Wpisy otagowane jako 1930

Piorun – fotografem

28 lipca 2009

Piorun – fotografem

Ankona, 20. 8. (PAT). Sanitarne władze wojskowe donoszą o bardzo ciekawem zjawisku.

Przed kilkoma dniami piorun zabił wartownika, stojącego w pobliżu składów wojskowych. Przy oględzinach lekarskich na naskórku zabitego znaleziono szereg czerwonych plamek, które reprodukują dokładnie – jak zdjęcia fotograficzne – drzewa, krzaki i płoty, znajdujące się w pobliżu miejsca, w którem spadł piorun. Plamy te zostały sfotografowane. Niezwykłe to zdarzenie poddano badaniu naukowemu.

„Kurjer Poznański” z 21 sierpnia 1930

Władze niemieckie wypróbowują tajemnicze promienie…

28 lipca 2009

Władze niemieckie wypróbowują tajemnicze promienie zatrzymujące na odległość wszelkie motory spalinowe
Całkowity przewrót w technice, który stanowić może zbrodniczą broń w rękach armji Rzeszy

Praga (Tel. wł.). Tutejsze urzędowe biuro telegraficznoprasowe podaje wiadomość, wzbudzającą jaknajwiększą sensację w całym świecie. Jeden z szoferów czeskich jadący z Rumburga w Saksonji do Czechosłowacji w tempie 120 kilometrów na godzinę, zeznał pod przysięgą, że nagle pogasły w motorze wszystkie świece i motor przestał działać. Szofer ten przekonał się, że na tym samym szlaku stanęły również wszystkie inne samochody, a było ich około 40, mimo, że nie można było ustalić w motorach najmniejszego defektu.

Jakiś żandarm saski wytłumaczył szoferom, że unieruchomienie motorów samochodowych przypisać należy próbom, jakie podjęte zostały przez władze niemieckie przy zastosowaniu nowego wynalazku działającego promieniami magnetycznemi na odległość.

Punktualnie o godz. 15-tej promienie przestały działać i wszystkie samochody ruszyły znowu z miejsca.

Wieczorne wydanie „Czeskego Slova” stwierdza, że już od dosyć dawna krążyły wiadomości o wynalazku niemieckim, którego skutki w czasie wojny byłyby wprost piorunujące. Niemcy mogli by przy użyciu promieni magnetycznych, czerpanych z powietrza zatrzymywać z dalekiej odległości wszystkie motory samolotowe, samochodowe i unieruchomić całe zakłady fabryczne.

Berlin (Tel. wł.). Prasa niemiecka przytaczając telegram o tajemniczych promieniach, działających na odległości podkreśla, że technika niemiecka tak daleko jeszcze nie doszła, z drugiej strony przyznaje jednak, że próby takie zatrzymywania samochodów na dalekim dystansie przy użyciu promieni magnetycznych i elektromagnetycznych były istotnie podejmowane.

Niemieckie ministerstwo wojny zaprzecza, oczywiście, aby podejmowało na wymienionym szlaku podobne próby. Zaprzeczenia niemieckie są zupełnie zrozumiałe.

„Dziennik Poznański” z 26 października 1930

Ślabowane portki posła Noska

26 lipca 2009

Ślabowane portki posła Noska z Piasta.

Włościanin Wielkopolski pisze nam: Byłemu posłowi Noskowi – prezesowi Piasta na Wielkopolskę wydarzył się dnia 28 sierpnia br. na zebraniu w Lenartowicach komiczny wypadek.

Oto poseł Nosek zaczął odczytywać wywiad z Marszałkiem Piłsudskim. Gdy doszedł do ustępu o „ślabowanych portkach posłów”, rozpiął nagle zarzutkę i powiedział: Patrzcie jak Marszałek Piłsudski kłamie, patrzcie dobrze, czy mam rozpięte portki? i o dziwo portki byłego pana posła były rzeczywiście rozpięte a uczestnicy zebrania ryknęli potężnym śmiechem. Gdy się poseł obejrzał, zaniemiał zupełnie i szybko zakończył zebranie.

A więc ślabowane portki posłów to nie bujda to prawda, bo panowie posłowie pociągając często z kieliszka zapominają o zapięciu portek. I takich posłów miał Sejm. Tylko wstyd i hańbę przynoszą ludowi.

(A może byłego p. posła posądzamy tutaj za dużo, gdyż możliwem, że on stale hołduje przysłowiu „że gdy konik już nie bryka, to się furtki nie zamyka.” Przyp. Red.)

„Gazeta Pleszewska” z 7 września 1930

Łyżeczki do herbaty z dziurkami

26 lipca 2009

Łyżeczki do herbaty z dziurkami
Niezwykły pomysł walki ze złodziejstwem w Odesie

Czego, jak czego, ale pomysłów nie brak sowieckim dygnitarzom. Niektóre z tych pomysłów doprawdy zasługują na przekazanie potomności jako kapitalne curiozum. Oto ostatnio „Prawda” moskiewska z najlepszą miną podała wiadomość, że w bufetach kolejowych zarówno w Odesie jak i na wszystkich stacjach wprowadzono do użytku łyżeczki do herbaty z dziurkami, przyczem w tym celu poprostu przedziurawiono wszystkie łyżeczki. Ten oryginalny sposób zastosowano z konieczności, ponieważ nie umiano sobie poradzić z masowemi kradzieżami łyżeczek przez podróżnych pijących w bufetach herbatę. Sposób okazał się skutecznym: obecnie nikt nie kradnie łyżeczek. No bo i cóż za korzyść z przedziurawionej łyżki.

„Dziennik Poznański” z 7 sierpnia 1930

Wiadomość z Rosji sowieckiej

26 lipca 2009

Znamienny list na ścianie wagonu z Bolszewji.

Do stacji Stołpce przybył wagon ryb z Astrachania z Rosji sowieckiej. Po wyładowaniu skrzyń, na ścianie wewnętrznej wagonu ukazał się oczom robotników następujący napis kredą: „Wam rybu posyłajem, sami z gołoda pomirajem”. Poniżej znajdował się drugi napis: „U nas republika 12 liet, nu ni… niet”. W drugim wierszu zbyt dosadny wyraz zastąpiliśmy kropkami. Napisy te przeczytał przedstawiciel sowieckiego „Wniesztorgu” w Stołpcach.

„Dziennik Poznański” z 26 września 1930

Kara śmierci dla samochodów

26 lipca 2009

Kara śmierci dla samochodów.

W walce z wzrastającą w zastraszającym tempie liczbą wypadków samochodowych stosowano już w Stanach Zjednoczonych najrozmaitsze sposoby, żaden jednak nie okazał się dostatecznie skuteczny. Ostatnio w New Jersey zastosowano nowy i naprawdę niezwykły sposób: wyda no mianowicie ustawę, nakazującą bezwzględne palenie każdego samochodu, który spowoduje śmierć lub kalectwo przechodnia. Ostatnio właśnie odbyła się pierwsza taka publiczna egzekucja samochodu, pod kołami którego zginął 10-letni chłopiec. Na publicznym placu ustawiono skazane na karę śmierci auto, sędzia odczytał wyrok, auto oblano benzyną i podpalono. Egzekucji przypatrywały się tłumy publiczności, wśród której ten nowy sposób walki z korsarstwem samocbodowem znalazł pełne uznanie. 

„Gazeta Bydgoska” z 10 września 1930

Jak straż ogniowa na Litwie spaliła całe miasto

25 lipca 2009

Jak straż ogniowa na Litwie spaliła całe miasto.

Dnia 22. 6. r. b. spłonęły doszczętnie wszystkie zabudowania i kościół w mieście Otniany pod Szawlami na Litwie. Charakterystycznem jest iż ten katastrofalny pożar wywołała miejscowa ochotnicza straż pożarna, która urządziła ćwiczenia z nową sikawką.

W tym celu podpalono specjalnie zbudowaną budę z desek, której jednak nie zdołano ugasić, gdyż sikawka okazała się zepsutą.

Podsycany wiatrem ogień szybko przerzucił się na sąsiednie budynki i całe miasto wraz z kościołem padło wkrótce pastwą pożaru, wywołanego lekkomyślnością straży pożarnej.

(O)

„Kurjer Poznański” z 5 sierpnia 1930

Pacyfikacja wsi Kurowce

10 lipca 2009

Z Małopolski.
Efekt akcji wywrotowych agitatorów.

Wieś Kurowce, oddalona o 22 km od Tarnopola, jak również inne wsi tego województwa, miała z polecenia władz administracyjnych obowiązek wystawiania wart gminnych w ilości 6 ludzi przy stertach. Zarządzenie to wiąże się ze wzmożoną akcją sabotażową na terenie Małopolski Wschodniej. Wyznaczeni do warty mieszkańcy wsi Kurowce odmówili poraz pierwszy tego obowiązku przedwczoraj, za co władze administracyjne każdego stawiającego opór skazały na 50 zł grzywny. W dniu wczorajszym powtórzył się opór ze strony mieszkańców wsi Kurowce, wobec czego województwo Tarnopolskie uciekło się do użycia wojskowych oddziałów asystencyjnych, skierowując wczoraj do Kurowiec szwadron 9 pułku ułanów, stacjonujacego W Trembowli. Szwadron zakwaterował się we wsi Kurowce. Zaznaczyć należy, że opór ten jest wynikiem namowy nielicznych, ale wpływowych agitatorów.

„Dziennik Poznański” z 20 września 1930



Chłopi ruscy korzą się przed siłą.
Zaczynają już wyłapywać sabotażystów.

Lwów, 22 września. Akcja pacyfikacyjna we wsi Kurowicach pow. tarnopolskiego, gdzie jak donosiliśmy, chłopi odmówili władzom administracyjnym wystawienia straży nocnych, przeprowadzana przy pomocy oddziału kawalerji, odniosła skutki. Rada gminna złożyła solenne przyrzeczenie, że będzie lojalnie i sumiennie wykonywała wszystkie zarządzenia władz i że ręczy za spokój w gminie. Wobec tego asystencyjny oddział kawalerji został na zarządzenie władz z Kurowic wycofany i skierowany do innych rejonów w pow. tarnopolskim, objętych akcją sabotażową.

Równocześnie z wielu gmin w pow. tarnopolskim nadchodzą wiadomości, że chłopi z własnej inicjatywy pilnują porządku w gminach, zatrzymując podejrzanych przybyszów i oddając ich w ręce policji, zapisują numery przejeżdżających samochodów itd.

„Gazeta Pleszewska” z 24 września 1930

Papuga powodem skandalu rodzinnego

10 lipca 2009

Papuga powodem skandalu rodzinnego.

Do niezwykłego skandalu rodzinnego doszło w Chicago, z powodu papugi.

Bardzo zamożny właściciel pewnej tamtejszej szkoły muzycznej ofiarował swej narzeczonej, pannie, która nie odznaczała się dostatkami, kosztowny pierścień. Panna, nie mogąc odwdzięczyć się narzeczonemu równie cennym podarunkiem, a wiedząc, że muzyk przepada za ptakami, posłała mu w podarunku ulubiona swą papugę, którą sama wytresowała i nauczyła mówić.

Muzyk polecił służącej, która przyniosła mu papugę, pięknie podziękować pannie za tak miły podarunek, poczem, ustawiwszy klatkę z papugą na werandzie willi, w której mieszkał, pośpieszył na miasto do swej szkoły.

Jakże się jednak zdziwił, gdy powracając wieczorem do domu, zastał dwu policjantów, czekających na niego. Panowie ci aresztowali zdumionego muzyka i zaprowadzili go do komisariatu, gdzie rzecz cała wyjaśniła się w sposób niezmiernie przykry dla właściciela papugi. Okazało się bowiem, że gadatliwy ten ptak uprzyjemniał sobie samotność przymusową wygadywaniem wierszem i prozą rzeczy tak ordynarnych i nieprzyzwoitych, że wywołał zgorszenie całego sąsiedztwa, które w końcu zwróciło się do policji po interwencje.

Naturalnie, oburzony i zawiedziony muzyk pobiegł natychmiast do narzeczonej, żądając od niej wyjaśnień, a choć panna zaklinała się ze łzami w oczach, że tego, co się stało wprost nie rozumie, nie uwierzył tym zapewnieniom i zerwał z narzeczona, gdyż papuga przez nią wyłącznie chowana, mogła się tylko od niej nauczyć sprośnych przekleństw i piosenek.

Wziął nawet tak do serca śmieszność, na jaką naraziła go fatalna papuga, że nie pogodził się z panna nawet wówczas, gdy wyszło na jaw, iż winna wszystkiemu jest służąca, której polecono odnieść papugę.

Dziewczyna ta, niosąc klatkę z papugą do muzyka, spotkała po drodze przyjaciółkę i tak się z nią zagadała, że nie zauważyła nawet, jak zręczny złodziej skradł ptaka z postawionej na chodniku klatki.

Spostrzegłszy brak papugi zrozpaczona dziewczyna uznała za najlepsze kupić podobną papugę i zanieść ją muzykowi.

Tak też uczyniła. Handlarz ptaków ustąpił jej bardzo tanio ptaka, którego sam się chciał pozbyć, przekonawszy się, jak źle papuga ta jest wychowana przez poprzedniego swego właściciela.

„Gazeta Bydgoska” 30 sierpnia 1930

« Poprzednia strona