Wpisy otagowane jako 1890

Poczta elektryczna

20 maja 2017

Poczta elektryczna puszczona zostanie w ruch od 1. kwietnia br. pomiędzy Buenos-Ayres a Montevideo. Wedle doniesień gazety La Plata, na przestrzeni 300 kilometrów ciągnąć się będą podwójne druty, po których poczta z listami w niewielkich szkatułkach co dwie godziny przebiegać będzie przestrzeń, dzielącą stolicę Urugwaju od stolicy Argentyny. Druty ponad szeroką około 30 metrów rzeką La Plata przechodzić mają w wysokości 80 metrów, wsparte na dwóch wieżach.

„Gazeta Narodowa” z 8 marca 1890

Mysz przyczyną śmierci

7 czerwca 2014

Mysz przyczyną śmierci.

W Rewnej na Bukowinie zdarzył się, jak donosi czerniowiecka Gazeta Polska dziwny wypadek. Dnia 4 b. m. włościanka Magdalena Korinczuk, wstawszy zrana, ubierała się w buty. Naraz w jednym z butów, uczuła coś ciepłego i usłyszała pisk. Wyjęła natychmiast nogę, a w tejże chwili z buta wyskoczyła mysz. Korinczukowa, która zawsze czuła nieprzezwyciężony wstręt do tego stworzenia, tak się przelękła, iż zemdlała, popadła w spazmy i po kilku godzinach wyzionęła ducha.

„Gazeta Lwowska” z 12 stycznia 1890

Indyjska przyprawa

29 września 2013

Indyjska przyprawa.

W kasynie oficerskiem w pewnem mieście Indji brytańskich, podawano na wety ciastka, które szczególniej smakowały oficerom a miały barwę szafranową. Zalety ciastek przypisywano używaniu proszku do pieczenia Gdy więc kucharz oznajmił pewnego dnia, iż zapas proszku się wyczerpał, oficerowie kazali sobie przynieść pustą puszkę, aby u tej samej firmy zapisać następny transport, a posłuszny kucharz z tryumfalną miną wręczył im puszkę po… proszku perskim na robaki.

„Gazeta Narodowa” z 9 maja 1890

Herbaciarki

29 września 2013

Herbaciarki.

Mało komu wiadomo, że od lat dziesięciu grasuje pomiędzy młodemi amerykankami ohydny zwyczaj, a raczej nałóg zasadzający się na paleniu papierosów… z herbaty. Dym herbaty powoduje lekki zawrót głowy, któremu znowuż Amerykanki zapobiegają wypijaniem paru kieliszeczków mrożonego z wodą absyntu! Dr. Pichon gwałtownie powstaje w kilku lekarskich pismach francuskich na herbaciarki, dowodząc, iż ze wszystkich nałogów palenie herbaty jest najszkodliwszym.

„Gazeta Narodowa” z 9 maja 1890

Środek przeciw wściekliźnie

9 lutego 2012

Środek przeciw wściekliźnie.

Ojciec Haghenbeck, Jezuita, missyonarz, donosi do „Roczników szerzenia wiary” o szczególnym środku leczniczym, używanym przez dzikie plemiona w Bengalu, co następuje: „Przed kilku miesiącami, podróżując na północy, przybyłem z Dighia do Barambai, gdzie zamieszkałem u bogatego Bunyara, którego w styczniu r. b. (1889) ochrzciłem. Stało się, że wściekła suka pogryzła siedmiu ludzi, między którymi znajdowali się dwaj moi tragarze. Zarządziłem, aby natychmiast rozgrzano kawał żelaza dla wypalenia ran. Dzicy jednak spojrzeli na mnie śmiejąc się, a jeden z nich rzekł: „Ej sahibie, to drobnostka, my mamy znakomity środek przeciw wściekliźnie, zobaczysz.” W tem przybiegła znów wściekła suka; jeden rzucił się na nią z kijem i zabił ją na miejscu, a inny rozpruł jej brzuch i wyrwał jej wątrobę, pokrajał ją, w kawałki i podał każdemu ze zranionych, którzy zjedli ją surową z krwią. „Teraz już im nie grozi żadne niebezpieczeństwo” zapewniano mnie; gdy nie chciałem wierzyć i nalegałem na wypalenie, przyprowadzono mi człowieka, który miał wielkie blizny na nogach. Przed pięciu laty człowiek ten został pokąsany przez wściekłego psa, zjadł kawałek zakrwawionej wątroby zwierzęcia i rany nie pociągnęły za sobą żadnych skutków. Fakt opowiedziany zdarzył się w końcu marca, dziś mamy 3 października, rany pokąsanych zagoiły się, i są oni dotąd zupełnie zdrowi. Co właściwie myśleć o tym szczególnym środku, i co powiedziałby o nim Pasteur? Nasi krajowcy utrzymują nawet, że środek ów, dany człowiekowi, ulegającemu już napadom wścieklizny, uleczy go.”

„Gazeta Lwowska” z 25 lipca 1890

Osobliwi pasażerowie

17 listopada 2011

Osobliwych pasażerów przewoziła niedawno barka brytyjska „Margareth” z zachodniego wybrzeża Afryki do Bostonu. Ładunek barki składał się z 12 więźniów, 400 papug, orangutana, goryla, kilku innych małp oraz dwóch krokodyli. Szczury zjadły cały zapas ziarna, przeznaczony dla ptaków, tak, że wszystkie papugi wymarły. Podczas burzy węże i krokodyle wydostały się ze swoich skrzynek na pokładzie i wtargnęły na posłania majtków, których skutkiem tego musiano umieścić w kajutach. Gady toczyły nieustanną walkę ze szczurami i między sobą, dopóki ostatni krokodyl nie pożarł ostatniego węża, który wszakże został pomszczony, gdyż skrzynia spadła na krokodyla i zabiła go na miejscu. Podczas walki gadów, małpy powłaziły na liny okrętowe i żadną miarą zejść nie chciały, aż w końcu uniosły je fale z pokładu, gdzie pozostały tylko cztery. Najgorszym pasażerem jednak był goryl, mający pięć stóp wysokości. Pomimo, iż drewniana skrzynia jego była bardzo mocna, strzaskał wieko, wydostał się, i ku przerażeniu załogi chwycił drąg żelazny, którym zaczął wywijać na wszystkie strony, tak, iż pokład w jednej chwili został pusty. Pewnego dnia oskalpował na wpół kucharza, murzyna, i puścił nieboraka dopiero wówczas, gdy padł pod ciosami siekiery. Pazury goryla wszystkim dały się we znaki, a załoga barki przez całą drogę ani na chwilą nie była pewną życia.

„Łowiec” z 1 maja 1890

O skarbach

23 września 2011

KORESPONDENCYA.
Z powodu poszukiwań skarbów ukrytych, nowego typu antykwaryuszów, oraz legend o sekretach i narzędziach czarodziejskich, niezbędnych dla odszukiwania skarbów.

Kijów 30 Grudnia 1889 r.

Niektórzy publicyści miejscowi są tego przekonania, że badania dokonane w ciągu lat ostatnich w naszych okolicach przez archeologów i amatorów, dały ludowi prostemu pierwszy popęd do poszukiwania skarbów.

Mniemanie to jest mylnem.

Od niepamiętnych czasów lud tutejszy przechowywał podania o wypadkach historycznych, podczas których zakopywano do ziemi mienie, w celu ochronienia go od rabunku. Niemamy takiej miejscowości, gdzieby nie krążyły legendy, odnoszące się do dawnych wojen i skarbów wówczas zakopanych, przyczem zwykle jest mowa o napadach tatarskich i hajdamackich, niekiedy bez świadomości nawet o ich znaczeniu.

Podania te, przechodząc z pokolenia na pokolenie, w części zatraciły historyczny swój charakter i przeistoczyły się w legendy z domieszką rzeczy nadzwyczajnych; jednakże łatwo jest w nich dostrzedz początek osnuty na fakcie historycznym, prawdziwym. Rozmaite wersye tej samej legendy zdarza się słyszeć nieraz w różnych miejscowościach, ale, po odrzuceniu dodatków wtrąconych, łatwo jest poznać jednaki ich pierwiastek, wspólną genezę. Lud prosty zawsze mocno wierzył w te legendy i dawniej szukał też skarbów nie mniej chciwie. Będąc atoli w większej niż obecnie zależności, taił się z tem; tylko w nocy rozkopywał kurhany i horodyszcza, któremi tak bogate są Wołyń, Ukraina i Podole, a znalezione przedmioty sprzedawał pokryjomu, w najbliższych miasteczkach miejscowym złotnikom, żydkom. Obecnie, po emancypacyi, mniej trwożliwy poszukuje na swej ziemi, a czasami i na obywatelskiej, śmiało, we dnie, po skończonych robotach, a znalazłszy, nie zawsze się z tem chowa, lecz sprzedaje jawnie więcej ofiarującemu.   Czytaj dalej…

Z jakiego naczynia pijać piwo?

6 września 2010

Z jakiego naczynia pijać piwo?

Nad tą rzeczą zastanawia się od kilku lat profesor dr. Schultze w Liesing pod Wiedniem. Przyszedł on do tego przekonania, że szklanek do piwa używać nie należy, tylko zwyczajnych kamiennych dzbanuszków polewanych płynem z soli kuchennej. Piwo w szklankach już po pięciu minutach pogarsza się, traci smak i zapach. Do tego doszedł profesor Schultz, robiąc próby przy pomocy przeszło stu ludzi uczonych. Piwo ma tę własność, że rozczynia szkło, wyciągając z niego części ołowianki, która bardzo szkodzi zdrowiu. Szklanka, która przez dłuższy czas leżała w piwie, straciła na wadze, bo pozbyła się właśnie tych szkodliwych zdrowiu człowieka składników. A zatem pijmy piwo z dzbanuszków i naczyń kamiennych, polewanych glazurą z soli kuchennej.

„Światło” z 1 maja 1890

I po śmierci nie miała spokoju

24 czerwca 2010

I po śmierci nie miała spokoju.

Ciężkiem było życie Katarzyny Piętakowej przedmieszczanki z Lipowicy, bez żalu też pożegnała życie. W poniedziałek d. 8. bm. wyniesiono ją na cmentarz. Po odprawieniu modłów kościelnych, gdy trumnę spuszczano do grobu, ludzie dozorcy cmentarza widocznie podchmielini tak się wzięli do tego nieglaźnie, że trumna wysunęła się ze sznurów, ciężar ciała zmarłej wytłoczył wieko i do grobu wpadło naprzód wieko od trumny, na nie zwłoki, na zwłoki zaś dopiero trumna. Ksiądz i orszak pogrzebowy pierzchli przerażeni a pachołcy cmentarni spuścili się do mogiły, aby wydobyć zwłoki i włożyć je do trumny.

„Gazeta Przemyska” z 11 grudnia 1890

Środek przeciw ukąszeniu pszczoły

28 sierpnia 2008

Środek przeciw ukąszeniu pszczoły.

Przeciwko ukąszeniom owadów, mianowicie pszczół, os, szerszeni itd. najskuteczniejszym środkiem jest sok cebuli. W tym celu rozrzyna się cebulę nożem i pociera ranę po wyjęciu żądła sokiem cebuli, poczem ból natychmiast ustaje i opuchnięcie ustępuje.

(„Gospod.)

„Zwiastun Górnoszlązki” 27 listopada 1877

(wypróbowane w praktyce)  



Środek przeciw ukąszeniu pszczoły.

Wziąść świeżą makówkę białego maku, narznąć ją i zaraz po ukąszeniu wycisnąć z niéj parę kropel soku na miejsce ukąszone. Ból uśmierza się przezto natychmiast i nie powstaje puchlina.

„Zwiastun Górnoszlązki” z 11 października 1870 



Środek na ukąszenie pszczoły.

Jedna z niemieckich gazet podaje bardzo prosty sposób na ukąszenie pszczoły, t. j.: sok z czosnku i cebuli. Sokiem tym pomazać należy miejsce ukąszenia, nie wyjmując żądła z rany, a ból i puchlina wkrótce ustąpią.

„Światło” z 1 listopada 1890