Wpisy otagowane jako 1869

Niedorzeczny zakład

7 czerwca 2014

Niedorzeczny zakład.

W Cieplicach założył się o 10 zł. pewien czeladnik stolarski, że zje 26 kiszek wątrobianych i 10 bułek. Przy 23 kiszce oświadczył, że dalej jeść nie może; nie tylko że przegrał zakład, ale w dodatku postradał życie wskutek przesycenia.

„Dziennik Polski” z 10 listopada 1869

Moskiewski pedantyzm

29 września 2013

Moskiewski pedantyzm.

W pewnem miejscu w głębi Rossji, kilku ludzi poniosło w jakiemś nieszczęściu ciężkie rany. Telegrafem wezwano natychmiast lekarza z poblizkiego miasteczka. Gdy lekarz odebrał wezwanie, wyruszył właśnie z miasteczka pociąg towarowy. Chcąc korzystać z tej sposobności, udał się do kasy z prośbą o bilet do towarowego wagonu. Ale mimo przedstawień wszelkich oświadczono mu, że w wagonie towarowym wolno jechać człowiekowi tylko w towarzystwie jakiegoś – żywego towaru. Tylko dowcipem potrafił lekarz ominąć literę prawa, przestrzeganą z taką barbarzyńską skrulatnością, i ocalić życie nieszczęśliwych. Kupił bowiem na prędce koguta, umieścił go w wagonie towarowym, a dla siebie nabył teraz już bez żadnej trudności bilet.

„Dziennik Polski” z 1 października 1869

Czemu Francuzi noszą zarost

17 lipca 2013

Także statystyka.

Między 1000 mężczyznami, którzy noszą brody, znajduje się 6 takich, którzy ją jedynie dla zakrycia zębów noszą; 32 nosi brodę dla ochronienia się przed zimnem; 7 dla zmniejszenia zbyt długich nosów; 7 ażeby uchodzić za Anglików; 6 dla tego, bo należą do armji; 221 z przyczyny, że należą do gwardji narodowej (autor tej statystyki jest Francuzem); 102 nosi brodę dla tego, bo cesarz ją nosi; 29 dla tego zapuszcza brodę, bo to cechuje artystę; 3 z przyczyny, że wydalono ich ze sceny; 17 dla tego, że są w podróży; 8 dla tego, ponieważ ich żony lubią brodę; 10, bo wyglądają elegancko; 69 z tej przyczyny, że nie potrzebują się golić; l dla tego, że jego rywal nie nosi brody, a reszta nosi dla tego, bo im się tak podoba.

„Dziennik Polski” z 10 listopada 1869

Legalne fałszerstwo pieniędzy

6 listopada 2012

Legalne fałszerstwo pieniędzy.

Wiedeńska publiczność śmiała się zawsze w teatrze ile razy aktor podczas przedstawienia, wspominając o tysiącach, pokazywał zamiast pieniędzy zwitek prostych papierów. Dyrektor teatru chciał pod tym względem zadowolić publiczność i podał do intendentury prośbę, by mu dla użytku na scenie zrobić kazał kilka banknotów fałszywych. Prośbę tę przyjęto i aktorowie teatru nadwornego mają w zapasie podobne pieniądze, tak dobrze naśladowane, że nawet na dwa kroki wywołują illuzję. Oczywiście napis musiano zmienić. Na pięcioreńskowych banknotach stoi taki napis: „Pięć banknotów teatralnych c. k. nadwornego teatru, ważnych tylko podczas przedstawienia. Banknot ten nie ma jednakże żadnej wartości i żadna kasa nie wypłaci za niego ani krajcara.” Jestto smutna rzecz ale prawdziwa.

„Dziennik Polski” z 19 października 1869

Podatek od psów 1869

6 listopada 2012

Lista konskrypcyjna psów.

W Hermansztadzie ukończono właśnie konskrypcję psów, mających być opodatkowanemi. W liście konskrypcyjnej zamieszczono nazwisko właściciela, rasę psa i cel, do którego ten pies ma służyć. Ponieważ jednak tylko pewien rodzaj psów jest wolnym od opodatkowania, przeto silił się nie jeden właściciel przedstawić swego psa w świetle najkorzystniejszem, aby go od podatku uwolnić. Ztąd powstały następujące kwalifikacje: Suczka donosząca o wejściu obcych do pokoju. Legawiec do polowania, przeciw opodatkowaniu wniesie rekurs do sejmu. Dziesięcioletni chart, zdechnie wnet ze starości. Pies gończy jako stróż domu. Pies na usługi dla mojej córki. Dianna stara panna, bez rzemiosła, trudni się szyciem. Mops, który przekroczył rok 12ty i jest nieużytecznym. Gończy dla kotów, trzymam go tylko do maja 1870. Pokurcz, jeszcze niechrzczony, azatem nie ma metryki. Zepsuty pincz, koloru bułkowego, dla rozrywki swej pani i do zjadania resztek z objadu itd.

„Dziennik Polski” z 28 października 1869

Akuratność

5 lipca 2012

Co za akuratność!

Gazecie Wiedeńskiej czytamy następujące obwieszczenie:

„C. k. sąd powiatowy w P. czyni niniejszem wiadomo, że w depozycie tegoż sądu znajduje się już od lat 30 cały ruchomy majątek Leopolda R. wynoszący cztery centy w. a. Wzywa się przeto spadkobierców prawnych wymienionego spadkodawcy, ażeby się do roku i dni 45 tem pewniej u sądu zgłosili, gdyż w przeciwnym razie powyższa suma przypadnie na rzecz skarbu”.

„Dziennik Polski” z 28 października 1869

Wściekły wilk na Litwie 1869

9 lutego 2012

Z Litwy donoszą o strasznym wypadku:

Na polach włościańskich między lasem, zwanym „Sofki” a wsią „Pocie” niedaleko Berezyny, pracowało niedawno nad wieczorem kilka kobiet. Raptem wybiegł z poblizkiego lasu wilk niezwykłej wielkości i w okamgnieniu rozszarpał jedną z tych kobiet. Reszta z nich zdołała uciec do wsi; zanim się jednak mężczyźni uzbroili przeciw dzikiemu zwierzęciu, nie było już wilka. Znaleziono tylko na polu w najokropniejszy sposób rozszarpaną kobietę. Najstarszy z obecnych mężczyzn dał natychmiast znać o tym wypadku miejscowej władzy; przy trupie zaś zostawił sześciu tęgich, uzbrojonych chłopaków. Ci rozłożyli ogień, i poruczając straż jednemu z swego grona, położyli się naokoło ognia. W kilka godzin zjawił się wilk powtórnie, i tylko rozpaczliwej obronie zawdzięcza pięciu z nich że uszli nieochybnej śmierci, szósty zaś pozostał podczas ucieczki nieco w tyle, tego rozszarpał rozbestwiony zwierz. W tejże samej chwili wracał z lasu leśny, wilk rzucił się na niego i wygryzł mu dolną szczękę. Ztąd popędził wilk do wsi „Pocie” i „Ptorani”, napadał formalnie na zagrody włościańskie, wciskał się do pomieszkań, które, jak długo się w piecu pali, stoją otworem, i kaleczył ludzi i zwierzęta. Następnie wyleciał na łąkę, pokaleczył trzech pastuchów i wiele koni, a ztąd pobiegł na folwark „Berezyna”, gdzie się pasły dworskie konie. W jednej chwili rozszarpał z nich 10, a gdy parobcy wybiegli przeciw niemu, rzucił się na nich, skaleczył jednego z nich w głowę, drugiego w rękę, a służącę leśniczego Mankiewicza w szyję i ramię. Nakoniec napadła ta rozjuszona bestja na wieś „Chonytony” i „Makanynięta”, rozszarpała jednę kobietę, pokaleczyła wiele ludzi, psów i bydła i znikła w pobliskim lesie. W przeciągu kilku godzin rozszarpał ten wilk troje ludzi, pokaleczył 31 dorosłych osób i 45 sztuk bydła.

Jest to rzeczywiście straszny wypadek, zwłaszcza gdy się zważy, że według wszelkiego prawdopodobieństwa wilk ten był wściekłym. Wszyscy poszkodowani zgadzają się w tem, że wilk ten toczył pianę, i że ogon miał spuszczony. Przy rzucaniu się na ludzi i bydło podnosił jednak ogon w górę i stając na tylne łapy kąsał w twarz lub szyję. Z jak wielką forsą rzucał się na swe ofiary, na to niech służy za dowód ta okoliczność, że pewnemu chłopowi wybił swoja paszczą pięć zębów! – Obawę wznieca także i ta okoliczność, że nie żarł trupów i nie pił krwi.

Ponieważ ta cała scena odbywała się w nocy i nikt na taki napad przygotowanym nie był, przeto nie mogli mieszkańcy przedsięwziąć środków zaradczych. Jeden z włościan strzelił za wilkiem, i ranił go w tylną łapę, drugi znów wepchał mu podczas walki szydło w brzuch. Chociaż te skaleczenia nie odniosły pożądanego skutku, przyczyniły się jednak do osłabienia dzikiego zwierza, które w następnym dniu w sposób bardzo dziwaczny zabito. Gdy bowiem doniesiono o tym wypadku administratorowi dóbr, Fiedlerowi, rozkazał tenże zrobić nazajutrz wielką obławę. Z całej okolicy zebrali się chłopi na to zapowiedziane polowanie w lasach, zwanych „Sofki”. Niedaleko od tego lasu, w pośród pól włościańskich, są zarośla zwane „Dąbrową”. Ażeby skrócić drogę, udał się cały oddział chłopów przez te zarośla. Ponieważ ścieżka była bardzo wązka, przeto szli ci włościanie gęsiorem. Naraz poczuł ostatni z rzędu, mężczyzna słuszny i silny, że coś bardzo silnie chwyciło go z tyłu za kożuch. Sięgnął więc jedną ręką poza siebie i chwycił wilka za kark, a drugą przytrzymał łapę, sterczącą mu koło twarzy i podparł się pod sosnę. Towarzysze jego widząc go w takiem niebezpieczeństwie, dali zaraz drapaka, po chwili wrócili jednak i zabili kijami wilka wiszącego na plecach dziarskiego Litwina. W brzuchu sterczące szydło przekonało obecnych, że mają do czynienia z tym samym wilkiem, który wczoraj zrządził takie spustoszenia. Zabity wilk był nadzwyczajnej wielkości i koloru jasnego.

„Dziennik Polski” z 3 listopada 1869

Przepisy na gotowanie kartofli

23 września 2011

Gotowanie nowych ziemniaków.

Ostrożnego Pan Bóg strzeże. A ponieważ nowe owoce, a tak też i nowe ziemniaki przyczyniają się nieraz do latowych chorób, do biegunek i choleryny, a nawet już w sąsiednich krajach ponawia się znowu cholera, napominamy do ostrożności. Gotując nowe ziemniaki, trzeba do nich dodawać kminku. Nie stawiaj ziemniaków do zimnéj, lecz zawsze do gorącéj wody; albo najlepiéj, gotuj bez wody. Ziemniaki ołupane (oskrobane) wkładając do garca, przesypuj warstwy kminkiem i posiekaną cebulą, (można i szczypioru użyć); nie zapominaj także o soli. Napełniwszy garniec, przyłóż czystym kawałkiem płótna, dwa lub cztery razy złożonym, albo też kilku arkuszami papieru, a na to położ denko, pokrywkę lub kawałek deski, i przygnieć kamieniem, cegłą lub żelazem, aby para podczas gotowania nie uchodziła. Za knandrans doświadczaj, jeżeli są ugotowane, i podług potrzeby gotuj dłużéj, lub odstaw dobrze przykryte od ognia. Ziemniaki takim sposobem w parze ugotowane są zdrowsze i smaczniejsze.

„Zwiastun Górnoszlązki” z 15 sierpnia 1872



Gotowanie kartofli, aby były smaczne.

Kartofle, ta jarzyna tak powszechnie lubiana i używana, według zdania niektórych, nie potrzebuje żadnego przepisu; my jednak jesteśmy zdania, że właśnie najczęściej używano potrawy potrzebują znajomości ich przyrządzenia. – I tak każde kartofle młode czy stare, nie powinny być solone w wodzie, lecz dopiero po ugotowaniu natychmiast po odlaniu wody, poczem potrząśnięte i postawiono jeszcze na chwilę na wolnym ogniu, aby je sól ogarnęła a para wyszła. Nie należy także kartofle mające się gotować, nalewać gorącą wodą, albowiem byłyby w takim razie twarde i niesmaczne.

Na sposób francuzki przyrządza się znowu tę jarzynę tak: pokrajane w plasterki kartofle sparzy się ukropem, poczem odlawszy wodę, włoży w rądel(*), do którego dano wprzód na 10 sztuk kartofli łyżkę młodego masła, następnie posoli się z lekka i wlawszy doń dwie łyżki zimnej wody, przykryje pokrywką i dusi na wolnym ogniu 15 do 20 minut, wstrząsając często naczyniem. Dla lepszego smaku można zamiast wody wlać do rądla(*) kilka łyżek kwaśnej lub słodkiej śmietanki i posypać je siekanym koprem lub pietruszką. Wyborny to sposób, albowiem najstarsze nawet kartofle tak duszone, będą bardzo smaczne.

„Gwiazda. Czasopismo dla płci niewieściej” z 10 lipca 1869

(*) tak w oryginale



Nowy sposób gotowania kartofli.

Oskrobane kartofle wsypują się w garnek, bez wody, przykrywa blaszanną pokrywką, i przewróciwszy wraz z niémi do góry dnem garnek, ustawia się w piec gorący. W nim, stosownie do rozgrzania, najmniéj godzinę pozostać muszą; a w ciągu tego czasu, ugotują się we własnéj parze, przez co nadzwyczaj mają na smaku korzystać: woda bowiem, zwykle dodawana, zawsze niekorzystny wpływ na smak kartofli wywiera.

„Stanisława Janickiego Kalendarz Domowy Gospodarski, na rok przestępny 1848.”

Porady o zwierzętach

12 sierpnia 2009

(„Rolnik”) 

Aby konie miały długie ogony.

Bardzo prosty i łatwy na to sposób, – oto jeżeli koń ma kusy ogon, to trzeba myć go wodą, w której się cebula gotowała i czesać. Jak go będziesz Bracie pilnie mył taką wodą i czesał, to ogon mu ładnie i dobrze odrośnie.

„Zwiastun Górnoszlązki” z 4 czerwca 1869



Sposób na krowy gdy kopią.

Są krowy, które podczas dojenia stać nie chcą a przezto mleko psują. Można temu najpewniéj zapobiedz, wziąwszy kawał w zimnej wodzie umoczonego płótna i włożywszy go krowie na krzyż, która natychmiast kopać przestanie.

„Zwiastun Górnoszlązki” z 11 października 1870

Zaprawa murarska z popiołem

12 sierpnia 2009

„Rolnik” z Peplina donosi. Dobrą zaprawę mularską ma się, jeżeli zaprawi wapno z popiołem węgla kamiennego. Jestto bardzo dogodny sposób, témbardziéj, że nie wszędzie jest na podorędziu dobry piasek, ale nawet i tam, gdzie piasek jest najlepszy, niezawadzi wcale wapno popiołem takim zaprawić, bo zaprawa taka i twardnieje wnet i z czasem jeszcze twardszą się staje. Więc też pożytek z niéj większy, jak się tynkuje naprzykład mury w oborze, gdzie zaprawa z piasku nie bywa wcale trwała, albo też na podłogi i inne użytki.

D.

„Zwiastun Górnoszlązki” z 6 kwietnia 1869

Balony

11 sierpnia 2009

Podróż balonem z Ameryki do Europy.

Znakomity francuski aeronauta Chevalier ma zamiar w miesiącu Czerwcu r. b., korzystając z zachodnich wiatrów, jakie w tym czasie panują w górnych warstwach powietrza po nad Oceanem Atlantyckim, odbyć napowietrzną, podróż z Nowego Yorku do Europy. Balon pana Chevaliera „Esperance” ma 85 stóp wysokości a 150 stóp poprzecznej średnicy. Łódka jego, zbudowana w kształcie małego domku, może w sobie pomieścić 52 osób. Pytanie jednak, czy znajdzie się tyle amatorów podróży, której celem jest wprawdzie Europa, ale w czasie której nieprzewidziany jaki przypadek każe może passażerom zwiedzić…. dno Oceanu.

„Zwiastun Górnoszlązki” z 7 maja 1869


Bydgoszcz. W niedzielę puszczono u nas balon na sznurze z ogrodu Patzera. Zgłosiło się wiele osób, aby za 3 marki wznieść się w górę i zobaczyć kochaną Bydgoszcz. Tylko 4 osoby mogły brać udział w powietrznej podroży. Najprzód usiadły dwie panie w łódce pod balonem, a potem dwóch panów. Później miała się wznieść w górę pani Rosita Calverini. W ogrodzie panowała niezmierna gorączka, wszyscy jednakże czekali cierpliwie, aby się przypatrzeć niezwykłej produkcyi. Przeciągano umyślnie godzinę powietrznej jazdy, aby publiczność wśród gorączki mogła się krzepić piwem. Nakoniec o 7 i pół godziny wieczorem wzniósł się balon, przytrzymany drucianą liną. Pani Calverini, ubrana po męzku, jako majtek, wzbiła się w górę na kilkaset metrów, a potem wyskoczyła z łódki w powietrze a uchwyciwszy się lin przy spadochronie, zaczęła się spuszczać powoli na ziemię. Groziło jej niebezpieczeństwo, że przyrząd zaczepi się o drzewa, jednakże udało się pokonać wszelkie przeciwieństwa, i odważna dama bez żadnego szwanku spuściła się wśród pola kartoflanego. Niedługo przybyła do ogrodu, gdzie ją publiczność witała radosnemi okrzykami i oklaskami. Podziwiać należy w każdym razie odwagę i zręczność p. Calverini.

„Dziennik Kujawski” z 31 lipca 1895

Najgrubszy człowiek

11 sierpnia 2009

Najgrubszy człowiek nazwiskiem Willis, umarł w Kentuky zaduszony tłuszczem. Na kilka tygodni przed śmiercią nie mógł się podnieść z krzesła. Ważył 520 funtów celnych.

„Zwiastun Górnoszlązki” z 7 maja 1869

Na ukąszenia węży

11 sierpnia 2009

GOSPODARSTWO I LEKARSTWO.
Przeciw ukąszeniu żmii.

Po ukąszeniu od żmii, jak tylko można najśpieszniéj, bierze się młodego gołąbka, nie umiejącego latać i tylnią częścią, czyli kanałem odchodowym, przykłada się na ranę. Po kilku minutach zaczyna pisklę nabrzmiewać i puchnie do tego stopnia, że aż pęka, wydając huk podobny do wysadzonego korka z butelki piwa. Gdy to nastąpi, zaniedługo znika zaognienie około rany i ukąszony zostaje wyleczony.

„Zwiastun Górnoszlązki” z 1 maja 1868


RADY GOSPODARSKIE.

„Gazeta Toruńska” zamieszcza. Ukąszenie jadowitych wężów, według najnowszego odkrycia professora Haltorda w Melbourne, da się teraz łatwo wyleczyć, a to przez natriskiwanie rany płynem amoniakowym. W tym celu rozcieńcza się amoniak dwoma lub trzema częściami wody: 30 kropli tego rozczynu wystarcza na całą kuracyą. Środek ten okazał się skutecznym, wtedy nawet, kiedy wyczerpano wszystkie inne środki.

„Zwiastun Górnoszlązki” z 20 maja 1869


W Tereszewie pod Lubawą uratowała się kobieta, ukąszona przez jadowitą żmiję, od śmierci w ten sposób, że się porządnie upiła gorzałką. Bok, który już cały napuchł, otęchł w skutek pijaństwa zupełnie. – Lepszem jeszcze antidotum na truciznę i jad ma być koniak.

„Dziennik Kujawski” z 19 maja 1895

Środek na uśmierzenie bólu głowy

10 sierpnia 2009

Środek na uśmierzenie bolu głowy.

Na ból głowy, na który płeć niewieścia często cierpi, okazało się wielce skutecznem posypanie czaszki miałko utłuczonym cukrem. Posypawszy tego proszku na głowę aż do samej skóry, należy ją potem obwiązać chustką albo serweta i położyć się do łóżka; po kilku minutach nastąpi sen i ustanie ból głowy.

„Gwiazda. Czasopismo dla płci niewieściej” z 1 lipca 1869

Ratowanie utopionych

10 sierpnia 2009

Sposoby i środki, za pomocą których utopionego od śmierci ratować należy.

Z nastaniem dni gorących, a z nimi pracy żniwéj pod skwarem słońca każdy nieomal szuka ochłody i odświeżenia sił ciała w zimnych kąpielach. – Zdarza się wszelakoż i to niestety dość częste, że przy takich kąpielach skutkiem nieostrożności zachodzą smutne wypadki utonięcia, pociągające za sobą śmierć.

Ponieważ od należytego postępowania w ratunku zależy ocalenie życia utopionego, nie od rzeczy będzie, jeżeli podamy sposoby i środki oparte na pomyślnych w swych skutkach doświadczeniach, jakiemi utopionego ratować należy. – Im wcześniéj da się ratunek, tem łatwiéj przywrócić go można do życia. Utonionego należy szybko, ale ostrożnie z wody wydostać, unikając przytem wszelkich gwałtownych wstrząśnięć i baczyć na to, aby głowa w tył nie zwieszała się, ani na piersi nie opadała; daléj osuszyć i ułożyć na łóżko bez poduszki, rozebrać zupełnie, jeźli utopiony ma odzienie na sobie, rozcinając takowe dla pośpiechu, a oczyściwszy nos i usta od szlamu i okrywszy kołdrą, rozcierać pod nią suknem lub flanelą. całe ciało. Oprócz tego należy użyć butelek gorącą wodą napełnionych, któremi w około ciało się okłada, lub gorącego popiołu, w ogóle używać środków ogrzewających, gdyż ciepło zewnętrzne najskuteczniéj na. przywrócenie życia wpływa.

Wrazie możności dobrze jest użyć kąpieli letniéj, do któréj się zwolna gorętszéj wody dolewa, w któréj, utopionego i parę godzin trzymać trzeba. Prócz tego należy nacierać ciało szczotkami, szczególnie podeszwy, kolumnę pacierzową, dołek sercowy, drażnić nos spirytusami silnie pachnącemi i łechtać gardło piórkiem, przytem zaś naciskać z lekka klatkę piersiową z pewnymi przestankami, naśladując ruch oddychania, a nawet wdmuchywać powietrze przykładając usta do ust utonionego, spuszczając od czasu do czasu krople zimnéj wody na dołek sercowy, lecz przytem obcierać zaraz ciało do suchości. Jeżeli po wydobyciu utopionego z wody pokazują się oznaki apopleksji – t. j. jeżeli twarz sina, nabrzękła, żyły na szyi nabrzękłe, wtedy upuszczenie krwi wszystko poprzedzić powinno.

Skoro pierwszy znak wracającego życia biciem serca się objawi, wówczas należy okryć ciało, wstrzymać użycie wszelkich środków drażniących, lecz nie ustawać w ogrzewaniu ciała, podając choremu odrobinę ciepłego napoju z winem albo octem. Gdyby pomimo wymienionych środków utoniony nie wracał do życia, nie należy w tych staraniach ustawać, ale i przez kilka godzin z wytrwałością je robić, a nieraz i w ten czas jeszcze szczęśliwy skutek osięgnąć się daje.

Rol.

„Zwiastun Górnoszlązki” z 5 sierpnia 1869

Następna strona »