Wypadki

Żywy nieboszczyk

7 czerwca 2014

Żywy nieboszczyk.

Z Petersburga donoszą do pism berlińskich: We wsi Jegorówka, w gub. tulskiej, pochowano chłopa, jako nieżywego. W dwa dni potem z mogiły zaczęły się dobywać jęki. Chłopi utrzymywali, że nieboszczyk pokutuje za grzech i nie chcieli go odkopywać. Dopiero po upływie dalszych dwóch dni, przy pomocy żandarmeryi odkopano chłopa, który jeszcze żył, ale znajdował się w stanie ostatecznego wycieńczenia. Osiwiał on w tych dniach zupełnie.

„Gazeta Lwowska” z 19 stycznia 1907

Smutny skutek żartu

31 marca 2014

Smutny skutek żartu.

Wiadomy jest zwyczaj sławiański, wzajemnego oblewania się wodą młodzieńców i dziewcząt w poniedziałek wielkanocny. Praktykują go u nas z wielką satysfakcją zaściankowi adonisy na swych bogdankach i odwrotnie. Młódź wiejska hołduje jednak temu zwyczajowi z trochę zbyt rubasznem zamiłowaniem, pławiąc w czambuł wszystkie krasawice w pierwszym lepszym potoku lub rzece. Żart taki, posuwany po za wszelkie granice godziwości, smutne nieraz sprowadza skutki. Kilka dni temu stawało przed sądem krajowym lwowskim trzech parobków z Derewni, oskarżonych o zabójstwo z nieostrożności, popełniane właśnie skutkiem owego miłego zwyczaju. W tegoroczny poniedziałek wielkanocny ruski wrzucili oni służącą z nimi razem we dworze dziewkę do stawu w miejsce, gdzie woda sięgała na sążeń wysokości. Na krzyk topiącej się pospieszono z ratunkiem i wyciągnięto ją z wody, ale dziewka umarła jeszcze dnia tego samego. Cierpiała ona bowiem na wodną puchlinę w sercu, a gdy wpadła do wody, nastąpiła przerwa w cyrkulacji krwi a później śmierć przez paraliż. Sąd skazał każdego z winowajców na 2 miesiące więzienia. Godziłoby się naprawdę obywatelstwu i duchowieństwu wpływać, jeżeli nie na zniesienie, to przynajmniej na uszlachetnienie podobnych barbarzyńskich zwyczajów ludowych.

„Gazeta Narodowa” z 6 października 1864

Okadzanie

31 marca 2014

Fatalny przesąd.

Pisma warszawskie donoszą: Jednemu gospodarzowi we wsi Blinowie pod Kraśnikiem w gubernii lubelskiej chorowały gąsięta. Powiedziano mu, że trzeba je mocno okadzić, to wyzdrowieją. Kupił więc ów gospodarz funt prochu, wziął na denko żaru i zawoławszy żonę i córkę do pomocy, zabrał się do okadzania gąsiąt. Żonie dał do trzymania denko z węglami, a córce kazał potrzymać gęsiaka. Sam zaś wziął butelkę z prochem i zaczął go z wysoka sypać. Ale póty tylko było tego kadzenia, póki proch nie doleciał do węgli, bo gdy tylko kilka ziarnek ogniem się zajęło, jednocześnie też wybuchł wszystek proch w butelce. Od straszliwego huku aż okna powylatywały, ludzie popadali zemdleni na ziemię. Matka i córka szczęśliwie uniknęły kalectwa, gorzej było z ojcem, bo mu siła wybuchu oderwała wielki palec u ręki.

„Nowa Reforma” z 13 lipca 1911

Wściekły lis pokąsał krowę, a krowa – weterynarza

15 marca 2014

Wściekły lis pokąsał krowę, a krowa – weterynarza.

(Hr) W Puszczy Rudnickiej wydarzył się niezwykły wypadek.

Na polach wsi Zegarynowo wściekły, jak się potem okazało, lis pokąsał krowę jednej z włościanek. Lisa chłopi zabili.

Po kilku dniach pokąsana krowa zachorowała i gdy wezwano do niej weterynarza wileńsko-trockiego dra Gnoińskiego, podczas oględzin ugryzła lekarza. Ustalono, że krowa była wściekła, wobec tego dr Gnoiński zmuszony był poddać się zabiegom przeciwko wściekliźnie.

„Ilustrowany Kuryer Codzienny” z 31 lipca 1939

Kataklizm pogodowy Brody 1839

15 marca 2014

Dnia 29go z.[eszłego] m.[iesiąca] o godzinie 1széj po południu srożyła się w Brodach tak wielka burza, jakiéj nikt nie zapamiętał. Grad nadzwyczajnéj wielkości powybijał w kilku minutach kilka tysięcy szyb u okien; szczęściem, że tucza ta zarwała tylko ostatni róg miasta, na Leśniowskiém przedmieściu, gdzie wielkie szkody poczyniła; i tak w ogrodach i w lesie ku granicy rossyjskiéj powyrywała kilka tysięcy drzew z korzeniem, pozrywała dachy, poobalała bramy i parkany, co większa szopy, a miedzy temi także jednę murowaną do szczętu zburzyła. Przy leśniowskich rogatkach, w tak nazwanéj zielonéj oberży, która bardzo mocno jest murowana, i najwięcéj podczas téj burzy ucierpiała, zerwała tucza dach z kloaku, niosła go przez całe podwórze na 8 do 10 kroków i przez zamknięte okno część onegoż do izby wtłoczyła. U leśniowskiej bramy wyrwała z ziemi słup wryty, i wydarłszy zeń drąg rogatkowy, na dom poblizki nim cisnęła.

Y***

„Gazeta Lwowska” z 4 czerwca 1839

Napadnięty przez sowę

22 lutego 2014

NAPADNIĘTY PRZEZ… SOWĘ.

Sekretarz sądowy Józef Przybylski z Lidzbarka wracając wieczorem do domu został napadnięty przez… sowę. Zaatakowała ona J. P. w głowę, który zaskoczony bronił się rozpaczliwie przed napastnikiem. Odniósł on bolesne rany na głowie. Takiego wypadku w okolicach Lidzbarka dotychczas nie notowano.

„Ilustrowany Kuryer Codzienny” z 7 czerwca 1937

Zakład

22 lutego 2014

Tarnopol. Sześć kieliszków wódki jeden po drugim ofiarował się wypić o zakład włościanin Semko Szkilny z Kupczyniec, i wygrał istotnie, ale w dwa dni umarł.

„Gazeta Narodowa” z 6 kwietnia 1877

Nie wyrzucać siekiery przez okno

27 grudnia 2013

Nie wyrzucać siekiery przez okno

W dniu wczorajszym B. Dołęgowski lat 32, kolejarz, zam. Równa nr. 19, przypadkowo został zraniony w głowę siekierą, wyrzuconą przez okno przez Władysława Szczyguło, zam. Równa 17.

Poszkodowanego przewieziono do szpitala Przemienienia Pańskiego, w stanie ciężkim.

Dochodzenie prowadzi 14-ty komisarjat.

„ABC” z 22 grudnia 1926

Pożar na rowerze

12 października 2013

Pożar na rowerze.

Gazety warszawskie donoszą:

W tych dniach, szosą marymoncką w towarzystwie brata, dążyła do Warszawy na rowerze, wieczorem, panna A. L., z płonącą świecą w latarce papierowej, zawieszonej przy kierowniku. W pobliżu rogatek latarka zapaliła się, przyczem ogień objął lekką suknię cyklistki tak szybko, iż natychmiastowa pomoc już nie zdołała zapobiedz bolesnemu oparzeniu twarzy i rąk. I na bicyklu więc spalić się można…

„Słowo Polskie” z 10 czerwca 1897

Piorun w Przemyślu 1839

31 sierpnia 2013

Dnia 5. około godziny 4téj po południu nadciągnęła nagle ponad Przemyśl wielka burza, która około godziny 5téj mocną błyskawicą i przeraźliwym grzmotem się rozsrożyła. Piorun uderzył w dóm zajezdny pod „trzema kogutami” na przedmieściu Zasańskiém, i nie zapaliwszy nic zdruzgotał w szynkowni źwierciadło, zabił siedzącego pod niém woźnicę Szymona Plutę, tudzież bawiącego się w przedsieni syna szynkarza, osmolił bawiącéj się z nim dziewczynie bok lewy i rzucił o ziemię wszystkie osoby, które się w szynkowni znajdowały. Te ostatnie, których było blizko cztérdzieści, prócz przestrachu i ogłuszenia, trwającego przez pół godziny, bynajmniéj uszkodzonemi nie zostały.

Y***

„Gazeta Lwowska” z 10 sierpnia 1839

Kogut oślepił dziecko

31 sierpnia 2013

KOGUT OŚLEPIŁ DZIECKO.

We wsi Paławkowicze Małe, gminy kleckiej, w pow. nieświeskim wydarzył się wstrząsający wypadek oślepienia dziecka przez koguta. Do bawiącej się 3-letniej córeczki rolnika Sroki podbiegł w obecności rodziców i rodzeństwa kogut, który uderzeniami dzioba oślepił dziecko. Mimo natychmiastowej pomocy lekarskiej dziewczynka utraciła całkowicie jedno oko. Nieszczęśliwą przewieziono do szpitala w Baranowiczach, gdzie dokonano operacji wyjęcia oka.

„Ilustrowany Kuryer Codzienny” z 3 maja 1939

Masowe utonięcie

4 sierpnia 2013

Masowe utonięcie.

Z Petersburga donoszą:

Gdy wczoraj 2.000 robotników tut. fabryki Thorntona, wracając do domu, przeprawiało się przez Newę, lód się pod nimi załamał i około 200 robotników wpadło do wody. Tylko 11 zdołano wyratować.


„Gazeta Lwowska” z 13 grudnia 1906

Powstaniec czworonożny 1863

6 listopada 2012

Ze Stryjskiego

(Powstaniec czworonożny.)

Z pomiędzy włościan, którzy w dniu 8. b. m. ze wsi Kołozyny blisko Żurawna, za grzybami i żołędzią w las się udali, spostrzegł jeden postać w bliskości sągów czającą się. W mniemaniu, że to ukrywający się Polak, jak zwykle powstańców nazywają, zwołuje towarzyszów i rozsyła ich na około miejsca, gdzie widział tę postać, a sam rusza prosto na mniemanego Polaka. Gdy się zbliżył i słowami groźnemi przemówił, podnosi się z legowiska potężny niedźwiedź, bo on to był, i porywa bohatera opisanej wyprawy w tak silne objęcia, że tenże w krótkim czasie ducha wyzionął.

„Gazeta Narodowa” z 22 października 1863

Samobójstwo wystrzałem z działa

6 listopada 2012

Samobójstwo wystrzałem z działa.

W Neu-Ulm zastrzelił się w ten sposób Jan Scheller, wice-feldwebel przy artylerji bawarskiej; nabił on działo 1 funtem prochu, włożył na proch 4 kule karabinowe i 9 karabinowych kartaczy i wypalił. Przyczyną nieszczęśliwa miłość.

„Dziennik Polski” z 6 stycznia 1874

Uwięziony w szafie pancernej

5 lipca 2012

W szafie.

Hrabia A., mieszkaniec jednego z miast północnej Europy, sprowadził sobie z Londynu wielką kasę ogniotrwałą. Zamek kasy był tak skomplikowany, iż oprócz właściciela nikt nie byłby w stanie jej otworzyć. Po przywiezieniu sprzętu hrabia zamknął się w swym gabinecie, otworzył zamek tajemniczy, włożył klucz do kieszeni i wszedł do szafy, aby tam starannie ułożyć listy i papiery wartościowe. Nagle drzwi szafy zatrzaskują się i hrabia zostaje w pułapce. Można sobie wyobrazić przerażenie bogacza, gdy pozostał sam na sam ze swemi skarbami! Napróżno więzień starał się otworzyć zamek z wewnątrz. Tak upłynęło kilka godzin. Wreszcie służba zaczęła szukać pana, a po słabych dźwiękach dochodzących z szafy doszła, iż hrabia stał się ofiarą, niezwykłego wypadku. Posłano natychmiast po ślusarza, który oświadczył, iż nigdy w życiu tak skomplikowanego zamku nie widział, i że nie jest w stanie otworzyć go żadną miarą. Udano się do miejscowego fabrykanta kas ogniotrwałych, ten jednakże powtórzył to samo, co ślusarz. Wysłano tedy depeszę do Londynu. Odpowiedź była niepocieszajacą: „Tajemnicy wydawać nie możemy. Wolno nam tylko wysłać nowy klucz”. Wówczas udano się do środka ostatecznego. Wezwano ponownie ślusarzy, którzy po długotrwałej pracy wypiłowali wreszcie dno szafy i uwolnili niefortunnego hrabiego, który przez półtory doby miał wszelkie widoki umrzeć z głodu na swoich milionach.

„Gazeta Lwowska” z 9 stycznia 1892

« Poprzednia stronaNastępna strona »