Jubiler na kawał wzięty
Jeden z wielkich jubilerów na rue de la Paix w Paryżu padł w tych dniach ofiarą niezwykłego postępu. Do sklepu jego weszło dwu jegomościów, na pierwszy rzut oka: pan i jego sługa. Pan, mający rękę obandażowaną i na temblaku, poprosił jubilera o pokazanie naszyjnika perłowego. Jubiler uczynił szybko zadość życzeniu wytwornego gościa. Jeden z naszyjników, pokazanych przez usłużnego kupca, przypadł nareszcie do gustu klijentowi. Niepokoi go tylko cena.
- Tak znacznej kwoty – wzdycha – nie przeznaczyłem na ten cel, jest ona zdumiewająco wysoka.
Targ w targ, godzą się wreszcie na 6000 franków. Gdy nadchodzi chwila wypłaty, przyznaje się jegomoć, że nieposiada przy sobie pieniędzy prosi jednak jubilera, aby w jego imieniu nakreślił parę słów do żony jego, gdyż z powodu chorej ręki sam pisać nie może. Służący, który mu towarzyszy, pobiegnie z listem do żony i przyniesie pieniądze a on tym czasem zaczeka w sklepie.
Usłużny jubiler chętnie pisze, jegomość, dyktuje:
„Kochana żonusiu! Proszę, wręcz służącemu 6000 franków, które mi są natychmiastowo potrzebne. Chodzi o miłą niespodziankę. Jacques”.
Jubiler zauważa, że kupujący, dziwnym zbiegiem okoliczności, nosi to samo imię. które zdobi również jubilera. Z uprzejmującym uśmiechem przyjmuje jegomość to twierdzenie do wiadomości. Służący oddalił się; po chwili wraca z sześciu tysiącfrankowemi banknotami. Jegomość płaci, naszyjnik przechodzi na jego własność… Po zamknięciu sklepu udaje się jubiler w dobrym humorze do domu. Rozpromieniona uśmiechem wita go u drzwi „kochana żonusia” i domaga się, aby pokazał jej niespodziankę, którą zapowiedział listownie.
- Co za niespodziankę? – pyta zdziwiony małżonek.
- Wszak sam pisałeś dzisiaj rano, aby ci przesłać 6000 franków, gdyż przygotowujesz dla mnie niespodziankę!
Jubiler mdleje. Gdy wrócił do przytomności, pędzi do policyi, policja szuka, nie znajduje i wszystko powraca do dawnego ładu i składu.
„Głos Rzeszowski” z 11 listopada 1913
Prawo Czytano 904 razy
Brak komentarzy do wpisu “Jubiler na kawał wzięty”