Wpisy otagowane jako ptaki

„Armata” na wróble

25 lipca 2009

„Armata” na wróble zabiła swego konstruktora – ogrodnika

BYDGOSZCZ. Niezwykły wypadek miał miejsce we wsi Samsieczno pod Bydgoszczą. Właścicielem dużego sadu był tam młody; ogrodnik, 25-letni Bolesław Bielicki. Toczył on zaciętą walkę z wróblami, które wyrządzały mu duże szkody w owocach i wreszcie skonstruował przeciwko swym skrzydlatym wrogom pewien rodzaj „armaty”, która miała wystrzelić automatycznie i położyć trupem wielką ilość szkodników jednym strzałem.

Przed tym jednak ogrodnik chciał ją wypróbować. Armata jego – była to zwykła rura żelazna, napełniona prochem i z jednej strony zatkana korkiem. Gdy w czasie próby ogrodnik przytknął zapaloną zapałkę do jej otworu – nastąpił straszliwy wybuch, proch rozerwał rurę, a odłamki jej zabiły na miejscu niefortunnego, a lekkomyślnego „wynalazcę”

„Dziennik Ostrowski” z 22 lipca 1938

Papuga powodem skandalu rodzinnego

10 lipca 2009

Papuga powodem skandalu rodzinnego.

Do niezwykłego skandalu rodzinnego doszło w Chicago, z powodu papugi.

Bardzo zamożny właściciel pewnej tamtejszej szkoły muzycznej ofiarował swej narzeczonej, pannie, która nie odznaczała się dostatkami, kosztowny pierścień. Panna, nie mogąc odwdzięczyć się narzeczonemu równie cennym podarunkiem, a wiedząc, że muzyk przepada za ptakami, posłała mu w podarunku ulubiona swą papugę, którą sama wytresowała i nauczyła mówić.

Muzyk polecił służącej, która przyniosła mu papugę, pięknie podziękować pannie za tak miły podarunek, poczem, ustawiwszy klatkę z papugą na werandzie willi, w której mieszkał, pośpieszył na miasto do swej szkoły.

Jakże się jednak zdziwił, gdy powracając wieczorem do domu, zastał dwu policjantów, czekających na niego. Panowie ci aresztowali zdumionego muzyka i zaprowadzili go do komisariatu, gdzie rzecz cała wyjaśniła się w sposób niezmiernie przykry dla właściciela papugi. Okazało się bowiem, że gadatliwy ten ptak uprzyjemniał sobie samotność przymusową wygadywaniem wierszem i prozą rzeczy tak ordynarnych i nieprzyzwoitych, że wywołał zgorszenie całego sąsiedztwa, które w końcu zwróciło się do policji po interwencje.

Naturalnie, oburzony i zawiedziony muzyk pobiegł natychmiast do narzeczonej, żądając od niej wyjaśnień, a choć panna zaklinała się ze łzami w oczach, że tego, co się stało wprost nie rozumie, nie uwierzył tym zapewnieniom i zerwał z narzeczona, gdyż papuga przez nią wyłącznie chowana, mogła się tylko od niej nauczyć sprośnych przekleństw i piosenek.

Wziął nawet tak do serca śmieszność, na jaką naraziła go fatalna papuga, że nie pogodził się z panna nawet wówczas, gdy wyszło na jaw, iż winna wszystkiemu jest służąca, której polecono odnieść papugę.

Dziewczyna ta, niosąc klatkę z papugą do muzyka, spotkała po drodze przyjaciółkę i tak się z nią zagadała, że nie zauważyła nawet, jak zręczny złodziej skradł ptaka z postawionej na chodniku klatki.

Spostrzegłszy brak papugi zrozpaczona dziewczyna uznała za najlepsze kupić podobną papugę i zanieść ją muzykowi.

Tak też uczyniła. Handlarz ptaków ustąpił jej bardzo tanio ptaka, którego sam się chciał pozbyć, przekonawszy się, jak źle papuga ta jest wychowana przez poprzedniego swego właściciela.

„Gazeta Bydgoska” 30 sierpnia 1930

Jedzenie wron

29 sierpnia 2008

inserat:

Młode wrony
kupuję codziennie każdą ilość ze wszystkich stacyi.
Kosze do wysyłki dostarczam.
Płacę 60 fen. za sztukę.
Hermann Matthes
Król. dostawca nadworny
Poznań
Nr. telefonu 3424

„Dziennik Poznański” 20 maja 1917


E. hr. B. zauważa w sprawie projektowanego masowego odstrzału wron dla celów spożywczych, że zjadł około 50 wron, bądź w formie zup, ragout lub jako pieczyste i uznaje je za całkiem smaczne. Zdaniem jego, – a trudno mu odmówić słuszności – projekt ma jedną wadę: w zimie bardzo łatwo ubijać wrony, są jednak tak chude, że nie przedstawiają żadnej wartości, w lecie zaś są wprawdzie tłuste, ale możnaby raczej „zdechnąć z głodu”, zanimby się udało upolować dostateczną do jego zaspokojenia liczbę wron…

„Łowiec” czerwiec 1917

Wrony pieczone lub gotowane

29 sierpnia 2008

Wrony pieczone lub gotowane.

Z powodu braku mięsa pojawiają się najróżniejsze pomysły. I tak naprzykład orzekli znawcy, że wrony, zwłaszcza młode, są dla ludzi odpowiedniem pożywieniem. Twierdzą oni, że należy zerwać z przesądem, jakoby wron jeść nie można. W niektórych miastach zajmują się już sprzedażą tych ptaków. Ukazały się także w Poznaniu. W składzie delikatesów przy placu Wilhelmowskim można je nabywać po 75 fen. Wronę piecze się lub gotuje. Znawcy twierdzą, że gotowane są smaczniejsze.

Z miarodawczej strony donoszą: Minister rolnictwa wydał rozporządzenie, dotyczące strzelania wron, których mięso służyć ma ludności jako pożywienie. Obecne położenie rynku mięsnego zmusza do zwrócenia uwagi na mało używane zazwyczaj środki spożywcze, do których należą też bardzo smaczne młode wrony. Na ogół są wrony pożyteczne, lecz w okolicach, gdzie ukazują się bardzo licznie, niemało też wyrządzają szkód. Według prawa o ochronie ptaków z roku 1908 wolno chwytać ptaki należące do rodziny kruków i wron. W tym roku jednakże zaleca się wrony zużyć na pożywienie dla ludności. Właściciele parków, lasów i t. d., w których znajdują się wronie kolonie, mają albo na własny rachunek postarać się o przetrzebienie wron, albo zezwolić innym osobom strzelać do nich na swoim terenie. Tam, gdzie brak strzelców, można też młode wrony spędzać z gniazd. Landraci i zarządy policyjne w miastach mają handlarzom dziczyzną wskazać na możliwość zakupywania wron i publikować w gazetach oferty kupna.

Z różnych stron zalecano też zużyć na pożywienie kosy. Projekt ten jednakże minister rolnictwa odrzucił, gdyż korzyść, jaką osiągniętoby z mięsa kosów, ani w części nie dorównywałaby korzyści, jaką ma z ptaków tych rolnictwo.

„Dziennik Poznański” 18 maja 1916

« Poprzednia strona