Wpisy otagowane jako bezrobotni

Arystokrata

26 listopada 2018

Niepoprawny „arystokrata”.

Michał Rzepecki, kilkakrotnie karany za pokątną pisarkę, uprawia ją nadal na szeroką skałę. Sprowadzony we czwartek na policyę gdy mu chciano ofiarować pracę wzbraniał się ją przyjąć twierdząc że Pan Bóg stworzył go „arystokratą” Jako taki nie może się trudnić żadną ciężką robotą, tylko pisarką pokątną, która mu jedynie opowiada.

„Głos Polski. Tygodnik narodowy dla Podola” z 20 stycznia 1906.

Rozpusta na Saksach

26 listopada 2018

Rozpusta na Saksach.

Jeden z dzienników polskich w Prusiech, Gazeta grudziądzka otrzymuje taki list: „Proszę posłuchać – co się dzieje na Saksach. Pracować trzeba jak wół, jeśli człek chce, co oszczędzić. Nie chodzi też zapewne wcale naszym panienkom o zarobek, tylko o to: im miłe życie w wielkich koszarach, gdzie mogą sobie hulać, aż miło – ot hulaj duszo, piekła nie ma, powtarzają często. Nie podoba im się, że im jaki polski ekonom powie „małpo”, ale jak pójdą do Niemca, a on im powie „alte Sau” „verdammtes polnisches Vieh” i jeszcze daleko gorzej, to mu za to na urodziny kupują jako podarek kanapę. Najchętniej idą dziewczęta z akordnikami, bo on im pozwala z chłopcami bawić się rozpustnie, ile chcą. A co to dla tych dziewcząt za uciecha, gdy gospodarz przyjdzie w nocy do ich sypialni i ogląda, jak śpią. Skóra na człowieku cierpnie i włosy się jeżą, gdy na to patrzeć trzeba. Nie można rodzicom opisać całej ohydy i hańby pożycia młodych ludzi. Wstydem okrywają cały naród polski. Pastorzy luterscy na nich wskazują z ambon, mówiąc: patrzcie, jak katolicy żyją. Swoim parafianom zakazują obcować z Polakami. Setki dziewczyn żyje bez ślubu, mają dzieci. Inne wyrodnieją, trują swe nieślubne dzieci, zakopują w polu, wrzucają do miejsc ustępowych, topią! Co do mieszkań, to już gorszych chyba nie ma jak na Saksach! Jak świnie leżą tutaj ludzie na barłogu, razem: małżeństwa, panny, chłopcy, wszystko pospół – nie można sobie wcale wystawić tej rozpusty, jaka się tam dzieje. Rodzice! Na Boga! Pamiętajcie o dzieciach waszych, nie posyłajcie tam swych córek, wierzcie w to, co wam piszę, dbajcie o dusze ich, nie ściągajcie gniewu Bożego na siebie i swoje potomstwo.” List ten odnosi się głównie do stosunków w Pomeranii, Meklenburgii, lecz redakcya dodaje, iż wszędzie na Saksach jest mniejwięcej tak samo.

Głos Polski. Organ narodowy dla Podola” z 24 lipca 1909.

 

Tłumaczenie:

„alte Sau” – niem. „stara locha”
„verdammtes polnisches Vieh” – niem. „przeklęte polskie bydło”

Polacy w Danii 1913

5 kwietnia 2015

Polacy w Danii.

Ks. Józef Rokoszny podaje w „Kurierze Warszawskim” o doli ludu polskiego w Danii następujące ciekawe szczegóły:

Do Danii co rok przychodzi ludu naszego około 15 tyś. osób. Są to przeważnie dziewczęta z Galicyi, z Płockiego, z okolic Piotrkowa, z Kieleckiego i Sandomierskiego. Sezon trwa od połowy marca do dnia 1-go grudnia. Robotnicy ci zajęcia mają w polu przy uprawie buraków i w domu przy dojeniu krów. Zarabiają dziennie około 1.50 mk. przy pracy akordowej 2 mk. i więcej. Gospodarz przytem obowiązany jest dać suche mieszkanie, złożone ze wspólnej kuchni i stołowni, oraz osobnych sal sypialnych dla mężczyzn i kobiet. Każda osoba dostaje osobne łóżko z siennikiem, poduszkę i ciepłą kołdrę, światła, opału i naczyń dostarcza pracodawca. Na każdą osobę wydają litr mleka zbieranego i 2 funty ziemniaków. Jeżeli robotnik zachoruje, właściciel majątku obowiązany jest wezwać lekarza i dostarczyć lekarstw, w razie dłuższej choroby – opłacać koszta szpitalne.

W razie zatargu pracodawcy z pracującym, gdy sprawa dojdzie do sądu, tłumacza nigdy nie opłaca robotnik, lecz albo pracodawca, jeżeli on winien, albo koszta ponosi rząd, gdy wina jest po stronie robotnika. Przejazd w jednę i drugą stronę do granicy opłaca pracodawca. Poza tem pracodawca obowiązkowo musi ubezpieczyć każdego robotnika na przypadek śmierci, kalectwa lub niezdolności do pracy.

Naogół w Danii przybywający robotnicy są traktowani przez rząd sprawiedliwie i uczciwie. W jednej bodaj Danii istnieje specyalne prawodawstwo o robotnikach sezonowych. — Przez prawo jest wskazany i opracowany kontrakt sezonowy pomiędzy pracodawcą – Duńczykiem a robotnikiem – obcokrajowcem.  Czytaj dalej…

Kupujcie nalepki pomocy zimowej

6 lutego 2014

KUPUJCIE NALEPKI POMOCY ZIMOWEJ.

Miejski Komitet Pomocy Zimowej bezrobotnym urządza w dniach od 21-29 b. m. „Tydzień Nalepek” i wzywa wszystkich obywateli miasta, by w tym czasie ozdobili swe okna czerwonymi trójkątnymi kartkami z napisem „Pomoc Zimowa”, które są do nabycia w wielu sklepach, aptekach, trafikach i kioskach po 10 gr. za sztukę. Kupując nalepki zasilamy szczupłe fundusze Miejskiego Komitetu P. Z. B., który walczy z wielkimi trudnościami, by prowadzić w dalszym ciągu masową akcję pomocy bezrobotnym w postaci wydawania bezpłatnych obiadów, oraz rozdawnictwa chleba, węgla, ziemniaków i innych artykułów pierwszej potrzeby. Nędza ludzi pozbawionych pracy jest nieopisana. Wszyscy, którzy mają choćby skromne środki utrzymania powinni im przyjść z pomocą. Wydatek na nalepki Pomocy Zimowej jest bardzo nieznacznym procentem, jakim opodatkowujemy się na rzecz głodnych od świątecznych dostatków i przyjemności.

„Gazeta Lwowska” z 25 marca 1937

Jezuita w chałacie

23 września 2011

Jezuita w chałacie.

Konstanty Bełtys nieposiada ściśle określonego zajęcia. Jest on przygodnym działaczem na wszystkich polach pracy społecznej. W lecie kelner za drągiem, w jesieni rozdawacz kartek na ulicy, w zimie posługacz prywatny, na wiosnę znów inny dyabeł, a już cały rok dyrektor świeżego powietrza, nieraz rady sobie dać niemoże na świecie. Wczoraj, aby jakoś żyć, ofiarował się Schindlerowi na ul. Gródeckiej, że mu śnieg z dachu zrzucać będzie. Ale gdy Schindler oświadczył po namyśle, że to próżna fatyga, bo śnieg i bez tego raz kiedyś z dachu bezpłatnie zleci, Bełtys kopnął nogą; w dużą butlę, w której na spirytusie moczyły się wiśnie. Kosztowny płyn zniszczał, a Schindler posłał po policjanta, aby aresztował szkodnika. Gdy jednak Bełtys oświadczył, że to tylko miał na celu, aby się na tych parę ciężkich dni do kozy dostać i tam pogodniejszych czasów doczekać, Schindler oświadczył z jezuicką chytrością, że niema żadnej pretensyi do Bełtysa i policyant musiał odstąpić od aresztowania, a Bełtys z nosem spuszczonym na kwintę uprawia dalej głodówkę i bezrobocie.

„Goniec Polski” z 16 stycznia 1907