Wpisy otagowane jako 1897

Politurowane damy

23 grudnia 2016

Politurowane damy.

Jeżeli płeć piękna w Nowym Jorku wybiera się na bal, polituruje plecy, piersi i szyję. Najpierw umywa je wodą różaną, dalej wyciera złotym kremem, który przez kwadrans pozostawia na ciele. Potem krem ściera się delikatną flanelą, a skóra osypuje się dziecięcym pudrem i należycie wyciera. Po skończeniu tej procedury płeć ma pozór polerowanego marmuru.

„Kurjer Lwowski” z 11 marca 1897

Trzy teściowe

31 grudnia 2015

Trzy teściowe.

W Warszawie jak wiadomo przeprowadzony zostaj jednodniowy spis ludności. Otóż jeden z rachmistrzów tego spisu zwiedzając swój rewir na Powiślu, zanotował fakt następujący, wysoce charakterystyczny. W jednym lokalu kotlarza fabrycznego, wdowca po trzech żonach, mieszkają z nim wspólnie trzy niemłode kobiety, matki zmarłych żon. Rachmistrz zdumiony samym faktem, wdał się w rozmowę, z której wynikło, że teściowe kochają swego zięcia, a ten ma dla nich niekłamane przywiązanie. Co jeszcze jest osobliwszem, że trzy kobiety harmonijnie z sobą żyją i podług jednomyślnej opini sąsiadów, rodzina cała odznacza się przykładną zgodnością.

„Kurjer Lwowski” z 11 marca 1897

Pałac cyklistów

31 grudnia 2015

Pałac Cyklistów będzie jedną z osobliwości paryskiej wystawy powszechnej w r. 1900. Cały budynek składać się ma z powiększonych odpowiednio części bicykla. Otwory okien wyobrażać będą koła rowerów, a wierzch gmachu ozdobi wielka piramida, złożona z welocypedów. Oprócz historji welocypedu, przedstawionej obrazowo od najdawniejszych czasów, istnieje projekt urządzenia w gmachu wzorowej fabryki, która w obecności widzów wyrabiać będzie najdrobniejsze części składowe welocypedów. W restauracji kelnerowie na rumakach stalowych będą obsługiwali publiczność; orkiestra na trycyklach, objeżdżając gmach, będzie uprzyjemniała czas zwiedzającym. Naturalnie ozdoby ścian i plafonów wszystkie pozostawać będą w związku ze sportem kołowym. Dla welocypedystów wodnych urządzony będzie basen olbrzymi.

„Kurjer Lwowski” z 11 marca 1897

Woda sodowa

5 lipca 2015

Woda sodowa.

Z nadejściem upałów, zwiększa się niepomiernie spożycie rozmaitego rodzaju napojów chłodzących, w których szeregu pierwsze miejsce zajmuje niezaprzeczenie woda sodowa. Wyrób jednak tego napoju budzi pewną kwestyę. Oto obok dwu lub trzech zakładów wyrabiających wodę sodową według wszelkich przepisów hygieny i z wszelką starannością, istnieje we Lwowie niemała ilość drobnych fabryczek wyłącznie w rękach żydowskich zostających, wytwarzających olbrzymią większość wody sodowej, spożywanej przez biedniejszą ludność miasta. Drobni ci fabrykanci, a raczej wyrobnicy napojów gazowych, wziąwszy się do tej fabrykacyi, dla znacznych stosunkowo zysków, jakie przynosi, mało co, albo nic nie dbają o zachowanie warunków zdrowotnych.

Dość spojrzeć w jakich dziurach na Krakowskiem lub Żółkiewskiem mieszczą się owe „fabryki” i jakich naczyń do wyrobu i wysyłania na miasto wody sodowej używają, by się przekonać, że ich wyrób, zdrowiu pożywców dobrej usługi oddać nie może. Ze względu właśnie na zdrowie publiczne, sądzimy, iż byłoby bardzo pożądanem dokonać rewizyi sanitarnej tych fabryk i sprawdzić wartość wyrabianej przez nie wody.

„Gazeta Narodowa” z 1 czerwca 1897

Eksport niemieckich lisów do Anglii

26 marca 2015

„Madę in Germany.” Napis taki noszą wyroby niemieckie przeznaczone na eksport za granicę. Coraz więcej towarów z takimi napisami można widzieć w Anglii i niepodobna przewidzieć jak daleko zajdzie konkurencya towarów niemieckich w Anglii. Synów Albionu na każdym kroku w handlu i przemyśle podbijają wyroby niemieckie tak dalece, że nawet podobizny królowej Wiktoryi sprzedawane w Anglii z okazyi jubileuszu, jak się okazało, były robione w Niemczech. Nie dość na tem. Wielka Brytania zmuszona jest importować ztamtąd „artykuł” niebywały… lisy. Jak wiadomo, polowanie na lisy jest zawodowym sportem Anglików, któremu się oddają od czasów niepamiętnych. Cóż, kiedy już lisów zabrakło. Wiec trzeba sprowadzać je z Niemiec, niezbyt nawet drogo, bo po 10-15 marek od sztuki; lecz lisy niemieckie jak się okazuje, niewiele warte. Lis angielski biegnie prosto przed siebie, dopóki psy go nie złowią: lis niemiecki kołuje, co zmniejsza znacznie przyjemność polowania par force.

„Łowiec” z listopada 1897

Lekcje języków przez telefon

26 marca 2015

Lekcye języków przez telefon.

W Peszcie istnieje, jak wiadomo, pierwsza w państwie austryackiem gazeta telefonowa, Telephon-Hirmondo; redakcya tego dziennika urządziła obecnie dla swych abonentów lekcye języków obcych – przez telefon. Na stacyi centralnej Telephon-Hirmondo o oznaczonej godzinie nauczyciel danego języka ma wykład, którego słuchają abonenci, siedząc wygodnie w domu. Chwilowo odbywają się te lekcye telefonowe w języku francuskim, angielskim i włoskim.

„Wędrowiec” z 25 grudnia 1897

Tajemnicze balony

19 listopada 2014

Znowu balon.

Grodnen. Gubern. Wiedom.
piszą, że w dniu 27 z. m. po zachodzie słońca, od strony m. Augustowa, suwalskiej gubernii (od Łomży), pojawił się balon, który około pół godziny stał nad obozem w Grodnie i najdującemi się wokoło owego obozu fortami. Następnie balon ruszył w kierunku miasta i zatrzymał się w północno – zachodniej stronie, nad fortami „Pyszkow”. Bardzo częste zmniejszanie i zwiększanie się elektrycznego światła, padającego na ziemię, oraz zmiany w kierunku owego oświetlenia, nie pozwalają wątpić o obecności ludzi na owym balonie. O godzinie 83/4 balon zaczął oddalać się z powrotem, a o godz. 91/2 wcale go już widać nie było. Następnego dnia, 28 marca o zmierzchu znów pojawił się balon, który zatrzymał się nad miastem dość długo, a około godziny 7 rano dnia 29 marca ponownie przeleciał ponad Grodnem i wówczas było można go widzieć zupełnie dokładnie.

„Gazeta Lwowska” z 16 kwietnia 1892



Balon Andréego.

Rossyjska Agencya telegraficzna donosi z Krasnojarska, że szef policji okręgu jenisejskiego nadesłał uwiadomienie, iż jeden z zesłanych drogą administracyjną do wsi Antcifernowskoje, Hempel, widział na północno-zachodniej stronie widnokręgu napowietrzny statek znacznej wielkości. Hempel widział balon przez 5 minut, aż nadciągające chmury zakryły go obłokiem. Później jeszcze raz ukazał się balon jego oczom przez dwie minuty. Balon przedstawiał się przez cały czas jasno, jakby elektrycznie oświecony, a światło łamało się przepysznie w obłokach wszystkiemi barwami tęczy. Hempel oświadcza, że w roku 1895 w gubernii lubelskiej widział aerostatek prof Kołomicewa, wypuszczony przez nowoaleksandryjski zakład rolniczy i że widok ów zupełnie był podobny do tego, jaki obecnie zauważył. Przypuszczają, że był to balon Andreego.

„Gazeta Lwowska” z 22 września 1897

Jak długo kobieta jest piękną?

31 marca 2014

Jak długo kobieta jest piękną?

Pewne czasopismo amerykańskie, zajmujące się „estetyką praktyczną”, w ostatnim swoim zeszycie poruszyło ciekawą kwestyę: jak długo kobieta jest piękną? I, o radości, wynik przechodzi najśmielsze marzenia – kobieta do śmierci niemal dzierżyć może berło urody, która kulminacyjnego punktu dosięga pomiędzy 35 a 40 rokiem życia. Piękna Helena miała lat 48, gdy przybyła do Troi. Aspazya poślubiła Periklesa w 37 roku swego życia i przez następne lat 38 sławiona była nie tylko za rozum, ale i za urodę. Kleopatra miała lat 30 z górą, gdy Antoniusza poznała. Diana de Poitiers liczyła lat 36, gdy podbiła serce Henryka II, król był prawie o połowę młodszy, mimo to do końca życia kochał ją szalenie. Anna Austryaczka miała lat 38, gdy ją uznano za najpiękniejszą kobietę w Europie. Pani de Maintenon, gdy Ludwik XIV ją poznał, liczyła już lat 48. Mademoiselle Mars, słynna artystka, dosięgła szczytu swej piękności w 45 roku życia, zaś pani de Récamier – pomiędzy 35 a 55. Najgwałtowniejsze i najtrwalsze uczucia wzbudzają kobiety „dojrzałe”, które już przekroczyły trzydziestkę. „Świeżość cery – to można znaleźć i u woskowych lalek, nic jednak nie zastąpi powabu, który kobieta z życiem tylko nabiera”. Te słowa amerykańskiego autora trafią zapewne do niejednego serca – kobiecego.

„Gazeta Lwowska” z 17 września 1897

Ulepszenia telefonów

31 marca 2014

Ulepszenia telefonów.

Specjaliści pracują niezmordowanie nad ulepszeniem urządzeń telefonicznych, a prace te nie są bezowocne. Angielski zarząd poczt i telegrafu czyni obecnie studya i próby nad nowym wynalazkiem inżyniera Apostołowa, który ewentualnie wywołać może ogromny przewrót w dziedzinie urządzeń telefonicznych. Chcąc się z kim rozmówić przez telefon, trzeba teraz – jak wiadomo – łączyć się przez pośrednictwo stacyi centralnej. Tymczasem nowy wynalazek dozwala łączyć się z dowolnym numerem przy pomocy kawiatury, umieszczonej u każdego z abonentów. Aparat składa się z niewielkiej szkatułki z trzema otworami i kilkoma klawiszami. Przypuśćmy abonent A. chce być połączony z abonentem B., mającym n. p. numer 2753. Uderza on tedy w odpowiedni klawisz dwa razy, w następny siedm – i w jednym z otworów pojawia się liczba 27; to samo czyni z dalszym ciągiem numerów i w drugim otworze pojawia się 53. Teraz już połączenie z p. B. nastąpiło. Wystarczy pociśnięcie guzika, aby zawiadomić pana B., że się ma do niego interes. Czy jednak aparat okaże się przystępnym w cenie i wytrzymałym – to dopiero okazać może praktyka.

Drugi wynalazek z dziedziny porozumiewania się na odległość przy pomocy elektryczności, zajmuje również żywo angielskich specyalistów. Przedstawiono w sali posiedzeń elektrotechników w Londynie wynalazek Włocha Marconiego, który wpadł na wyborne praktyczne pomysły zastosowania fal elektrycznych do telegrafowania bez drutów. Aparat składał się z dwóch zwykłych puszek blaszanych; ustawiono je na dwóch krańcach sali. W chwili, gdy w jednej puszce pojawiał się prąd elektryczny – w drugiej niezwłocznie odzywał się sygnał. Fale elektryczne produkowała maszyna, połączona z puszkami. P. Preece, który przedstawił wynalazek, oświadczył, że zarząd telegrafów angielskich przygotowany jest na największe koszta, jakie mogłyby za sobą próby z nowym pomysłem pociągnąć, i że można w nim pokładać najśmielsze nadzieje.

„Gazeta Lwowska” z 23 kwietnia 1897

Domy papierowe

13 stycznia 2014

Domy papierowe zaczynają budować Amerykanie. W Stanie Wisconsin stanęła fabryka, która wyrabia płyty z masy papierowej, grube na pół stopy, a przeznaczone do budowy domów Są one spajane jak cegły, a odznaczają się trwałością i nieprzepuszczalnością.

„Słowo Polskie” z 17 marca 1897

Żart z papugami

12 października 2013

Zabawny żart na Prima Aprilis, udał się pismu genueńskiemu Il Successo. W pierwszych dniach marca pojawiła się w mieście choroba nieznana, pochodząca od papug brazylijskich. Rada sanitarna Genui wydała z tego powodu kilka komunikatów, w których ogłosiła przepisy, jak wystrzegać się choroby i rozpoznawać papugi podejrzane. Ogłoszenia te, zwyczajem włoskim, były porozlepiane na rogach ulic. Rano w dniu l kwietnia ukazały się nowe plakaty z herbem Genui, wzywające wszystkich właścicieli papug, by na mocy art. 319 przepisów sanitarnych i art. 207 rozporządzeń policyjnych w tymże dniu niebezpieczne ptaki przynieśli do ratusza, gdzie będą dokonane oględziny lekarskie. Za uchybienie temu przepisowi wyznaczono karę 5 lirów. Ogłoszenie Il Successo podpisane było tak, iż uważny czytelnik mógł odkryć, że chodzi tu o żart karnawałowy. Ale właściciele papug wzięli tę sprawę na seryo i niebawem na ulicach Genui ukazały się całe orszaki ludzi, przeważnie sług, znoszących papugi do ratusza. W ratuszu z powodu tej niespodziewanej inwazyi papug, zapanowało ogólne zdumienie, lecz gdy dowiedziano się o żarcie, urzędnicy każdą nową papugę przyjmowali komicznym śmiechem. Najgorzej jednak wyszli ludzie z papugami w drodze powrotnej, bo, mieszkańcy, dowiedziawszy się o żarcie, zasypywali ich gradem dowcipów.

„Gazeta Lwowska” z 24 kwietnia 1897

Pożar na rowerze

12 października 2013

Pożar na rowerze.

Gazety warszawskie donoszą:

W tych dniach, szosą marymoncką w towarzystwie brata, dążyła do Warszawy na rowerze, wieczorem, panna A. L., z płonącą świecą w latarce papierowej, zawieszonej przy kierowniku. W pobliżu rogatek latarka zapaliła się, przyczem ogień objął lekką suknię cyklistki tak szybko, iż natychmiastowa pomoc już nie zdołała zapobiedz bolesnemu oparzeniu twarzy i rąk. I na bicyklu więc spalić się można…

„Słowo Polskie” z 10 czerwca 1897

Magia przeciwpożarowa

12 października 2013

O, ciemnoto!… W Czornawcu (Bukowina), u gospodarza Jurka Kapickiego, wybuchł pożar w stajni, znajdującej się w sąsiedztwie szkoły tamtejszej. Na widok ognia, rzuciły się dzieci szkolne pod kierunkiem nauczycieli do konewek, a inne do dzwonka. Energiczna pomoc poskutkowała: ogniowi nie pozwolono się rozszerzać i wkrótce też został on ugaszony. Gdy tak pracowano około stajni, żona Kapickiego ratowała położoną obok chałupę na swój sposób. Jak? Czy może oblewała dom wodą, lub postawiła na dachu obraz ? Gdzie tam… rozebrała się, ku wielkiemu zgorszeniu obecnych do naga – i w ten sposób trzy razy obiegła dokoła chałupę. Ogień zgasł, chałupa ocalała, a baby z całej z całej wsi są pewne, że stało się to za sprawą „czarów” bezwstydnej, a głupiej kobiety.

„Słowo Polskie” z 10 czerwca 1897

Pancerz ochronny

5 lipca 2012

Pancerz ochronny.

Kazimierz Żegleń, braciszek OO. Zmartwychwstańców, rodem z Kaczanówki w pow. skałackim, jest obecnie w Chicago bohaterem dnia. Dziennik Chicagoski donosi: Onegdaj zebrali się w lokalu przy ul. Randolph, oficerowie z twierdzy Sheridan, przywódzcy milicyi ze stanu Illinois, urzędnicy policyjni, przedstawiciele towarzystw asekuracyjnych i byznesiści. Poddano ponownej próbie mniejszy pancerz Kazimierza Żeglenia, wykonany tym razem po raz pierwszy fabrycznie, skutkiem czego płyta przedstawia się obecnie cieńsza, więcej jednolita i bardziej odporna. Strzelano z rewolwerów 38 i 44 kalibru z odległości 8 kroków do psa, a następnie do samego wynalazcy, za każdym razem z równym skutkiem. Kule płaszczyły się o pancerz jak gałki z gliny i spadały na ziemię. Trafiany kulami pies nie przestawał kręcić ogonem, a Źegleń, pewny siebie, nadstawiał oficerom pierś opancerzoną, składając im namacalne dowody, że kule rewolwerowe są w obec jego wynalazku bezsilne. Niebawem odbędzie się w forcie Sheridan oficyalna próba z fabrycznie wykończonym pancerzem, zastosowanym do celów wojennych. Będą, na niej obecnymi przedstawiciele państw zagranicznych i pułkownik Hall, reprezentant rządu Stanów Zjednoczonych. Zdadzą oni swym rządom sprawozdania szczegółowe z odbytych prób, o których rezultacie nikt już dzisiaj nie wątpi. Zamówienia na pancerz ochronny mniejszy napływają już w znacznych ilościach. Najwięcej przybyło dotąd z Texasu, Meksyku, Guatemali, Hondurasu i wyspy Kuby. Wynalazek naszego rodaka przestał być zabawką i staje się faktem wielkiego, poważnego znaczenia.

„Gazeta Lwowska” z 31 września 1897

Gruźlica

5 lipca 2012

GRUŹLICA.

Do najniebezpieczniejszych wrogów rodu ludzkiego, przeciw któremu medycyna nie zna dotąd środka ochronnego, jest gruźlica (tuberculosis), pojawiająca się w różnych formach i porywająca tysiące ofiar. Gruźlica jest w wysokim stopniu zakaźna, dlatego należałoby baczniej przestrzegać pewnych ochronnych przepisów hygienicznych, do których łatwo się zastosować. Kolegium lekarskie w Hamburgu zastanawiało się nad tą sprawą i powzięło szereg uchwał, które podajemy tutaj w streszczeniu z tego powodu, że i w naszym kraju gruźlica jest chorobą dość rozpowszechnioną, a mało kto zastanawia się nad tem, że choroby tej przez nieostrożność łatwo się można nabawić.

Oto uchwały i rady kolegium lekarskiego z Hamburga :

1. Na gruźlicę umiera corocznie więcej ludzi niż na inne choroby; w Hamburgu samym przeciętna liczba ofiar gruźlicy wynosi na rok 1.500 osób. Żadna choroba nie podkopuje tak bardzo dzielności i dobrobytu ludzi, jak gruźlica.

2 Najczęściej zagnieżdża się gruźlica w płucach, jednak uderza także i na inne organy, jako to na gruczoły, kości, stawy i inne części ciała.

3. Choroba ta dostaje się do ludzi zdrowych przeważnie w dwojaki sposób: przez plwociny osób gruźlicznych (suchotników) i przez mleko krów gruźlicznych. Choroba występuje na jaw często dopiero po kilku miesiącach, a nawet po latach od chwili wtargnięcia zarazka do zdrowego organizmu.    Czytaj dalej…

Następna strona »