Ciekawostki

Konkurencja

24 czerwca 2010

W jaki sposób Anglia chroni swój przemysł przed obcą konkurencyą.

W Anglii jak wiadomo – oddawna obowiązuje przepis, że na towarach obcych, zaopatrzonych napisami w języku angielskim tak, iż kupujący mógł by być w błędzie co do pochodzenia towaru, musi być także wyraźne oznaczenie kraju pochodzenie n. p. „Made in Germany”, „Madę in Austria”.

Obecnie rząd angielski przypomniał urzędom cłowym ten przepis, dołączając do niego szczegółową i ścisłą interpretacyę.

Podstawą do wydania przepisu było przekonania rządu o patryotyźmie ekonomicznym publiczności angielskiej.

„Głos Rzeszowski” z 14 października 1906

Pamiętne zimy w Europie

24 czerwca 2010


Pamiętne zimy w Europie.

Z powodu ostatniej tak ostrej zimy w Europie i Ameryce, w prasie zagranicznej przypominają zimy, pamiętne w rocznikach niską temperaturą. W r. 396 przed Narodzeniem Chrystusa w Rzymie padał śnieg przez dni 40. W r. 209 po Narodzeniu Chrystusa zamarzło Czarne morze. W r. 359 zamarzł Bosfor. W r. 462 w Węgrzech wojska przeszły przez Dunaj z ciężarami. W r. 588 Czarne morze było zamarznięte przez dni 20. W r. 608 znaczna ilość winnych latorośli zginęła we Francyi od zimna. W r. 703 surowa zima panowała na Wschodzie: Czarne morze zamarzło na 30 łokci (!) w głąb. W r. 829 zamarzł Nil. W r. 860 śnieg i mrozy panowały przez całe półrocze; morze Adryatyckie zamarzło. W r. 974 przechodzono po lodzie Bosfor; we Francyi ludność ginęła od chłodu i głodu. W r. 1124 we Francyi ginęły od zimna kobiety i dzieci. W r. 1305 zamarzło północne morze na 3 mile od brzegów. W r. 1364 Rodan zamarzł na 4 metry w głąb. W r. 1323 po morzu Śródziemnem pływały ogromne bryły lodu. W r. 1408 Paryż cierpiał od zimna. W r. 1420 panowała znaczna śmiertelność od zimna i wilki pożerały trupy u wrót Paryża. W r. 1434 panował mróz we Francyi, nawet w kwietniu. W r. 1458 40-tysięczna armia rozłożyła się obozem na Dunaju. W r. 1507 port w Marsylii zamarzł, ludzie i zwierzęta ginęły od chłodów. W XVI. wieku wynaleziono termometr i od tej pory ściśle zaczęto oznaczać stopień zimna. W r. 1665 w Paryżu było 22 i pół stopnia niżej zera. W r. 1769 panowała zima nadzwyczaj surowa: kanał La Manche i morze Śródziemne zamarzły, w Paryżu było 23 stopni zimna i zamiecie trwały 60 dni, Sekwana była zamarzniętą dwa miesiące. W r. 1788 po kanale La Manche pływały lody. Następnie odznaczyły się zimnem lata: 1795, 1830, 1840 i 1846. W r. 1858 zamarzły wszystkie rzeki w Europie.

„Łowiec” z 1 maja 1888

Przeciw białym sukniom

14 listopada 2009

Przeciw białym sukniom.

Dotychczas wierzono powszechnie, że najlepszym środkiem ochronnym przeciw działaniu gorąca letniego jest białe ubranie. Przekonanie to zostało obecnie zachwiane przez badania angielskich lekarzy. Dokonano doświadczeń w rozmaitych okolicach podzwrotnikowych, które wykazały, że najlepszą zasłoną przeciw żarowi słonecznemu jest nie kolor biały ale czerwony, aby się zasłonić przed chemicznem działaniem promieni słonecznych, które często wywołują, nerwowe cierpienia i niedomagania, należy używać materyi farbowanych w taki sposób, że nie przypuszczają promieni światła.

„Głos Rzeszowski” z 2 sierpnia 1908

Ile kosztował Nowy Jork

14 listopada 2009

Niegdyś a teraz.

Półwysep, na którym stoi obecnie miasto Nowy Jork, w r. 1668 Indyanie sprzedali Europejczykom za 10 koszul, 30 par pończoch, 10 karabinów, 80 kul, 30 funtów prochu, 30 toporów, 30 kotłów i za jedną miedzianą brytwannę. Obie strony sądziły wówczas, że zrobiły bardzo dobry interes. Ileż koszul, pończoch, karabinów itd kupiłby obecnie za wartość Nowego Jorku?

„Światło” z 1 lutego 1889

Ilu przodków ma człowiek?

14 listopada 2009

Ilu przodków ma człowiek?

Pytanie to było już niejednokrotnie przedmiotem badań i obliczeń, które doprowadziły do najnieprawdopodobniejszych rezultatów. Jeżeli za punkt wyjścia obliczeń weźmie się ilość pokoleń, to szereg tych pokoleń staje się nieskończenie długi.

Każdy człowiek ma dwoje rodziców, dwie babki, dwóch dziadków, cztery prababki, czterech pradziadków i t. d. w nieskończoność. W dziesiątem pokoleniu wstecz każdy człowiek ma już 1000 przodków, w 16 już 65.000 a w dwudziestem ilość przodków dochodzi do miliarda.

Przodkowie obecnie żyjących ludzi przedstawiali około r. 800 armię 8 mil. Naturalnie tylko teoretycznie. Praktycznie biorąc, wielka ilość przodków odpada wskutek pokrewieństwa i tak n. p, rodzeństwo ma tych samych rodziców, cioteczne lub stryjeczne rodzeństwo tych samych dziadków i t. d. Przez każde, nawet najdalsze pokrewieństwo wypada pewna część z górnych szeregów przodków i miliardy teoretycznie obliczone znacznie topnieją, tak że w końcu nie można się już tak bardzo dziwić, że ludzkość na ziemi doszła obecnie zaledwie do liczby l i pół miliarda.

„Głos Rzeszowski” z 27 kwietnia 1913

O armii angielskiej

12 sierpnia 2009

O armii angielskiej.

Prasa australska niepochlebne świadectwo moralności wydaje ochotnikom australskim armii angielskiej przy sposobności odejścia nowych zaciągów ochotniczych z Australii do Afryki południowej. Według zdania tej prasy, przeważna część ochotników składa się z ludzi najgorszej w świecie konduity, nierzadko nawet złoczyńców.

„Sydney Bulletin” twierdzi, że jeżeli australski ochotnik przed wyjściem nie był jeszcze zupełnym hultajem, to napewno takim z Afryki powróci. Są to ludzie tego rodzaju, z którymi lepiej się na jakiemś oddalonem miejscu nie spotykać o zmroku.

Taka opinia o demoralizacyi w szeregach angielskich nie jest zresztą zgoła żadną nowością. Spotykamy się już z nią w raporcie za 1900 rok generalnego inspektora więzień wojskowych, nadporucznika Garsia.

Wedle tego raportu w 1900 r. odbywało karę więzienia 7 357 żołnierzy, podczas gdy w 1899 r. karano więzieniem około 4 583 ludzi.

Ponieważ nie starczało miejsca w więzieniach wojskowych, musiano przeto przeznaczyć na areszt znaczną liczbę cel w koszarach, a także cywilne więzienia były przepełnione. Okazała się wreszcie potrzeba budowy nowych więzień z 1 593 celami.

Za stale powtarzające się złe prowadzenie w 1900 roku usunięto z armii 1 901 ludzi, podczas gdy w 1899 roku wydalono za przewinienia 1 956 żołnierzy. Ta zmniejszona liczba nie przemawia za poprawą stosunków, jeżeli się zważy, że regularna armia stoi na polu walki, a wówczas wydalenie następuje tylko w nadzwyczajnych wypadkach.

Aby ten stan rzeczy zmienić, radzi porucznik Garsia nie przyjmować do służby wojskowej nałogowych złodziei i przestępców.

Trudno zrozumieć, że w ogóle takie żywioły w armii są tolerowane.

„Kurjer Poznański” 6 lutego 1902

Tahiti – wyspa szczęśliwości

11 sierpnia 2009

Tahiti – „wyspa szczęśliwości”
Całodzienne utrzymanie kosztuje tam 15 groszy

P. Władysław Milkiewicz, który powrócił niedawno do kraju po dłuższym pobycie na wyspie Tahiti, kolonii francuskiej w Polinezji i zamieszkał w Gdyni, opowiedział w kilku reportażach, zamieszczonych w prasie warszawskiej sensacyjne szczegóły o rozkoszach pobytu na tej „wyspie wiecznej szczęśliwości”, wyposażonej nadzwyczaj hojnie przez przyrodę.

Z opowiadań p. Milkiewicza można się dowiedzieć następujących szczegółów o tej interesującej wyspie:

Koszt przejazdu drugą klasą z Marsylii do portu Papeete na Tahiti wynosi 1.200 zł Podróż parowcem trwa 40 dni. Władze francuskie niezbyt chętnie widzą nowych osiedleńców na Tahiti i pobierają 8.000 franków (1.200 zł) kaucji. Jeżeli po trzech latach pobytu Europejczyk zachowuje się bez zarzutu, tj. nie jest uciążliwy dla władz, czyli nie domaga się by go karmiono na koszt Francji, może kaucję podjąć. W przeciwnym razie za złożoną kaucję kupują mu bilet i odsyłają do Europy.

Pobyt na Tahiti nie jest ani kosztowny, ani też trudny. Zarobić można, pracując fizycznie (raz, dwa razy w tygodniu) przy plantacjach kokosu, trzciny cukrowej i sztucznym zapylaniu wanilii. Płaca dzienna wynosi 15 franków, a za tę kwotę można żyć pół miesiąca. Krajowcy pracują niechętnie, gdyż mają małe wymagania, pracują jeden dzień w tygodniu, by zdobyć pieniądze na wódkę lub słodycze. Toteż plantatorzy sprowadzają do pracy po kilka tysięcy Anamitów

Na Tahiti może znaleźć zatrudnienie każdy, kto posiada kapitał uczciwości i wiedzy. Znany nowelista amerykański, Zane Grey robi na Tahiti majątek, pisując dla wydawców nowojorskich dzieła o tej ciekawej wyspie. Kupcy trudnią się handlem kokosów, lub sprzedają tubylcom różne drobnostki.

W Papeete jest nawet szpital. A więc i lekarze znajdują tam utrzymanie. Jeżeli ktoś nie zarabia na tej wyspie, to albo z lenistwa, albo wystarczy mu to, co daje, niejako w usta wkłada przyroda: kokosy, banany, ryby, raki itp.

Zresztą na Tahiti mamy również i pewną liczbę Polaków.

Na zakończenie robi p. Milkiewicz jedną uwagę; „wyspa szczęśliwości” nie pomieści oczywiście – milionów ludzi…

„Dziennik Ostrowski” z 21 czerwca 1938

Jedyny banknot

11 sierpnia 2009

Jedyny banknot.

Książę Westminster, Hugh Lupus Grosvenor, którego 22-letnia córka Małgorzata wyszła w tych dniach za mąż za księcia Adolfa Teck, jest najbogatszym parem Anglii. Między innemi książę jest posiadaczem słynnego banknotu 500,000-funtowego, jedynego, jaki kiedykolwiek wypłacił bank angielski. Banknot ten wisi jako ozdoba ścienna w gabinecie księcia.

„Dziennik Kujawski” z 8 stycznia 1895

Przysmaki świąteczne

10 sierpnia 2009

Przysmaki świąteczne.

W całym świecie chrześcijańskim Boże Narodzenie jest świętem rodzinnem, lecz w każdym kraju bywa obchodzone inaczej. U nas chwilą najbardziej uroczystą jest wieczorna uczta wigilijna, z samych dań postnych złożona; z błyśnięciem pierwszej gwiazdy podawana; poprzedza ją dzielenie się opłatkiem i składanie życzeń. Strucle z makiem stanowią główny przysmak świąteczny.

We Francyi jest inaczej. Tam w nocy po pasterce wszyscy zasiadają do wieczerzy zwanej réveillon: w domach bogatszych podają gęś, lub indyka pieczonego z truflami; mniej zamożni poprzestają na smażonej kiszce i kiełbasie. W Alzacyi wety muszą składać się z pierników z anyżkiem.

W Katalonii réveillon zawiera takie same potrawy, jak we Francyi z dodatkiem ostryg i wybornego nugatu hiszpańskiego, który rozpływa się w ustach. W skład jego wchodzą migdały mielone i konfitury.

W Anglii i w Niemczech, tak samo jak u nas, na kilka dni przed Bożem Narodzeniem place miejskie zamieniają się w bory iglaste, gdzie obok świerków 20 łokci wysokich stoją niziutkie i tanie sosenki. Każdy zamożniejszy Anglik ma w tym dniu indyka pieczonego na stole; mniej zamożni poprzestają na gęsi, wszędzie jednak czy u lorda, czy u robotnika musi być plumpudding i mincepie, rodzaj wybornych ciastek, nadziewanych marmeladą z jabłek, rodzynkami, skórkami pomarańczowemi, cykatą i korzeniami; na miesiąc przed Bożem Narodzeniem cała mieszanina zalewa się maderą, koniakiem i arakiem. Podaje się je na gorąco.

Plum-podding wymaga niemniej starannego przyrządzenia i kosztownych materyałów; ludzie ubożsi nie mogliby pozwolić sobie na taki wydatek, przez cały rok płacą więc co miesiąc pewną kwotę kupcowi korzennemu, który za to zobowiązuje się w dzień Bożego Narodzenia dostarczyć im tego przysmaku.

W hrabstwie Devonshire istnieje gmina, która na mocy specyalnego prawa musi co 50 lat ugotować taki plum-pudding, żeby wszyscy mieszkańcy mogli się nim uraczyć. Ostatnim razem, w r. 1900, do wozu, na którym złożono plum-pudding, aby obwieść go po wsi, musiano zaprządz ośm koni. Wyszło na niego 600 funtów mąki, tyleż funtów rodzynków, 400 f. łoju wołowego, 190 f. tartego chleba, 95 f. cukru, 300 cytryn, 144 gałki muszkatołowe i 560 kwart mleka.

„Dziennik Poznański” z 25 grudnia 1914

Wilno najtańszym miastem w Polsce, a Polska najtańszym Państwem

10 sierpnia 2009

Wilno najtańszym miastem w Polsce, a Polska najtańszym Państwem

Według ostatnich danych G. U. S. ceny detaliczne artykułów żywności nadal utrzymują się na najniższym poziomie na Ziemiach Wschodnich. Wilno, z pośród większych ośrodków jest najtańszym miastem w Polsce. Najdroższym byłaby Gdynia. Podczas gdy w Wilnie kilogram chleba żytniego kosztuje 30 gr. w Gdyni 37 gr. Za litr mleka płacono w Wilnie 19 gr. w Gdyni 24 gr. Masło na wybrzeżu morskim kosztowało 3.20, jaja 10 gr. sztuka, mięso wołowe 1.40, wieprzowe 1.60, ziemniaki 10 gr., w Wilnie ceny za te artykuły kształtowały się następująco: masło 3.20, jaja 7 gr. sztuka, mięsa wołowe 1.10, wieprzowe 1.35, ziemniaki 6 gr. za kilogram.

Wskaźniki kosztów utrzymania i kosztów żywności w niektórych krajach ukształtowały się w pierwszym półroczu br. następująco: Polska (Warszawa) 51.9, Anglia (509 miast) – 93, Belgia (59 miast) – 86.1, Czechosłowacja (Praga) – 80.3, Estonia (Tallin) – 85, Francja (Paryż) – 134.9, Holandia (Amsterdam) – 79, Japonia (Tokio) -101.5, Jugosławia (Belgrad) – 82, Litwa (104 miast) – 46.9, Łotwa (Ryga) – 95, Niemcy (72 miasta) – 80.4, Norwegia (31 miast) – 98.2, U. S. A. (51 miast) – 76.5, Szwajcaria (34 miasta) – 82,8, Węgry (Budapeszt) 76.4, Włochy (50 miast) – 93,5.

Z tego wynika, że na przyjazd na Targi północne i pobyt nawet kilkudniowy w Wilnie może sobie pozwolić nawet przeciętnie zarabiający obywatel. Wilno jest nadto wybitnie turystycznym miastem. Spodziewany jest duży zjazd na tegoroczne wznowione IV-te Targi Północne w Wilnie, rozlokowano na nowym 7-hektarowym terenie.

„Dziennik Ostrowski” z 7 września 1938

Wytrzymałość lodu

10 sierpnia 2009

Wytrzymałość lodu.

Gdy nadchodzi pora, w której lód zaczyna kusić łyżwiarzy, ostrożność nakazuje przekonywać się pilnie o wytrzymałości lodowej powłoki. Oto kilka wskazówek w tym względzie. Lód grubości 4 centymetrów utrzymuje ciężar pojedynczego człowieka; lód grubości 9 centymetrów wytrzyma oddział żołnierzy, idących jeden po drugim; lód dwunastocentymetrowy wytrzymuje ciężar dział dziewięciocentymetrowych, przewożonych na saniach; lód szesnastocentymetrowy wytrzymuje działa polowe, zaprzężone zwyczajnie z jaszczykami; wreszcie po lodzie dwudziestodziewięciocentymetrowym można przewozić największe ciężary.

„Dziennik Kujawski” z 19 grudnia 1894

Zabobony i talizmany Anglików

10 sierpnia 2009

Ze świata.
Zabobony i talizmany Anglików.

Ogół publiczności angielskiej, pomimo, że stoi na wysokim stopniu kultury, jest równocześnie niezmiernie zabobonnym. Niemal co drugi Anglik nosi przy sobie jakiś talizman, głęboko wierząc w jego skuteczne działanie. Wśród inteligencji dość dużą rolę odgrywa w tem oczywiście snobizm mody, – w warstwach niższych jednak wiara w zabobony jest bardzo istotną.

Pisma angielskie opowiadają np. o pewnej przekupce z Islingtton, która zawsze nosiła przy sobie naszyjnik z niebieskich paciorków, jako sposób zAbezpieczający przed… zapaleniem płuc. Pewnego razu sznurek, przetarty od ciągłego noszenia, pękł i część paciorków rozsypała się. Chociaż właścicielka czemprędzej je zebrała i nawlokła, to jednak… zapadła na silny katar.

Robotnicy portowi w Anglji uważają zwyczajną poduszeczkę do szpilek w kształcie serca za doskonały talizman przeciwko utonięciu. Ząbkującemu niemowlęciu angielskiemu uwiązuje się nitką u szyi ząb matki, i to koniecznie pierwszy ząb wyrwany. Dlatego też każda dziewczyna angielska starannie przechowuje pierwszy utracony ząb, na wypadek, gdyby wyszła zamąż i została kiedyś matką.

Naszyjnik wyrzeźbiony z dębowej kory ma chronić dzieci od dyfterji. Różnokolorowe kamyki, znajdowane obficie nad morzem, zawiązane w gałganek płócienny i powieszone w nogach łóżka – odpędzają rzekomo złe sny i zmorę. Żaden rybak angielski nie mówi nigdy słowa „rabbit” (dziki królik lub mały zając), gdyż to przynosi nieszczęście. Natomiast, celem uchronienia się od złego uroku, każdy z nich nosi przy sobie bodaj najdrobniejszy przedmiot z korala. Do tego samego celu służą też drobne ułamki okucia z uprzęży końskiej.

Również wiara w napoje miłosne jest pomiędzy ludem angielskim jeszcze i obecnie tak samo żywą, jak w czasach średniowiecznych. Parę kropel krwi z kurczęcia, wlanych przed północą w piątek do potrawy lub jakiegoś napoju i podanych przez kobietę mężczyźnie, ma wzniecić w nim miłość ku niej. Korzeń rośliny, zwanej „kurzem zielem”, zadany w szklance wina, rzekomo roznieca dogasające już uczucie i t. d.

„Gazeta Pleszewska” z 31 sierpnia 1930

Najstarszy krzak róży w świecie

28 lipca 2009

Najstarszy krzak róży w świecie.

Przy starożytnym kościele w Hildesheim w Niemczech jest kwiat dzikiéj róży, mający przeszło tysiąc lat, a zasadzony tam, według podania, przez samego Karlomana. Krzak ten wyrasta z suteryny przy kościele, pniem swoim, grubym jak człowiek, przechodzi ukośnie przez mur suteryny i na kilka centymetrów nad poziomem ziemi rozdziela się na pięć nierównych gałęzi, osłaniających mur kościoła jak szpaler na 7 metrów wysoki a 8 długi. Już w trzynastym wieku krzak ten uważany był za największą osobliwość w całéj okolicy.

„Dziennik Poznański” z 16 listopada 1889

Norweski Matuzalem

28 lipca 2009

Norweski Matuzalem.

„Times’y” dowiadują się z Christianii, że w jednem z miast północnej Norwegii umarł w tych dniach najstarszy Norwegczyk, Abel Eliassen, w wieku 121 lat. Jako sternik okrętu rybackiego brał udział w wojnie angielsko-norweskiej z r. 1813. Do końca życia był namiętnym palaczem, co, zdaniem „Times’ów”, dowodzi, że nikotyna nie jest jednak trucizną tak zabójczą.

„Dziennik Poznański” z 7 sierpnia 1917

Tradycja szubienicy

28 lipca 2009

Tradycja szubienicy

Do wielu tradycji pilnie przestrzeganych w Anglii dochodzi jeszcze jedna, obowiązująca każdorazowego dzierżawcę folwarku – Eastwich. Na mocy t. zw. wieczystego kontraktu z r. 1579, każdy dzierżawca zobowiązany jest utrzymywać stojącą na dziedzińcu szubienicę w takim stanie, w jakim zostawił ją jego poprzednik. Ponieważ pierwszy dzierżawca odziedziczył szubienicę zupełnie nową, wystawił więc pod koniec terminu dzierżawy również nową szubienicę – i odtąd pierwszą czynnością każdego nowego dzierżawcy folwarku jest wystawienie na dziedzińcu nowej szubienicy. W roku ubiegłym przy zmianie dzierżawcy wystawiono 39 z kolei szubienicę w Eastwich.

„Dziennik Ostrowski” z 11 maja 1939

« Poprzednia stronaNastępna strona »