunał przyjąwszy płeć męzka Katarzyny D. jako udowodnioną, uznał oskarżonych winnymi gwałtu przeciw naturze w myśl § 129 u. k. Przeciw temu wyrokowi wnieśli oskarżeni zażalenie nieważności na zasadzie § 281 l. 5 i 9 lit. a), wytykając głównie, że jako podmioty występku jedynie między osobami téj saméj płci możliwego uważano mężczyznę i hermafrodytę.

Trybunał kasacyjny zniósł wyrok I instancyi i orzekł, że oskarżeni dopuścili się zbrodni kazirodztwa (§ 131 u. k).

W motywach podniósł Trybunał, że oskarżonym karogodniejszę zbrodnię z § 129 u. k., jakkolwiek przedmiotowo popełniona, jako taka poczytaną być nie może, gdyż dopiéro badanie przy rozprawie głównéj zarządzone wykazało, że Katarzyna D. jakkolwiek hermafrodyta, należy do rodzaju męzkiego, podczas gdy przedtém w swéj rodzinie i gminie za osobę płci żeńskiéj uważaną i przez lekarzy w śledztwie wstępném przesłuchanych za taką uznaną była, a z drugiéj strony żadna okoliczność do wniosku nie upoważnia, że oskarżonym przeważnie męzka płeć Katarzyny D. była znaną i że będąc świadomymi téj okoliczności, dopuścili się aktu obcowania cielesnego, podpadającego pod przepis § 129 ust. kar.

W obec takiego stanu rzeczy i w obec przepisu § l ust. kar., wymagającego złego zamiaru jako koniecznego warunku poczytania zbrodni, nie można oskarżonych uznać winnymi zbrodni gwałtu przeciw naturze (§ 129 u. k.), który wcale nie zamierzyli.

Natomiast dopuścili się oskarżeni zbrodni kazirodztwa (§ 130 u. k.), gdyż nie ulega wątpliwości, że istniejący między nimi stósunek pokrewieństwa w chwili obcowania cielesnego był im znanym.

„Przegląd Sądowy i Administracyjny” z 10 listopada 1880

Zwariowane kobiety z Essen

20 maja 2016

Zwarjowane kobiety z Essen
Bezimienna gmina. – Kobiety opętane manją religijną.

W mieście Essen siedem histerycznych kobiet zawiązało szczególniejszą sektę religijną pod nazwą „Gminy bezimienne]”. Praktyki ich religijne polegały na tem, że codziennie zbierały się w kaplicy miejscowego szpitala i modliły się. Nie byłoby w tem nic nadzwyczajnego, ale kobiety te utrzymywały, że są wysłankami Boga i przez Boga powołanemi do uzdrawiania ludzi.

Mimo oporu służby szpitalnej, wchodziły do sal, zatrzymywały się przy każdem łóżku, wkładały chorym ręce na głowę, wyrabiały najrozmaitsze cudactwa i „hokus pokus”, a za żadną cenę nie można było się ich pozbyć.

Ta plaga szpitalna trwała przeszło pół roku. Zjawiały się one regularnie w każdą środę i niedzielę i robiły takie zamieszanie i niepokój na sali chorych, tak denerwowały pacjentów, że postanowiono je siłą usunąć. Ale i to niewiele pomogło, gdyż histeryczki, wyrzucone jedną bramą, powracały drugą. Wezwano ostatecznie policję, a gdy ta chciała przy pomocy pałek gumowych zrobić porządek, dostały prawdziwego szału. Broniły się, gryzły. drapały i kopały policjantów, rzucały się na ziemię, tak, że i policja okazała się wobec nich bezsilną.

Ostatecznie dyrekcja szpitalna zrobiła doniesienie do prokuratorji o naruszenie spokoju publicznego, a policja ze swej strony o opór władzy. W sądzie oświadczyły histeryczki jednomyślnie, że spełniają tylko rozkaz Boży i że na przyszłość absolutnie nie rezygnują z odwiedzania szpitala. Ponieważ wyrok nie jest jeszcze prawomocny, wszystkie siedem historyczek cieszą się wolnością i znowu są plagą szpitala. Nic nie pomogło nawet, że jeden z nieszczęśliwych małżonków obił swoją żonę, należącą do 7 stowarzyszonych, gdyż ciągle tylko biegała do szpitala i cały dzień się modliła, pozostawiając gospodarstwo i 6 dzieci na opiece męża. Psychiatrzy twierdzą, że te kobiety są ciężko chore, a co gorsza, istnieje obawa, ze duchowa ta zaraza może się rozszerzyć i przejść także na inne niewiasty.

„Ilustrowany Kuryer Codzienny” z 9 sierpnia 1929

Przemytnictwo fin de siécle

31 grudnia 2015

Przemytnictwo fin de siécle.

Gazety holenderskie donoszą, iż przemytnictwo współczesne zaczyna się posługiwać… balonami. W zeszłym tygodniu w pewnej miejscowości w Holandyi wzbił się w przestworza niebieskie na balonie pewien z handlarzy cygar hawańskich wraz ze swym pomocnikiem i sporym zapasem cygar. Osobliwi podróżni spuścili się szczęśliwie w pobliżu miast nadreńskich i rozpoczęli handlować przywiezionym w ten sposób towarem. Strażnicy graniczni będą więc na przyszłość musieli bujać po obłokach za zmyślnymi przemytnikami.

„Czas” z 25 lipca 1894

Okradzenie pociągu

31 grudnia 2015

Okradzenie pociągu.

Onegdaj na kolei petersburskiej pociąg towarowy, przychodzący do Warszawy o godzinie 5. m. 13 rano, został okradziony pomiędzy Wołominem a Pragą. Do operacji tej sprzyjała złoczyńcom śnieżna zadymka, skutkiem której pociąg mając drogę zasypaną, musiał bieg zwolnić. Złodzieje zdołali otworzyć kilka wagonów. Ponieważ w trzech znaleźli towary niezbyt odpowiednie, jak np. węgle, drzewo, przeto dobrali się do czwartego, gdzie natrafili na przedmioty cenniejsze, jak korty, galanterję itp. Niektóre skrzynie były nawet asekurowane. Z tego właśnie wagonu wyrzucili złodzieje na plant kilka skrzyń. Okradzenie wagonu spostrzeżono po przybyciu pociągu do Warszawy i bezzwłocznie wysłano parowóz z delegacją dla wykrycia złoczyńców. Pomimo, że zamieć śnieżna w części zakryła wszelkie ślady, natrafiono jednak na ich tropy.

„Dziennik Polski” z 24 lutego 1888

Dziecko przed sądem

18 lipca 2015

Berlin 8. października.

(Dziecko przed sądem)

Temi dniami stawała przed sądem dwunastoletnia dziewczynka, Marja Schneider. Trybunał skazał ją na ośmioletnie wiezienie. Proces przedstawia strony psychologiczne, niezmiernie zajmujące.

Oskarżona jest wysmukłem, bladem dziewczęciem, o włosach gładko przyczesanych; spoziera po sali swobodnie i opowiada swoją straszliwą zbrodnię obojętnie, naturalnie, bez śladu wzruszenia.

Zofia Karolina Marja Schneider, urodziła się d. 1. maja 1874 r. Zbrodnia jej polega na tem, że d. 7. lipca r. b. trzy i pół-letnią Małgorzatę Dietrichs zrabowała, a następnie przez strącenie z okna ze świata zgładziła. Czytaj dalej…

Następna strona »