Wpisy otagowane jako 1885

Przygoda z pijawkami

13 stycznia 2014

Zabawna scena odgrywała się przed kilku dniami w coupé trzeciej klasy na kolei Karola Ludwika. Mama z dwiema panienkami i kilku młodych mężczyzn stanowiło towarzystwo, trudno bowiem zaliczać doń drzemiące w kącie indywiduum, którego exterieur zdradzało, jak to na pierwszy rzut oka można było poznać, małomiejskiego golibrodę, recte cyrulika. Młodym panom przypadło widać do gustu towarzystwo sąsiadek, gdyż bawiono się ożywioną salonową konwersacją, a panienki również zdawały się być zadowolone z tej nowej znajomości. Wszystko szło wybornie, mama była w znakomitym humorku i z nieukrywanem wcale zadowoleniem spoglądała na kibiców, zabawiających tak dobrze jej córeczki. Wkrótce jednak obiedwie panny zdradzać poczęły jakieś zaniepokojenie, które objawiało się coraz wyraźniej. Kręciły się na miejscu, wstawały, to znów siadały, czasami wyrywał się jakiś okrzyk, którego znaczenie trudno było odgadnąć. Rozmowa mimowolnie się urywała, jakkolwiek panny na wszelkie zapytania co się stało, odpowiadały z czarującym uśmiechem że „nic a nic”. Mimo tego jednakże było coraz gorzej, chwilami zrywały się obiedwie z siedzenia i krzycząc biegały pomiędzy ławkami. Troskliwa mateczka, która już poprzód wzięła córeczki na spowiedź do ucha, zdradzała również wielkie zaniepokojenie. Młodzi ludzie przestali się już dopytywać, nie mogąc wytłumaczyć sobie, co to ma znaczyć. Pociąg dojechał do najbliższej stacji. Wszystkie trzy panie wysiadły z największym pośpiechem, ku zdziwieniu młodych mężczyzn, którzy wiedzieli dobrze, że panie te odjadą do Lwowa, a Lwów jeszcze daleko. Na tej samej stacji wysiadał z coupé także ów drzemiący przez całą drogę cyrulik; zbierając wszystkie swe manatki, sięgnął ręką pod siedzenie, wyjął jakiś słoik i zaalarmował wszystkich wielkim krzykiem. I ten także! Młodzi pasażerowie uwierzyli w końcu, że znajdują się w jakiej filji zakładu kulparkowskiego. Dopiero nieszczęśliwy cyrulik na liczne pytania jednym tchem wyjaśnił całą sprawę. Okazało się przy wyjęciu słoika z pod siedzenia, że brak w nim było całego zapasu pijawek, które widocznie niezadowolone z swego miejsca pobytu, zawędrowały głęboko w okolice, gdzie jak najmniej były spodziewane przez młode panienki i wprawiły je w kłopot tem większy, że obecność panów nie pozwoliła im nawet skonstatować powodu dotkliwego bólu, jakiego nabawiła ich niespodziana wizyta gości przy tak dobrym apetycie.

„Dziennik Polski” z 21 lipca 1885

Oryginalne spodnie

31 sierpnia 2013

Najoryginalniejsze spodnie w świecie znajdują się na obecnej wystawie międzynarodowej w Nowym-Orleanie. Składają się one z paru tysięcy różnych łat i łateczek, wszywanych w miarę niszczenia się pierwotnego materjału, z którego pozostał już tylko maleńki kawałeczek mający 1 1/2 cala szerokości i 1 cal długości. Właścicielem tych różnobarwnych shoking jest 83 letni murzyn nazwiskiem Edla White; zapewnia on, że spodnie owe włożył po raz pierwszy przed laty 43-ma i odtąd nosił je bez przerwy codziennie. Liczba łat wszywanych, zdartych i zastąpionych przez nowe, wynosi około kilku tysięcy, szwy wszystkie wykonane są z nadzwyczajną starannością, a całe spodnie utrzymane nader czysto. White bardzo niechętnie rozstawał się z ulubioną częścią garderoby swojej i tylko argument, iż wymaga tego przedsięwzięcie międzynarodowe, zniewolił go do wystawienia swego skarbu.

„Gazeta Narodowa” z 16 kwietnia 1885

Telegraf w gazetach

6 listopada 2012

Własny drut, o którym tyle prawią niektóre dzienniki, jest czystą blagą. Zaprowadzenie własnego drutu telegraficznego między Wiedniem a Lwowem, za specjalnem pozwoleniem Ministerstwa handlu, kosztowałoby, jak nam z kompetentnej strony obliczono, blizko 50.000 złr. a oprócz tego nabywca drutu musiałby opłacać rocznie sumę równającą się pensji dwóch urzędników telegraficznych, z których jeden we Lwowie a drugi w Wiedniu zajęty by był wyłącznie jego depeszami. Prawda, że w takim razie, mając w dodatku dobrze płatnych i dobrze poinformowanych kilku korespondentów, możnaby dniem i nocą bez dalszych kosztów otrzymywać telegramy; ale na taki zbytek potrzebaby jak n. p. Daily Telegraph, mieć przeszło 240 tysięcy abonentów, podczas gdy wszystkie codzienne pisma lwowskie razem mają ich 10-12 tysięcy. Natomiast można za pewną opłatą najmować prawo używania aparatu telegraficznego na jednę lub więcej godzin, o takiej porze dnia, o której ruch depesz innych bywa zwykle bardzo słaby. Pora ta przypada w nocy, a ponieważ wszystkie pisma lwowskie ze względu na wysoką cenę nocnej pracy drukarskiej wychodzą po południu, i ponieważ w nocy rzadko kiedy dzieje się coś ważniejszego w świecie politycznym, więc telegramy otrzymane według tej drugiej metody są zawsze spóźnione i można je mieć bez trudzenia iskry elektrycznej, abonując się na osobną przesyłkę wiedeńskich dzienników wieczornych pociągiem kurjerskim. Takie jednakowoż telegramy, będące właściwie „telegramami po zniżonej cenie”, nazywane bywają szumnie „telegramami na własnym drucie”. Miały one sens w pismach, które drukowały się w nocy i wychodziły rano; dla pism popołudniowych nie mają żadnej wartości.

„Dziennik Polski” z 23 lipca 1885

Kawiarnia nocna 1885

5 lipca 2012

Kawiarnia nocna przy ulicy Grodzickiej, o której już tyle razy pisaliśmy, a na którą zwracano uwagę Magistratu i Dyrekcji policji na posiedzeniu Rady miejskiej, domagając się stanowczo zamknięcia tejże, ciągle jest jeszcze utrapieniem mieszkańców okolicznych domów. Krzyki i hałasy trwają do późnej nocy, pijane indywidua urządzają ciągłe awantury i bójki, przestraszeni mieszkańcy, co chwila budzą się, biegnąc do okna, aby się przekonać, co się na ulicy stało. Nie koniec na tem. Służba żeńska kawiarni zakłóca nadto spokój w samej kamienicy, a o hecach i wybrykach jakich się dopuszcza, wolimy raczej zamilczeć. Wszystko to jednak uchodzi bezkarnie. Kawiarnia bywa zamykaną pozornie o godz. 1. w nocy, do samego jednak rana dolatują z wewnątrz krzyki, które wskazują, że w środku bawią się doskonale rozmaite indywidua. Zwracamy się jeszcze raz do Dyrekcji policji i prosimy w imieniu niepokojonych mieszkańców ul. Grodzickiej, od których otrzymujemy codziennie kilka błagalnych listów, o zniesienie tej istnej nory, szerzącej tylko demoralizację i niepokój.

„Dziennik Polski” z 12 lipca 1885

Piorun w kościele

5 lipca 2012

Piorun dnia 28. czerwca po południu podczas gwałtownej burzy uderzył w wieżę kościoła w Głogoczowie, powiatu myślenickiego, kiedy właśnie ludzie gromadzili się na nieszpory, wyrwał kilka gontów i wzniecił pożar, który jednak szczęśliwie zdołano stłumić. Przebiwszy sklepienie, dostał się piorun do wnętrza kościoła i poraził dwóch ludzi pod chórem stojących na śmierć, dwóch innych uszkodził ciężko, a kilka lekko. Inny piorun jednocześnie spalił w tej gminie chatę włościańską i zabił krowę. Porażeni ludzie znajdują się w opiece lekarskiej.

„Dziennik Polski” z 9 lipca 1885

Dziwotwór

9 lutego 2012

Dziwotwór.

Żona pewnego stolarza w Neapolu powiła temi dniami dziecię płci męzkiej, mające trzy nogi, z których dwie jest w zwykłem miejscu, a trzecia wyrasta na piersiach; uszy ma poczwórne, a skórę żołądka tak przezroczystą, że kiszki przez nią widzieć można. Potwór ten żyje, a matka jest w dobrem zdrowiu.

„Gazeta Lwowska” z 23 września 1885

Morderstwo nieboszczyka

12 sierpnia 2009

Morderstwo nieboszczyka.

Charakterystyczna sprawa sądzona, była w tych dniach w Białej podlaskiej.

Jeden z rzeźników tamtejszych kupił na święta zanadto odkarmionego kandydata na szynki i gdy go odstawił do domu, przekonał się, że ów kandydat, przewidując widocznie smutny koniec swego żywota, zgasł ze strapienia i ze strachu w kwiecie wieku i w pełni tłuszczu. Ponieważ szkoda było zostawiać na marne utuczone stworzenie, więc rada w radę postanowiono odbyć pozornie obrzęd nakazany z pewnemi formalnościami. Czeladnik wsiadł na grzbiet nieboszczyka, sam zaczął kwiczeć w niebogłosy a nóż utopił w martwem ciele. Nieszczęście chciało, iż ciekawe oko podpatrzyło tę operację i rzecz dostała się do sędziego, który skazał operatora na 50 rs. kary policyjnej, a dzielnemu naśladowcy „łabędziej pieśni” wieprza wytoczona została osobna sprawa kryminalna.

„Gazeta Narodowa” z 16 kwietnia 1885

Abstynencja wśród szczurów

28 lipca 2009

Najwstrzemięźliwszemi zwierzętami są myszy i szczury. Szczur, który raz tylko w jakim domu skosztował jedzenie umoczone w spirytusie, wnet wyniesie się za dziesiątą górę. Jeden z dzienników węgierskich utrzymuje, że cała tajemnica wyprowadzania się szczurów polega na ich awersyi do spirytuozów. Należy tylko porozrzucać w lokalu owoce moczone w spirytusie, a wnet szczury wyniosą się całemi gromadami.

„Pogoń” z 25 października 1885

Krótka sprawa rozwodowa

10 lipca 2009

Krótka sprawa.

W Frankfurcie odbył się proces rozwodowy z następującą wstępną historyą. W trzy dni po ślubie mąż wybił żonę, ósmego dnia pobili się nawzajem tak, że aż policya się w to wdała, czternastego dnia mąż się obwiesił, a odcięty przez żonę wybił ją i podał o rozwód. Sąd łatwo uwierzył, że ta para nie może nadal mieszkać pod jednym dachem.

„Unia” 28 czerwca 1885